Skocz do zawartości

pasza

Forumowicze
  • Postów

    167
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pasza

  1. Dokładnie tak. Cena zakupu zdrowego zygzaka jest zwykle sporo niższa niż np. zdrowej cebry. Tańszy zakup - droższy serwis. ps. W nazwiązaniu do tych wymian płytek: mój zygzak właśnie stoi w serwisie, po 7.5 kkm trzeba było wymienić 4 płytki. Do podparcia zaworów było jednak daleko, nie jest tragicznie :) pps. Ja poniekąd też przesiadłem się z xj (tylko tej starszej, nie diversion) na zygzaka, bo przez dłuższy czas (i małe kilka kkm) bezpośrednio przed zakupem zzr dysponowałem motocyklem koleżanki. Też nie żałuję zmiany :clap:.
  2. Zgadza się, ja również nie mogę się przyczepić do komfortu. Zygzak wydawał mi się początkowo nieco krowiasty i obawiałem się jak będzie z przeciskaniem się w korkach (szeroko rozstawione lusterka, taka sobie zwrotność). Teraz tego nie odczuwam, dużo jest kwestią przyzwyczajenia. Dla mnie Zygzak po GSie to była krowa, dla kolegi po GTR 1000 to był taki mały zgrabny motocykl :wink: . Przewaga serwisu polega na tym, że ma całą masę płytek różnych grubości (wymieniają jedne na drugie zależnie od potrzeby), a Ty będziesz musiał kupować konkretne wymiary. Tu http://www.motorshop.pl/?mode=shop&branch=38 płytki kosztują 26 zł.
  3. Akurat olej z filtrem w swoim Zygzaku wymieniałem i nie dostrzegam tu specjalnej komplikacji w porównaniu do innych motocykli (poza oczywiście zdjęciem owiewek). Niektórzy coś pisali o konieczności odpięcia przewodów od chłodnicy oleju, ale u mnie wystarczyło odkręcić mocowanie chłodnicy i lekko odsunąć ją (te przewody są elastyczne). Żeby nie było tak różowo, to napiszę o tym co usłyszałem od dwóch różnych mechaników, do których mam zaufanie. Wiadomo, że w Zygzaku często trzeba robić regulację luzów zaworowych (serwisówka podaje 10kkm, w praktyce warto sprawdzać co 6kkm). Obydwaj mechanicy twierdzili, że w kawach (również tych nowych) te luzy trzeba nie tylko sprawdzać ale i poprawiać dużo częściej niż w motocyklach innych marek (cytat: "w yamahach, hondach tego nie ma"). Przykład: w nowiutkiej 9ce na pierwszym przeglądzie po 12kkm trzeba było wymienić 8 z 16 płytek. W hondach, yamahach (nie wiem jak w Suzuki) zaglądasz dużo rzadziej i jeszcze do poprawy jest jedna-dwie płytki. Regulacje co 6kkm są drogie i szalenie niewygodne. W sezonie serwisy są obłożone i trzeba bardzo długo czekać. Dlatego ja będę chciał nauczyć się regulować zawory/gaźniki samemu, zwłaszcza że mnie to ciekawi i lubię pracę przy motocyklu.
  4. Napiszę w takim razie swoje 3 grosze na ten temat. Objawy włączenia jedynki są łagodniejsze jeśli: :crossy: Podczas włączania biegu lekko bujniesz motocykl do przodu. :icon_arrow: Obroty będą możliwie małe. Przegazowywanie bezpośrednio przed lub w trakcie zapinania jedynki powodują łomot, lub w skrajnym przypadku bieg w ogóle nie chce wejść. Być może po części stąd problemy u Ciebie na ssaniu (podwyższone obroty). :icon_arrow: Jeśli olej jest zimny i sprzęgło trochę ciągnie mimo wysprzęglenia, to może pomóc wciśnięcie sprzęgła chwilę wcześniej. Poza tym lekkie stuknięcie przy wrzucaniu jedynki jest normalne, większość motocykli tak ma.
  5. Ja bym się chętnie pojawił. Jeśli tylko uda mi się wykombinować (czyt. wypłacą mi wreszcie zaległe pensje) kasę na zapłacenie OC za samochód, to mogę też zabrać 3 osoby (a Michałowi powinno być wygodnie, bo ten merc to taka jeżdżąca kanapa :icon_question: ).
  6. Właściwie to nie wiem po co :lalag:. Po prostu kombinowałem jakoś czy nie okaże się, że jednak inaczej jest lepiej. Sprawę ustawienia klamki brałem pod uwagę, to może być to. Jednak kiedy próbowałem ją na szybko przed jazdą przestawić to okazało się, że coś zawadza o linki od gazu czy przewody hamulcowe. Trzeba by to jakoś mądrze przeorganizować, tak zupełnie trywialnie mi się nie udało. Przy okazji zimowego dłubania w motocyklu na pewno wrócę do tematu :lalag:. A co jest takie męczące dla dłoni, bo się pogubiłem? Chodzi o trzymanie palców cały czas na klamce, na klamce źle ustawionej czy też o tę metodę japońskiego zawodnika? Ja w dłuższej trasie czasami odczuwałem lekkie zmęczenie dłoni, ale winą obarczałem raczej wychłodzenie wiatrem.
  7. Temat dotyka mojej osobistej szajby, czyli płynnej zmiany biegów. Szlag mnie trafia jeśli coś stuka w skrzyni przy zmianie biegów, a już tym bardziej jeśli odczuwalne są jakieś szarpnięcia. Jazda po prostu nie sprawia mi przyjemności jeśli nie jest płynna. Jeśli coś szarpie przy/bezpośrednio po zmianie biegów, to znaczy że ja źle zmieniłem. Dlatego dla mnie stosowanie przegazówki przy redukcjach jest oczywiste, nawet przy ostrym hamowaniu. Jest to odruch, który na tyle wszedł mi w krew, że kiedy na Kulikowisku miałem hamować awaryjnie bez przegazówek, bardzo ciężko było mi się do tego zmusić. W górę oczywiście należy odjąć gazu, ale tylko na tyle, żeby obroty pasowały do wyższego biegu. Z tym ostatnim miewam problem w swoim Zygzaku. Ponieważ jeżdżę właściwie zawsze z dwoma palcami na hamulcu (może to błąd? *), to czasami palce przeszkadzają mi przy próbie gwałtownego zamknięcia gazu (opierają się o klamkę hamulca). * dzięki temu mogę szybciej zacząć hamować. Niestety ponieważ jeżdżę tak zawsze, to mam dużo gorsze wyczucie kiedy trzymam gaz wszystkimi palcami. Z innej beczki, zaobserwowałem kilka technicznych przyczyn, które utrudniają idealnie płynną zmianę biegów: :banghead: Zbyt duży luz na łańcuchu lub nierównomiernie wyciągnięty łańcuch. Po zmianie biegów potrafi wystąpić wtedy takie szarpnięcie od strony napędu. :crossy: Zbyt wolne schodzenie z obrotów. Żadne zamykanie gazu przy zmianie w górę nie pomoże jeśli silnik wolno schodzi z obrotów. Wtedy trzeba całą zmianę przedłużyć co nie jest fajne :). Problem występował w XJ600 łapiącej lewe powietrze, ale też w Zygzaku domagającym się regulacji gaźników. :clap: Zbyt duży luz na lince gazu. W Zygzaku ciężko mi było precyzyjnie sterować gazem, kiedy wkradał się tam duży luz. Stąd czasami obroty nie były dokładnie takie jakbym chciał. :clap: Złe ustawienie dźwigni zmiany biegów. W starej XJ600 '89 koleżanki biegi zmieniało się jakoś ciężko, trzeba było w to włożyć trochę siły. Z tego powodu zmiana nie następowała często we właściwym momencie i szarpało. Przestawienie dźwigni do właściwej pozycji zmieniło jazdę tym motocyklem nie do poznania.
  8. pasza

    GP Malezja

    Przebrnie, przebrnie - fajnie się to czyta. MotoGP oglądam od niedawna (rok?) i raczej nie znam historii o których piszesz, ale zaciekawiłeś mnie i pewnie się dokształcę :icon_mrgreen:.
  9. Teoretycznie masz rację, w praktyce to przejeździłem w GSie półtora sezonu po wygotowaniu do zera i on dalej działa. Inna sprawa, że pojemności ma bardzo mało i jeśli motocykl nie chce odpalić to nie ma mowy o półgodzinnym kręceniu. Motocykl odpalał jednak bardzo ładnie i jeśli tylko nie zrobiłem czegoś głupiego i go nie zalałem to nie było żadnego problemu. U mnie działo się tak, ponieważ mam trochę za duże ładowanie. W upały parowało zdecydowanie szybciej, powiedzmy co 1000 km należało do niego zajrzeć i czasami dolać trochę wody destylowanej. Z objawami to było tak jak u autora wątku, nic się nie działo i nagle pstryk - po przekręceniu kluczyka w stacyjce kontrolki ledwo się palą.
  10. Przy okazji wątku o sprawdzaniu opon. Bardzo chętnie sprawdzałbym ciśnienie w oponach częściej, ale jest to trudne bo manometry na stacjach benzynowych mają ogromny rozrzut i nie można im ufać. Stąd pytanie - jakiego manometru używacie do mierzenia ciśnienia w kołach? Na allegro jest tego pełno, ceny już od kilkunastu złotych ale nie wiem co warto kupić. Jakie są Wasze doświadczenia w tej kwestii?
  11. inercja = bezwładność, w tym wypadku sensownym określeniem może być też pęd Ja testowałem. Rzeczywiście jechanie bardzo wolno, wystawianie nóg i jeszcze odjęcie gazu przy pierwszym lepszym kołysaniu to mogiła. Jeśli trochę rzuca to jeszcze nic nie znaczy. Kiedy to odkryłem rozbestwiłem się do tego stopnia, że próbowałem motocyklem szosowym przejeżdżać taki kopny piach dość szybko (2-ka i sporo gazu). Niestety zaczęło rzucać na tyle mocno, że cudem się wybroniłem, więc jak się nie umie to wszystko z umiarem. Trzeba się oswoić z tym, że motocykl wierzga, to nawet fajne czasami jest :biggrin:.
  12. Jeśli rzeczywiście ma 15 KM to powinna wystarczyć informacja od diagnosty, że rzeczywiście ma 15KM. Ponieważ znakomita większość diagnostów nie będzie miała jak tego sprawdzić, to być może trzeba będzie przekonać ich danymi z jakiegoś wiarygodnego źródła. Z taką podstęplowaną informacją należy uderzyć do wydziału komunikacji i wnioskować o zmiany w dowodzie rejestracyjnym. Proponuję zadzwonić do Twojego wydziału komunikacji i upewnić się, czy to wystarczy. Tak czy inaczej zmiany w dowodzie rejestracyjnym będziesz robił przez wydział komunikacji, więc pewnie oni będą najlepszym źródłem informacji w tej sprawie.
  13. Bo zwykle zwracają uwagę bez sensu. Owszem przepis jest, ale żeby rowerzyści nie wpadali szybko na przejście, bo ciężko ich zauważyć. Ale jeśli taki rowerzysta wjedzie z wyczuciem na przejście to opuści je dużo szybciej nie stwarzając zagrożenia. Ostatnio zdarza mi się jeździć rowerem po mieście i przejeżdżam przez przejścia dla pieszych, ale zawsze bardzo żałuję że nie przeprowadzałem jeśli ktoś zatrąbi. Zamiast czekać 3 sekundy poczekałby 10. A krewkim frustratom w samochodach polecam przepychać wozidło przez przejście.
  14. Nawet po takim kursie niewiele zrobisz bez rękawiczek i maseczki (choćby jednorazowej) do resuscytacji. Tzn. można zrobić, ale to może być niebezpieczne dla udzielającego pomocy. Akurat rękawiczki + maseczka bez problemu mieszczą się w takim mały breloczku - torebce, można wozić z kluczykami do moto. Dodatkowo folia NRC to jakieś 5x5x1 cm, też się gdzieś zawsze upchnie. To są takie zupełne podstawy, inne rzeczy można jakoś zaimprowizować. Ja na dłuższe wyjazdy biorę apteczkę, na codzień niestety nie, ale pod wpływem tego tematu chyba zacznę wozić chociaż takie zupełnie podstawowe wyposażenie. Jeśli nie ograniczam się za bardzo miejscem to w swojej apteczce mam: - rękawiczki - maseczkę - folię NRC - 2 bandaże elastyczne - opaskę dzianą - jakieś kompresy 5x5, 9x9 - wodę utlenioną (spokojnie można sobie darować) - nóż (z myślą o cięciu np. pasów), jeśli mam miejsce. Są takie specjalne płaskie.
  15. A jesteś pewien, że nie pomyliło Ci się czasem z CB 750 Sevenfifty? Nigdzie nie znalazłem informacji o hydraulicznych popychaczach w NTV, a w CB rzeczywiście są. Więcej - nawet widziałem podane tolerancje dla luzów zaworowych w NTV i info, że regulacje przeprowadza się co 12kkm. Tak poza tym, to NTV bardzo mi się podoba. Mogłaby tylko być trochę mocniejsza, ale i tak jest to fajny użytkowy motocykl.
  16. Zgadza się, przy trapiącej go ciągle bezsenności dobrze jest mu trochę czasu wypełnić. Heh, cała przyjemność po mojej stronie - ale jeśli chodzi o czekoladę to nie będę się opierał :banghead: . Mi się dużo przyjemniej leciało w towarzystwie niż samemu. Mój zasadniczo jednoosobowy motorek dziś przebył chyba swoją najdłuższą trasę z pasażerem za mojej kadencji :).
  17. Ehh.. to niefajne rzeczy piszesz. Ja myślałem, że u mnie to jednak sprawa przede wszystkim starego motocykla/miękkiej ramy/kiepskich opon. Natomiast sv650 zapamiętałem jako motocykl świetnie prowadzący się, na którym koleiny przy 150 robiły mniejsze wrażenie niż na moim GSie przy 100. Spodziewałem się więc, że i z takimi przyjemnościami na drodze będzie sobie dobrze radził ;). Zgadza się, nie znoszę być zmuszony jechać za wolno. Czuję się wtedy zdecydowanie bardziej zagrożony niż kiedy jadę trochę szybciej niż inni na drodze.
  18. O - i to jest info, na które od dawna czekałem :lapad:. Hehe - pamiętam jak leżałem w szpitalu po operacji i mama czytała mi Tomka Sawyera. Rozcięty brzuch bolał od śmiechu, co samo w sobie bawiło mnie i nie mogłem za nic przestać :P. ps. Jeśli leży na oddziale od miednicy, to ja wiem gdzie to jest i chętnie bym się tam pojawił. Ktoś chętny żeby przejechać się tam dzisiaj (wtorek)? Ja jestem wolny do jakiejś 17, bo o 19 muszę być w domu.
  19. Rzadko trafiam na sfrezowany kawalek na tyle dlugi, zeby mi to bardzo przeszkadzalo. Jednak w zeszlym roku, jadac do Czech, trafilem na jakies 500m, przez cala szerokosc drogi. Motocykl zachowywal sie fatalnie. Zwolnilem do jakichs 70, ale dalej nie bylo komfortowo. Jechalem wtedy razem z yamaha xj 750, ona tez prowadzila sie na tym nienajlepiej ale az takich problemow nie miala.
  20. Heh, wczoraj chyba jakiś taki dzień był. O ile normalnie takie chamskie i niebezpieczne zajechania drogi zdarzają mi się bardzo rzadko, to wczoraj w ciągu krótkiej (pół godziny) przejażdżki miałem 2 takie sytuacje. Aż się zatrzymałem i sprawdziłem czy mam światła. Tłusta beka sadła w okularach jak denka od butelek nie zaskoczyła mnie specjalnie swoim manewrem (po prostu czułem, że to zrobi). Zauważył mnie dopiero kiedy mijałem z wciśniętym klaksonem. Ale kobitka w średnim wieku startująca zaparkowanym z lewej strony drogi samochodem od razu na mój pas zaskoczyła mnie kompletnie :banghead:. Moje szczęście, że akurat hamowałem przed czerwonym światłem. Powiedziała 'przepraszam pana, ale was niestety zupełnie nie widać'. Ps. Już dawno przestałem emocjonować się byle zajechaniami drogi, bo tak po prostu jest. Ale wyjazdy tuż przede mnie, kiedy nie ma nic co mogłoby mnie zasłonić a ja jadę w okolicach przepisowych prędkości jednak potrafią być dla mnie zaskoczeniem. W związku z tym - jak rozumiecie w praktyce zasadę 'jeździj tak, jakby każdy chciał cię zabić', czy zasadę 'braku (a nie tylko ograniczonego) zaufania'? Bo to są bardzo fajne i często powtarzane hasła, ale gdyby rozumieć je zupełnie dosłownie to nie dałoby się jeździć.
  21. Ehh niedobrze.. trzymam za Niego kciuki. Bardzo to niepokojące co piszecie ("na razie nie piszę szczegółów", "długie leczenie") :flesje:.
  22. Udało mi się dorwać dziś ten numer (8/2000) i skaner. Artykuł jest tutaj. Niestety nie bardzo sobie wyobrażam pokonywanie kolein tą techniką. Chodzi mi o moment jazdy w prawo w przechyle w lewo (wyjeżdżanie z koleiny w prawo). Jak pochylę motocykl w lewo, to czemu on ma jechać w prawo? Muszę popróbować, ale w tej chwili wydaje mi się to trochę dziwne. Z drugiej strony ja jakoś tak bujam jak chcę opuścić koleinę, być może stosuję wspomnianą technikę podświadomie, postaram się sprawdzić to jutro. ps. Dorwałem dziś przy okazji kilka starych numerów ŚM - jaka fajna była ta gazeta. Mniej reklam, więcej o technice jazdy no i jakiś taki nieuchwytny klimat.
  23. Heh kasior się rozmnożyła i wysłała to niechcący z mojego konta :). Proszę o wywalenie posta.
  24. Tak, ja mam ;). Ostatnio przepraktykowane :) . Niestety do czasu wymiany linki należy zapomnieć o dynamicznym ruszaniu, ale do rzeczy: :) Zatrzymując się wrzucasz luz tak, żeby silnik nie zgasł. :) Rozpędzasz motocykl nogami tak, żeby się toczył w tępie idącego człowieka, silnik cały czas pracuje. :) Wrzucasz jedynkę i jedziesz. Zapięciu jedynki w ten sposób nie towarzyszą żadne sensacje. ps. Nie siedzę teraz na motocyklu, więc nie sprawdzę ale podejrzewam, że trzeba unikać dodawania gazu przed wrzuceniem biegu.
  25. Mi się trafił błędny pomiar. Jechałem z drugim motocyklem tuż za mną. Zmierzyli i wyszło im 130 km/h a jechaliśmy tylko 80 km/h. Na szczęście dali się przekonać, że coś im się pomerdało i nie mam tego na papierze :D.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...