Skocz do zawartości

CosmoSquig

Forumowicze
  • Postów

    1541
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez CosmoSquig

  1. No dokładnie! A jak się nie ma, to się trzyma bezpieczny dystans. Bardzo słuszny wniosek :P Masz prawo się na gościa wkurzać, bo nagłe hamowanie bez uzasadnionej przyczyny teoretycznie jest zabronione, bo stwarza zagrożenie na drodze. Ale generalnie sam rozumiesz, że w razie wjechania mu w tył byś dostał mandat i musiał mu wypolerować zadek z OC. Dobrze żeś cały! Życzę szybkiej reanimacji sprzęta i powrotu na szosę jeszcze w tym sezonie :P
  2. Na pierwsze moto nie polecam, chyba że jesteś dużym gościem. Moc i osiągi to jedno, ale przy tej wysokości i wadze sprzęta masz duże szanse na glebę parkingową w pierwszych tygodniach jazdy, a to w przypadku KLE650 może pokosztować. Jak chcesz moto turystyczne, to pomyśl może o jakiejś typowej szosówce 500-600ccm. A jak drogowe enduro, to np. DRZ400S będzie super. W przypadku KLE650 zapomnij o jeździe w terenie jeśli nie masz doświadczenia. To moto tylko udaje terenówkę, a ew. gleba (o którą na luźnym podłożu bardzo łatwo) to duże koszty.
  3. Wiesz, większość z tych torowisk wygląda tak, że torów poza drogą już nie ma, bo dawno na złom pokradzione. Zresztą często były to torowiska łączące tylko fabrykę A z fabryką B, tyle że obu fabryk już nie ma. Z przejazdu kolejowego torów nie ukradli, bo z asfaltu trudniej wyrwać. W wielu przypadkach są to zresztą kolejki wąskotorowe, więc współcześnie raczej bezużyteczne poza regionami turystycznymi (?). Rozwój nowoczesnej kolei natomiast bardzo chętnie. :) Na trasie np. Wawa <=> KRK pociąg jest o niebo lepszą opcją niż samochód.
  4. Akcja z cyklu "nie przekraczaj 20km/h na autostradzie, bo drogowcy mogli przecież zapomnieć o położeniu asfaltu w którymś miejscu i spowodujesz wtedy wypadek"... Na początek mogłyby się debile pofatygować i usunąć przejazdy kolejowe nieczynne od x lat. W samym Krakowie takich miejsc znam ok 15. Przejazd jest, tory są, znak stopu jest, ale ostatni pociąg jechał tam w 80tych. Po obu stronach drogi na "torach" zdążyły już wyrosnąć drzewa czy sklepiki, ale oczywiście obowiązek zatrzymania się pozostał. Dziwią się potem matołki, że ludzie zlewają przejazdy kolejowe. I wina oczywiście po stronie kierowców, bo przecież infrastruktura jest super (lepszej w każdym razie nie będzie).
  5. kvos - widzisz, u nas to kulturka jest :banghead: :banghead: maticzek - wiesz co to jest przecinek?? Zastanowiłeś się chociaż chwilę na tym co napisałeś?? Na szczęście rok szkolny już niebawem...
  6. CosmoSquig

    10-15.08 Rumunia

    Pisałem o winietkach ogólnie, gdybyś np. wybierał się za kilka miesięcy na narty puszką w tamte rejony. Na moto w Czechach/Słowacji nie potrzebujesz winietki.
  7. Zdecydowanie warto. Owszem, wprawny jeździec wyhamuje lepiej niż ABS, ale jednocześnie na moto z ABSem można hamować na granicy przyczepności (czyli tak jak na moto bez ABSu). Tak więc minimalna droga hamowania jest taka sama w moto bez ABSu jak i z ABSem. W warunkach szosowych jeździ się o niebo lepiej, szczególnie na mokrym. Adam - większość ABSów w motocyklach ma układ anty-stoppie. Jak tylko tył idzie do góry, hamulec przedni odpuszcza.
  8. Z tym dławieniem proponuję się upewnić, czy proces nie wpłynie jakoś szczególnie na zachowanie motocykla - chodzi o ew. dziury w przebiegu mocy, czy opóźnienie w reakcji na gaz, i takie tam. Nie mam w tym temacie dużego doświadczenia, niemniej proponuję zbadać sprawę. Jeździłem fabrycznie dławioną Hondą CBF600 i muszę powiedzieć, że reakcja na gaz tego sprzęta była żałosna (podobnie jak wchodzenie na obroty). Sto razy fajniej wkręca się silnik o naturalnie mniejszej mocy, niż taki kastrat. W przypadku CBF600 kastracja (fabryczna!!) znacząco psuła fun z jazdy. Podobne recenzje czytałem o zdławionym Fazerze. Trochę boję się myśleć, co musi się dziać po kastracji 'warsztatowej', jeśli fabryka nie potrafiła sobie z tematem dobrze poradzić. Proponuję coś pośredniego - Bandzior 600/650, albo właśnie CBF600 (niedławione). Może Kawa ER6, gdyby kasy pojawiło się więcej? Zdecydowanie warto rozejrzeć się za sprzętem z ABSem - obecnie w tej cenie jest to już możliwe.
  9. CosmoSquig

    10-15.08 Rumunia

    Winietki chyba najłatwiej i najtaniej kupić na miejscu na stacji benzynowej? Szczególnie Czeskie winietki w Polsce kosztują prawie 2 razy więcej niż w Czechach, a jak płaci się w EURo to prawie 3 razy więcej. Jak się okazało, też jadę jutro z rana do Rumunii. Najpierw lecimy w Bieszczady, potem przez SLO i HU do Siedmiogrodu. Cel to region ostatniej EnduRoManii, czyli Resita. Nie podłączamy się, bo nastawiamy się na lekki offroad, a Venture chyba woli inne traski :icon_mrgreen: Do zforumowania za ok. 10 dni :)
  10. A to już różnie bywa - zależnie od Vmax motocykla. Duże enduro mają zwykle Vmax w zakresie 190-210km/h i przy prędkościach rzędu 160-180km/h zaczyna się im tzw. "przepał" i lubią wtedy sporo paliwa pociągnąć. W tysiączkach na pewno ten próg jest wyżej niż w np. Vstromie 650, a w małym DLu spalanie powyżej 150km/h zaczyna dość szybko rosnąć. Przy bardzo dynamicznej jeździe szosowej (czyli częste przyspieszenia 90-150km/h, kręcenie większość czasu na max) DL650 spala mi ok. 5.5 litra na setkę. Przy średniej 140-150km/h na autostradzie już ok. 6-6.5l. Przy stałej prędkości 160km/h potrafi spokojnie spalić 7.5 litra. Tak strzelam, że gdyby progi prędkości podnieść o 10-20km/h, otrzymamy analogiczny obraz dla DL1000.
  11. Jeszua, mnie się podnóżki nie wbijają :banghead: Może to kwestia długości nóg i związanego z tym ich ugięcia? Fakt, że ocena ergnomii motocykla bez samodzielnej przymiarki (a najlepiej jazdy próbnej) może być skuteczna tylko przez przypadek :banghead:
  12. Prawda, gość po prostu ładnie mówiąc "pieprzy smuty". W ten sposób można każdy motur zjechać. Proponuję: "A dlaczego viadro nie ma takich twardych zawiech jak CBR? Co to za rzadki miękki shit?" "A dlaczego na viadrze się tak wysoko siedzi, nie tak nisko jak na R1?" "A po co to koło z przodu ma 19" jak w rowerze, zamiast 17"?" "A czemu ten silnik ma tylko 100KM zamiast 180KM, no i gdzie są te brakujące 2 cylindy??" "Czemu robi 'dududu' jak traktor, zamiast 'iiiii' jak szlifierka?" "Dlaczego nie mogę nim jechać 280km/h? Czy coś jest zepsute?" Gdyby przed zakupem przeczytał choćby dane techniczne tego motocykla, miałby o jeden problem w życiu mniej.
  13. Vstrom przy Twoim wzroście będzie ok. W razie czego można wyjąć podkładki gumowe spod kanapy, co obniża ją o ok. 1.5cm. Istotne jest też ustawienie napięcia wstępnego tylnej sprężyny - do spokojnej jazdy, jeśli ustawisz ją dość miękko, to moto się sensownie obniży po zajęciu miejsca za kierą. Generalnie motocykl fajny, nastawiony na turystykę szosową + miasto, acz na szuterkach daje radę przyzwoicie. Minusy: - nie ma ABS - "tępy" widelec (można wymienić sprężyny na lepsze za ok. 550pln) - turbulencje za szybą (dotyczy szyby oryginalnej, lepsze szyby można mieć za 300 pln i więcej) - fabryczne opony (Bridgestone Trailwing) nie dogadują się z tym sprzętem - wymienić jak najszybciej - oryginalne kuferki suzuki są do niczego. Znacznie lepiej działają Givi Ogólnie fajny sprzęt, szczególnie za te pieniążki. Na winklach nie będziesz narzekał (o ile założysz sensowne opony, tj. nie trailwingi. Na Michelin Pilot Road precyzja prowadzenia jest ok - znacznie lepsza niż na TW).
  14. CosmoSquig

    Japonia 2008?

    Hahah, jak 3 sztormiaki dojadą z PL do Japonii, to chyba Suzi&Kawa pokryją koszty? :) Dokładnie jeszcze nie liczyłem ile to może kosztować, ale nie sądzę, żeby wyszło więcej niż 10kpln (raczej sporo mniej...). Wybadam temat i dam znać.
  15. Jeszua - wiem, że trasa smętna, ale miałem kilka 'checkpointów' do zaliczenia po drodze i niestety tak było najsprawniej. Droga Kraków - Tarnów to porażka... Jeden wielki plac budowy i korek. Najchętniej bym jechał przez Nowy Targ, Krynicę, itd itd.... tmi - tak, latałem swojego czasu turystycznie na DRZ400S. 500km dziennie mykałem w 2 osoby z bagażem. Tak, wszyscy współczują mojej pasażerce ;) W 1 osobę jest luz. Wystarczy robić przerwy co 1-2 godziny i możesz zaiwaniać choćby na koniec świata. Decyzja podjęta - umawiam się z gościem od ubezpieczenia i odpicowuję moto na błysk bezgotówkowo. Będzie gotowe pod koniec sierpnia. Ktoś chce kupić? Cena ok. 20 tys, w tym komplet 3 kufrów. Rocznik 2006, przebieg będzie ok. 20000km (jadę jeszcze do Rumunii w przyszłym tygodniu - naprawa moto będzie po powrocie).
  16. No właśnie tak myślę, że po takim ślizgu po mokrym moto raczej się nie skrzywi? Vstroma planuję wymienić na coś bardziej offroadowego - KTM LC4 Adventure na przykład. Ten KTM byłby wtedy moim sprzętem do turystyki "bez ograniczeń", a dodatkowo za jakiś czas skołowałbym sobie coś w stylu np. Bandita 600/1200 w wersji bez owiewki do luzackiej jazdy popołudniowej czy jakichś szosowych wypadów we dwoje (jakiś starszy, zadbany egzemplarz). Vstrom nie satysfakcjonuje mnie w terenie - zamierzam skołować typowo terenowe moto, jednak przystosowane do pokonywania dłuższych tras (opcja to Suzuki DRZ lub Yamaha TT600).
  17. Trafiło i na mnie niestety... Jechałem sobie wczoraj w Bieszczady. Już za Krakowem zaczęło lać, ale wierzyłem, że zaraz przestanie (zaufałem prognozom) i pomimo braku przeciwdeszczówki jechałem sobie spokojnie dalej. Koło Jasła był remont mostu, przy czym obok mostu remontowanego był ustawiony taki prowizoryczny, z desek. Deski perfekcyjnie wyślizgane od opon, mokre, śliskie bardziej, niż się spodziewałem. No i właśnie na tym mostku, pomimo małej prędkości (ok. 40-50km/h) delikatne ujęcie gazu skończyło się uślizgiem tyłu, którego niestety nie udało mi się opanować. Tył spokojnie wyprzedził przód, a ja wycedziłem lewym pośladkiem w glebę. Największy problem polegał na tym, że mostek już się kończył, a za nim był mały betonowy garb i potem zwykły asfalt. Oczywiście zarówno moto, jak i ja walnęliśmy w garb i ślizgaliśmy się wesoło dalej po asfalcie. W sumie ok. 15-20m (razem z kawałkiem mostka). Na szczęście nie było po drodze żadnych twardych przeszkód... Wnioski: - Śliskie dechy są naprawdę śliskie. Serio. Porównywalne do mocno zbitego śniegu przechodzącego w lód. - Vstrom nijak nie pomaga w opanowywaniu tańczącego tyłu. Na np. transalpie wychodziłem z gorszych sytuacji. W Vstromie jak już tył zacznie uciekać z przyczyny innej niż powerslide, to nie bardzo wiem co zrobić, żeby nie wy...bać. Bliżej mu pod tym względem do szosówki, niż do enduro. - Texy są ok. Ślizg w gaciach Buse z Cordury był delikatniejszy niż lekka gleba na nartach wodnych. Odruchowo (nie wiem kiedy) próbowałem chyba podeprzeć się ręką, bo mam stłuczony nadgarstek i obtartą rękawicę. Straty w sprzęcie to pęknięty handbar, klamka sprzęgła, balanser wraz z mocowaniem. Porysowany i pokrzywiony gmol (do wymiany...). Pęknięta dźwignia zmiany biegów, obdarta solidnie boczna stopka, kompletnie zmasakrowany podnóżek pasażera. Pogięty stelaż kufra bocznego, urwane mocowania kufra. Pytanie do Was - dość poważnie rozważam sprzedanie Vstroma na koniec tego sezonu. Czy lepiej naprawić uszkodzenia z AC (bezgotówkowo) i wystawić sprzęta na sprzedaż "odpicowanego", czy może wziąć kasę z AC do kieszeni, a sprzęta sprzedawać jako uszkodzonego? Szacuję, że kasy z AC będzie ok. 2-3 tys pln. Za ile można realnie sprzedać Vstroma 650 2006 w stanie ok, a za ile szlifniętego?
  18. Tu jest trochę inny problem. Rosnąca popularność skuterów to super sprawa, ale z drugiej strony dzieciaki na skuterach często jeżdżą bardzo nierozsądnie i nie każdemu jest dane dożyć do wymarzonego prawka :icon_mrgreen: Przejrzałem sobie ostatnio Błękitny Szlak. Średnia wieku bardzo niska :icon_razz: Polskie drogi są mimo wszystko bardzo wymagające.
  19. Podwójny słuchajcie szok! :icon_twisted: Jadę sobie przedwczoraj na moto taką wąską krakowską dwupasmówką (ul. Wadowicka). Dojeżdżam do końca korka przed światłami. Droga wąska, to i środkiem ciężko się przecisnąć, bo auta stoją dość blisko siebie i sztormiak - nie tak w końcu mały - nijak nie chce się zmieścić. Wtem niespodzianka - jeden z puszkarzy zobaczył mnie w lusterku i elegancko zjechał na bok. Niewiele mi to dało, bo zaraz stali kolejni, ale tu znów niespodzianka - oni też wszyscy pięknie zjeżdżają na boki. W sumie w ciągu ok. 15 sekund ok. 30 samochodów ułatwiło mi przejazd niczym co najmniej karetce czy policji na sygnale. Normalnie wcięło mnie jak nie wiem :icon_mrgreen: Dokładnie każdy jeden puszkarz na tych światłach ustąpił mi miejsca, co bym sobie do świateł luzacko dojechał! Kilka lat temu, to kto by pomyślał - drzwi by prędzej otworzyli. Za to na innej dwupasmówce jadę sobie puszką, jestem na pasach do skrętu w lewo (2 pasy skręcają), mam zielone 'ze strzałką w lewo' (tzw. bezkolizyjne). Wtem z mojej prawej prosto na mnie leci sobie kolo na jakimś podstarzałym plastiku (oczywiście full luz - szorty, koszulinka, plus takoż odziana lala na zadupku). Kolo ewidentnie przejechał na czerwonym i zapodawał prosto pod mojego golfika. Gapi się jeszcze ciele na mnie i się pewnie zastanawia swoim tępym łepkiem, co ta czerwona piłeczka nad skrzyżowaniem oznaczała. Gdybym ostro nie wyhamował (od 70km/h do 0), byłoby po gościu i blond panience. Czy byłbym "ślepym puszkarzem debilem"?? Co ciekawe, jest to takie skrzyżowanie, że mógłbym zupełnie nie patrzeć w kierunku, z którego ten kolo nadjechał, bo nie było ku temu ani jednego powodu. Czasem odnoszę wrażenie, że większość wypadków na moto jest na własne życzenie motonitów... Ludkowie, uczmy się jazdy i kultury na drogach wzorem coraz większej liczby puszkarzy... :D
  20. Sprzedaję fiacika seicento VAN z 2001 roku, przebieg autentyczny i udokumentowany 68000km. Autko w 100% sprawne, nie wymaga wkładu finansowego. OC do października 2007, badanie techniczne do marca 2008. Bezwypadkowe, acz miało drobne przygody miejskie przy parkowaniu, więc po poprawkach blacharskich (robione w ASO fiata - są faktury). Silnik 1.1 55KM, instalacja audio, immobiliser, komplet kół zimowych (jedna opona uszkodzona). Cena 5699 pln. Czyli niezła okazja - podobne fiaciki są wystawiane za 5700 pln NETTO (moja cena jest brutto) i mają po 150 tys km lub więcej na budziku i to po 5 cofnięciach ;) Auto do obejrzenia w Krakowie. PS. Na dniach będę miał jeszcze Punto II do sprzedania, rocznik ok. 2003, przebieg w granicach 100kkm
  21. Znajoma walnęła w podobnych okolicznościach sarnę i odszkodowanie wypłacił zarządca drogi bez wahania. Proponuję się dowiedzieć, kto drogą zarządza i domagać się od niego rekompensaty nie tylko za uszkodzony sprzęt. Spróbować nie zaszkodzi.
  22. CosmoSquig

    Japonia 2008?

    Bert, w przyszłym roku chyba jeszcze nie. Kobita mnie ciągnie na zupełnie alternatywną turystykę, tj. pieszo do Santiago di C., czyli jakieś 800km spacerkiem :P I to chyba będzie obok Nordkapp plan na lato 2008. Czyli Japonia w 2009 pewnie. Chciałbym sztormiakiem, ale nie wiem czy nie poszukam na tę okazję jakiejś afryki. No chyba, że suzuki rozszerzy swoje assistance na Rosję :crossy: :) Zależy mi na tym, żeby jak największą część trasy pokonać na moto. Nawet jeśli będzie trzeba nadłożyć 1000-2000km. Nie musi być asfalt, byle by nie błoto głębokie na pół metra. Z resztą lepszy szuter od złego asfaltu (vide boczne drogi w Bieszczadach). Dzięki za wszystkie informacje! :) Mam nadzieję, że temat będzie się rozwijał.
  23. CosmoSquig

    Japonia 2008?

    Dzięki za wskazówki :icon_question: Przyglądam się tym barkom i pociągom i próbuję wykombinować jakiś przejazd na kołach... Jeśli ktoś ma namiary na jakieś relacje z podobnej trasy - będę wdzięczny za link.
  24. CosmoSquig

    Japonia 2008?

    Chodzi mi po głowie taki plan, żeby w przyszłym roku wyskoczyć do Japonii na dobre Sushi ;-) W planie Ukraina, Rosja, Mongolia, znów Rosja, Japonia. Potem na miejscu sprzedaż moto i powrót samolotem, albo - jeśli kasa i czas pozwolą - Alaska, Kanada, USA => Europa. Pytanie - jak bardzo offroadowy jest przejazd przez Rosję? Były w ŚM relacje motonitów, którzy myknęli podobną (trochę bardziej rozbudowaną) trasę na R1150GS, więc chyba nie ma dramatu? Kilka lat temu pojawił się też w jednym z krakowskich salonów Japończyk, który na F650GS Dakar przyjechał z Japonii do Europy, żeby napić się dobrego piwa na zlocie w GaPa (po czym wrócił do siebie luzacko tym samym sprzętem). Z drugiej strony słyszałem o mocnej ekipie, która w zeszłym roku na KTM'ach 950 nie dotarła do Mongolii, bo sprzęt wymiękł na długich szutrowych odcinkach. Jeśli ktoś ma jakieś doświadczenie w tym zakresie, będę bardzo wdzięczny za porady. Jeśli ktoś chciałby się przyłączyć - zapraszam :)
  25. Na R1200R nie latałem, za to na R1150R tak. Zawiechy i prowadzenie ok, choć moto jest mało poręczne - bez świadomego stosowania przeciwskrętu ciężko się tym lata. Przeciwskręt to jednak nic trudnego, więc to nie problem. R1150R prowadzi się precyzyjnie i pewnie. W czasie jazdy czuje się jego masę - ma taki trochę cruiserowy charakter, acz składanie w winklach czy bardziej dynamiczna jazda typowa dla nakedów nie sprawia kłopotów i daje dużo radochy. Komfort na 5. Pasażerka ma się dobrze, choć podobno w R1200R kanapa pasażerki jest znacznie mniejsza niż w 1150. Nierówności moto połyka miękko. Pozycja za kierą super - od 80 do 140km/h wiatr dobrze unosi jeźdźca całkowicie odciążąjąc nadgarstki. Przy większych prędkościach trza się dobrze schylać (są dostępne owiewki), przy mniejszych nadgarstki minimalnie cierpią - ale znacznie mniej niż w większości japońskich nakedów 600ccm. Jak dla mnie ergonomia perfekcyjna (185cm wzrostu). Latałem tym moto zamiennie z transalpem 650 i na R1150R było mi dużo wygodniej - pozycja bardziej naturalna i odprężona. Oddawanie mocy bardzo ok. Nie ma szarpnięć (wał...) - jest idealnie równo i przyjemnie od bardzo niskich obrotów. Moment obrotowy daje radę. R1200R jest sporo mocniejszy, acz na ile mam doświadczenia z silnikiem R1200 (latałem nowym GSem, plus rozmawiałem z kilkoma użytkownikami R1200RT - to identyczny silnik jak w Rce. GS ma wersję z programem 100KM i mocniejszym dołem, RT i R mają więcej mocy w wysokich obrotach, ale nie czuje się jakiejś szczególnej utraty mocy w dole). Generalnie silnik jak dla mnie super - ma charakter i dźwięk (2 cylindry...), jest mocny i elastyczny, nie trzeba mieszać biegami żeby dynamiczniej pojechać. Szczerze polecam. Ogólnie moto do czerpania czystej frajdy z jazdy, raczej do luzackiego nawijania kmów i turystyki w legalnych zakresach prędkości. Na miasto też ok, choć mały nie jest. Na alpejskich winklach daje bardzo dużo frajdy, acz czasy wykręcane na OSach nie będą porównywalne do sportowych sprzętów. Plus za bezpieczeństwo - pewne prowadzenie i świetne hamulce z ABSem (dopłata - ale warto). Dla dojrzałego motonity szukającego dużej przyjemności w każdym kilometrze - perfekcja. Dla młodych-gniewnych zbyt ociężały :banghead: Aha, jestem stronniczy, bo na R1150R latało mi się super ;) Brevą nie latałem (niestety).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...