Skocz do zawartości

Dominik Szymański

Administrator
  • Postów

    9994
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    20

Treść opublikowana przez Dominik Szymański

  1. Co z kosztami transportu itd daje cenę profesjonalnej przyczepki z Niewiadowa na 2 motocykle, z najazdową szyną itd (na 3 moto są nieco droższe). A więc za drogo. pzdr
  2. Ja myję w ciepłej wodzie plus Ludwik. 3-krotna zmiana wody (najlepiej wylewać do kibla, nie do zlewu ;) i filterek jest jak nowy. Nie wiem dlaczego macie z tym problem. Druga rzecz - można kupić specjalne rajstopy na filter powietrza. Pozwala to szybko doprowadzić filtr do stanu idealnego, np podczas zawodów: wystarczy zdjąć rajstopę, wywalić, a pod spodem filtrek jest odealny i wciąż naoliwiony. pzdr
  3. MOgę zamówić dla wybranych osób dania jarskie w miejsce mięsa. Ale muszę mieć do 01.09 na PW informację od takich osób. Tak czy siak wychodzi na to, że zapłacić trzeba. pzdr
  4. Nie ma żadnej dyskusji o płaceniu za grilla - komuś nie pasuje płacenie, niech nie przyjeżdża. Trzymamy się tej zasady od 4 zlotów i nie zamierzamy jej zmieniać. Over. pzdr
  5. Na słońcu wyprany filtr schnie max w 15 minut, trzeba tylko pamiętać, aby co kilka minut go obracać mokrą stronę do słońca. pzdr
  6. No wiem, tak tylko powiedziałem dla tych ktorzy chcieliby po myciu od razu śmigać ;) pzdr
  7. Wkładanie niewysuszonego filtra powietrza po myciu do dwusuwa to bardzo duże ryzyko zatarcia silnika, więc nigdy tego nie róbcie. Z drugiej strony nałożenie odpowiedniego oleju zapobiega łapaniu przez filter wody przy większych przeprawach błotno-wodnych. Tym większe ma więc znaczenie dla żywotności silnika i jego bezpieczeństwa odpowiednie naoliwienie filtra powietrza. pzdr
  8. Robi robi, nie takie rzeczy się w warsztacie widziło - szpachlowane ramy, bite na kowadłach tarcze, rajstopy zamiast filtrów powietrza, jakieś blaszki zamiast płytek zaworowych, albo dobre pytki, ale pilnikiem spiłowane na wymiar, klocki domową metodą reanimowane, wsadzane w rury teleskopów jakieś utwardzające tuleje domowej roboty, 20-letnie "nowe" opony, prostowane w imadłach i popękane lagi zawieszeń, ehhh, można mnożyć i mnożyć. Ludzie koniecznie i za wszelkę cenę chcą jeździć. I się zabić... pzdr
  9. Uchwyt jest rzeczywiście niezły. Ciekawe: gdzie to kupić? za ile? Mam co prawda profi pzyczepę motocyklową, ale czasem po prostu byłoby szybciej załadować moto do serwisu na taki uchwyt... pzdr
  10. Ale naprawdę nie oszczędzajcie i kupcie porządne, 3M. 10 zł para, ale coś zupłnie innego niż zwtykłe stopery po 99 gr. Wiem, bo stopery też przetestowałem. Zachowują się podobnie przy wychwytywaniu hałasu, ale wygoda ich uzytkowania jest o wiele mniejsza. Naprawdę polecam produkt 3M. pzdr
  11. Dokładnie. Po to wymyślili olej do filtrów, żeby go używać, a nie Rzepakowy czy też Ramę do Smażenia. Olej do filtrów ma po prostu odpowiednią lepkość, która sprawia, że gaźnik zasysając powietrze rzeczywiście je zasys (czyli nie przytyka) a z drugiej strony olej zapobiega przedostawaniu się brudu i wody do gaźnika. Czyli 2 w 1 - odpowiednia przepuszczalność i odpowiednia zapora. Każde inne eksperymentowanie może spowodować: 1. niedostateczne dostarczanie powietrza, 2. Przepuszczanie syfu do gaźnika (włącznie z możliwościa zatarcia silnika). Osobiście zawsze jeździłem na dwóch - Motul Filter Oil i Shell Filter Oil. Pierwszego jest więcej, ale ma mniej gęstą konsystencję. Drugiego jest mniej, ale bardziej zagęszczony. Oba kosztują ok 35 zl za opakowanie (0,5 l Shella i chyba 0,7 l Motula). POlecam mimo wszystko Shella. Nanosić koniecznie na wyprany i WYSUSZONY filtr, równomiernie rozprowadzać olej dookoła fiolitra, następnie ugniatać delitanie filter, aby olej rozprowadził się po nim całym. Nie muszę dodawać, że do tej operacji warto założyć foliowe rękawice (takie ze stacji paliw), coby wszystko szło szybciej, przyjemniej i czyściej. Ja zawsze tak oliwię filtr, że odrobina wylatuje spustem w airboksie - wówczas mam pewność, że naoilowiłem odpowiednio. pzdr
  12. Niestety żużel ma niewiele wspólnego z enduro/motocrossem. Slide w żużlu a slide w enduro to dwie różne sprawy. W żużlu to podstawowa technika pokonowanania zakrętu, podczas gdy w enduro występuje bardzo rzadko. Zakręt w enduro i cross pokonuje się bez przeciwskrętu, wciskając kierownicę w piach i przednim kołem torując sobie drogę, co jest wprost zaprzeczeniem techniki pokonywania zakrętu w żużlu. Owszem, slide stosuje się w enduro i bardzo rzadko w motocrossie, ale umówmy się, że jest to technika niejako wymuszona, która często wynika z prostego powodu - jest techniką ratujacą nas przed glebą. Tzn w momencie, w którym czujemy, że może nastąpić wywrotka w skutek zbyt szybkiego pzresuwania się tyłu motocykla na zewnętrzną część toru jazdy, można odbić nieco kierownicę w przciwną stronę, co wyprostuje motocykl i pochodnie wymusi slide. Jazda slidem jest charakretystyczna dla szybkich rajdów długodystansowych po twardych podłożach. Jak się poobserwuje jazdę uczestników Dakaru widać, jak często jadą bokiem. Ale nikt nigdy nie podpiera się wtedy nogą! Bo to grozi złamaniem raz-dwa. Slide słuzy do pokonania zakrętu na granicy wyprzedzenia przez tył motocykla, odciążą tył itd. Ale w zakrętach ci sami zawodnicy slidem żużolwym już nie jadą ;) Pokonują zakręty w typowo endurowy sposób. Jak już chcecie poćwiczyć slide, to postarajcie się je robić efektownie i skutecznie, a nie kręcić bączki jak na motorynkach. W tym celu znajdźcie zakręt mniej więcej 45 stopni a więcej to lepiej, koniecznie szutrowy, najlepiej dość twardy. Najeżdżajcie ten zakręt na stojąco, z dość dużą prędkością. W szczycie zakrętu zacznijcie wprowadzać motocykl w slide przez - mocne dodanie gazu, mocne dociśnięcie nogą podnóżka (jak zakręt jest w lewo, mocno dusić prawy podnóżek), oraz delikatne odbicie kierownicy w przeciwną stronę do zakrętu. Wówczas wyjdzie efektowny "boczek" przy dużej prędkości. I gwarantuję, że żadne podpieranie się nogą nie jest wówczas postrzebne. ;) pzdr Edit - a film był bardzo fajnie zmontowany.
  13. Nie wiem jak x-ringiwym ale o-ringowy, wyczynowy, b. dobrej firmy Retnthal starcza mi w 520EXC (i starczał w 400 i 450) na maks 2500 km. Podobnież zębatki tej firmy. Natomiast, jak już gdzieś pisałem, miałem ostatnio w 520 założony wyczynowy łańuch Rentlaha, ale nie oringowy. Został całkowicie zniszczony w około 550 km w ciężkim, ale suchym i średnio-mokrym, terenie (góry w Rumunii). Także do enduro na pewno się taki łańuch nie nadaje. Może do motocrossu, ale nie do enduro. pzdr
  14. Poza ceną nie ma chyba najmniejszych różnic. pzdr
  15. Gdy łańcuch jest zbyt mocno naciągnięty zaczyna charakterystycznie "strzelać". Trzeba wówczas jak najszybciej poluzować go i broń Boze na takim naciagniętym nie ćwiczyć w terenie/na torze. pzdr
  16. Spytajcie samego młodego - on mi taki przerywacz zrobił do Duki. Jest uniewersalny, działa i z tradycyjnymi kierunkami, i z ledami. Miałem go chyba w 2 dni od poproszenia młodego o zrobienie czegoś takiego. pzdr
  17. W większości przypadków to nie są żadne slajdy tylko zwykłe bączki i to podpierane noga. Fajny filmik dla kogoś kto ma motorynkę i nie umie kręcić bączków na piasku. Poza tym niewiele wnosi do nauki jazdy motocyklem enduro. pzdr
  18. Musi być luźny na ok 2 cm gdy na nim siedzisz całą masą ciała. Gdy stoi na stopce musi mieć taki luz, aby móc włożyć między wahacz i łańcuch 3 złączone palce ręki. Palce wkładasz między wahacz i łańcuch na wysokości górnego ślizgu łańcucha. pzdr
  19. Trzech w sumie kolegów z Sokoła połamało w ostatnich miesiącach obojczyki. Wszyscy mieli kasę i poleceli do Londynu, gdzie jest klinika "spawająca" kości. Zabiegi odbywają się przez kilka dni, polegają na naświetlaniu czymś kości i przyśpieszaniu procesu gojenia. Po tygodniu kości są już zrośnięte, pozostaje kilkutygodniowa rehabilitacja. Koszt takiego szybkiego powrotu do zdrowia to o ile pamiętam kilka tysięcy zł plus oczywiście koszty tam i z z powrotem co daje kolejne kika tysięcy. Jak się wchodzi do tej kliniki, to większość ścian obłożona jest zdjęciami jej klientów - sami żużlowcy, motocrossowcy, narciarze, skatebordowcy, kierowcy samochodowi, praktycznie wszelkie sporty ekstremalne. Większość z nich musi szybko wracać do zawodu by zarabiać. Dlatego np często widzimy wypadek na zawodach jakiegoś żużlowca, łamie obojczyk, a za 2 tygodnie znów jest na torze. To zasługa londyńskiej kliniki. Aha klienci dzielą się na tych z parteru - połamane nogi, i na tych z pierwszego piętra - obrażenia od pasa w górę :buttrock: Słyszałem, że cos podobnego jest też w Polsce, ale za cholerę nie mogę takiej kliniki u nas zlokalizować. pzdr
  20. Kupiłem zatyczki 3m w aptece. 10 zł, para, do tego gustowne opakowanie ze sprzączką do paska. Wykonane z gumy, wielorazowego użytku, wystarczy przepłukać wodą. Od dawna wiedziałem, że powinno się używać zatyczek, ale byłem przekonany, że będę w nich głuchy na otoczenie. Dziś zrobilem 300 km w zatyczka i stwierdzam jedno - zatyczkach nie wiedziałem nic. Zatyczki 3Ma wyłapują najgorszy hałas powstający w wyniku odbijania się wiatru od kasku. Wyłapuje ten wielki huk, który powoduje, że po 2-3 godzinach jazdy non stop we łbie już huczy. Za to zatyczki selektywnie przepuszczają inne odgłosy. W rezultacie jadąc na Duce słyszę - gang silnika, wydechy (obie rzeczy stonowane) do tego pęd powietrza w postaci rewelacyjnie brzmiącego wiatru. W golasie, gdzie przy prędkości 150 km/h nie słychać już własnych myśli zatyczki spowodowały, że odkryłem jazdę na nowo! Od razu bardziej ochoczo odkręcałem, pewniej czułem się w zakrętach, zniknęło wrażenie, że za chwilę wiatr zdejmie mnie z motocykla. w ogóle strasznie zmalało wrażenie uderzania przez wiatr, po prostu to subiektywne wrażenie spowodowane przez hałas powoduje, że wydaje nam się, że już szybciej danego zakrętu pokonać nie można. Aha - i mimo zatyczek w uszach oraz włożonego na łeb kasku mogłem spokojnie, normalnym tonem rozmawiać z kolegami. Zatyczki świetnie przepuszczają ludzki głos. Polecam każdemu, ja od teraz jeżdżę w zatyczkach nawet po browara na stację. A w przyszły wtorek mam kolejny trening na Torze Poznań. Ciekawe jakie będą czasy z zatyczkami, to będzie zupełnie nowe poznawanie Toru Poznań na motocyklu :buttrock: pzdr
  21. Oczywiście, że ktoś pisał, ale niestety już zmienione i nie dojdę kto. Nic to następym razem NA PEWNO będę cytował. Bo enduro-.... itd ludzi jest tu tyle, że połapać się nie idzie, a zapamiętać to już w ogóle. pzdr
  22. To zwykła godzina jazdy. Nie stania, gadania, lansowania się, tylko jazdy. Zadna filozofia. pzdr
  23. Wymiana tłoka co 10 motogodzin?? Ludzie, same Pastrany tu są czy ja ślepy jestem? Przy normalnej, amatorskiej jeździe 125-tką można wymieniać tłok co 50-60 godzin, a nawet więcej, wystarczy dawać nieco bogatszą mieszankę oraz nie pałować na maksa non stop, nie hamować silnikiem non stop tylko używać hamulców itd. Tylko powiedzcie mi, który z Was tutaj zapier*ala non stop na maksa 125-tką tylko po torze?? Bo jeśli taki jest, to dla świętego spokoju niech zmieni ten tłok co 20 motogodzinę. Ludzie - rozmawiajcie między sobą jak normalni użytkownicy motocykli a nie zawodnicy ścigający sie w Mistrzostwach Świata!! pzdr
×
×
  • Dodaj nową pozycję...