Skocz do zawartości

Olsen

Forumowicze
  • Postów

    6768
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez Olsen

  1. Zdążyłem na paradę po koncercie Go Naked! w Parku Bródnowskim. W tym roku po raz drugi nie wjechałem na teren imprezy, lecz jedynie polansowałem się na paradzie i porobiłem zdjęcia. Minus jest taki, że nie mam pamiątkowej koszulki ani znaczka. Przyjaciółka od serca. Ja chyba jestem już zblazowany i coś (np. zbiorowisko motocykli i motocyklistów w jednym miejscu), co kręciło mnie x lat temu, dziś już na mnie tak nie działa. To się "fachowo" nazywa potrzeba eskalacji bodźców. Tzn. dalej lubię zloty itp., ale trochę inaczej je odbieram i traktuję raczej jako okazję do przejechania się. Wymagam czegoś więcej niż masowego spędu i ryku silników - może to być np. ładny krajobraz po drodze/na miejscu. Przydaje się też jakiś smaczek uatrakcyjniający imprezę. Kiedyś to się umawiało z kumplami, zbierało u kogoś pod domem i podjeżdżało całą ekipą. Pamiętam, jak przeżywałem otwarcia sezonu na Stegnach - potrafiłem przesunąć datę wylotu na drugi koniec świata, żeby załapać się na tę imprezę. A jeszcze wcześniej były rozpoczęcia na terenie kampusu SGGW na Nowoursynowskiej, na które podjeżdżało się rowerem lub motorowerem. Ech, to były czasy.
  2. Poza upalnymi dniami warto do takiej kurtki zakładać skórzane podgardle, np. takie jak robi(ł?) Tarbor.
  3. Albo faktycznie tak jest, albo nas już te imprezy nie kręcą tak jak 10 lat temu. Z Bemowem jest trochę tak jak z agenturami. Wszyscy się zarzekają, że ich noga/koło tam nie postanie, a i tak zawsze jest tłum. Zatem do zobaczenia. :icon_twisted: :wink:
  4. Czy jestem zerem?

  5. Nie fetyszyzujmy ciuchów motocyklowych, zwłaszcza w przypadku nastolatka i motocykla o pojemności 125 cm³. Owszem, są one przydatne, ale nie należy popadać w skrajność. Ludzie na całym świecie jeżdżą w normalnym ubraniu. Małym motocyklem do szkoły nie trzeba dojeżdżać będąc ubranym od stóp do głów w skóry/teksy. Tzn. jakaś solidna kurtka, robiąca równocześnie za "cywilną" do chodzenia, się przyda. Do tego warto sprawić sobie nieprzemakalne spodnie zakładane na dżinsy (koszt kilkadziesiąt zł), coby zawsze sucho było (chociaż jak się chodzi pieszo, to też się moknie - ostatnio utwierdziłem się w przekonaniu, że nogi bardziej mokną podczas chodzenia niż jazdy na skuterze/motocyklu czy rowerze). I omijali szerokim łukiem motocykle, dopóki nie zrobili prawa jazdy stosownej kategorii. Nie zdarzyło im się ulec pokusie przejechania się Jawą czy MZ-etką starszego kolegi, gdy sami dosiadali motorowerów marki Romet lub Simson.
  6. Do najstarszego Uveksa mam ciemną szybę, jako dodatkową (do jazdy w nocy niezbyt się nadaje, ale do lansu w słoneczny dzień jak najbardziej), a w najnowszym mam blendę.
  7. Olsen! Na plaży się zdejmuje koszulki a nie tylko podwija rękawki ;)

  8. Znowu zaimportowali Murzynki do Sogo. :)

  9. Jedno jest pewne. Jesteś w swojej Córce zakochany. Też się odpychałem nogami, gdy zaczynałem swoją przygodę z motorynką. :crossy:
  10. Gratuluję zakupu, niech się Córa cieszy! Lepiej niech weekendy spędza z Tatą w siodle, niż jakby się miała szlajać z koleżankami po jakichś dyskotekach.
  11. A jak trzeba przetrzeć albo uchylić wizjer? Tobie gratuluję pomyślnego załatwienia sprawy, a nadgorliwym, zakompleksionym stróżom prawa na pohybel! To, co dane Ci było poobserwować, to tzw. klasa średnia niższa. Przeciętni ludzie, którzy nie potrafią zrealizować się inaczej niż pracując służalczo w jakiejś pedalskiej korporacji czy innym banku, a stresu po pracy też nie potrafią odreagować inaczej niż w opisany przez Ciebie sposób. Ludzie, których zdobi jedynie garnitur (jak ktoś nic sobą nie reprezentuje, to musi nadrabiać wyglądem). Pamiętaj, że wszelkiej maści pseudoekskluzywne lokale często ściągają hołotę. Elegancką hołotę.
  12. Droga krajowa nr 631 z Nieporętu do Marek zaliczona, panie udeptujące pobocze pozdrowione :)

  13. Też bym na miejscu Założyciela tematu tak od razu nie skreślał skutera - zwłaszcza że ma już biegówkę - przy czym rozejrzałbym się za jakimś o pojemności 125-250 cm³. T-Max na dojazdy do pracy niepotrzebny. Tak samo mając już jeden skuter, raczej nie rozglądałbym się za kolejnym automatem, tylko za czymś, gdzie można powachlować biegami. Inna opcja to - jak wyżej zasugerował Yuby - rower. Znakomicie sprawdza się na krótkich dystansach.
  14. Albo nie mieć. Wtedy nie mają jak zabrać. :) Prawda jest taka, że jeśli emigrować, to tam, gdzie jest większy luz niż w Polsce, a nie mniejszy. A jak już się trafi do jakiegoś sztywniackiego kraju, to przez ten rok czy dwa powstrzymać się od jazdy motocyklem czy samochodem, a potem to sobie odbić, tylko trzeba sobie wygodnie zorganizować życie, żeby mieć pracę koło domu, a dom koło dworca kolejowego/stacji metra. I do takich krajów, gdzie za pierdnięcie podczas jazdy wlepiają mandat, jeździć tylko dla dużej kasy (jeśli w celach zarobkowych). Wiecie, jak wielu Skandynawów stara się uciec od siebie z kraju, mimo że niby mają dobrobyt? Ilu Finów czy Szwedów osiedla się na stałe w Tajlandii (a ilu tych, którzy zostają u siebie, odbiera sobie życie)? Codziennie z helsińskiego lotniska Vantaa odlatują pękające w szwach samoloty do Bangkoku, a wielu pasażerów ma wykupiony bilet w jedną stronę. Ja tam staram się nie oceniać Anglików na podstawie ichniejszej klasy robotniczej przyjeżdżającej do Krakowa czy Warszawy w wiadomym celu - zresztą byłaby to z mojej strony straszna hipokryzja - czy angielskich kiboli. Tak samo inteligentny Anglik nie będzie wrzucał wszystkich Polaków do jednego wora na podstawie zmywakowych emigrantów z Polski. Po prostu hołota zawsze najbardziej rzuca się w oczy, a spokojni i kulturalni ludzie są dla większości przezroczyści.
  15. A ja bym na Twoim miejscu wrócił myślami do tej Ninji 250. Sam bym na takiej zieloniutkiej pojeździł. Do tego oczojebna kamizelka i lans na całego. :crossy:
  16. Można powiedzieć, że trollowanie na FM weszło mi w krew. :)

  17. Poziom reputacji: -2 :)

  18. Na pewno warto mieć profesjonalny strój, chociażby ze względu na strefę klimatyczną, w jakiej się znajdujemy. Ciuchy mogą być z niższej półki i niekoniecznie topowych marek, ale niech mają wszystko na swoim miejscu. Jednak polecam zachowanie zdrowego rozsądku i dystansu do sprawy ubioru. Ciekaw jestem, jakie podejście do tematu mieliby ci wszyscy orędownicy bycia ubranym w skóry/teksy od stóp do głów podczas jazdy zawsze i wszędzie, gdyby dane im było pomieszkać np. w Azji Południowo-Wschodniej albo na południu Europy. I czy w Polsce też jeżdżą w pełnym rynsztunku "po bułki do sklepu" w upalną letnią sobotę. I czy zawsze do pracy jeżdżą w motocyklowych spodniach, a potem się przebierają. I jeszcze jedno. Zastanówcie się, dlaczego stunterzy często całkowicie rezygnują z motociuchów. Daje do myślenia, co? Bo prawda jest taka, że podejmując różne decyzje, często kieruje się względami praktycznymi.
  19. Poziom reputacji: -1 :)

  20. Drugi Polański? :icon_mrgreen: Bo ktoś chciałby sobie poćwiczyć, podnieść umiejętności, a nie każdy ma czas/ochotę jechać na najbliższy tor, oddalony czasem o kilkaset km?
  21. Przypomniała mi się sytuacja sprzed niespełna 2 lat. Wczesną wiosną wypuściłem się rowerem na daleką Wolę w celu odwiedzenia śp. dziadka. Wracałem ścieżką rowerową, taką prymitywną, namalowaną na chodniku. Zbliżałem się do przecięcia z prostopadłą jezdnią, zobaczyłem zbliżający się ścigaczopodobny motocykl, zwolniłem. Byłem nawet skłonny go przepuścić. Kierowca motocykla zauważył mnie (dojeżdżającego z prędkością niemal zerową do przecięcia chodnika i ścieżki z jezdnią) w ostatniej chwili, nerwowo zahamował, lekko go zarzuciło i zatrąbił (z jego punktu widzenia droga rowerowa mogła być ze względu na swoją specyfikę niedostrzegalna [co innego wyraźnie oddzielona, z różowej kostki Bauma], co go częściowo tłumaczy). Założę się, że tamten motocyklista będzie pomstował na rowerzystów do końca życia. :rolleyes:
  22. Niech się potem konstable nie dziwią, jak polscy bikerzy przestaną zatrzymywać się do kontroli, zaczną podginać tablice rejestracyjne itp. Jeszcze bym może był w stanie zrozumieć, jakby ktoś się przyczepił do wheelie/stoppie (bez straszenia sądami czy odebraniem prawa jazdy!), chociaż jedno i drugie też może wyjść niechcący. A podparcie się kolanem w głębokim złożeniu chyba może przyczynić się do poprawy bezpieczeństwa (nie znam się, teoretyzuję; zdarza[ło] mi się zamykać opony, gmolami też szlifowałem w zakrętach, ale na kolano nie schodziłem). Może pan policjant pozazdrościł, bo sam tak nie potrafi? (Ja też nie potrafię, ale lubię popatrzeć, jak robią to inni.)
  23. Poziom reputacji: -3 :)

  24. Podaję link dla osób, które chciałyby wesprzeć poszkodowanych w trzęsieniu ziemi, jakie nawiedziło północno-wschodnią Japonię w tym miesiącu. http://www.pl.emb-japan.go.jp/jishin/gienkin.htm
  25. Moim zdaniem warto równocześnie zarówno robić sam kurs na A i B, jak i przystępować do egzaminu (tak było w moim przypadku - egzamin na obie kategorie tego samego dnia). Dziś Ci się może wydawać, że bardziej Ci "zależy" na B, bo jakiś katamaran zawsze jest pod ręką, ale jak na horyzoncie pojawi się motocykl, to nawet nie spojrzysz na auto rodziców czy firmowe. I możesz pluć sobie w brodę, że nie zrobiłeś zawczasu odpowiedniej kategorii. I gdyby powinęła Ci się noga na którymś z egzaminów - czego Ci oczywiście nie życzę - to nie popełnij błędu, który popełnili moi koledzy w liceum, którzy odpuścili sobie A po oblaniu "ósemki", gdyż B było - pozornie - ważniejsze. Potem często już się nie chce wracać do tematu, a chciałoby się czasem na legalu pojeździć jednośladem, np. wypożyczonym na wakacjach. Kategorię B też warto mieć, nawet jak się nie jest pasjonatem czterech kółek, bo czasem może się przydać, jak się będzie chciało odwieźć (czy raczej przywieźć) w nocy koleżankę albo wyjechać po kogoś na lotnisko w niedzielę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...