Skocz do zawartości

Olsen

Forumowicze
  • Postów

    6768
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez Olsen

  1. Na przyszłość - kupować motocykl/skuter od osoby godnej zaufania, z pewnego źródła, jeżeli nie nowy. Teraz psioczycie na handlarzy, piszecie, że dorwalibyście człowieka, który zaszpachlował pęknięcie na ramie (akurat takiego dorwiecie, już to widzę; u nas w dalszym ciągu obowiązuje powiedzenie Widziały gały, co brały), ale jak się usiłuje być wobec ludzi uczciwym, to tego nie doceniają. Wiem, co piszę, bo akurat sprzedaję motocykl - z udokumentowaną historią w ASO, bez cofniętego licznika itp. Swego czasu wysmarowałem na forum megaszczegółowy opis motocykla (tak szczegółowy, że bardziej się nie da) - jednak nie było warto. Ludzie wolą kupować "okazje", "bezwypadkowe" maszyny trzymające się siłą inercji, z rzekomo niskim przebiegiem ("bo poprzedni właściciel nie miał czasu i mało jeździł" - akurat!), a potem mają pretensje do całego świata, jak po kilku tygodniach/miesiącach wyjdzie szydło z worka i okaże się, że wpakowali się na minę. Kiedyś miałem nieco inne podejście do tematu, ale w chwili obecnej poważnie się zastanawiam, kto jest bardziej winny: sprzedający, którzy "żenią kity", czy kupujący, którzy sami się proszą, żeby ich nabić w butelkę. :icon_mrgreen:
  2. Czyli z jakiegoś powodu lusterka były wymieniane. :) Też bym nie wierzył. Szacuje się, że ponad 90 % motocykli na wtórnym rynku - zwłaszcza tych, które przywędrowały z zagranicy - ma cofnięty licznik przebiegu. Zawsze trzeba mieć odłożone pieniądze na serwis i w ogóle eksploatację, nawet jak się kupuje nówkę sztukę. Zapewnienia, jakoby pojazd nie wymagał wkładu finansowego, należy traktować z dużą dozą sceptycyzmu (prawie każdy tak mówi, żeby zbajerować kupującego). Może znajdą coś, czego Wam nie udało się znaleźć. Każdy ma ułożoną jakąś historyjkę, ale to akurat jest najmniej istotne.
  3. Ciekaw jestem, co doradzą forumowi spece od mechaniki. Otóż zamierzam zostawić skuterek (Peugeota SV 50) na dłużej w garażu, na czas wyjazdu zagranicznego. Rynkowo wart jest niewiele, a komfort, jaki daje podczas jazdy przez zakorkowane miasto, jest bezcenny. Waham się jeszcze, czy wystawić go na sprzedaż, ale dużo bym za niego nie wziął, a ważniejsza jest dla mnie możliwość jazdy aż do samego wyjazdu. Poza tym będę miał jakiś pojazd po powrocie, nie będę miał więc takiego ciśnienia na zakup nowego (będę mógł spokojnie rozejrzeć się za nowym motocyklem/skuterem). Oczywiście dopuszczam możliwość, że pojazd po dłuższym postoju może nie dać się uruchomić i potrzebna będzie interwencja mechanika, wolę jednak dołożyć wszelkich starań, żeby skuter po moim powrocie był sprawny. A więc do rzeczy, do głowy przychodzą mi następujące czynności: - wyjąć akumulator i poprosić kogoś o regularne podładowywanie (i tak pewnie będzie trzeba kupić nowy) - wlać strzykawką trochę oleju silnikowego do cylindra przez otwór od świecy zapłonowej - zatkać wylot tłumika jakimś gałganem - odciążyć oba koła podkładając pod skuter jakieś kartony itp. - przykryć skuter plandeką (a może lepiej nie? - będzie w garażu, a nie pod chmurką) Macie jeszcze jakieś pomysły, co warto by wykonać, zanim skuter zapadnie w długi sen, w celu przedłużenia jego żywotności?
  4. Powtórzę się, ale: odnoszę wrażenie, że ludzie wolą, żeby im "żenić kity" i wciskać wszelkiej maści "okazje" ("bezwypadkowe" strucle składane z trzech, z cofniętym licznikiem przebiegu, zatajoną historią itd.). Potem mogą mieć tylko do siebie pretensje, jak się okaże, że pojazd okazał się miną odpacykowaną przed sprzedażą. Ludzie sami się proszą, żeby ich nabijać w butelkę. :icon_eek:
  5. Skoro był naćpany, to mamy do czynienia z inną kwalifikacją czynu, to już podpada pod umyślne spowodowanie katastrofy, a więc nie ma zmiłuj.
  6. Bo ludzie nie mają smaku i nie wiedzą, co dobre. :icon_eek:
  7. Poczekać, aż będzie sprzedawał ktoś godny zaufania? A wracając do tematu, to ostatnio odnoszę wrażenie, że ludzie wolą, żeby im "żenić kity" i wciskać wszelkiej maści "okazje" ("bezwypadkowe" strucle składane z trzech, z cofniętym licznikiem przebiegu, zatajoną historią itd.). Potem mogą mieć tylko do siebie pretensje, jak się okaże, że pojazd okazał się miną odpacykowaną przed sprzedażą. Głupich nie sieją... Bo są idiotami. Idiotami proszącymi się, żeby ich nabić w butelkę.
  8. Jeszcze zrozumiałbym B6 na pierwszy motocykl, ale B12 to już naprawdę przegięcie. Pewnie przeżywa drugą młodość. :bigrazz: U nas pewnie byłoby to kolejne pole do popisu dla wszelkiej maści łapówkarzy (eine Hand schmiert die andere). :)
  9. PS Właśnie dopatrzyłem się (na zdjęciu), ile wynosi przebieg. Licznik na 90% był cofany. :icon_mrgreen: W trasie zatęsknisz za owiewką (nie mylić z akcesoryjną szybą).
  10. Po pierwsze, nie wiem, czy kupiłbym motocykl od człowieka, który pisze "pierszy" i "motor"*, po drugie, jaki jest przebieg (deklarowany...), po trzecie, jak długo sprzedający jeździł motocyklem w kraju (czy aby nie sprowadził go na handel? a może po krótkim okresie eksploatacji przekonał się, że coś jest z maszyną nie tak i trzeba się jej czym prędzej pozbyć? [podejrzane wydaje mi się to, że miesiąc temu sporo zainwestował w motocykl, a teraz go sprzedaje]), po czwarte, Włosi znani są z tego, że nie szanują swoich pojazdów, tak więc nie wiem, czy rozglądałbym się za maszyną z Włoch. Oczywiście decyzja należy do Ciebie. *Co innego na forum, podczas jakiejś luźnej rozmowy, a co innego w ogłoszeniu (laweciarze często używają tego określenia; teksty w stylu "wsiadać i jeździć" też mi się kojarzą jednoznacznie, no ale może ja przewrażliwiony jestem :icon_mrgreen: ).
  11. Na membranę!! Motocyklowe teksy, w których obecnie jeżdżę, wyposażone są w membranę Reissa i... już wiem, że nigdy nie kupię ciuchów z inną membraną niż Gore-Tex. Jakieś dwa miesiące temu kupiłem (cywilną) kurtkę z Gore-Teksem i komfort termiczny jest nieporównywalnie lepszy. Naprawdę lepiej zapłacić więcej, a mniej się pocić.
  12. Ja w chłodniejsze dni jeżdżę w rękawicach Modeka Toscana i bardzo je sobie chwalę. Cieplutkie i żaden deszcz im niestraszny.
  13. Jeżeli to ma być Twoja jedyna kurtka na motocykl, to może rzeczywiście lepiej, żeby była dłuższa. :buttrock: Ja co prawda kurtkę skórzaną mam kusą (pół rozmiaru za małą :) ), ale za to mam dłuższą tekstylną, którą mogę założyć na marynarkę itp. A na pas nerkowy czy portki kasy nie żałuj :crossy: - zdrowie ma się tylko jedno.
  14. Ale po co zasięgać informacji u wiarygodnego źródła, jak można pożywiać się - oraz innych - mitami?
  15. Kiedyś życie było prostsze. :bigrazz: Moje pierwsze (krajowe) prawo jazdy wydano mi 2 listopada 1995 roku, a egzamin na obie kategorie - A i B - zdawałem 28 października (warto trzymać w szufladzie stare kalendarzyki-pamiętniki, wówczas można wszystko dokładnie sprawdzić :biggrin: ). A teraz czeka się tygodniami. Na szczęście z międzynarodowym glejtem nie ma tyle zawracania głowy: wczoraj udałem się koło południa do mojego wydziału komunikacji w celu złożenia wniosku o wydanie takowego i przed 16 dokument już był gotowy. Cała impreza kosztowała mnie 25 zł (plus koszt zrobienia jednej fotografii).
  16. Współczuję. Ja bym w pierwszej kolejności skontaktował się z ASO Suzuki (może wcale nie będzie dużo drożej niż na Allegro).
  17. Gdybym dziś nosił się z zamiarem zakupu namiotu, najprawdopodobniej udałbym się do sklepu z profesjonalnym sprzętem alpinistycznym/turystycznym. Wybrałbym jakiś najbardziej wypasiony model, wyposażony we wszystkie możliwe membrany klimatyczne itp. Przestrzegam przed zakupem taniego namiotu za kilkadziesiąt zł z hipermarketu - człowiek tylko się ugotuje i skutecznie zniechęci do turystyki namiotowej (wiem, co piszę, bo sam kiedyś popełniłem ten błąd).
  18. Dziwi mnie, że w profesjonalnych butach motocyklowych może być ciężko zmieniać biegi. Ja kiedyś miałem z tym problemy, ale jak założyłem nieopatrznie kupione pod Pałacem Kultury pseudoglany z blachą na nosku; w butach policyjnych z lekko ściętym czubem jeździ się rewelacyjnie, tak samo jak w turystycznych Uveksach.
  19. Nie ma za co :) , chociaż muszę przyznać, że kilka minut wahałem się między maszyną Twoją a Marcina SF (jedynie słuszna czerwień vs. owiewki nadające motocyklowi piękny, niepowtarzalny kształt).
  20. Ja też raczej będę wolał przewietrzyć kości na motocyklu, tym bardziej że niedługo się z nim rozstaję, tak więc teraz chcę się najeździć ad libitum. Jeżeli jednak ktoś zdecyduje się na dojazd do "Dwóch Kół" komunikacją miejską, to informuję, że nie ma sensu telepać się autobusem. Znacznie lepiej jest podjechać metrem do stacji Centrum, potem przejść do dworca Warszawa Śródmieście (rzut beretem), a tam wsiąść do SKM-ki i wysiąść na dworcu Warszawa Zachodnia. Jeżeli mamy ważną kartę miejską, możemy podjechać na Warszawę Zachodnią dowolnym pociągiem, pod warunkiem że będzie to pociąg Kolei Mazowieckich (biało-żółto-zielone wagony).
  21. Moim skromnym zdaniem B12.5 na początek to przegięcie. Głowa na karku głową na karku, ale pewne nawyki łatwiej sobie wypracować na mniejszej maszynie (ciasne manewry przy wolnej prędkości, trochę szybsze winkielki, jazda po luźnej nawierzchni itp.). Jeśli chodzi o porę roku, to jak najbardziej, bo na wiosnę ceny motocykli pójdą w górę. Podejrzana sprawa.
  22. A ja może "przyszpanuję" SKM-ką, jak mi się nie będzie chciało wyciągać Bandita ani skutera. :buttrock:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...