Skocz do zawartości

Olsen

Forumowicze
  • Postów

    6768
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez Olsen

  1. Czy taka jak w poniższym linku może być? http://arigato.pl/motoryzacja/umowy/umowa2.html Z góry dziękuję za ewentualne uwagi, gdyby ktoś dopatrzył się jakichś nieprawidłowości. I jeszcze jedno. Czy tam gdzie jest "zamieszkałym w ............................., przy ulicy ..........................." lepiej wpisać mój adres z meldunku (z dowodu osobistego), czy adres, pod którym faktycznie mieszkam (pokrywający się z danymi z dowodu rejestracyjnego [w trakcie posiadania motocykla zmieniłem meldunek, ale nie zmieniłem danych w dowodzie rejestracyjnym - za dużo zachodu])? Rozumiem, że jest to jedyny dokument, na którym musi widnieć mój podpis, resztą (druczkami z US itp.) zajmuje się kupujący?
  2. Dlatego zdecydowanie wolę jeździć metrem, które jest dużo bardziej przewidywalne (pod wieloma względami). Widzę, iż nie tylko ja jestem zdania, że w niektóre miejsca powinien być zakaz wjazdu autobusem. He, he, ja tamtędy lubię jeździć zarówno rowerem, skuterem, jak i motocyklem. :crossy: Niestety, kierowcy autobusów to często buraki. M.in. dlatego od dawien dawna nie korzystam z ich usług. Najchętniej jeżdżę jednośladem, a jak chcę gdzieś podjechać komunikacją zbiorową, to mam metro i SKM.
  3. Z ciekawości: zahaczyłeś sznurówką o dźwignię zmiany biegów czy podnóżek (możesz nawet nie wiedzieć)? Ja kiedyś miałem podobną sytuację na... rowerze. Też się nie obeszło bez rozerwania sznurówki. A co do jazdy po chodniku, to niestety czasem trzeba. I piesi nie powinni się burzyć, jeżeli nie robi się tego zbyt dynamicznie. Takie babcie wymachujące torebkami mogą się przyczynić do tego, że kierowca motocykla czy samochodu będzie po takiej akcji jeździł (świadomie lub podświadomie) jeszcze agresywniej po chodnikach (nie 15, tylko np. 45 km/h).
  4. Może tu coś znajdziesz: http://www.samorzad.uw.edu.pl/index.php?op...sobi2&Itemid=32
  5. No, ba! :icon_mrgreen: A tak poważnie, to czerwony kolor - poza tym, że mi się bardzo podoba (ale to akurat kwestia gustu - de gustibus non est disputandum) - jest IMHO bezpieczniejszy niż np. czarny, gdyż jest dużo lepiej widoczny na drodze (czarny czy granatowy już się tak nie wyróżnia). Żebym ja Ci felg nie przemalował... na różowo! :icon_question:
  6. Rozumiem, że pisząc o "kwiatkach" masz na myśli niedomagania natury mechanicznej (pisałeś coś ostatnio o stukach w silniku). Co do wywrotek, to prawie każdy jednoślad kiedyś leżał. Szlif szlifowi nierówny, poza tym należy odróżnić szlify na deszczu czy piasku od dzwonów.
  7. Popieram, zwłaszcza jeśli rzeczywiście jest z pewnych rąk. Na gumach (=bezpieczeństwie) nie oszczędzaj. Na ceny zimowe za bardzo bym nie liczył, najlepsze okazje są teraz, potem niektórzy już nie chcą opuszczać cen, tylko wolą zaczekać do wiosny, kiedy ludzie spragnieni jazdy będą rzucali się na motocykle.
  8. Ej, gdzie Ty wydzwaniasz?! :P :( :evil:
  9. Chłopaki, dziękuję za reklamę. :icon_mrgreen: Nie chcę robić antyreklamy konkurencji :icon_razz: , ale prawda jest taka, że ok. 90 % motocykli na wtórnym rynku - zwłaszcza sprowadzanych na handel - ma cofnięty przebieg. :icon_evil: Jakby ktoś był zainteresowany moim bandziorkiem (albo w ogóle miał ochotę wychylić tymbarka :flesje: ), to będę dziś (z motocyklem) koło 21 w "Dwóch Kołach" przy ul. Tunelowej, nr bodajże 2. Jeszcze w kwestii przebiegów. Obdzwoniłem ostatnio paru handlarzy skupujących motocykle. Gdy pytałem, dlaczego interesuje ich tylko model i rocznik (ewentualnie proszą o przesłanie zdjęć), a o przebieg nie pytają, mamrotali coś niewyraźnie pod nosem; jeden powiedział wprost, że oni i tak ustawiają swój :eek: (przynajmniej szczery był :smile: ).
  10. Nie sądzę, żeby nowa "125" Yamahy się u nas przyjęła. U nas i tak większość będzie chciała zaczynać jak nie od R1, to od R6. Może się mylę (oby). :banghead:
  11. Ze względów higienicznych powinno się częściej wyrzucać buty. :icon_razz:
  12. Czasem jadę w korku między samochodami dużo wolniej niż 20 km/h, a czasem trochę szybciej. Wszystko zależy od tego, jak jest gęsto/ciasno, w jakim stanie jest nawierzchnia itp. Oczywiście staram się nie przeginać. Po ścisłym centrum wolę jeździć skuterem niż motocyklem, bo i tak możliwości motocykla bym nie wykorzystał, a skuterem łatwiej się lawiruje między katamaranami.
  13. Wiem coś o tym, gdyż siedzę z drugiej strony barykady. Przed wyjazdem nad morze nieopatrznie nie usunąłem ogłoszenia o wynajmie mieszkania i musiałem wyłączyć komórkę, bo ludzie nie dawali spokoju. :wink: Cóż Ci mogę doradzić? Od jakiegoś czasu wszystko załatwiam przez Internet, poszukaj w Google stron z ogłoszeniami o mieszkaniach do wynajęcia. Popytaj też wśród znajomych, może ktoś coś słyszał o jakimś wolnym pokoju/mieszkaniu. I dobra rada: najlepiej poszukaj czegoś w rozsądnej odległości od metra, żebyś był uniezależniony od własnego środka lokomocji/taksówek (w piątki i soboty metro kursuje do późnych godzin nocnych, więc śmiało można wracać z imprez).
  14. Czyli co, sprzedając motocykl kupiony przeze mnie /nie na firmę/ parę lat temu w salonie, mam przekazać nowemu właścicielowi fakturę z salonu? Przecież chyba wystarczy, że dam mu dowód rejestracyjny, kartę pojazdu, no i spiszemy umowę kupna-sprzedaży. ;)
  15. Przypominam, że w najbliższy weekend na Torze Wyścigów Konnych na warszawskim Służewcu odbywa się Mototarg. Przypominam również, że gdyby ktoś wybierał się komunikacją miejską, to najlepiej podjechać metrem do stacji Służew lub Ursynów, a stamtąd udać się piechotą na teren imprezy. Udanych transakcji! :biggrin:
  16. Bo u nas, nie wiedzieć czemu, jako "bezwypadkowy" definiuje się pojazd, który nie zaliczył w przeszłości konkretnego dzwona, natomiast szlify na deszczu itp. nie są brane pod uwagę. Ale są jeszcze bardziej kontrowersyjne definicje, np. ta, która mówi, że motorower nie jest pojazdem silnikowym. :) A co ma zrobić ktoś, kto - tak jak ja - naprawdę sprzedaje motocykl ze względu na wyjazd zagraniczny? Nie przyznawać się? :icon_razz: Już usunąłem ten zapis z Otomoto - za radą kolegów, wg których to tylko budzi podejrzenia. Dziwny jest ten świat... :) Czyli co, nie warto być szczerym (aż do bólu :crossy: )?
  17. Najlepiej kupuje się na jesieni, można utargować większy upust niż na wiosnę, gdy ludzie zabijają się o motocykle - zarówno nowe, jak i używane.
  18. Oczywiście, że nie należy skreślać motocykla z powodu jakichś rysek, otarć, dużego przebiegu (albo - wręcz odwrotnie - podejrzanie niskiego) itp. (jak ktoś ma takie wymagania, to niech idzie do salonu i nie zawraca głowy sobie ani innym), aczkolwiek wierzcie mi, że do pojazdów z drugiej ręki warto podchodzić z dużą dozą nieufności. Nie twierdzę, że akcesoryjne lusterka czy kierunkowskazy muszą oznaczać burzliwą przeszłość, aczkolwiek z jakiegoś powodu musiały zostać wymienione. I masz rację: straszny ze mnie sceptyk. Wolę dmuchać na zimne, niż się sparzyć. :lapad: Zgadza się, lepiej, żeby były rysy na oryginalnym lakierze, niż żeby motocykl był malowany (bo wtedy wiele rzeczy może być ukrytych). A nie wolałbyś zacząć swojej przygody od jakiejś maszyny o nieco mniejszej mocy (GS, GSF, XJ)? :banghead:
  19. Na pewno nie wszystkie, ale wiele (czytaj: zdecydowana większość ma jak nie cofnięty przebieg, to "burzliwą" historię skrzętnie ukrywaną). Nie tylko. Np. MZ-etkę kupiłem używaną, ale to była zabawka za 1650 zł. Poza tym nowych 251 wtedy już nie produkowano. Dla mnie dużo bardziej wiarygodny (i miarodajny) jest taki "kolo", który potrafi się przyznać, że ma nawinięte na kola ponad 70 tys. km, niż taki, który zaklina się, że jeździł bardzo sporadycznie, bo np. "kręcił biznesa" :buttrock: (a co ma piernik do wiatraka?!). Jeżeli wyrocznię dla Ciebie stanowi kilku znajomych dosiadających sprzęta raz na ruski rok i nie widzisz niczego podejrzanego w tym, iż w prawie każdym ogłoszeniu na portalach aukcyjnych itp. napisane jest, że pojazd "bezwypadkowy", "używany weekendowo"*, "nie wymaga wkładu finansowego", a przebieg rzadko kiedy przekracza 40 tys. km (niezależnie od tego, czy maszyna ma kilka czy kilkanaście lat), to przykro mi, ale jesteś. *W przypadku samochodów sprowadzanych z zagranicy (a także pochodzenia krajowego) ponad połowa była używana przez "starszego pana" ewentualnie kobietę. :biggrin: PS Jak chcesz mogę Ci podać kilka kontrprzykładów (ludzi, którzy się nacięli na "okazję", a potem - nierzadko przez wiele miesięcy - zasuwali autobusem, bo nie mogli sobie pozwolić na naprawę motocykla rzekomo "w stanie idealnym", albo sprzedawali uszkodzoną padakę dalej, bo remont był nieopłacalny). Zajrzyj do działu "Przepisy" i przeczytaj historię człowieka, który kupił skuter z pękniętą ramą, a teraz - po wykryciu usterki - ma nie lada problem. To są wyjątki potwierdzające regułę!
  20. Olsen

    Ognisko Kabaty Vol. 4

    Ma. Jedne miejsca są bardziej nieprzytulne/niebezpieczne, a drugie mniej.
  21. Na forum internetowym łatwo pisać "na drzewo", "do wora z nimi", a prawda jest taka, że sami chętnie kupujecie od wszelkiej maści handlarzy i cieszycie się, że sprzęt jest "bezwypadkowy", "mało używany" itd. Cieszycie się, że cena była (pozornie) atrakcyjna (tak, to najczęściej główny wyznacznik, liczy się, żeby pojazd był jak najtańszy, tylko że taniość niekoniecznie idzie w parze z jakością, ale o tym już mało kto pamięta), a jak potem maszyna się rozleci, to klniecie na czym świat stoi, odgrażacie się, że dorwiecie drania, itd., itp., ale na odgrażaniu zazwyczaj się kończy i pokornie sami użeracie się z niewdzięcznym żelastwem, tracąc czas, nerwy i pieniądze. Ciekawe, ilu z Was odsprzedaje potem takie miny dalej jako "bezwypadkowe" i "w pełni sprawne" w nadziei, że kolejny nieszczęśnik skusi się na "okazję" i zabierze gruza czym prędzej sprzed Waszych oczu. Może facet sam dał się wcześniej naciąć i był nieświadom zagrożenia. A jak w takim razie nazwać ludzi (ich też jest cała masa), którzy gardzą wartościowymi pojazdami, sprzedawanymi przez uczciwego człowieka, który nie kombinuje z przebiegiem itp., i wolą dobijać targu z takimi właśnie cwaniaczkami, którzy "wiedzą, jak się w życiu ustawić"? :icon_twisted:
  22. Olsen

    Ognisko Kabaty Vol. 4

    Wiem, że jestem monotematyczny, ale... czy nie znudziła Wam się ta miejscówka? :wink:
  23. Czyli człowiek z jakichś powodów bardzo chce, a nie może pozbyć się motocykla. To powinno dać do myślenia. Podobno są "fachowcy", którzy przekręcają wszystkie rodzaje liczników, także te cyfrowe najnowszej generacji. Dokładnie, jak ktoś ma dobry motocykl, to jeździ nim ile wlezie, a nie trzyma w garażu i wyciąga na przejażdżkę raz w tygodniu; na zakupy też nie jest potrzebna większa maszyna, nikt nie kupuje motocykla sportowo-turystycznego, żeby jeździć do supermarketu, więc te opowiastki sprzedających można włożyć między bajki. A jak ktoś wierzy, że przebieg rzędu 20-30 tys. km to norma dla 5-letniego motocykla, to jest naiwnym głupcem. Niestety takich głupców jest więcej, niż myślałem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...