Skocz do zawartości

Olsen

Forumowicze
  • Postów

    6768
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez Olsen

  1. Ale założyciel wspominał coś o 6 miesiącach, dlatego domniemywam, iż klamka już zapadła.
  2. Jeszcze jedno pytanie: czy teraz rejestruje się pojazdy ze względu na miejsce zameldowania, czy zamieszkania? Dawniej decydujący był meldunek, ale dziś np. ku własnemu zdumieniu dowiedziałem się, że podatki płaci się tam, gdzie się mieszka (chyba wystarczy pisemne oświadczenie/wypełnienie odpowiedniej rubryki w druku NIP-1). Obstawiałbym jednak, że w kwestii rejestracji pojazdów nic się nie zmieniło. A może ktoś z Was ma taką sytuację, że ma gdzie indziej zarejestrowaną działalność=siedzibę firmy, a gdzie indziej jest zameldowany i rejestrował pojazd na firmę? Czy w ogóle rejestruje się na firmę (a nie po prostu na siebie)?
  3. Chyba nigdy nie nauczę się bezbłędnie jeździć w deszczu. :( Wracałem dziś z urzędu skarbowego, opad był średnio intensywny, natężenie ruchu również, starałem się nie najeżdżać na białe świństwa, a jednak strzałka mnie przećwiczyła - złapałem uślizg przodu. Cudem wyszedłem z tego obronną ręką (czy raczej nogą), nawet się nie zatrzymałem, tylko odzyskawszy równowagę kontynuowałem jazdę, ale naprawdę niewiele brakowało. Uratowało mnie chyba także to, że nie jechałem nikomu na zderzaku /zdarza się często, zwłaszcza w miejskiej jeździe/, inaczej mógłbym przydzwonić w poprzedzający pojazd, bo jak skuter tańczył, nie było mowy o hamowaniu. Na niektóre sytuacje chyba naprawdę nie ma mocnych. Niby ma się zakodowane, żeby hamować pulsacyjnie, niezbyt mocno przodem, omijać znaki poziome, itd., a jednak... Kiedyś w podobnej sytuacji (deszcz i namalowana na jezdni strzałka) położyłem MZ-etkę.
  4. Art. 244. kk Kto nie stosuje się do orzeczonego przez sąd zakazu zajmowania stanowiska, wykonywania zawodu, prowadzenia działalności, prowadzenia pojazdów lub obowiązku powstrzymania się od przebywania w określonych środowiskach lub miejscach, zakazu kontaktowania się z określonymi osobami lub zakazu opuszczania określonego miejsca pobytu bez zgody sądu albo nie wykonuje zarządzenia sądu o ogłoszeniu orzeczenia w sposób w nim przewidziany, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
  5. O tym, że jeśli najpierw kupię pojazd, a potem zarejestruję firmę, nie będę mógł odliczyć VAT-u, księgowa mnie poinformowała; wiedziałem też o tym wcześniej, chociażby z tego forum. Jej chodziło głównie o to, że może nie być od czego odliczać VAT-u, jeżeli większość zleceń będę miał w branży nieobjętej VAT-em lub w ogóle nie będę VAT-owcem. Co do tych 100% to nie wiem, nie doczytałem nigdzie; tu pole do popisu będzie miało biuro rachunkowe. Jeśli zaś chodzi o drobnych klientów prywatnych, to poruszała tę kwestię kobieta na szkoleniu pt. "Pierwsze kroki w biznesie" w UP. Mówiła, iż często jest tak, że potem trzaska się fuchy na czarno, bo drobnym odbiorcom zależy, aby było jak najtaniej, a VAT ich nie interesuje (inaczej niż duże firmy).
  6. Możesz podać podstawę prawną? :banghead:
  7. Parę lat temu nas zatrzymali, jak wracaliśmy w majowy długi weekend z Bieszczad ekipą złożoną z kilku motocykli. Wszyscy mieliśmy papiery w porządku, więc nie było kombinowania, że zatrzymuje się tylko pierwszy. Sprawdzili tylko niektórych; dali nawet wybór - ochotnicy sami się zgłosili.
  8. Pozwalam sobie odgrzać starego kotleta, gdyż nie chcę zakładać kolejnego tematu, tym bardziej że jest już kilka podobnych na forum. Czy myślicie, że warto samemu starać się zostać VAT-owcem? Zdaje się, że przymus jest tylko, jak przekroczy się jakieś tam obroty w skali roku, i to też tylko wtedy, gdy prowadzi się oVATowaną działalność (muszę się jeszcze dopytać księgowej i doczytać, bo po pierwszej rozmowie i wstępnej lekturze paru broszurek ze szkolenia w UP mam mętlik w głowie). Tak się składa, że część działalności będę miał nieobjętą VAT-em (szeroko pojęte usługi edukacyjne), ale mogę (muszę?) płacić VAT np. jako tłumacz. Jeżeli miałbym wybór, tobym się zastanawiał, m.in. ze względu na jednoślad, który i tak będzie firmowy, jeśli założę działalność gospodarczą. Powiedzmy, że byłby to nowy pojazd o wartości ok. 20 tys. zł. Księgowa zasugerowała mi, że mógłbym najpierw kupić motocykl na siebie (nawet przed zarejestrowaniem działalności), a potem wciągnąć go na poczet środków trwałych (tak to się chyba nazywa) - ponoć jest z tym wtedy mniej zachodu i mniej problemów, gdybym np. chciał mieć krócej pojazd niż firmę/krócej firmę niż pojazd. Kazała mi się zastanowić, czy na pewno chcę odliczyć tę część VAT-u (bodajże 60%) już przy zakupie, przy założeniu że w ogóle będę miał od czego. A jak Wy to widzicie? Pytanie to kieruję, rzecz jasna, do osób mających doświadczenie w temacie. Druga sprawa to wszystkie dodatkowe wydatki=koszty, począwszy od ubezpieczenia przez kaski itp. po bieżącą eksploatację (paliwo, przeglądy, części). Słyszałem kiedyś, że łatwiej może być wrzucić w koszty kask niż kurtkę z protektorami, bo ten pierwszy wymagany jest przez prawo. Przyznaję, że nie wiem, ile w tym jest prawdy.
  9. Jakiś czas temu. No to masz nauczkę. :wink: To mnie nie pocieszyłeś, bo często kręcę się po tej okolicy na dwóch kółkach, z silnikiem lub bez. Będę miał się na baczności. A jak nagle przyśpieszy/cofnie się? :smile:
  10. Dawno nic nie rejestrowałem... 1. Czy jak się kupuje nowy pojazd w salonie, to tak jak dawniej, dostaje się od razu "twardy" dowód i stałą (a nie tymczasową) tablicę rejestracyjną? 2. Wie ktoś może, czy można rejestrować pojazd tuż po przemeldowaniu się? Bo raczej nowego dowodu osobistego na miejscu nie wydadzą, najwyżej jakiś kwit poświadczający zameldowanie. 3. Rejestrował ktoś z Was może ostatnio motocykl lub inny pojazd na warszawskim Mokotowie? Jeśli tak, to czy przebiega to sprawnie? Zdaje się, że parę lat temu usprawnili system, wprowadzając elektroniczne zapisy na konkretny dzień/godzinę. Zastanawiam się, czy nie przemeldować się do mamy na Wilanów, tym bardziej że tu będę rejestrował działalność.
  11. Wiem, że było o tym na forum, chyba nawet w tym dziale, ale wyszukiwarka szwankuje (albo szwankuję ja). Zwracam się więc z zapytaniem, czy ktoś z Was ma wykupioną taką polisę, a jeśli tak, to gdzie i za ile. Głównie chodzi mi o rower, bo pieszo ciężej wyrządzić szkody na kilka tysięcy. Byłem w PZU i dowiedziałem się, że mogę się tak ubezpieczyć za 35 zł (szkoda do 5 tys.) lub 70 zł (szkoda do 10 tys.; jeżeli niczego nie pomyliłem). Jak znacie jakąś ciekawszą ofertę, to się podzielcie wiedzą. :notworthy:
  12. Napatoczył mi się taki wczoraj, gdy jechałem SV-ką (bynajmniej nie Suzuki :icon_mrgreen: ) do "Dwóch Kół". Najwyraźniej mając wszystko w d., przechodził sobie przez Sobieskiego gdzieś tak w połowie odległości między Nałęczowską a Bonifacego. J****y zmusił mnie do hamowania (szkoda opon i zwierzyny :wink: ). A niedawno podobny osobnik pojawił się u mnie w ogródku. To chyba jakaś plaga. :icon_eek:
  13. I - a może przede wszystkim - odległością. Tak się składa, że większość robiących prawo jazdy nie posiada własnego pojazdu, którym można by sprawnie podjechać na drugi koniec miasta (a może mi powiecie, że statystyczny kursant ubiegający się o prawo jazdy kat. A i B jest posiadaczem motoroweru?), więc nieduża odległość i dogodna lokalizacja często ma znaczenie pierwszorzędne. Dlatego wybiera się szkołę koło domu/szkoły/miejsca pracy. Ja np. prawko robiłem u siebie w liceum. Do szkoły dojeżdżałem rowerem. :crossy:
  14. I tu przewagę mają skutery, bo można czworonoga trzymać na podłodze między nogami (metoda podpatrzona w Kraju Kwitnącej Wiśni). :wink:
  15. Dopóki takie sytuacje, jak opisana w niniejszym wątku, będą miały miejsce, dopóty nie będę miał za grosz szacunku do wymiaru sprawiedliwości: od niedouczonych sędziów po etaturwy w sekretariacie, które nie potrafią prawidłowo zaadresować koperty. :lapad:
  16. W moim przypadku było podobnie, przy czym rzecz miała miejsce w 1995 r. Kiedyś w ogóle życie było prostsze... A chłopaków, których swędzi dupsko i którzy nie potrafią powstrzymać się od jazdy, doskonale rozumiem (co nie znaczy, że ich rozgrzeszam!). Posiadanie 2oo w garażu, a brak glejtu w kieszeni doskwiera dużo bardziej niż sytuacja odwrotna: gdy ma się prawo jazdy, a nie ma się czym jeździć. Wtedy dwa tygodnie mogą się dłużyć niemiłosiernie.
  17. (")Hostess(") to wiesz, gdzie szukać możesz.
  18. Byłem na Bemowie i... albo impreza zatraciła swój dawny klimat, albo po prostu parę lat temu co innego mnie rajcowało. Nie żałuję wydanych 20 zł, bo dzięki wejściu na teren imprezy odkryłem fajne modele Uveksa, które chyba musiałem przeoczyć podczas ostatniej wizyty w Tarborze na Kijowskiej. Przy w(y)jeździe panował spory chaos, co jakiś czas jeden jednoślad lekko uderzał w drugi, ale to już chyba wina takiej ilości uczestników imprezy, a nie organizatora. Oczywiście nie omieszkałem polansować się gruchotem na paradzie. :crossy: Niemniej jednak wolę bardziej kameralne imprezy. I na starość człowiek chyba robi się wybredny. Jeżeli zaś chodzi o wystawę, to dawniej bywały one bardziej okazałe, a nie kilka stoisk na krzyż.
  19. http://motocykle.redes.com.pl/show.php?id=138 Obejrzałem dziś na Bemowie przy okazji Otwarcia Sezonu, przymierzyłem mój rozmiar, niby wszystko OK, do zapięcia bym się pewnie przyzwyczaił, jednak me obawy wzbudzają wywietrzniki z tyłu: czy przez tę siateczkę nie będzie do środka przeciekać woda, gdy np. będę stał na światłach podczas intensywnych opadów deszczu? czy nie będzie tamtędy piździć w chłodniejsze dni? Rozglądam się za jakimś prostym integralem, bez wodotrysków, jednak musi być wyposażony m.in. w solidny podbródek. I raczej będę chciał kupić biały.
  20. Olsen

    wypad do 2oo :)

    Podpisuję się pod powyższym oburącz i obunóż.
  21. Tobie tylko jedno w głowie. A w rozmówki niderlandzkie się zaopatrzyłeś? :cool:
  22. Nie wiem, jak długo jeszcze, ale póki co jestem. I przecież się odzywam. :smile: To może w końcu mnie zbijesz? Albo chociaż oplujesz? Lub też zwiążesz i zakneblujesz? :icon_rolleyes:
  23. Też się cieszę Twoim szczęściem i życzę bezstresowej eksploatacji. :crossy: PS Dasz się karnąć? :icon_biggrin: (To żart, nie czuję się na siłach, ledwo ogarniam Warszawę rowerem).
  24. A ja nie - nie mój typ. :icon_rolleyes: Bo zima była za długa. :icon_mrgreen: No właśnie, zdążyłem już w samym T-shircie pojeździć (rowerem; na skuter zakładam jednak kurtkę), a Wy mnie zimą straszyliście. Cała ta zima chyba mocno przereklamowana jest/była, podobnie jak i rzekomy kryzys. :wink: Potwierdzone empirycznie. :icon_twisted:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...