
embe
Forumowicze-
Postów
927 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Treść opublikowana przez embe
-
No dobra...dzień dobry :banghead: Wstałem już godzin temu kilka, lecz rehabilitacja + jedzonko itd. swoje robią. Żałuję, że pan EjBiDżi* nie pojawił się...ale chyba kolejne okazje będą...także wpadaj śmiało. Ajlbi łejtyn for Ja :banghead: A Wam, bracia miła mówię spore sękju za przybycie i śmichy. Flejmfrułer, gumopalenie, gumolatanie... Jesteście niesamowici sami w sobie. Uświadomiłem sobie jakoś ostatnio siedząc w wannie, że mam niewiele kolego/koleżanek z dawnych lat. Ktoś z podstawówki, z liceum też ktoś, a większość ze świata motocyklowego...a rehabilitantka dziś rano zapytała mnie z podejrzliwym uśmieszkiem, "czy warto było na ten motor wsiadać?". Dzięki Wam nie mam wątpliwości. Może to jakoś górnolotnie zabrzmi, ale bez Was byłbym w znacznym stopniu sam. Może nie zupełnie, ale prawie. Tak to się jakoś życie poukładało. W szpitalu miałem mnóstwo odwiedzin...i byliście to Wy. Współspacze jedynie pytali: "on/ona też jeździ na motorze?" :biggrin: Sobotnie "coś" umacnia w tym przekonaniu (...że warto). Nie chcę pisać wierszy, ale wiedzcie po prostu, że to dużo dla mnie znaczy. To, i Wy również :) No...to jest już słodziutko i musi wystarczyć, bo biegunki nie było, kondolencji też nie będzie. No. Yyy...ciacho chyba fajne, sałatka niezła, kanapki zjadliwe. Udało się jakoś. Następne razy hmm... Fidel mówi o jakowymś lokalu, ale jeśli przystankowo-chałupnicze warunki odpowiadają Wam, to zaproszenie jest. Oukej? Nnnooo :biggrin: Dziękuję wszystkim, jak siedzieliście przy stole, a także niedojechałej Marysi, Fidelowi z dziecięciem sympatycznem i niespodziewanemu, a jakże przyjemnie zaskakującemu Lodkowi (dobrze odmieniam?). Dla wszystkich tak zwane buziaki i wogle. Teraz czeka mnie zupa...muszę lecieć. Sija gajs ;) * - jestem dopiero na dwusetnej stronie, ale to dlatego, że czytam przed snem...ale już zrobiło się ciekawie pees: dobre słowo tyczy się też wielkich nieobecnych...Jul olłejs hewe plejs in maj hart :flesje: iiiihaaaaaaaaaaaaa!!
-
Przepraszam za całodzienne milczenie, ale niedzielę spędziłem w kibelku (biegunka)*...a teraz moja "mająca-nade-mną-władzę-siostra" każe mi się myć... Jutro opiszę szczegóły mych emocji i podziękowania oraz kondolencje. * - żart :banghead: pees: kto (oprócz Radka) chce (te niewyraźne) zdjęcia?
-
Taką kwestię, jak stan nawierzchni powinien określić biegły, a nie policjant "na oko". Gdy zaczyna padać deszcz, pojawia się śliskie "coś" na jezdni, choć tego nie widać. Nie zgodziłem się z zarzutem nadmiernej prędkości, bo nie zap*** jak głupi, tylko jechałem normalnie. To w sumie logiczne. Jedziesz z prędkością X, a można tam jechać X...to gdzie nadmierna prędkość? Wiem, że słowo policjanta jest mocnoejsze od mojego, ale ich tam nie było. To, że się przewróciłem nie musi oznaczać nadmiernej prędkości. Czy Adam (fx_rider) przewracając się w tym roku (w maju) na ślimaku mostu Siekierkowskiego powinien ponieść karę? To nie była nadmierna prędkość, tylko piasek na asfalcie (u Adama). Nie zawsze jest tak prosto. Jechałem normalnie, dlatego nie zgodziłem się z zarzutem. Zobaczymy no... :biggrin:
-
...a jeśli na zakręcie nawierzchnia pokryta była pyłem i nie dało się tego przejechać? Zobaczymy, pożyjemy - że tak powiem.
-
Był u mnie dziś "pan aspirant". Aspirował, jak nazwa wskazuje do różnych mian, ale do sedna. Postawiono mi zarzut "stworzenia zagrożenia w ruchu drogowym poprzez prowadzenie motocykla z prędkością niezapewniającą możliwości kontroli nad pojazdem". Z zarutem owym się nie zgodziłem, co zaowocuje tłumaczeniem sądowi mojego punktu widzenia. Jeśli mają jakieś fajne papierki, to dadzą mi w dupsko. Chciałbym po prostu, żeby udowodnili mi w jednoznaczny sposób, że jadąc w tamtym miejscu 94,76 kaemcha nie dostosowałem prędkości do warunków. Było sucho, jasno, przyjemnie. warunki takie, że chciałoby się położyć na hamaku...tylko nie miałem żadnego przy sobie. No nic. Sprawa za 2-3 miesiące. Trzymajcie kciuki buddies :biggrin:
-
Dzięki za foty Damianie, Ędrju sękju też. Jeste lepiej, niż się spodziewałem. Myślałem, że z motocykla zrobiło się spagetti, że wszystko jest w kawałkach...a tymczasem w kawałkach jest sporo, ale nie wszystko. Trzeba przede wszystkim odkurzyć :) Jeszcze trochę i się zajmiemy...dziękuję chłopaki. ...a sobota? No hmm, jak?
-
Spokojnie...bez krępacji i spieszacji :buttrock: Ja mam czaaas moy myly :icon_mrgreen: Jak możecie, wpadajcie. Nie pospieszam, spokojnie, ja jestem w domu...a zdjęcia hmm...chromy, nie chromy, światłocienie...pomagajo. Śe zrasta.
-
Moi Drodzy... Spieszę powiedzieć Wam, że niemal każdy termin jest dobry. Ja z grubsza siedzę w domu. Czasem wyjdę na spacerek, na moment na dwór czy coś...ale poza tym cały czas spędzam w chałupie. Dlatego jeśli tylko macie ochotę wpadajcie...w miarę możliwości będzie ciacho ("piekarka" ciast czasem ma wszystkiego dosyć i się buntuje :bigrazz: ). Wymyślcie dogodny dla Was termin np. jakoś nekst łik i wpadajta z impetem. Ajl bi łejtyn for Ju gajs :crossy: A teraz jeszcze trochę obsceniczny/obrzydliwy/nieprzyjemny pokaz ranki, która właśnie goi się na mym lewym podudziu. To też tak w ramach ostrzeżenia i ku pokrzepieniu serc. http://acn.waw.pl/moto/zdjecia/motocyklowe...ka/01_nozka.jpg http://acn.waw.pl/moto/zdjecia/motocyklowe...ka/02_nozka.jpg http://acn.waw.pl/moto/zdjecia/motocyklowe...ka/03_nozka.jpg http://acn.waw.pl/moto/zdjecia/motocyklowe...ka/04_nozka.jpg http://acn.waw.pl/moto/zdjecia/motocyklowe...ka/05_nozka.jpg http://acn.waw.pl/moto/zdjecia/motocyklowe...ka/06_nozka.jpg http://acn.waw.pl/moto/zdjecia/motocyklowe...ka/07_nozka.jpg http://acn.waw.pl/moto/zdjecia/motocyklowe...ka/08_nozka.jpg http://acn.waw.pl/moto/zdjecia/motocyklowe...ka/09_nozka.jpg "Krótka Historia Choroby" Rana była mniej więcej dwa razy dłuższa, niż jest teraz. Jeszcze kilka tygodni temu miałem w nodze dziury, jakby ktoś powyjmował mi ciało łyżeczką od herbaty...Teraz to już zarosło. Śruby wciąż uwierają w nogę...jak widać na rentgenach (w prezentacji) wystają mocno wkręcone poza kość bnlokując tym samym ruchomość stawu skokowego. Ze śruby położonej najniżej, najbliżej stopy cały czas ciekną różne substancje, wychodzi coś jakby mięśko - trudno powiedzieć. Martwiłem się tym z początku, ale wg. lekarzy wszystko jest pięknie. Na jednym, czy dwóch zdjęciach widoczny jest też mechaniczny ubytek (chyba) mięśnia w miejscu, gdzie jest rana. W połowie października planowany jest zrost kości, a na koniec Października (31go) operacja wyjęcia śrub w Otwocku. Tyle o dziurach..niechaj te brzydkie obrazki towarzyszą Wam w szaleństwach, kiedy to ponownie zalecam ostrożność... Wujek Dobra Rada...po fakcie. :) Trzymajcie się ciepło i do następnej razy. pees: sory za odgrzewanie starych kotletów
-
Przybyłym serdecznie dziękuję - sprawiliście mi dużą radość...a nieprzybyłym mówię stanowcze: żałujcie, że Was nie było. Szarlotka była podobno...nienajgorsza. :biggrin: Do następnych "razów".
-
...co za nicpoń ;) Oddam esfał niebawem - nic mu/jej nie jest...ale jak nastrój poprawia. Dzięki Men...dowcipas z Ciebie heh...i śmiganko również było niczego sobie. Kocham, więc poczekałem :crossy: Do zobaczenia.
-
Jeszcze damy czadu Adaś. Piszę niewiele, ale myślę sporo. Ty gamoniu...nosz kurde. Do zobaczenia.
-
Dzięki za starania drogie dziatki - ja nie mam nic przeciwko. Jedynie mój ojciec ma nieco uczulenie na sam dźwięk...ale wyleczy się. Klin klinem. Jeśli macie zamiar coś brzydkiego uskuteczniać dajcie proszę znać jakowymś esemesiorem, żebym zdążył zawczasu wydobyć się z chałupy i obaczyć zawody :icon_razz: Nawet jeśli nic nie wyjdzie i tak serdecznie dzięki za starania, bo dla mnie chęci są już czymś dużym. Panie Karolu...ja Wam nic złego nie życzę. Pijcie kola-kao, jedzcie wapienko i miejcie zawsze mocne kostki...a po dobranocce lulu, oukej? :biggrin: Nie będzie więcej wypadków :notworthy: Do zobaczenia.
-
Poniżej skan z piątkowego Metropolu. Znalazła się wzmianka o Adamowym przypadku...nietrudno poznać, że to on :biggrin: Eh... http://acn.waw.pl/moto/zdjecia/adas.jpg Buziaki, uściski i co tam jeszcze. Lecz opuchlizny Men.
-
...spokojnie :P Kości połamane, ale na dwór wybywam od 6ciu dni. Klaudiusza przejazdy obserwowałem z ławeczki przystanku, także w porywach i inne śmigania nawet z dworu obserwować mogę :biggrin: Jeśli układ w domu będzie dobry (potrzebuję czyjejś asekuracji) i ktoś zgodzi się ze mną wyjść, to się pozerka. W każdym razie permanentne leżenie uskuteczniam już tylko nocą. W dzień staram się żyć "normalnie". Do zobaczenia ;) jakoś...
-
Doszukuję się pozytywnego podstępu, dlatego odpowiem zapobiegliwie, że na razie z czytaniem ciężko. To musi być coś psychicznego, bo trudno mi skupić uwagę na treści. Przeczytam 15 stron i nie wiem co się wydarzyło w książce...także hmm. O! Jako bardziej jaskrawy przykład podam, że test CB1000 znudził mnie po trzech akapitach. Kiedyś czytanie było przyjemne. Teraz, gdy głowa chce wyrwać się z chałupy, nie potrafię niestety czytać. Gdy wyzdrowieję (prawdopodobnie) się to zmieni. ALE...może Twoja propozycja uleczy moje chore psychiki :crossy: Czytałem książki (yyyy?) fajoskie. Jakieś półsensacyjne, o ludziach. Może być też coś ambitniejszego - zmierzyć można się ze wszystkim. pees: Czy uprawnionym jest powiedzenie "do zobaczenia" ? :biggrin: Czy słyszałem? Panie Szanowny...widziałem ;) O godzinie zapowiedzianej znalazłem się w nadprzyrodzony sposób na przystanku autobusu 604 w kierunku Kabat, z którego obserwowałem przejazdy okufrowanej (topkejsem) Hondy z jeźdźcem, który radość sprawił mi znaczną. Wyłonił się zza samochodów szczwanym manewrem pokazując im tylne światło tuż po zapaleniu się zielonego... A tak na marginesie - poprzez gadugadu wyraziłem swe radości...rozumiem że wieść nie doszła? W każdym razie serdeczne dzięki, że wpadłeś, bo to jakoś tak "inaczej" w bardzo pozytywny sposób. Strasznie przyjemnie, kiedyś się odwdzieczę.
-
Przejechałem psa. Motocyklem. Ja żyję, on nie...
embe odpowiedział(a) na Mar_Cin temat w Szkoła jazdy, stunt, wypadki
W obecnym czasie szczególnie doceniam sytuacje, gdy z opresji wychodzi się cało. Siedząc w domu nie miewam ich zbyt wiele, jednak czytając właśnie takie coś uświadamiam sobie, że jesteś...jakby to nazwać, szczęściarzem. Mój wypadek był przy podobnej prędkości, i nieźle się połamałem, także strach myśleć...i jeszcze ciężarówka obok. Mi jakieś 1,5 czy 2 lata temu wyskoczył pies na trzypasmówkę w mieście. Trąbnąłem, ale on nie mógł się zdecydować czy uciekać w lewo, czy prawo. W końcu jakieś 3 metry przed kołem (ostro hamowałem) czmychnął z drogi...się najadłem strachu. Cieszę się, że nic Ci nie jest. -
...a pewnie, że się zazieleni. Trawka w końcu zawsze się zazieleni :D Dziękuję Wam za wsparcie. Ostatnio leżąc w chałupie oscylowałem na pograniczu czegoś w rodzaju smutkowej "depresji". Nie takiej ostrej medycznej, ale takiej ludzkiej...bo na prawdę gdy przypominam sobie to wszystko, co przez wypadek poznikało (czy raczej oddaliło się), na duchu jakoś ciężej. Ale to nic... Dzięki za słowa otuchy, pozdrowienia, zalecenia ćwiczeń, jedzenia, masaży :flesje: Staram się, staram...i zdaje się, że jest poprawa, choć powolna. Na leżąco robię ćwiczenia izometryczne. Czuję ich działanie, także wciąż będę je uskuteczniał. To tak nawiązując do słów Klaudiuszowych. Dalej - Andrzej pisze o strachu przed powrotem. To takie specyficzne uczucie. Nie wiem, czy nazwałbym to strachem. U mnie to pewna forma wkurzenia. Wiem, że gdybym jechał autobusem czy traktorem prawdopodobnie nie miałbym takich obrażeń. Dlatego w momentach, gdy coś szczególnie dokucza myślę "po co ja to robiłem?"...ale to tak jakby w afekcie. Gdy głowa wraca do normalnych myśli, najgorszy ból mija i nastrój robi się lepszy myślę o momencie obrotowym, oponach, gaźnikach. Może to głupio zabrzmi, ale z całej tej sytuacji nie wiem czy nie najbardziej żal mi zatrzymanego czasu i GPZciora. Poważnie. Z obecnej perspektywy widzę już symptomy zdrowia. 31go października (wstępna data) będę miał wyjęte z nogi śruby - jeśli dobrze pójdzie. To pierwsze widoki jakiejś normalności. Zbaczam z tematu. A jaki był temat? No nic... W skrócie mówiąc gdy boli, myślę: "cholera, co za dziadostwo". Gdy jednak przechodzi, myślę jak to będzie znów w ciepły wieczór (taki, jak wczoraj) ruszać z pustego skrzyżowania, gdy niebo już ciemno granatowe. Spokojnie zmieniać biegi i razem z koniem jechać przed siebie. Eh... Jednak faktycznie najpierw trzeba się wykurować. Czas pokaże. Do pana karola1001 mówię zdecydowane (i pozytywne) "Ty gamoniu" :smile: ...i przychylam się do podokiennych hałasów. Oko (w sumie obydwa) zasypiają obecnie w okolicach lekko przedpółnocowych, a wstają około 8-9tej, także w pozostałych godzinach śmiało hałąsujta - byle ostrożnie. Jak już kiedyś wspomniałem - ajm tokink poważnie :lalag: Moje okna wychodzą (jeśli można mówić o wychodzeniu okien) na ul.Rosoła tak, jak pisze Damian. Przed oknami w ogródku mam włoskiego orzecha, który zasłania sporo widoku (ojciec posadziłgo wiele lat temu nie sądząc, że tak urośnie, a teraz moja mama chce go po kryjomu wytruć...) Mimo tego rad będę widząc brać dającą (ostrożnego :wink: czadu. Kończąc mój dzisiejszy elaborat hmm...jem, trenuję, próbuję. Spróbuję trzymać się ciepło (choć wczoraj zmarzła mi lewa stopa - krążenie) i wylizać jak najszybciej. Wczorajszy tekst nie miał być obrzydliwy, dlatego mocne pardął dla poruszonych za nadto. Chciałem przekazać co się czuje przy takich przygodach tym, którzy nie mieli tej przyjemności. Gdy porównuję lewą (złamaną, pośrubowaną) i prawą (zdrową) nogę widzę, jakie to wszystko jest genialne. Nerwy bólowe, ruchowe, czuciowe, mięśnie, ścięgna, kości, stawy, mazie, torebki... W prawej działa, w lewej zepsute. Kurcze...taki wypadek sporo poszerza horyzonty. Tak myślę. Lepiej jednak docenić to wszystko wcześniej. Michał cacy? Czuję się bardziej jak "fuj"...czy delikatniej "be" :icon_razz: Tak już mam w nazwisku. Cóż począć...ale pozytywne nastawienie jest, było i mam nadzieję będzie. Gdy na obwodnicy podnieśli mnie z trawki i wsadzili do karetki poczułem się w obowiązku pożartować. Nie był to jakiś niesamowity kabaret, ale trochę się z załogą pośmialiśmy...tylko kierowca ostro szarpał bryką, także bolały kości. Skubany. Dziękuję Wam za wsparcie i przepraszam za przydługie treści nie koniecznie motocyklowej tematyki. Od lat próbuję się w tej materii poprawić, ale zawsze masa dygresji wskakuje do głowy przy okazji różnych opowiadań. Hmm...no i cóż. Jak widać poniżej - trawka się zazieleni...nie może inaczej być :icon_razz: Do usłyszenia.
-
Dzień dobry Państwu, Trochę głupio za każdym razem wymigiwać się na różne sposoby, ale wciąż niełatwo mi (długo) siedzieć, dlatego znów piszę w lekkim pośpiechu. Spróbuję do rzeczy. Na dole (w podpisie) jest odnośnik do "prezentacji", którą uskuteczniłem w hołdzie biednemu giepezeciorowi i moim kościom. Tam widać troszkę na "rentgenach". Teraz spróbuję nieco opowiedzieć, czy też (jako już czymś doświadczony) pouczyć ;) Nie wolno łamać miednicy. Na prawdę bardzo Was proszę nie róbcie tego. Przed operacją, w nocy, leżałem nieśpiąc. Czekałem, aż po ósmej rano wezmą mnie na salę operacyjną. Były okolice 4-5 nad ranem. Postanowiłem po kilku godzinach bezruchu przesunąć się w lewo - pupa strasznie mi drętwiała. Drgnąłem i poczułem, że coś poruszyło się pod skórą tuż nad genitaliami. Poczułem ruch i za moment również ostry ból. Okazało się, że poruszyłem którąś z połamanych kości miednicy powodując tym samym krwawienie czegoś w środku. W lewej pachwinie urosła mi kulka wielkości piłki do tenisa...no i pozostał ten ból. Wrażenie jest straszne. Na prawdę. Bez ruchu czekałem do rana w fatalnym stanie psychicznym. Teraz uszkodzenie miednicy objawia się różnego rodzaju bólami w całej okolicy. czasem po lewej nodze latają mi "pioruny" (tak to nazywam) - takie nerwowe bolesne strzały. To dlatego, że mam stłuczony pień nerwu kulszowego. To wraca do normy miesiącami, także nadal "piorunująca" noga przeszkadza mi w zaśnięciu. W związku z tym myślałem nad tym, czy aby nie powinienem zostać Człowiekiem-Piorunem...ale zrezygnowałem. Nie jestem w stanie (jeszcze) złapać swojego kota, także gdzie tu mówić o walce z bandytami :icon_mrgreen: No nic - do rzeczy. Teraz noga. Otóż moja noga wciąż nie jest zrośnięta - obydwie kości w podudziu trzymają się jedynie na śrubach. Na lewj nodze wolno mi postawić ok.15kg, a na prawej resztę masy ciała. Jeszcze jeden drobiazg - przez połamanie i pobyt w szpitalu schudłem około 16-17kg. Przy wadze zaledwie 60-kilka kg jest to wg. mnie sporo. Nie polecam jednak kobietom - za dużo bólu jak na dietę cud. Noga wciąż nie działa zupełnie sprawnie, miednica pobolewa...nie warto wariować. Od nowa uczę się chodzić. Nawet serce osłabło odzwyczajone od ruchu. Dosłownie jak dziecko. Ułamek sekundy, trochę nieuwagi i są całe miesiące wracania do tego, co kiedyś wydawało się banalne, oczywiste i po prostu się mi należało. Teraz kaszana. Niestety. Czeka mnie sporo rehabilitacji, treningów, ćwiczeń - wszystkiego. To, co straciłem na wadze, to niestety mięśnie, bo ja zawsze byłem szczupły. Tłuszczu nie było...a ubyło mnóstwo. Siedzę w domu. Patrzę przez okno, widzę świat, drzewa, ludzi... To wszystko jest już wystarczająco piękne, choć o motocyklu zapomnieć trudno...i na nieszczęście (niektórych) chyba o nim nie zapomnę. Wam nie muszę tłumaczyć. Widzę jednak bardzo dużo świeżych motocyklistów i wrażenia akustyczno-wzrokowo-itd wskazują na niemałe moce ich silników. Nie życzę nikomu źle, ale sporo z nich jeździ wg. mnie za szybko. Mówię o młodziakach, ale myśli wędrują też w Waszych kierunkach...bo kurcze na prawdę nie chciałbym, aby ktoś z Was tak się połamał. Zabrzmi głupio - może - ale pamiętajcie o tym. To znaczy trochę wolniej, ostrożniej...sami wiecie co robić. Mam nadzieję, że wyjdę z tego (że tak powiem) w całości, ale mimo tego czas spędzony na zdrowieniu dał mi sporo przemyśleń. Można przez jeden moment, przez jeden wyścig z kimś, jedną myśl - stracić wszystko. Miewałem takich chwil sporo. Teraz widzę ile było w tym ryzyka. Na prawdę za dużo jest do stracenia. Motocykl wchodzi w skład tego "wszystkiego". Rozbolała mnie pupa, także zbieram się na chwilę odpoczynku. Trzymajcie się ciepło. Cieszę się, że jesteście...i że zdrowi. Połamańce wrócą do siebie i niedługo pogadamy normalnie. Do zobaczenia... michał be
-
Tak myślę jakby zacząć moją pierwszą od 53 dni forumową wypowiedź...pozwolę sobie tedy na westchnięcie "hmm...". No to już po westchnięciu. Od razu też szczerze przyznam, że mam kłopoty ze wzrokiem z powodu bezsenności (tak przypuszczam) w szpitalu, toteż może się pojawić trochę błędów. Z góry - ekskjuzmi za nie. Do dzieła. Aha - nie napiszę dziś dużo, bo siedzę na połamanej miednicy, co jest dozwolone jedynie w małych dawkach. Pierwsze wrażenie, to zaskoczenie dość dużego kalibru. Gdy słuchałem od odwiedzjaących mnie w szpitalu co się dzieje wokół mojej marnej osoby...wzruszyłem się. No niestety :) Tak jakoś kurcze przyjemnie w sumie jak cholera. Jesteście niesamowici. Cieszę się, że dane mi było wdepnąć w ten światek i poznać ol ow Ju. Jeśli będzie to na miejscu, spróbuję w odcinkach napisać moje wrażenia z tych wszystkich dni...ale teraz muszę znikać, bo piecze mnie kość ogonowa (lub krzyżowa - nie jestem pewien ;) ) coś mnie łupie w stawie biodrowym (lewym) a do lewej stopy napływa mass of blood powodując opuchnięcie koloru buraka. Nie próbujcie tego w domu. Ogólnie rzecz biorąc czuję się całkiem w czoko, jednak schudłem około 13kg, straciłem 70% mięśni w lewej nodze (w reszcie ciała nieco mniej), mam słabe serce i nawet siedzenie jest wysiłkiem. Mocno Was wszystkich uściskuję i umykam do wyrka, bo tam czeka regeneracja sił. Cieszę się, że Was znam, że Was...mam - jeśli to uprawnione określenie :wink: i...no cóż - dziękuję niesamowicie (nieprawdopodobnie). Śmigam do wyrka - do następnego razu.
-
wskażnik paliwa- w jakich sprzętach ??
embe odpowiedział(a) na bolobolek temat w Sport/Naked/Turystyk/Turystyczne Enduro/Maxi Skutery
Jak widać sporo motocykli posiada wskaźnik poziomu paliwa...i jest to chyba faktycznie wskaźnik POZIOMU, a nie ILOŚCI pozostałej w baku. W XJcie zachowywał się nieliniowo opadając szybciej w znacznym zakresie, by później tuż przed rezerwą zatrzymać się na następne 150km. Nie ma chyba sensu kupować motocykla tylko z powodu tego przyrządu. Są wg. mnie ciekawsze parametry, które wpływają na frajdę z jazdy :icon_twisted: -
..::21 MAJA 2006 DOM DZIECKA W-WA::..
embe odpowiedział(a) na Bartosz temat w Zloty, imprezy, przejażdżki
Michale dawaj foty... Niesamowicie się czuję. Piękna zabawa. Mi jednak pomimo całej radości jakoś nieswojo. Taka wizyta uświadamia co nieco. To jeden dzień, a inne..."codzienniejsze". Tyle w nich energii, życia, chęci... Żałuję, że nie dotarła moja japońska dostawa...no nic. Może za rok... Z serdecznym ostrzeżeniem...tfu - z serdecznym pozdrowieniem :) -
Brutalnie mówiąc wersja R najbardziej mi się podoba :icon_twisted: Klasyka jakoby. Wzdycham do tego modelu...kiedyś będzie. Amortyzatory zostały chyba podwójne - zerkałem w internetowni i nie znalazłem ani jedneg resorowanego centralnie. Wtrysk z kolei...widzę od 2004 roku w wersji S i golasie. R ma podobno gaźniki. Znacie jakieś ciekawe źródełko dobrej informacji?
-
Sprzęgło hydrauliczne, czy linka? Na zimno wszystko pracuje inaczej, olej jest gęsty, także przy zmianach temperatury na pewno poczuje się róznice. Kwestia tylko jak duża jest różnica? Mając sprzęgło sterowane linką ustalałem ruch jałowy na około 3mm. Teraz, przy hydraulicznym nie mam teoretycznie żadnej regulacji. Być może trzeba to po protu zaakceptować, ale to zależy od skali zjawiska.
-
SUZUKI GSX750F 1990r problem z odpaleniem
embe odpowiedział(a) na szulbor temat w Mechanika Ogólna Motocyklowa
Świece, fajki, akumulator, brudne gaźniki. Świece wymieniłeś, to odpadają. Piszę akumulator, bo w XJcie musiał być w idealnym (niemal) stanie, żeby odpalić silnik. Wystarczył drobny spadek kondycji i pomimo mocnego kręcenia rozrusznikiem nic nie dało się zrobić. Na chłopski rozum - w cylindrze zapala się mieszanka. Żeby zapalić, potrzebujesz dobrego prądu, żeby było co zapalić, potrzebujesz dobrze przygotowanej mieszanki. Pierwsze weźmiesz z kombinacji dobrych świec, fajek/kabli i dobrego akumulatora. Dobrą mieszankę przygotują z kolei sprawne gaźniki. Spróbowałbym przejechać się troszeczkę. Może w końcu pozostałe cylindry załapią... Z resztą jeszcze jedno. Przed kolejnym odpalaniem wykęć "niepalące" świece i doprowadź np. zapalniczką do (w miarę możliwości) suchości. Nie ma siły. Jeśli jest benzyna i na świecy iskra, to musi działać. -
Pomocy wypadł klocek ze szczeki podczas jazdy!!!!!
embe odpowiedział(a) na gladiator temat w Mechanika Ogólna Motocyklowa
Cóż to za serwis? Jesteś z Warszawy, dlatego pytam - mnie to mocno ciekawi. Mi również wypadanie klocków wydaje się kwestią abstrakcyjną.