Skocz do zawartości

piecyk

Forumowicze
  • Postów

    314
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez piecyk

  1. Faktycznie, mój błąd. Za szybko chciałem uspokoić chłopaków :)
  2. Ale nowe przepisy, podobnie jak "stare" wyraźnie opisują sytuację. Kiedy będziesz chciał podnieść kwalifikacje, będziesz zwolniony z części teoretycznej na kursie nauki jazdy, natomiast podstawowa liczba godzin praktycznych (20x60min. dla kat. A2, A) zostanie zmniejszona o 10. Tym samym kurs będzie tańszy. Myślę, że nawet o 50%.
  3. Wydaje mi się, że jednak nowa forma egzaminu już coś wnosi do systemu szkolenia. Podam (chyba już kolejny raz) absurdalny przykład pracy lubelskich egzaminatorów. Otóż pomimo tego, że rozporządzenie dot. szkolenia i egzaminowania zakłada wykonanie hamowania awaryjnego obowiązkowo, do tego sezonu zadanie nie było sprawdzane. "Szkoly jazdy" idąc tym tropem nie uczyły kursantów jak hamować w sytuacji awaryjnej. W tym roku sytuacja się zmieniła. Na egzaminie hamowanie jest i większość szkół coś tam próbuje nauczyć. Niestety 'coś tam', bo szkoleniowcy w wielu przypadkach nie mają pojęcia jak to ugryźć. Nowe zadania na egzaminie, m.in. szybki slalom, awaryjne omijanie przeszkody wymuszą na szkoleniowcach rozbudowanie programu szkolenia. Z pewnością nie każdy instruktor będzie w stanie przygotować swojego kursanta do poprawnego wykonania tych zadań, ale może dzięki temu zrobi się porządek na rynku. Obecnie szkoli każdy. Każdy i jak potrafi, niestety często byle jak :/
  4. Niech tiger666 wyjaśni, gdzie wg niego jest śródstopie. Akurat Sz.P.Kwas, którego tiger666 cytuje z pewnością wie gdzie znajduje się śródstopie i wydaje mi się, że jest to "inne śródstopie" niż u tiger'a666.
  5. Nic dodać, nic ująć. Nie rozumiem oburzenia pewnych forumowiczów ad. tego co napisał Tomek. Wszystko jasne, czytelne. Jeśli jakieś zwroty sa dla kogoś niezrozumiałe, być może powinien udać się na konsultacje do samego autora. W pracy na placu manewrowym, do nauki zawracania na małym promieniu, wykorzystuję podobne ćwiczenia. Później, na etapie szkolenia w ruchu drogowym, osoby szkolone nie mają problemu z zawracaniem nawet z instruktorem "na plecaku". Jeśli ktoś odkrył w tym temacie coś nowego, chętnie przeczytam. Najlepiej, aby ktoś wtajemniczony wskazał mi adres tej właściwej szkoły, która nauczy mnie (nas) poprawnie zawracać na wąskiej jezdni.
  6. Ojjjj książkowe instruktory (ki)... Fajny temat. Jak jest komuś smutno - polecam, na poprawę humoru oczywiście :)
  7. Forumowiczu, wsiadam na motocykl z osobą szkoloną bez żadnych oporów. Wcześniej każda osoba przechodzi etap szkolenia na placu manewrowym. Szkolenie na wyłączonym z ruchu innych pojazdów placu obejmuje również naukę jazdy z pasażerem. Pierwsze lekcje w ruchu drogowym odbywają się na ulicach o minimalnym natężeniu ruchu. Później poruszamy się po drogach o większym natężeniu ruchu, a nawet (tego to już Twoja wyobraźnia nie ogarnie) na drogach poza terenem zabudowanym. Ponieważ nie rozumiesz dlaczego tak szkolimy, za zupełną darmochę Ci wyjaśniam, w sumie powtarzając słowa wcześniej wypowiadających się. Kontrola pozycji motocyklisty, kontrola techniki zmiany i redukcji biegów, kontrola sposobu wprowadzania motocykla w zakręt (świadomy przeciwskręt, czy nieświadomy), wreszcie możliwość reagowania w pewnych sytuacjach awaryjnych. Nie mogę zaufać "walkie talkie", że kursant prawidłowo zareaguje na moje komendy. Poza tym, jeśli miałbym obawy poruszać się z kimś na motocyklu, to byłby sygnał, że kursant nie jest jeszcze gotowy na jazdę w ruchu drogowym. Poza tym, czy jazda z pasażerem to taka trudność? Jeśli instruktor jest pasażerem, który nie przeszkadza w prowadzeniu motocykla, to osoba szkolona nie odczuje jego obecności. Ostatnio usłyszałem podobne słowa jak Twoje, od instruktora - debila. Tak, dokładnie instruktora debila. Jak wróciłem z miasta na plac manewrowy, instruktor z "konkurencyjnej" szkoły mówi mi, że nie wsiadłby na pozycję pasażera z kursantem, a wskazując palcem na swojego ucznia, stwierdził że z tym szczególnie. Po czym pojechali na miasto - na dwa pojazdy. Mamy wysyłać kursantów na naukę w ruchu drogowym jak mięso armatnie?
  8. Wszystko wymaga interpretacji, takie mamy przepisy, które w pewnych kwestiach nie przedstawiają konkretów. Piszesz o karaniu mandatem. Nie musisz mandatu przyjmować. Zawsze masz okazję wybronić się w sądzie. A propos papierów, to rozumiem że bardziej żartujesz niż stosujesz?
  9. W takim razie ja jestem "debilem" z Lublina... A skoro tego nie rozumiesz to już Twój problem.
  10. Nie wiem jak przebiegała kontrola wcześniej, bo zamieściłeś fragment. Jednak ad. wpisu w karcie, mam podobne zdanie jak niedouczony policjant. Żeby była jasność. W karcie przeprowadzonych zajęć są rubryki do wypełnienia: 1. Godz. rozpoczęcia szkolenia; 2. Godz. zakończenia szkolenia; 3. Liczba km; 4. Liczba godzin; 5. Data szkolenia; 6. Nr uprawnień instruktora; 7. Podpis instruktora; 8. Podpis osoby szkolonej. Dla mnie oczywiste jest, że na początku zajęć wpisuję godz. rozpoczęcia, datę szkolenia, nr uprawnień, podpisuję się. Z reguły na początku zajęć zaznaczam pierwszy temat, czyli przygotowanie do jazdy. Pozostałe punkty wpisuję na końcu zajęć tj. godz. zakończenia, liczba godzin i kilometrów, zaznaczam zrealizowane tematy i kursant się podpisuje. Dlaczego tak? Przepisy mamy jakie mamy. W rozporządzeniu dot. szkolenia i egzaminowania.... czytamy: To potwierdzanie ja rozumiem jako złożenie podpisu w rubrykach podpis instruktora, podpis osoby szkolonej. Osoba szkolona ma limit godzin, możliwych do zrealizowania jednego dnia. Na etapie pierwszych 4h szkolenia można jeździć max 2h dziennie, później max 3h dziennie. Instruktor ma też ograniczony limit godzin pracy. Jak wpisuje się datę, godz. rozpoczęcia, nr instruktora to już trudniej będzie zatuszować chociażby przekroczony czas pracy, lub fakt że kursant jeździ już 5h tego samego dnia ;) , a właśnie to będzie chciał sprawdzić inspektor z wydz. komunikacji lub policjant.
  11. Zakupy grupowe powstały dla usług wysokomarżowych (przykładowo: masaże, zabawy "extremalne" jak skoki spadochronowe, jazdy quadami etc). Sprzedawca rezygnuje z prawie całej marży (albo całej) po to, żeby jak najwięcej klientów, którzy by z tej usługi nigdy nie skorzystali mogli skorzystać. Część z tych osób zachęci się fajną przygodą i będą stałymi klientami. Pozostali jeśli będą zadowoleni opowiedzą o tym swoim znajomym którzy być może też będą chcieli spróbować. Jednak oferowane w gruponie usługi, często nie są z tych wysokomarżowych (kursy nauki jazdy oferowane są w większości ośrodków gruuubo poniżej granicy opłacalności). Ośrodki szkolenia często kombinują, żeby jednak wyjść na swoje. To prowadzi do jednego: klienci nie są zadowoleni i odradzają dane miejsce. Ot taka sobie promocja :)
  12. Zapewne trening był prowadzony pojazdami wyposażonymi w układ ABS, a może jeszcze inne układy. Trzeba liczyć się z tym, że prawidłowe funkcjonowanie chociażby układu ABS związane jest z pracą silnika, dlatego silnik nie może być unieruchomiony. Wciśnięcie sprzęgła już w pierwszej fazie hamowania ma uratować silnik przed "zgaśnięciem".
  13. Zgadza się, "zdawalność" jest niska i kształtują ją kandydaci na egzaminatorów.
  14. A propos hamowania i "nogi"... Już zapewne o tym wspominałem, ale spotkałem się 3 lata temu z sytuacją, kiedy na egzaminie państwowym mój kursant nie zdał, bo ruszał m.in. z prawej nogi. Egzaminator twierdził, że jadąc motocyklem należy ruszać TYLKO i ZAWSZE z nogi lewej (domyślnie prawa na hamulcu). Dodatkowo osoba egzaminowana była przez niego kilka razy pouczona, że hamowanie przy użyciu przedniego hamulca jest błędem - rzekomo hamuje się tylko nożnym hamulcem wg szanownego egzaminatora. Sprawa była dla mnie honorowa. Poza tym, że osoba egzaminowana napisała odwołanie ad. przebiegu egzaminu, to sam wystosowałem odpowiedni list do Urzędu Marszałkowskiego. Poskutkowało. Po 3 miesiącach!!! dowiedzieliśmy się, że egzaminator popełnił błąd i egzamin zostanie powtórzony. To co się działo w tzw międzyczasie, to już totalna kompromitacja lubelskiego WORD. Próbowali nawet zaangażować inspektorów z wydziału komunikacji, aby mnie skontrolowali pod kątem prawidłowości metod szkoleniowych. Ci na szczęście stwierdzili, że nie mają zastrzeżeń ad. mojej dotychczasowej działalności. Krótko mówiąc nie widzieli podstaw. Ja po tym wszystkim miałem jeszcze konfrontację z naczelnikiem wydziału egzaminowania. Na moje pytanie: 'dlaczego, pomimo tego, że zadanie "hamowanie awaryjne" jest obowiązkowe nie sprawdzają tego, a potrafią oblać za tzw. pierdoły (ruszanie z prawej nogi)?' uzyskałem idiotyczną odpowiedź. Mianowicie manewr hamowania jest szczególnie niebezpieczny i motocyklista może się wywrócić. Zwrócił mi też uwagę, że taki sposób ruszania tj z prawej nogi on widywał, ale na wiejskich zabawach :) To są słowa naczelnika wydziału egzaminowania. Dodatkowo stwierdził, że powinienem założyć ODTJ skoro aż taką uwagę zwracam na technikę jazdy, zamiast skuteczności na egzaminie. Owszem, pracujemy na bazie instrukcji egzaminu, ale technika jazdy jednośladem nie może być przez każdego egzaminatora interpretowana w inny sposób. Wracając do sedna sprawy. Nie wiem czy w Lublinie koło ma zapiszczeć, zajęczeć czy zaszeleścić, bo po prostu to zadanie nie podlega weryfikacji. Jeśli chodzi o kompetencje egzaminatorów, proszę zapoznać się ze sprawą: http://uwaga.tvn.pl/40179,wideo,216352,czy_umialbys_udzielic_pierwszej_pomoc,czy_umialbys_udzielic_pierwszej_pomoc,reportaz.html
  15. Ograniczenie będą, m.in. posiadanie prawa jazdy (tej kat. na którą będzie chciał szkolić) przez okres przynajmniej 2 lat. Zniesiony ma być obowiązek posiadania wykształcenia średniego. Natomiast kurs kwalifikacyjny i egzamin państwowy pozostanie obowiązkowy aby uzyskać "licencję".
  16. AsiR, a co potem? Będziesz poruszał się tylko po Odlewniczej? ;) Zapisz się do stricte motocyklowej szkoły jazdy. Ja osobiście polecam Ci Kulikowisko. Nauczysz się poprawnej technicznie jazdy motocyklem, bezpiecznej, zgodnej z przepisami ruchu drogowego. Egzamin w konsekwencji tego szkolenia powinieneś zdać. Zawsze sugeruję zapisać się jak najwcześniej. Styczeń i luty już Ci uciekł. Zapisz się w marcu. Im wcześniej zrealizujesz teorię, tym wcześniej zaczniesz jazdy. Tym samym szybko zdasz egzamin i korzystaj z sezonu. W trakcie sezonu motocyklowego, z pewnością trudniej będzie Ci się zapisać na kurs - dobre szkoły mają wtedy oblężenie :)
  17. fantom, niech i tak zostanie :) Masz rację - 100%. Pisaliśmy w sumie o tym już wielokrotnie. Egzamin dla kandydatów na instruktorów jest banalny. Pisząc, że zawód powinien być bardziej elitarny, poszedłem na skróty. Chodziło mi o to, że egzamin dla kandydatów powinien być tak skonstruowany, aby przechodzili go tylko kierowcy z bardzo dużym doświadczeniem i zdolnościami pedagogicznymi. To z kolei, kojarzy mi się ze środowiskiem elitarnym, bo w końcu elita to ludzie wyróżniający się w konkretnej dziedzinie.
  18. Nad interpretujesz. Chodzi Ci o to co wcześniej napisałem? Zdecydowanie nad interpretujesz :) Natomiast da się odnieść wrażenie, że ta wielomilionowa rzesza kierowców, z reguły g...o potrafiąca za kierownicą, zachowuje się jak drogowa elita. Dodam więcej. Czytając wypowiedzi wielu forumowiczów na tym forum, czuję że motocykliści chcą szczególnego traktowania na drodze - czują się właśnie jak elita...
  19. Proponuję przeczytać temat rondo z "branżowego" forum: http://www.forum.prawojazdy.com.pl/viewtopic.php?f=3&t=16952&sid=49b9fd902543dcfd14dd015a628eface Dokładnie YUBY - ten zawód traci na znaczeniu.
  20. Zawód, który już od dawna powinien być bardziej elitarny, ma być jeszcze łatwiej "dostępny".
×
×
  • Dodaj nową pozycję...