Luka

Honda robiła samochody w tych zakładach do któregoś tam roku, a potem postawili swój zakład. BMW kupiło zakłady Rover, ale dokładnie tylko Land Rover, bo nie chciało moczyć kasy w MG-Rover, więc wzieli tylko część terenowych, a resztę za przysłowiowego funta (wartość aktywów) zostawili anogolom, którzy jakąś zrzutkę zrobili itp. Dziś jest tak, że robią Rovery oparte na Civicach i poprzednich Accordach, a także MG, czyli takie mniejsze autka sportowe.

Ciekawe czemu puścił kiere?

Nie skręca to V-max, choć to też dyskusyjne, ale NTV radzi sobie ok :banghead:

Przejechał 3 zakręty i się zdziwił, że 4 jest! Tak wykozaczył, że się schował.

To Wy chyba nie umiecie nimi jeździć ;) przecież Hondy w porównaniu do innych marek prawie nie palą benzyny!! :buttrock: A tak na poważnie to CBR1000F można spalić 5,5 ale trzeba chcieć, a zwykle jeżdżąc moto się takich rzeczy nie chce robić i wychodzi o 8 w górę!

Jeśli ma to być wymierny wynik to raczej tylko hamownia, bo wtedy to ma sens. Inaczej to można by się bawić, gdybyś miał drugi taki motocykl, ale to już raczej wróżenie z fusów. Hamownię masz w PolandPosition, ale nie wiem ile to kosztuje. Rozmawiałem kiedyś z gościem, który się przeprowadził do Polski z zagranicy i przywiózł swoją VFRkę która miała chipa blokującego ją do 180 km/h, co gościa mocno frustrowało, szczególnie gdy wybierał się z grupą na Brno, oczywiście reszta grupy nie miała takiego problemu i gość dojeżdżał jakiś czas później. W końcu kupił chipa ze Stanów i zakończyły się jego problemy, nie wiem ile go to kosztowało, ale mówił że dał za to trochę kasy.

Hmm ciężko powiedzieć po co?!Aukcja zakończona z opcja kup teraz za 28 koła papierów!

Jak co się nazywa to mnie trochę nie interesuje, bo u mnie się nazywa dowód rejestracyjny, zresztą mam też niemiecki fahrzuegbrief z 09.2005, więc te swoje 5cio letnie gumy to se między bajki włóż. Otóż nie wiem, jak to jest z tymi przepisami, ale pewien Niemiec, jak czytał opinie na forum ogólnoświatowym o Metzelerach M3 założonych na K12S, to włozy z głowy rwał, bo musiał czekać ponad 9 m-cy zanim je Helmuty zaakceptują i zdzierać M1. Ciekawe dlaczego jakoś homologacje kaskowe są tam uznawane, też sobie jakiś urząd powinni wymyślić!!!

Przeczytałem to nie wiem po co, ale jak już to zrobiłem to pytanko do ks! Skoro niemieckie przepisy są tak wspaniałe, to powiedz dlaczego nie możesz założyć do swojego moto opon jakich chcesz tylko te które masz w briffie i nie chodzi mi o inne rozmiary tylko o producentów! Co najlepsze, Pirelli własciciel Metzelera nie może polecić w niemcowni swoich opon do K12S, bo wpisany jest M3 tylko i to też dość późno po M1 go wpisali. Ja miałem w papierach Michelina, Bridgestone'a i Metzelera, z tym że chyba lepiej że w innych krajach można wybrać jeszcze inne opony, ale Niemcy pewnie mają i tak rację! Rację to oni mają w jednym, że producent opon i producent motocykla powinni sprawdzić opony ze sprzętem, ale ograniczanie to nie jest najlepsza sprawa dla użytkownika, bo w sumie Jarek i Piotrek moga się nie lubić i Dunlop nigdy nie zagości w BMW!

Witam! Ja też byłem szczęśliwym posiadaczem tego sprzęta, gdyż świtnie się sprawdzał w codziennej jeździe, jak i turystyce. Koszty eksploatacji w normie, radocha z jazdy na całego, a niezowodność praktycznie 100 %. Hayka wydaje się byc godnym następcą i kolejnym krokiem w rozwoju.

Jeśli jest to poprostu "szturchnięcie" maszyny i nic więcej to tak po prostu jest bez wnikania w techniczne szczegóły, nie wiem czym jeździłeś wcześniej, ale nawet w nowych tak bywa i tyle. Jeśli jest to obserwowalne w pracy silnika i obrotach to możesz poczytać załączone wcześniej linki.

Owiewka powinna pójść pastą, a lepiej, ale dłużej mleczkiem do polerowania. Kask to zależy, bo jeśli jakaś górna półka z naklejanymi warstwami ochronnymi, to raczej nic nie pomoże, tylko wymiana szyby.

Fajnie, że na tym filmie widać, że żadne zabezpieczenie nawet te niby super bezpieczne ABUS nie wytrwały czasu 5 min., a nawet się do niego nie zbliżyły, wychodzi z tego, że każdy łancuch wykaże podobną skuteczność, a nie że jak wydamy po 500 zeta to nikt nie przetnie.

Niestety jest też napisane, że rama pękła podczas jazdy (100 w łuku) i była przyczyną gleby, ok może doszły jakieś uszkodzenia z dalszej fazy lotu, ale jednak pękła Filmik ze stanów to już gorsza sprawa, bo chłopak wyjechał z garażu i przejechał niespełna 100 m, jak znalazł się w ogródku sąsiadów, bo mu kiera w łapach została. Ogólnie słaba sprawa, co nie znaczy, że każde moto ma z tym problemy, ale na tym poziomie technologicznym małe błędy się bardzo mszczą, szkoda tylko, że najgorzej na tym wychodzą użytkownicy. Jak to mawiają przedstawiciele firm motoryzacyjnych, 3 lata gwarancji, bo klient testuje teraz sprzęty, niestety coś w tym jest!

Jak dziś puszką jeździłem po mieście to mi żal było, że nie mam właśnie wolnego, bo pewnie bym kaemy nakręcał! A w weekend pewnie będzie padać, a może nie!?.... ;-)

No fajnie, ale zblokowane koło już nie najfajniej hamuje, więc trzeba się tylko do tego momentu możliwie zbliżyć, a rezygnacja z tyłu może być jeszcze gorszym rozwiązaniem, ale z drugiej strony każdy jeździ sam. Jeszcze w temacie awaryjności, wtedy można sobie odpuścić redukcje, hamulce są wystarczająco skuteczne, opóźnienia oznaczają zmniejszenie obrotu kół w stosunku do przebytej drogi i hamowanie działa najlepiej gdy ta droga jeszcze jest, a nie przy zablokowanym kole, gdzie działa już tylko tarcie.

Ja się wczytałem, PZU wypłaci, a z chłopaka ściągną...

Occult zaczął od ostatniego wydania motocykla i opierając się na danych tam zawartych różnica w drodze hamowania przodem, a oboma hamulcami wynosi 6,6 m dla CBF1000 (46,6 przód, 40 oba) co jest jednak chyba dość istotną różnicą. Zresztą ja też polecam te artykuły, bo opierają się na wynikach z czujników, a nie tylko wydaje mi się. Jeśli chodzi o zmniejszanie obrotów tylnego koła, to owszem można to zrobić na starym GSie przy redukowaniu, ale na mocniejszym sprzęcie o dwa razy większej pojemności, to już nie jest takie łatwe, bo po prostu stanie, co nie jest definicją efektywnego hamowania. Nie wiem, jak użycie hamulca wyglądałoby dziś w sporcie, czy jest ciągle tak, jak uczył Wajda (on jako jeden z pierwszych próbował się ścigać na w miarę współczesnych motocyklach po 90 roku, wiem że teraz uczy, ale nie wiem czy coś można poczytać!?) przy dzisiejszym sprzęgle antyhoppingowym, które nie blokuje koła, ale pewnie i w motoGP ciągle uzywają tylnego hebla. Jeśli nie zamierza go użyć, to znaczy że biorąc pod uwagę doświadczenia, zmniejsza swoje szanse o 6,6 metra, czyli limuzynę lub dwa maluchy.

Czyli w tym przypadku dla kolesia jest g.. warta, bo pewnie PZU szybciej dochodzi roszczeń niż wypłaca.

Każde moto wymaga innej techniki, ale jeśli bierzemy pod uwagę warunki drogowe, czy nawet torowe, to jednak używanie obu hamulców ma sens. Sprawa pierwsza. Nie wiem, dlaczego jest spora grupa, broniąca używania tylko przedniego hebla, jakby na siłę chciała ze swojego sprzęta zrobić supersporta, choć i tu jest on potrzebny, co tłumaczył niejaki Pan Wajda, do spowalniania obrotów koła przy hamowaniu przed zakrętem, przy redukcji. Tak czy inaczej ktoś już napisał, że jak się nie będzie wyrabiać nawyku używania obu to nie ma siły, żeby w sytaucji awaryjnej nagle użyć go poprawnie. Sprawa druga to działanie hamulca tylnego w motocyklach powiedzmy sportowo-turystycznych, w których czasem są problemy z tym hamulcem, gdyż ma tendencję do działania zero-jedynkowego, ale ten problem trzeba rozwiązać w serwisie lub w ramach własnych możliwości. Sprawa trzecia, jak Zbycho zauważył, rozważnym sytuacje awaryjne zdarzają się rzadko, ale patrz sprawa pierwsza. PS O frędzlach i enduro nie piszę, bo pierwsze to tylko widziałem, a na drugich mam za mało godzin przelatanych.

Nie wiem na 100% ale jeśli osoba nie była uprawniona do prowadzenia danego pojazdu, to polisa OC jest g. warta, jako że ubezpieczyciel zwykle ma taką klauzulę w warunkach ubezpieczenia. Więc po wezwaniu policji do kary za prowadzenie bez uprawnień by doszła naprawa, a może jeszcze i gorzej, typu zakaz robienia prawka przez czas jakiś.

Hmm, a to ciekawe, bo staniała chyba od marca na 75 zł, więc taniej to już chyba nie będzie, albo się zdziwię?!

Mnie też w końcu wyciągnęło, chociaż się ze 2 godziny zbierałem, ale w końcu 50 nakręciłem po okolicy. Niby już moto było umyte na zimę, ale może jeszcze się coś wyjedzie?!

Ale jazda wolniej nie ma nic wspólnego z jazdą pozabawioną techniki, bo w spokojnej jeździe też może być jej brak, co w niektórych przypadkach nie będize przeszkadzać, ale na niektórych sprzętach może robić dość dużą różnicę. To jest trochę tak, że jak ktoś nie ma pewnych umiejętności to jeździ średnio (nie piję tu do nikogo), bo szybko mu nie idzie i się boi (co jest plusem), a wolno nie potrafi, bo to jest jednak dość trudne i wymaga posiąścia wielu umiejętności. Rada Hikora jest pewnie jedyną, jaką można dać w tej sytuacji. Jeśli w zakręcie zwalniasz to dążysz do prędkości, która uważasz za bezpieczną. Znajdź taki poziom, przy którym przejedziesz cały zakręt ze stałą prędkością, ewentualnie z przyśpieszeniem na wyjściu. Najlepiej na dłuższych łukach, na których nie zaskoczy Cię coś typu skrzyżowanie itp. żeby nie było dodatkowych elementów rozpraszających. Jeśli pokonasz kilka razy ten sam łuk w małym odstępie czasu będzie Ci łatwo weryfikować postępy, aby potem przenieść to na model Hikor - każdy zakręt to ćwiczenie.

Sygnalizacja bywa zwodnicza, bo czasem włączają prawy, żeby nie wyjeżdżać, bo zajęte, a czasem ma to być sygnałem do wyprzedzania, a jak wiadomo w razie wątpliwości lepiej się dwa razy upewnić. W sytuacji wątpliwej lepiej się zawsze dwa razy upewnić, zresztą nawet w sytuacji pozornie bezpiecznej lepiej zostawiać margines na jakieś nieprzewidziane zdarzenia i w razie czego pozostanie więcej czasu i miejsca, może to trochę smutne, ale prawdziwe.