Skocz do zawartości

tmi

Forumowicze
  • Postów

    1712
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez tmi

  1. Hie, hie, hie, 2x tyle to się robi simsonkiem w sezonie :icon_mrgreen:
  2. No własnie, jak w temacie. Co grozi za brak takiego przeglądu podczas kontroli policji? Pytam o samochód ale myślę, że nie ma różnicy motocykl/samochód?, pojazd jest sprawny na 100%, zresztą badanie techniczne pojazdów w polsce to wjechanie na "coś" i potrząsanie kółkami. Mandat?, w jakiej wysokości?, odcholowanie samochodu?, zabranie dowodu rej. i wydanie papierka na czas okreslony do czasu zrobienia takich badań?, punkty karne? Jeśli dział ten jest nieodpowiedni do tego wątku to proszę o przeniesienie.
  3. Polskie prawo o ile dobrze pamiętam mówi, że rzeczy znalezione nie mogą zostać ot tak sobie przywłaszczone. Jest to wtedy kradzież, normalna kradzież. W takiej sytuacji powinno się znalezioną rzecz zgłosić np. policji. Zakładając: znalazłem coś, niech to będzie częśc motocyklowa. Każda taka częśc ma swoje nr seryjne itp. Właściciel zgłasza zaginięcie. Jeśli policja dowie się, że ja mam tą część - jestem wtedy oskarżony o kradzież, bajeczki typu, że znalazłem to w dżungli amazońskiej zostaną dopisane do księgi "najgłupsze teksty świata"
  4. Prawie, że co do złotego dziecka, bynajmniej nie głupiałem tak, a to pewnie dlatego, że i rodzice interesowali się gdzie jestem i co robię. Skąd wiesz/wiecie na kogo chłopaszek trafił?, może na policjanta na emeryturce?, domyślam się, że może być nieźle przerąbane bo tacy ludzie jak każdy wie lubią pocwaniakować i są w tym dobrzy także jeśli wiedziałby, że może wyjść na tym źle to on i tak wyjdzie na plus bo uzyje swoich zdolności aby wymusić owe 2k... tak czy nie? (co lepsze - zapłacenie tej kasy czy prokurator na karku i sprawa w sądzie, oj to się może źle skończyć, o wiele gorzej niż te 2k, hm.. niedopełnienie obowiązków rodzicielskich, co pociągnie za sobą niemilutkie konsekwencje). A nawet jesli to nie policjant to może brat policjanta, inaczej po rodzinie, dooobry znajomy... hehe, cholerka wie na jaki kamień trafiła kosa. Moja rada taka (coby nie było, że ja to jakiś jedynie krytykant jestem): porozmawiać z tym panem, zobowiązać się do pokrycia w całości szkód (przedstawione rachunku itp., itd., tylko niech się dobrze pomodli aby nie naprawiał tego w serwisie albo nie na lewe rachunki...) i dobrą flaszkę czyścioszki. Z drugiej jednak strony, może go w dupę kopnąć - ma na to koleś dowody?, mógł dzwonić do starych od razu żeby z kasą przyjechali bo inaczej dzwoni na trzy cyfrowy numer. Jego strata... zwłaszcza, że to niby jego wina...
  5. Kuniu, chłopaszek nie jest pełnoletni, nie ma prawka i siada na maszynę, na którą nie powinien. Gdybym ja spotkał takiego gówniarza to albo by bulił niezłą kasę albo sprawa sądowa dla jego rodziców, właściciela motocykla za to, że niezabezpieczył go przed wzięciem przez jakiegoś chłystka i niewykluczone, że dla niego samego (od ilu to można już odpowiadać jako dorosły? 14 lat?). Można by tu jeszcze pojechać po paru osobach z kilku ładnych paragrafów. To, że wina tutaj kierowcy opla niczego nie przesądza wiesz?, skąd ten chłopaszek wie np., że trzeba używać świateł? - może kierowca opla nie zauważył bo ich nie miał włączonych, albo miał ale drogowe co go oślepiło???, jakie on ma pojęcie o jeździe na motocyklu? jeśli on myśli, że jest to takie proste to sory, ale prostą to on ma nitkę w głowie, która łączy uszy aby trzymały się głowy. Hehe, śmieszny temat dałeś i tyle, niech dziękuje mu na kolanach za to, że nie będzie mieć żadnych problemów z policją chociaż tutaj policja to najmniejsze zmartwienie, które można porównać z pierdnięciem, gorszym byłby prokurator. Kto nie ma latek, miedzi to w domu siedzi, a nie kozakuje po polach tylko, że to jeszcze dziecko, które o tym nie wie więc wina rodziców...
  6. I znowu wynikają problemy z głupoty ludzkiej i braku jakiegokolwiek przewidywania czegokolwiek poza "będzie fajnie. Kongratulejszyn.
  7. Ja jestem ciekaw gdzie Wy tak śmigacie niektórzy ponad te 160 bo te 30 więcej od 130 to niech będzie do wyprzedzania. Na torze to raczej nie bo chyba nie ma tam czasu na bujanie się i patrzenie ile leci.
  8. Joniec masz również rację, może przewidzieli jednak błędnie?, byli zbyt pewni siebie wtedy to również jest niedobra rzecz.
  9. Rozgranicz tutaj dwie rzeczy - łamanie przepisów i umiejętność przewidywania. Nie chcąc się chwalić, bo i nie ma czym osobiście łamię przepisy ruchu drogowego, mając pełną tego świadomość z pełną umiejętnością przewidywania (dzisiaj było to przekroczenie prędkości o ok. 30 km/h w terenie "zabudowanym" i wyprzedzanie na podwójnej ciągłej). Żyjemy w polsce, to taki super wyrąbisty kraj, w którym ogromna liczba przepisów jest przepisami durnymi jak np. ograniczenie do 50 co kilka km, w miejscach gdzie nie jest ono potrzebne, a przynajmniej nie 50, 70 powiedzmy styka co przekazuje kierowcy "masz zwolnić i uważać" zamiast "masz jechać 50, bo na końcu "miasta" /przelotówki/ w krzakach jest policja dbająca o bezpieczeństo budżetu. Stosuję się do przepisów, które rzeczywiście mają za zadanie zapewnić płynność ruchu i jego bezpieczeństwo, a nie pieniądze dla państwa. Jesteś niedzielnym kierowcą? jeździsz w polsce?, współczuję wszystkim, którzy mają przyjemność jechania za Tobą. Nie popieram łamania np. przerywanej ciągłej na zakręcie (czego byłem już osobiście świadkiem 4 razy, a do tego słaba widoczność bo zakręt jest na wzniesieniu dodatkowo), setką przez zabudowane to debilizm, ale świadome 60-65-70? tutaj bym polemizował.
  10. Niedostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze. Ale jeśli była słaba widoczność, do tego było ślisko to 50 km/h jest chyba jednak za szybko. 50 km/h to nie jest zawrotna prędkość, nie jest nią również 250, zależy czy jedzie się te 250 na niemieckiej autostradzie czy pseudo drodze w polsce. Jak to jest - to dopiero widać w ostatniej chwili gdy są na środku?, nie widać jak np. na nie wchodzą albo jakiś znaków inf. o przejściu? (było tam ograniczenie prędkości?, często przed pasami takie jest). IMO jechałeś za szybko w tych waunkach. Jeśli nie widziałeś niczego przed sobą (przypuszczam, że tak było bo również nie widziałeś niczego za sobą - radiowóz) to trzeba było jechać tak szybko na ile pozwalały te warunki czyli na to, żeby zahamować gdy zajdzie taka potrzeba (niczym abstrakcyjnym będzie tutaj prędkość na poziomie np. 5 km/h - reakcja+czas potrzebny na hamowanie, a do tego śliska nawierzchnia).
  11. Gmole motocyklowe są tylko na przód czy na tył również?, chodzi mi o oferty producentów i ogólnie możliwości motocykla do ich zamontowania. Tak patrzę na te rureczkiw motocyklach to one chyba słabo chronią motor?, takie wysunięte napewno są o wiele lepsze?
  12. Nie da się uniknąć gleby jadąc motocyklem na granicy. Jest to normalne i nic tutaj nie pomoże, niestety, chwila nieuwagi i bach. Widac na tym filmie, że oni właśnie jeżdzą na krawędziach przyczepności i łatwo sie wyglebić stąd też te gmole. Gdyby w polsce była taka nieugiętość w ściganiu i karaniu to śmierć na polskich drogach zbierałaby o wiele mniejsze żniwo.
  13. Trzy lata temu, w piękny ciepły wakacyjny dzień chłopak (ok. 21 lat) jeździł po osiedlu na motocyklu, który sobie niedawno kupił, był to chyba jego pierwszy dzień, a przynajmniej jeden z tych pierwszych kiedy to jeździł na motocyklu. Motocykl był to tzw. ścigacz, czarny (jakiś starszy model, używany), nie znam modelu ponieważ wtedy w ogóle się tymi sprawami nie interesowałem. I jeździł sobie tak po osiedlu, powolu, nie szalał, wyjechał co najwyżej na miasto (mała mieścina). Był ubrany w spodnie, kurtkę moto, kask oczywiście również. Jeżdząc sobie tak, pomalutku poznając sprzęt przejechał obok mojego domu, widziałem go wtedy jak jedzie. Usiadłem sobie na ławce i nagle słyszę głośny huk, jakby gniecenie blachy. Wychodzę przed dom i widzę wypadek. Kobieta kierowała busa (vw transporter). Skręciła w prawo na skrzyżowaniu na osiedlu i miała od razu dom po lewej i chciała nawrócić tak aby postawić samochód przy krawężniku aby łatwiej jej było wyjeżdzać (nie musiałaby wtedy nawracać już itd.). No więc skręciła w prawo na skrzyżowaniu i jeszcze raz w prawo na chodnik i ścieżkę rowerową zarazem aby mieć większe pole manewru. Niestety motocyklista tego nie przewidział, a kobieta nie sprawdziła czy może kręcić w lewo. No cóż, nauczyło mnie to jednego - mieć oczy dookoła głowy. Motocyklista był wtedy początkujący, szkoda bo do dzisiaj nie widziałem go już aby jeździł jescze na jakimś motocyklu. Skończyło się niegroźnie, rozwalona noga bo widziałem krew, jednak o własnych siłach doszedł do karetki. Nauczyło mnie to w sumie jeszcze czegoś - nie zawsze wolniej znaczy bezpieczniej. Zrobił też błąd bo mógł jeździć po mieście, a nie po osiedlu czyli strefie zamieszkania.
  14. Pewnie dobry kierowca w środku, który ABS ma w nogach i wyobraźnię dzięki której nie musi go stosować.
  15. A mógłbyś wymienić tych, którzy po wypadku nie doznali obrażeń lub były one niegroźne, a zawdzięczają to swojemu wyszkoleniu, sprawności fizycznej, ubraniu?
  16. Niektórzy to mają pomysły ;-) Wie ktoś jaki kask jest na pierwszej fotce w galerii do której link tutaj był podany?, chodzi mi o ten biały kask z czarną szybką i motocykliste w stroju mikołaja. Ten kask wygląda przepięknie. Zna ktoś firmę/model?
  17. E tam zawał, jechało się i widziało jak się przerwócił idąc/jadąc na rowerze, rusza się to znaczy, że żyje, czym się tutaj przejmować skoro zna się tą osobę i jest ona znana, z tego, że dzień w dzień pije bo to nie jest tak, że nikogo tam nie znam, także jeśli taka osoba szlaja się pijana i leży po rowach, drogach to sory ale rodzina z domu, który jest 50 metrów dalej powinna się tym interesować bardziej niż ja?, spoko jakbym zauważył, że ktoś leży na drodze to bym się zatrzymał i pomógł. Jakby komunalka miała czyścić te drogi to musieliby co najmniej 5 razy dziennie przejeżdzać jakąś trasę (wyobrazasz sobie ile to km?, większa część dróg w polsce, rozwiązaniem może być pewnie dzwonienie i donoszenie, ale większość jak już przejedzie po tym to oleje to i jedzie dalej, a nawet jak zadzwonią to nie przyjadą znając polskie realia....) aby sprawdzać na bierząco czy ktoś gdzieś nie zostawił gówna. Uważasz to za realne do wykonania?, ja tak tylko jakim kosztem?
  18. Nie nie ;-) są normalnymi prostymi ludźmi, których łowi się na skrzyżowaniach w miastach (taki casting), na codzień żłopią piwo, wypalają kilka paczek papierosów, leżą przed TV bez ruchu i od czasu do czasu wsiadają na motor i jeżdzą bo mają taki dar już w sobie..., jeżdzą do momentu aż się nie wyglebią przy 200... jak przeżyją to jeżdzą dalej, to taka dżungla na torze bez żadnego przygotowania.
  19. Ich nie stać na kupno miotły, ala za to mnie i wielu innych stać na nowy samochód, a nawet życie. Znasz jakąś dobrą promocję? na życie?, lub zdrowie? powinien być porządek i jeśli na łuku drogi krajowej spotykam błoto, gdzie prędkośc to 90 km/h max, a często jeżdzą tam więcej bo to nowy odcinek drogi to przepraszam bardzo, ale 100 zł to mandat śmiechu warty... Filmik z wbitymi prętami widziałem, chyba ten sam - byli to koreańczycy?, bynajmniej podobnie.
  20. Najważniejsze w sporcie jest bezpieczeństwo, cała reszta jest mniej ważna. Ja mam takie pytanie - czy aby dostać się na tor np. ten w Poznaniu to trzeba mieć znajomości?, uiszczać jakąś opłatę?, czy kogoś nie związanego z jakimkolwiek sportem, ot normalnie amatora w kasku, rękawicach, butach, odpowiedniej kurtce i spodniach wpuszczą tam, żeby sobie pojeździł godzinkę? pytam bo jestem tego okropnie ciekaw jak to jest.
  21. Rowerzyści, no w sumie to są nieoświetleni no i oczywiście typowymi katolikami. Mam często okazję jechać przez mieścinę (właściwie to wieś bo jak można inaczej nazwać coś co ma 5 km długości i wzdłóż drogi po obu stronach są domy) i jest tam kościół (swoją drogą piekny) ale owieczki jadące na rowerach najczęściej są bez oświetlenia, nierzadko jadą dwa rowery obok siebie (zawsze gdy tak jest to trąbię, a zwłaszcza gdyby miało mnie to zmusić do hamowania... hiehie, najlepiej było jak dwie babki do rowu wjechały, oczywiście ksiądz nic nie wygłosi w tej sprawie bo i po co, allelujah będzie pogrzeb, będzie kasa), najgorzej jest teraz zimą bo msze są już o 16, 17, a wtedy już jest ciemno więc staram się wyjeżdzać wtedy kiedy oni do kościoła nie jadą, a wracać kiedy są w kościele lub siedzą w domach. Nie ma czasu, zimą też bo przecież sieje się, wykopki są, krowy się cielą, no nie ma czasu, nie ma... Może nie za długo jeżdzę ale zdążyłem już najechać na drodze krajowej (!!!!) na łuku, który był na końcu eleganckiej prostej drogi na błoto wywleczone z pól (!!!!) no ale kogo to interesuje. Innym razem na zakręcie na wsi ktoś nasypał na całej szerokości i około 1,5 m długości piachu, akurat jechałem po ciemku..., pół biedy gdybym wyleciał w rów/pole, nieee - drzewa muszą być, bo jakże inaczej. Innym razem akurat również po wsi w dzień pan traktorzysta (nie, nie jakiś tam 30 letni traktor, taki lepszy, z przodu ma sporo metalu... wiadomo o co chodzi) jechał po drodze polnej, i zagapił się gdzieś na pola i z całym impetem wjechałby na drogę... naszczęście ojciec widział co się dzieje więc zwolnił. Kierowcy kombajnów są chyba bardziej odpowiedzialni bo mają świadomość czym jadą. Oberwanie takim pługiem napewno nie jest ciekawe, widziałem wiele razy jak taki taktor huśta się gdy ma to przymontowane i jedzie tym po drodze. Zanim wyprzedzę jakąkolwiek maszynę rolną to przeszukuję wzrokiem czy przypadkiem nie ma gdzieś wjazdu na pole no chyba, że kierowca traktora na mnie spojrzy to już jest coś. Pijacy na drodze również są ciekawą atrakcją. Akurat tam gdzie ja często jeżdzę to po drodze mam atrakcję w postaci "mordowni", sklepu z alkoholami... nie raz nie dwa omijało się leżącego na środku pijaka oczywiście policja się tym nie interesuje chociaż dzisiaj widziałem w pobliżu tego miejsca patrol. - Pyt.: Czy uprawia pan sporty ekstremalne? - Odp.: Owszem - Pyt.: Jakie? - Odp: Samochodowe - Pyt: Więc ma pan licencję rajdową, jakiej kategorii? - Odp: Prawo jazdy katerogii B....
  22. Zawodnicy MotoGP mają najlepsze ciuchy (których wartość, koszty produkcji, patenty, technologia) przekracza nie jeden motocykl cywilny ponadto zanim wyjdą na tor mają niezłe wykłady z fizyki, prowadzenia motocykla, a przede wszystkim zanim zaczną jeździć to ćwiczą upadanie i to setki razy, setki, albo i tysiące razy, w różnych konfiguracjach, mają też z pewnością specjalną dietę, która m. in. podwyższa koncentrację, wzmacnia kości, mięśnie. bo to nie jest tak hop siup, że zwykły człowiek tam wsiada i jedzie... nie nie, można ich spokojnie porównywać do np. pilotów samolotów bojowych więc nie dziwi mnie to, że większość nie doznaje w ogóle poważnych obrażeń, a jak już to w ogóle nie groźnych.
  23. Dziękuję za rzeczowe odpowiedzi! Transalp, BMW GS 650 jak i mniejszy V-strom nie są jeszcze motocyklami dla mnie dziś, ani za rok jak i za dwa lata a może nawet i trochę więcej i chodzi tutaj o kilka powodów: cena, koszty eksploatacji, brak umiejętności (które wolałbym zdobyć na czymś mniejszym, tańszym) oraz to, że byłoby to teraz wyciąganie armaty aby zabić muchę (nie jestem "zrzeszony" w żadnej grupie motocyklowej, a wybieranie się w pojedynkę wiele set km poza dom nie jest rozsądne, a do takich celów owe 650 są raczej przeznaczone). Sprawą priorytetową jest motocykl tego właśnie typu, uniwersalny, mało awaryjny o niewielkiej pojemności oraz o umiarkowanym spalaniu i łagodnym charakterze jak również ważna jest konstrukcja i tutaj te Suzuki wydają się być całkiem sensowną propozycją ponieważ jak napisałeś CosmoSquig przy przewrotce nie będzie tak wielkich strat jak w przypadku motocykla dobrze obudowanego. Mile widziana również konstrukcja mało skomplikowana (jaką z pewnością jest Transalp) chociaż pewnie nowsze konstrukcje motocykli są skomplikowane i nie pozwalają na własnoręczne naprawy (obserwuję to po rynku samochodów gdzie dojście do czegokolwiek w nowszych modelach jest coraz to trudniejsze). DR350 widzę, że chyba nie jest już produkowany i dostępne są jedynie starsze roczniki więc raczej odpada. Chyba pozostaje Suzuki DRZ400S i małe Varadero (przynajmniej dla mnie, bo dla ojca mogła by być 650, tylko, że...). Chociaż co do Suzuki to nie wiem czy nie było by zbyt mocne jak na początek chociaż konstrukcja ciekawa..., szkoda, że nie produkują turystycznego enduro o pojemnościach 250/350 :-( taki varadero z silnikiem 250 byłby idealny (i mam tutaj na myśli wszystkich producentów). Łatwiejszy wybór mają chyba zwolennicy motocykli sportowych, typowo szosowych i nie koniecznie chodzi o pojemności ale o asortyment producentów oraz dostepność tego typu motocykli z drugiej ręki (choćby GS500, ale to nie dla mnie motocykl) Musiałbym przyjrzeć się bliżej Varadero oraz temu Suzuki i zbaczyć co oba potrafią choć nie ukrywam, że chętniej jeździłbym na DRZ400S ze względu na spore możliwości w terenie, a i sam motocykl nie za ciężki no i wierząc w Twoje zapewnienia CosmoSquig co do możliwości uprawiania turystyki szosowej. Do marki raczej bym się nie przywiązywał, najważniejszy jest motocykl. Pozdrawiam.
  24. Witam. To mój pierwszy założony temat na tym forum. Przeszukałem dość sporą część forum i co nieco już wiem na pewne tematy. Typ motocykla jaki mnie interesuje to turystyczne enduro, motocykl uniwersalny nadający się do jazdy po szosie jak i w lekkim terenie (las, polne drogi). Ciekawe modele jakie wyszukałem to: 1. Honda Transalp 3. Honda Varadero 125 2. Suzuki V-strom 650 Zależy mi raczej na modelach nowszych (kilku letnie z nie wielkim przebiegiem - do ok. 20kkm). Pewnie będzie zdziwienie, że obok Transalpa i DL jest 125. Nie wiem, być może taki motocykl by mi wystarczył - małe spalanie, wygodna pozycja, zadowalająca prędkość - 90 km/h średnio powinno być ok. Motocyklem mam zamiar jeździć w pojedynkę, bez większego bagażu, co najwyżej tylni kufer i w niedalekie trasy tj. nie do afryki i spowrotem ;-) Jaki jest mój problem: otóż taki, że 650'tka to chyba jednak za dużo jak na pierwszy motocykl (nie licząc Simsonka), a 125 obawiam się, że może być za słaby (motor będzie również używany przez mojego ojca, który jeździł na różnych sprzętach parę lat temu - ETZ 250 to najmocniejszy i mówi, że jest to moc wystarczająca, a często po prostu nie wykorzystywana). W związku z tym - czy są jakieś pośrednie motocykle tego typu tj. 250 ccm?, bo 150 kg suchego Varadero 125 ccm + paliwo + kufer i w nim coś + kierowca da średnio 250 kg - to chyba za dużo jak na taką maszynę. Dlaczego nie 650 - jak już pisałem - byłby to mój pierwszy mtocykl więc chyba za dużo mimo ospałości silnika bo to nie jest sport ale... sporo waży, dużo kosztuje, większe spalanie. Ale moim docelowym motocyklem za kilka lat i tak jest 650 ccm (TA, DL). Sportowe motocykle tzw. przecinaki mnie w ogóle nie pociągają mimo dość młodego wieku bo ni to IMO na drogi publiczne, ani w dalszą trasę (tutaj również typowe enduro odpada), ani do lasu na grzyby... Co do kwoty jaką chciałbym przeznaczyć na motor - może nie będę podawał kwoty ponieważ nie kupuję na już, a jedynie rozglądam się za motorami więc dużo może się zmienić, powiedzmy, że około 10-12 tysięcy. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...