Skocz do zawartości

TAKTYKA JAZDY


kris2007
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

W Twoich radach szukałam takiej, która uchroniłaby mnie przed moim wypadkiem. Niestety nie znalazłam takiej. Koleś stał w korku, w przeciwnym kierunku do mojego i nagle stwierdził, że musi zawrócić. Albo nie patrzył, czy coś jedzie, albo mnie nie widział. I zajechał mi w ten sposób drogę. Takich sytuacji nie da się przewidzieć. A jechałam 60 km/h, dopiero ruszyłam ze świateł.

 

Także w swoich radach powinieneś też uwzględnić sytuacje losowe, których przewidzieć się nie da.. :bigrazz:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dlatego trzeba też umieć zareagować w ostatniej chwili - żeby nawet jak akcja się zacznie umieć się wybronić/wyjść z tego jak najmniejszym kosztem.

Niestety tu ważna jest praktyka :bigrazz:

I tu dziękuję konikkonik-owi za pomoc w uświadomieniu sobie tego faktu, a kilku innym osobom za demonstrację tego w praktyce :buttrock:

 

pozdrawiam, Adam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehehehee powiedz mi, gdzie miałam uciekać jak:

 

1. za mną jechał samochód

2. obok mnie po prawej jechał samochód

3. obok mnie po lewej był korek, sznur samochodów

4. gość w BMW mi zajechał drogę z naprzeciwka

 

Widzisz tu jakieś wyjście? :bigrazz:

 

Są tylko 2 możliwe:

 

1. hamowanie awaryjne (tak zrobiłam)

2. pieprznięcie w dupę BMW :buttrock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to sa chyba te zeczy nie do przewidzenia. jeszcze jesienia na jerozolismich koles stwierdzil ze nie bedzie jechal do skrzyzowania i zawracal tylko myknie sobie przez pas zieleni. naszczescie mialem wystarczajaca duzo zapasu i nawet gwaltownie nie trzeba bylo hamowac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehehehee powiedz mi, gdzie miałam

1. hamowanie awaryjne (tak zrobiłam)

2. pieprznięcie w dupę BMW :icon_mrgreen:

ja bym dodał np. jeszcze ewakuację z motóra, ale nie wiem czy w tym przypadku dałoby to coś, więc odpuszczę sobie gdybanie.

 

oukej, więc zahamowałaś awaryjnie - jeśli motór dzięki temu nie trzasnął w BMkę to znaczy, że wszystko się udało i jest ok ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehehee.. 3. katapultowanie, ale pytanie - gdzie? :icon_mrgreen:

człowiek niestety zawsze ma nadzieję, i dopóki nie musi ryzykować życia (a katapultowanie się jest sporym ryzykiem), zawsze wierzy, że standardowymi metodami uda mu się osiągnąć sukces. Dlatego hamowałam.

 

Ok, więc hamowałam awaryjne:

 

1. było ślisko (mrzawka od paru godzin)

2. było ciemno (godz. 20:30)

3. jak tylko dotknęłam manetki, motocykl poleciał na lewą stronę

4. podparłam się w czasie upadku nogą o asfalt - doszło do zmiażdżenia kolana

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oukej - a teraz moja wersja - gdybyś miała większe doświadczenie to byś wyhamowała i skończyło by się tylko na nerwach.

Czy ja bym sobie poradził w tej sytuacji?

Szczerze - wątpię.

Ale teraz chodzi mi tylko o to, aby nie oszukiwać samego siebie i dać do myślenia. I o tym właśnie pisałem kilka postów wyżej.

Tak więc - owocnych przemyśleń.

 

P.S. Warunków w których będzie źle się działo też się nie wybiera

Edytowane przez fxrider
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Twoich radach szukałam takiej, która uchroniłaby mnie przed moim wypadkiem (...)

Także w swoich radach powinieneś też uwzględnić sytuacje losowe, których przewidzieć się nie da.. :icon_mrgreen:

 

nie da się. poradzić jazdę z prędkością o 1/3 mniejszą..? można, rada byłaby pewnie dobra i jak najbardziej na miejscu, w wielu przypadkach jej zastosowanie zapobiegłoby wypadkowi; tylko kto jej posłucha?

jsz

„Warunkiem istnienia dyktatury jest ciemnota tłumu, dlatego dyktatorzy bardzo o nią dbają, zawsze ją kultywują.”
[R. Kapuściński]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wypowiadaj się na temat przemyśleń, skoro sam nigdy nie miałeś poważnego urazu. Możemy porozmawiać, jak nie będziesz mógł chodzić przez pół roku.

Twoje gdybanie jest kompletnie bezsensowne. Pytałam milion osób o taktykę hamowania w takiej sytuacji i nikt nie zna złotego środka. A Ty nie jesteś super doświadczonym kierowcą i nie pouczaj mnie.

Dzięki za jałową dyskusję i proszę o jej zakończenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wypowiadaj się na temat przemyśleń, skoro sam nigdy nie miałeś poważnego urazu. Możemy porozmawiać, jak nie będziesz mógł chodzić przez pół roku.

Twoje gdybanie jest kompletnie bezsensowne. Pytałam milion osób o taktykę hamowania w takiej sytuacji i nikt nie zna złotego środka. A Ty nie jesteś super doświadczonym kierowcą i nie pouczaj mnie.

Dzięki za jałową dyskusję i proszę o jej zakończenie.

 

nie strzelaj focha, sama zaczęłaś dyskusję o swoim wypadku, ludzie ci spokojnie radzą - nie musisz się z tym zgadzać (choć dobrze mówią :icon_mrgreen: ), ale postaraj się przyjąć to bez niepotrzebnych emocji.

Wszyscy ci współczujemy wypadku i życzymy szybkiego powrotu do pełnej sprawności - ale jesli już masz teraz taki kiepski okres i tego nie możesz zmienić, wyciągnij z tego jakąś mądrość dla siebie na przyszłość i może nieco pokory hm? :buttrock:

 

Prawda jest taka, że przy dobrej technice nie ma znaczenia po czym jedziesz. Nie ma problemu z hamowaniem na śliskim, tylko trzeba umieć to robić (nie - teoretycznie wiedzieć, tylko umieć - ergo: godziny technicznych ćwiczeń na torze). Ilość przejechanych kilometrów ma bardzo pośrednie znaczenie - można całe życie jeździć i jedynie "prowadzić" motocykl. Jazda motocyklem to sport techniczny - nawet wibitne talenty muszą swoje wyjeździć na ćwiczenich.

To był twój pierwszy sezon na tym moto, nigdy nie uczyłaś się techniki jazdy - efekty były łatwe do przewidzenia, niestety tragiczne dla ciebie. Bądź mądra, zdobądź się na refleksję.

 

takie są moje przemyślenia :buttrock: dla ścisłości - miałam poważne urazy (w tym kolana :buttrock: ), złamania, zwichnięcia, miliardy krwiaków, tryliony siniaków, kilka wizyt w przedsionku u Św. Piotra - na motorku i przy uprawianiu innych sportów. Sezon 2005 łaziłam o kulach. Zdarzyło mi się wściekać i ryczeć z bezsilności.

Takich jak my jest i będzie bardzo dużo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzy rodzaje wypadków:

- z braku wyobraźni

- wyobraźnia była, ale zabrakło umiejętności

- wyobraźnia i umiejętności były, ale zdarzyło się to COŚ czego nikt nie mógł przewidzieć ani się przed tym uchronić (to tu plasują się wypadki doświadczonych mistrzów)

 

Dywagacje gdzie klasyfikuje się Twój wypadek pomijam, bo i po co. Grunt, że wychodzisz z tego i masz szansę nauczyć się na tym doświadczeniu.

 

To co ważne to ćwiczyć technikę jazdy, żeby radzić sobie z pkt 2 i myśleć, żeby unikać pkt 1.

Czego wszystkim i sobie życzę.

 

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszesz ze dotknelas manetki i motor od razu polecial...

Na mokrym zawsze zaczynam od hamulca tylnego i dodaje do niego przedni a przede wszystkim mimo zaskoczenia i strachu spowodowanego nieoczekiwana sytuacja staram sie dozowac hamulce ( w Suzuki, bo w BSA jedyna opcja to hamowanie na max ).

Mialem podobna sytuacje w zeszlym sezonie:

- jade na BSA ulica dwupasmowa prawym pasem, a przede mna ciagnik z dluga naczepa ( czyli TIR ), ktory w pewnym momencie zmienia pas na lewy.

Ja dodaje troszke gazu majac wolny pas przed soba ( szybkosc kolo 60 - 70 ) a ciagnik robi ostry skret w prawo blokujac w ciagu sekundy oba pasy przede mna. Okazuje sie ze jego zmiana pasa byla "odbiciem" na lewo w celu trafienia we wjazd do fimy, ktorej zabudowania byly po prawej stronie ulicy. Mnie oczywiscie nie widzial, bo pochmurny dzien + slabe swiatlo BSA. ( teraz mam halogen ).

Autentycznie mnie zamurowalo, ale juz z hamulcami wcisnietymi na max.

Okazalo sie ze nie tylko zdazyl schowac sie we wjezdzie przede mna, ale dystans do niego byl na tyle duzy, ze mialem okazje przestac hamowac jeszcze przed wjazdem.

Uratowala mnie moja zasada utrzymywania duzego dystansu za pojazdem poprzedzajacym, stosunkowo mala szybkosc i bebnowe hamulce BSA, ktore jakkolwiek mocne nie powoduja natychmiastowego zablokowania przedniego kola przy gwaltownym wcisnieciu. Czesc kredytu musze przyznac duzym kolom ( 19 cali ) i nowym oponom, nie slizgajacym sie tak latwo jak powszechne obecnie 17``.

W twoim przypadku 3 rzeczy ci moge poradzic:

- najlepsze opony na jakie mnie stac,

- trenowanie hamowania do staniecia i hamowania z omijaniem do upadu,

- scisle utrzymywanie zasady dystansy 1 - 2 dlugosci samochodu od poprzednika i zdecydowane zwalnianie i wlaczanie zdwojonej uwagi w sytuacjach, gdy niewiadomo o co chodzi, typu np korek po przeciwnej stronie ulicy.

 

Oczywiscie to nic nie gwarantuje, ale chociaz zwieksza twoje szanse w przyszlosci. Ja szczerze mowiac coraz rzadziej sie spiesze, o czym zreszta mowi moja sygnaturka.

 

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...