Skocz do zawartości

Twoja pierwsza gleba na moto


bakardi
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Mam, znam (i "Strategie" i "Motocyklistę") i jak widać nic to nie zmieniło. Teoria teorią, a praktyka praktyką - tej się z książki nie nabierze, tylko z lat jazdy, co nie znaczy że można teorię zaniedbać, oczywiście ;)

 

Póki co kierunkowskaz już mam, klamka będzie we wtorek i stwierdziłem że Larsson zupełnie nie dba o klientów - nie mają tak podstawowej rzeczy jak Zestaw Naprawczy Do Łatania Naruszonej Godności ;P

Dobrze przynajmniej że dyskretnie i bez widowni glebnąłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś zaliczyłem występ gościnny w Wawie:) Nic poważnego ale schize złapałem i powrót do Pozka był całkiem spokojny.

Startowałem rano koło 7 z podwórka kamienicy na brackiej vis a vis Papu. Powoli wyjeżdzam przez bramę, jestem 3 m od chodnika i widzę jak z prawej wyskakuje rowerzysta. Hebel na maxa i 2 sek poźniej podnosze moto na środku bramy:)

Ponieważ trwa tam remont zbiegło się pełno robotników, generalnie wstyd i padaka. Okazuje się, że przednie koło pojechało sobie w lewo a moto poleciało w prawo. Brama jest wyłożona kafelkami, które są na maxa śliskie a abs działa dopiero od 20km/h.

Całe szczęście miałem crashpady więc strat absolutnie zero.

Niefajna sprawa uślizg przedniego koła.

pozdro!

Edytowane przez franz_fz6

...Nine times out of ten I win...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma sensu zakładać nowego tematu i tutaj wyleję swe żale. Zastanawiam się bowiem Panowie i Panie, czy ja w ogóle powinienem jeździć motocyklem...

 

Na początku maja kupiłem swoje pierwsze w życiu moto - Suzuki GSR. Niektórzy powiedzą że to za dużo na początek, ale zdaję sobie z tego sprawę i jako że nie planuję się zabić w pierwszym sezonie, nie szaleję i jeżdżę bardzo spokojnie. Rowerem jeździłem tylko we wczesnej młodości, zatem miałem ponad 20 lat przerwy w kontaktach z jakimikolwiek dwoma kółkami. Tylko puszki.

Zrobiłem na razie jakieś 5,5 tkm, połowę po mieście a połowę w samotnej wycieczce dookoła Polski i zaliczyłem w tym czasie 3 gleby.

Dwie gdy już praktycznie się zatrzymałem na skrzyżowaniu, przed skrętem w prawo. Po prostu zły balans i dojazd do skrętu i zamiast łagodnie oprzeć się na lewej nodze, to przechylało mnie na prawo. A gdy już czułem że lecę, to tylko ratowałem nogę i łagodnie kładłem maszynę na asfalcie.

Ostatnia gleba też jakaś śmieszna. Jadę za furgonetką jakieś 20 km/h, obejrzałem się na moment za jakąś dupą, odwracam się a ta furgonetka... już stoi! No to ja z przerażeniem za klamkę, uślizg i ani się obejrzałem, już leżę do góry kołami (i to na sąsiednim pasie - dobrze że nikt po mnie nie przejechał).

Jak widzicie, przewracam się jak jakiś debil. :banghead:

Chyba mam coś z błędnikiem, ale z dojeżdżaniem do skrętu w prawo już trochę lepiej.

 

Po tych km jakie zrobiłem już czuję się ogólnie trochę pewniej, zaczynam coraz lepiej czuć motocykl, ale pełen pokory jestem i nie zamierzam kozaczyć. Mam sporo respektu (ale już nie strach) przed możliwościami GSR-a i uważam z manetką.

Mam jeszcze problem z zakrętami, nawet dość łagodnymi - otóż odruchowo "spinam się" i napinam nie tylko ręce, ale w ogóle całe ciało. Mój znajomy na luzie bierze taki zakręt 150 km/h, a ja z przerażeniem w oczach i cały spięty o 1/3 wolniej. Oczywiście nie chcę mu dorównywać, bo jeździ już wiele lat, ale mój umysł chyba nadmiernie panicznie reaguje nawet gdy wie, że prędkość jest bezpieczna i nic nie powinno się wydarzyć.

Długo u Was trwało zanim się wyluzowaliście na moto?

Bo tak się zastanawiam czy mam spokojnie czekać, jeździć, nabierać wprawy i wszystko się jakoś ułoży.

Czy też może ja się do tego nie nadaję.

 

Nie chodzi mi o zostanie mistrzem kierownicy a jedynie o to, by z jazdy czerpać więcej przyjemności niż nerwów i stresu.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchaj wszystko przychodzi z czasem. Ja też jeżdżę od niedawna, mam suzuki gsxf'a 750 106 konną też pierwsze moto. Wszystkie reakcje to praktyka praktyka praktyka. Polecam Ci kursy doszkalające, gdzie uczą jak jeździć a nie jak zdać. Wiem po sobie, że dużo dają takie kursy, a potem ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia. Nie od razu Rzym zbudowano.

Więc się nie przejmuj tylko śmigaj dalej. Powodzenia i coraz mniej 'gleb' :D

 

PS. Kiedyś widziałem bikera na światłach co się zatrzymał i nogi nie wystawił ... no i gleba

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

Witam wszystkich :)

 

jak wygląda u Was sytuacja z jeżdżeniem? Sezon już rozpoczęty? Ja muszę się "pochwalić", że wyciągnąłem już bandytę na przejażdżkę, tak ze 2 tygodnie temu i oczywiście zaliczyłem swoją pierwszą w życiu glebę :rolleyes:

 

Pzdr :buttrock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

TomaszCA

Moim zdaniem poprostu za duże moto.

Trzeba czasu żeby mieć pamięć mięśniową i nie myśleć o skręcaniu tylko poprostu tam jechać aczkolwiek wciąż doszkalać technikę. Polecam książkę ,,Motocyklista doskonały,,

Może jestem młody i poprostu się nie znam ale moja historia zaczeła się w 5 klasie podstawówki motorynka, (wsk, ural, suzuki gs 400 bez prawka) K 750 zrobiona na czopera, trochę honda schadow 1100, suzuki Tl i teraz B12 co sprawia mi problem jego ciężar.

Jedyny sposób jeździć jeździć jeździć ale czy od razu na dużą maszynę ?

 

Nie miałem jeszcze gleby oprócz parkingowej u kumpla na podwórku Uralem ale to było raczej ze zmęczenia jazdą na wertepach i nie miałem sił go łapać, normalnie go puściłem

Edytowane przez agent 303
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siemanko

 

Ja swoje gleby miałem bardzo podobnie, większość na postoju lub przy wykręcaniu na parkingach.

 

Problem polegał na tym ze jak GPZ 1100 mi się glebała na parkingu to musiałem kogoś wołać do pomocy żeby go podnieść (wtedy ważyłem kolo 62 kg i 185cm) hehe

 

Raz wyleciałem z zakrętu na VTR 250 (wspaniały 2 cylindrowiec w V) ale to przez pasażera który całe życie jeździł na crossach i mi się odruchowo wychylił w odwrotną stronę hehehe

 

A najpoważniej to przydzwoniłem simsonem na rozpędzonym 3 biegu w choinkę ! na szczęście młoda była i przeżyłem....

 

Podsumowanie jest takie ze trzeba trenować, trenować i trenować, jak niedoświadczonego jeźdźca wsadzisz na obojętnie jaki motor to gleba murowana.

 

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja już glebe miałem no może za dużo powiedziane glebe obaliłem sie ale to bylo tak hm z jednej strony wkurzajace obalenie a z drugiej smieszne bo jak mozna w stojacego na poboczu wjechac a taka sytuacja u mnie byla zatrzymalem sie na poboczu kumpel mial podjechac do mnie i wjechalem mi w dupe;\

01675181221066491942.gif
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ciekawy temat więc też coś napisze od siebie ;). Nie będę wypisywał wszystkich, bo nie chce zanudzać. A więc pierwszy lepszy to jak paliłem gumę jeszcze fazerkiem 1000 i siedząc zataczałem koło. Nie zwróciłem uwagi,że w jednym miejscu asfalt był załatany bardzo miękkim czymś... No i jak trafiłem na ta łatę to przednie koło straciło przyczepność z podłożem a ja nie zdążyłem, wysprzęglić moto no i gleba. ;P Wyglądało niegroźnie ale całą siłę upadku przyjąłem na bark. No i wyskoczył skubany koło szyi :icon_mrgreen: Oj bolało , bolało, ale uśpili nastawili i po 3 miesiącach już były pierwsze gumy. :notworthy: o chyba nawet filmik gdzieś mam:

widać wyraźnie ten pas "asfaltu..."

A i jeszcze jedną miałem ciekawą. Teraz na zlocie w Łagowie tzn. w 2010 kolo najechał mi na tył (podczas parady) w momencie uderzenia odkręciłem nanete, moto zrobiło backflipa. Ja oczywiście miałem bliskie spotkanie z szorstkim podłożem. Niestety moje moto trafiło w inne i laska dostała złamania kostki. Kolo co mnie najechał był po "2 piwach" i zwiał z miejsca wypadku. Ciężko było całą sprawę wyjaśnić bo kolo był byłym policjantem.... No ale dostał 10 tyś kary i 6 czy 8 miesięcy w zawieszeniu na 2 lata.

zero smutków, zero złości wyj**ane po całości...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwalić się nie ma czym, ale wspomnienia zostają. Ja straciłem "cnotę" na motorynce, za mocna bestia była i postawiło mnie na kółko. Urwany tylny wachlarz, a u mnie porysowane ręce. Później na gixerze chciałem pokazać kumplowi jak moto gumę pali, i wszystko było by spoko gdybym nie zapomniał mocno wcisnąć przedniego hebla. Z napisu na deklu silnika straciło się "I" (został SUZUK), u mnie pęknięty bark. Potem jeszcze kilka małych kraks, ale te dwie wspominam bo się śmiałem jak głupi :icon_mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza gleba - 1984 rok - Jawa 50 /wówczas super skuter/. Pomyliłem 1 z 2. Dwa razy zgasła za trzecim razem dałem "ciut" więcej gazu i wylądowałem przed kierownica. Nie zdążyłem skręcić przed małym murkiem. Jawa pokrzywiona, ja poździerany... Koszt naprawy niewielki, wspomnienia bezcenne. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...