Miałem kiedyś Hondę Shadow 1100 Sabre, paskudnie mi się tym jeździło. Wchodzenie w zakręty i wyciąganie z nich to jak walka z bykiem przez Ursusa, o jeździe na frezowanym asfalcie to nawet mowy nie było, hamulce jak by ich nie było, pozycja wygodna ale tak do 100km/h. Później miałem turystyczne enduro, to jest typ motocykla dla mnie, gdyby to nie była Aprilia, jeździł bym tym do dzisiaj. Rewelacja pod każdym względem. A co do prowadzenia armatury na bezdrożach zgadzam się z Twoim kolegą, jedzie własnym torem tam gdzie on chce a nie tam gdzie chce kierowca.