Olsen Opublikowano 19 Czerwca 2006 Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2006 jak wam sie jezdzi po SFREZOWANYM asfalcie. Macie wrazenie, ze wjechaliscie w piach, przod plywa itd...i czy to jest legalne zeby jezdnia w takim stanie byla dopuszczona do ruchu?! pozdroNie wiem, czy to jest legalne w świetle prawa, ale na pewno trzeba być idiotą, żeby pozostawić drogę w takim stanie. ;) Cytuj Romet Pony > Romet Ogar 205 > MZ ETZ 251 > Suzuki GSF 600 S Bandit i Peugeot SV 50 > Yamaha YP 250 R X-Max > Merida Freeway 9300 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
milosz-RR Opublikowano 19 Czerwca 2006 Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2006 JA ostatnio mialem okazje przejechac sie frezowanym asfaltem ktory w dodatku byl dopiero co pokryty lepikiem nawet nie macie pojecia jak tudno sie tego gowna pozbyc z opon, do tego nalepilo sie pelno piasku tak ze mialem niezlego stracha szczegolnie na zakretach, tyl jeszcze jako tako bo sie dalo "wypalic" ;) ale przod masakra. A po wyfrezowanym asfalcie niezbyt cieawie sie jedzie szczegolnie jak frez jest gleboki. Pozdr Cytuj SUPPORT 18 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
01kriters Opublikowano 19 Czerwca 2006 Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2006 Rzadko trafiam na sfrezowany kawalek na tyle dlugi, zeby mi to bardzo przeszkadzalo. Jednak w zeszlym roku, jadac do Czech, trafilem na jakies 500m, przez cala szerokosc drogi. Motocykl zachowywal sie fatalnie. Zwolnilem do jakichs 70, ale dalej nie bylo komfortowo. Jechalem wtedy razem z yamaha xj 750, ona tez prowadzila sie na tym nienajlepiej ale az takich problemow nie miala. To przejedź się trasą poznańską, tam frezowany asfalt ma długość kilkunastu kilometrów. Mi tam frez za bardzo nie przeszkadza, oczywiście trzeba uważać, szczególnie ( jak wspomniał KubaB) na zakrętach. Mnie bardziej zastanawia i niepokoi co się stanie z motocyklistą (i motocyklem) w przypadku szlifa na takim frezie?? oj pewnie dupa piecze, a tak serio to pewnie jest niezaciekawie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Adam M. Opublikowano 19 Czerwca 2006 Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2006 Najlepsze lekarstwo na frez ( zdrapke jak ja to nazywam ) to zawieszenie w idealnym stanie, specjalnie brak luzow miedzy golenia a laga w przednim zawieszeniu i konkretnie napompowane opony. Czym nizsze cisnienie, specjalnie w tylnej, tym wieksze wrazenie plywania i braku stabilnosci. Jakiekolwiek luzy widac wtedy jak na dloni i ja w Suzuki przed zmiana przodu mialem wrazenie ze przednie kolo zyje wlasnym zyciem, niezaleznie od tego co robi kierownica. To zdrapki przede wszytstkim, ktorych na torontonskich autostradach jest zawsze duzo zmusily mnie do zmiany przodu na GSXR + solidny lacznik widelca ponad blotnikiem + wymiana lozysk wachacza.I problem moze nie zniknal, ale jest ledwie zauwazalny. Adam M. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kaszpir Opublikowano 19 Czerwca 2006 Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2006 (edytowane) Witam!Moja XJotka po takim frezowanym badziewiu prowadzi się :lapad: bez większych problemów. Trochę drży kierownica. Natomiast wtedy do hałasu generowanego przez silnik dołącza się odgłos wszystkich plastików ;) I tak uważam, że taka sfrezowana powierzchnia jest lepsza niż 20 centymetrowe koleiny lub łatanie ulicy drobnym grysem pomieszanym z lepikiem.Pozdro Edytowane 19 Czerwca 2006 przez Kaszpir Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Domel Opublikowano 19 Czerwca 2006 Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2006 Mi po jednym frezie jedzie ładnie po innym wężykuje troche.Ale ostatnio jak jechałem do Poznania to po drodze kładą nowy asfalt co pewien odcinek i jade sobie 120 takim szerokim gładkim asfaltem a tu nagle ok.10cm spadek i za nim zfrezowany asfalt-masakra. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mati_mot Opublikowano 19 Czerwca 2006 Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2006 Mi po jednym frezie jedzie ładnie po innym wężykuje troche.Ale ostatnio jak jechałem do Poznania to po drodze kładą nowy asfalt co pewien odcinek i jade sobie 120 takim szerokim gładkim asfaltem a tu nagle ok.10cm spadek i za nim zfrezowany asfalt-masakra.Zapraszam w strony Lublina ;] tu jest tego pełno szczegolnie na wyjazdówkach z miast na zakretach;] Ja jak wjeżdzam ta taki frez to włancza mi się opcja bezpieczna spokojnie bez gwałtownych ruchów jakos mam paranoje ze cos moze się nagle stac:/ Jak narazie skutkuje:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Maxv Opublikowano 19 Czerwca 2006 Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2006 Jak go zwal tak go zwal ...ale żadnej przyjemności nie widzę w poruszaniu się po takiej powierzchni....Powinniśmy się skoncentrować na czymś całkiem innym .....no ale niestey jesteśmy gdzie jesteśmy i dużo jeszcze wody upłynie zanim nasze drogi przypominac będą przynajmniej te wiejskie w Niemczech ;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
&REW Opublikowano 19 Czerwca 2006 Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2006 To przejedź się trasą poznańską, tam frezowany asfalt ma długość kilkunastu kilometrów. Dokładnie tak. Niektórzy piszą o kilkuset metrach. A ja mam tą wątpliwą przyjemność poginać nierzadko poznańską (Wawa <-> Poznań). I jak myślę o tych kilkunastu kilometrach frezu to mi się rzy..ć chce. Momentami to naprawdę survival, zwłaszcza w deszczu. Czuję się jakbym siedział na bombie zegarowej, która głośno tyka, uzmysławiając mi, że w każdej chwili jest gotowa kopnąć mnie w rzyć. Co do zachowania moto, to nic więcej nie dodam. Kto chce wiedzieć, niech się przejedzie. Wolna jazda? Fajnie, ale marne szanse na takową jak za tobą pogina dwudziestoczterotonowa ciężarówka ... ech ... ta nasza Polska ... Greetz serdeczne, &REW. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pasza Opublikowano 20 Czerwca 2006 Udostępnij Opublikowano 20 Czerwca 2006 Dokładnie tak. Niektórzy piszą o kilkuset metrach. A ja mam tą wątpliwą przyjemność poginać nierzadko poznańską (Wawa <-> Poznań). I jak myślę o tych kilkunastu kilometrach frezu to mi się rzy..ć chce. Momentami to naprawdę survival, zwłaszcza w deszczu. Czuję się jakbym siedział na bombie zegarowej, która głośno tyka, uzmysławiając mi, że w każdej chwili jest gotowa kopnąć mnie w rzyć.Ehh.. to niefajne rzeczy piszesz. Ja myślałem, że u mnie to jednak sprawa przede wszystkim starego motocykla/miękkiej ramy/kiepskich opon. Natomiast sv650 zapamiętałem jako motocykl świetnie prowadzący się, na którym koleiny przy 150 robiły mniejsze wrażenie niż na moim GSie przy 100. Spodziewałem się więc, że i z takimi przyjemnościami na drodze będzie sobie dobrze radził ;). Co do zachowania moto, to nic więcej nie dodam. Kto chce wiedzieć, niech się przejedzie. Wolna jazda? Fajnie, ale marne szanse na takową jak za tobą pogina dwudziestoczterotonowa ciężarówka ... ech ... ta nasza Polska ..Zgadza się, nie znoszę być zmuszony jechać za wolno. Czuję się wtedy zdecydowanie bardziej zagrożony niż kiedy jadę trochę szybciej niż inni na drodze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.