Skocz do zawartości

Jak bezpiecznie upasc?


 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Na pewno duzym czynnikiem zapobiegajacym wypadkom jest doswiadczenie na drodze i umiejetnosc obserwacji i przewidywania co zrobi za chwile kierowca sasiedniego, czy poprzedzajacego samochodu.

Ale o wiele wazniejszym czynnikiem zapobiegawczym jest wolniejsza jazda, specjalnie dla niedoswiadczonych motocyklistow, specjalnie w miescie w gestym ruchu z rownorzednymi skrzyzowaniami.

I to chyba jest najpewniejsza metoda uniknięcia wypadku. Ważniejsza jest umiejętność zapanowania nad sobą niż nad motocyklem.

Pozdrawiam.

hikor

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agabusa,..... nikt nie uczy upadania. Uczą za to jak uniknąć sytuacji mogących doprowadzić do upadku. Ostatnie Kulikowisko uczyło awaryjnego hamowania, przeciwskrętu i omijania przeszkód. W twojej okolicy najbliższa edycja "K" powinna odbyć się na lotnisku w Borsku. Poszukaj tematu i jazda do nauki! Myślę, że pojęłaś co pisali hikor, Janusz i Adam M. Teraz trzeba poćwiczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tył do dechy, hmmm... Spróbujmy przeanalizować, co się w takim przypadku może (podkreślam to może ) stać. Tylne koło traci przyczepność (słabiej hamuje) wpada w poślizg i zaczyna zarzucać motocyklem. Dodaje się do tego hamowanie pulsacyjne (???) no i co się dzieje, jak moto jeszcze jadąc, chociaż bokiem, dostaje strzał po przednim heblu? Przód hamuje a tył zarzuca jeszcze mocniej co powoduje bardzo efektowny rakietowy :buttrock: start kierowcy z motocykla w bliżej nieokreślonym kierunku. Moim zdaniem, jeśli już ktoś czuje szczególną chęć hamowania tylnym hamulcem, powinien to robić w miarę delikatnie w celu właśnie stabilizowania motocykla podczas hamowania. Druga sprawa. Po co hamować pulsacyjnie? Jaki to ma sens? Wiadomo, że ABS wydłuża drogę hamowania a ręka człowieka nie jest w stanie wykonać tylu impulsów, co maszyna więc w efekcie wyhamujemy na jeszcze dłuższym odcinku drogi. Obejrzyjcie sobie jakiś rajd motocyklowy. Czy ktoś tam hamuje pulsacyjnie przed zakrętem??? A przecież kolesie nierzadko muszą zwolnić z grubo ponad 200 km/h. Hamowanie przodem, to jeden ciągły ruch paluchów na klamce, którą ściska się coraz mocniej w trakcie hamowania.

 

OK, małe założenie - hamowanie na suchym i w miarę równym. Wiem, że tył nosi, bo spaliłem trochę gumy na ćwiczeniu takiego hamowania, ale do postawienia bokiem jeszcze brakowało. Hamowanie pulsacyjne - nie dostaje strzała, bo napisałem "stopniowo zwiększając nacisk na klamkę" i odpuszczając przy wyczuciu uślizgu. Dlaczego pulsacyjnie? Bo mam wrażenie, że to właśnie przy wciśnięciu przedniego hamulca i nie odpuszczaniu będzie "bardzo efektowny rakietowy start kierowcy z motocykla" po uślizgu. I może wyhamujemy na dłuższym odcinku, ale przynajmniej na dwóch kołach... Sprawdzałeś kiedyś drogę hamowania tylko przodem, tylko tyłem i przód + tył? Ja tak i zapewniam Cię, że efekt mojego hamowania i instruktora był taki sam, tj. najdłuższa droga hamowania - sam przód, najkrótsza - zablokowany tył + pulsacyjny przód hamując na granicy uślizgu. Ale może ten instruktor też był jakimś CLOWNEM, o którym raczył wspomnieć Janusz... :buttrock:

Dlaczego nikt w wyścigach motocyklowych nie hamuje pulsacyjnie? Bo nie mają potrzeby hamowania do zera i zakręt nie pojawia się znikąd, więc jest przygotowany na hamowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wiesz z tym hamowaniem to bardzo zalezy czym jedziesz, i sam czy z pasazerem. Niestety kazdy sam musi to przecwiczyc i znalezc granice uslizgu swoim motocyklem. Chopper / cruiser i sporty bardzo sie tu beda roznily. Ruski i inne weterany to samo. Tak ze to zostawmy do samodzielnych cwiczen. Mam jakos tak glebokie przekonanie ze wiekszosc naszych orlow w zapieprzaniu po prostej w sytuacji zagrozenia zapomni o pulsacyjnym hamowaniu :buttrock:

 

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ne czytalem wszystkich odpowiedzi,

Wszystko dzieje sie w ulamku sekund, zerowe szanse na analizowanie

trajektorii lotu dupy w kierunku asfaltu.

 

Jak ktos pierd*%$li o wykonywaniu jakis figur, specjalnych pozycji i wykozystania ochraniaczy

w odziezy coby skutki upadku zminimalizowac to ja go podziwiam, jezeli owe plany na biezaco wprowadzal w zycie w realnych warunkach :buttrock: :buttrock:

 

Prawda jest ze jak masz juz lezec, to lezysz, to jak upadniesz, z jaka sila uderzysz i gdzie polecisz to wypadkowa wielu czynnikow, ktorych nie zmienisz :biggrin:

 

Jak ja szlifowalem to nie wiedzialem czy lece po trawniku, asfalcie a moze w powietrzu.

Bylo kilkanasicie niekontrolowanych fikolkow, klika uderzen kasiem w kraweznik itp.

Ale to ocenilem dopiero jak wstalem :biggrin:

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agabusa,..... nikt nie uczy upadania. Uczą za to jak uniknąć sytuacji mogących doprowadzić do upadku. Ostatnie Kulikowisko uczyło awaryjnego hamowania, przeciwskrętu i omijania przeszkód. W twojej okolicy najbliższa edycja "K" powinna odbyć się na lotnisku w Borsku. Poszukaj tematu i jazda do nauki! Myślę, że pojęłaś co pisali hikor, Janusz i Adam M. Teraz trzeba poćwiczyć.

 

 

 

Tak, zrozumialam. Jak sie jest w podbramkowej sytuacji , to sie nie mysli jak sie leci...tylko sie leci i juz...PRAKTYKA PRAKTYKA PRAKTYKA...a jak sie leci to szczescie....i nic wiecej mnie oprocz ochraniaczy nie uratuje...

 

Moze sie komus wydac,ze temat,ktory zalozylam to absurd, ale pomimo ze juz wiem jaki mam wplyw na swoje cialo podczas ew.wypadku to i tak wiele Waszych rad wdroze w zycie..

 

Tak to jest jak sie czlowiek uczy jazdy sam..zanim sama nie wyprobuje, to sie nie dowiem co i jak..

Dlatego pytam o wszystko co mnie gryzie tutaj, bo to forum jest dla mnie jak szkolka jazdy w tym momencie.

Edytowane przez Agabusa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, zrozumialam. Jak sie jest w podbramkowej sytuacji , to sie nie mysli jak sie leci...tylko sie leci i juz...PRAKTYKA PRAKTYKA PRAKTYKA...a jak sie leci to szczescie....i nic wiecej mnie oprocz ochraniaczy nie uratuje...

 

Moze sie komus wydac,ze temat,ktory zalozylam to absurd, ale pomimo ze juz wiem jaki mam wplyw na swoje cialo podczas ew.wypadku to i tak wiele Waszych rad wdroze w zycie..

 

Tak to jest jak sie czlowiek uczy jazdy sam..zanim sama nie wyprobuje, to sie nie dowiem co i jak..

Dlatego pytam o wszystko co mnie gryzie tutaj, bo to forum jest dla mnie jak szkolka jazdy w tym momencie.

 

Ja nie uważam że temat jest absurdalny, wręcz przeciwnie. Pytaj sie o wszystko po to jest to Forum :icon_twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

temat ciekawy, przemyślenia również!

 

Podrążę jeszcze troszkę opierając sie na swoich doświadczeniach z upadkami na moto:

1. przy relatywnie małych prędkościach naprawdę jest czas na przemyślenia i jakieś ŚWIADOME próby reakcji.

2. hamowanie na maksa tyłem w moim przypadku zawsze kończyło się utratą sterowności motocykla - uciekaniem tyłu, więc na pewno ja na maksa w krytycznej sytuacji tylniego hamulca nie użyję...

3. hamowanie pulsacyjne przodem - gdy na maksa hamujemy motocyklem jadącym na wprost, bez pochylenia - w sumie po co? Ale jeżeli coś omijamy - to chyba konieczność odpuścić na moment hamulec przedni, aby jakiś skręt wykonać. Tylko nie ma to za wiele wspólnego z typowym hamowaniem pulsacyjnym...

4. jak jest czas i mamy uderzyć czołowo w przeszkodę (o ile nie jest to ściana wieżowca) warto podnieść się na podnóżkach - uderzenie wybija naprawde wysoko i jest szansa przelecieć górą nad np. samochodem. Kiedyś jako pasażer - widząc iż z bocznej drogi centralnie zajeżdża nam drogę maluch - tak właśnie zrobiłem - uniosłem się na podnóżkach. Prędkość wynosiła około 80 km/h, w efekcie przeleciałem nie tylko nad maluchem, ale i nad dwoma sąsiednimi pasami i wylądowałem na trawniku po drugiej stronie ulicy - to daje troszkę pojęcia o tym jakie siły działają. W efekcie z kontuzji miałem tylko naprawdę silne stłuczenie ręki na którą upadłem...

Nota bene, akurat w tym przypadku kierujący, który uderzył całym ciałem w okolice dachu malucha -odniósł mniejsze obrażenia - co potwierdza teorię, że jak już uderzać, to jak największą powierzchnią ciała...

 

Więc ja, gdy taka sytuacja nastąpi i będę mógł świadomie działać - na pewno:

- będę hamował na maksa przodem,

- ewentualnie wyrównywał delikatnie hamując tyłem,

- gdy nie będzie czasu/lub miejsca na ominięcie - raczej "opuszczę" moto przed uderzeniem - a co do odpychania moto od siebie - gdy "wybijamy" sie z podnóżków nogami - automatycznie odpychamy moto...

Powyższe odnoszę do sytuacji, gdy nie jest mokro, bo gdy pada, to właściwie ja nie potrafię za wiele zrobić -ot, hamuję delikatnie i "pusacyjnie", bo przecież od razu koło się blokuje i trzeba odpuszczać i myślę sobie patrząc na zbliżającą się przeszkodę, gdzie by tu wylądować...

 

Pzdr (i obyśmy nie musieli wprowadzać tych prawd w życie)

Edytowane przez Staszek_s
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

temat ciekawy, przemyślenia również!

 

Podrążę jeszcze troszkę opierając sie na swoich doświadczeniach z upadkami na moto:

1. przy relatywnie małych prędkościach naprawdę jest czas na przemyślenia i jakieś ŚWIADOME próby reakcji.

2. hamowanie na maksa tyłem w moim przypadku zawsze kończyło się utratą sterowności motocykla - uciekaniem tyłu, więc na pewno ja na maksa w krytycznej sytuacji tylniego hamulca nie użyję...

3. hamowanie pulsacyjne przodem - gdy na maksa hamujemy motocyklem jadącym na wprost, bez pochylenia - w sumie po co? Ale jeżeli coś omijamy - to chyba konieczność odpuścić na moment hamulec przedni, aby jakiś skręt wykonać. Tylko nie ma to za wiele wspólnego z typowym hamowaniem pulsacyjnym...

4. jak jest czas i mamy uderzyć czołowo w przeszkodę (o ile nie jest to ściana wieżowca) warto podnieść się na podnóżkach - uderzenie wybija naprawde wysoko i jest szansa przelecieć górą nad np. samochodem. Kiedyś jako pasażer - widząc iż z bocznej drogi centralnie zajeżdża nam drogę maluch - tak właśnie zrobiłem - uniosłem się na podnóżkach. Prędkość wynosiła około 80 km/h, w efekcie przeleciałem nie tylko nad maluchem, ale i nad dwoma sąsiednimi pasami i wylądowałem na trawniku po drugiej stronie ulicy - to daje troszkę pojęcia o tym jakie siły działają. W efekcie z kontuzji miałem tylko naprawdę silne stłuczenie ręki na którą upadłem...

Nota bene, akurat w tym przypadku kierujący, który uderzył całym ciałem w okolice dachu malucha -odniósł mniejsze obrażenia - co potwierdza teorię, że jak już uderzać, to jak największą powierzchnią ciała...

 

Więc ja, gdy taka sytuacja nastąpi i będę mógł świadomie działać - na pewno:

- będę hamował na maksa przodem,

- ewentualnie wyrównywał delikatnie hamując tyłem,

- gdy nie będzie czasu/lub miejsca na ominięcie - raczej "opuszczę" moto przed uderzeniem - a co do odpychania moto od siebie - gdy "wybijamy" sie z podnóżków nogami - automatycznie odpychamy moto...

Powyższe odnoszę do sytuacji, gdy nie jest mokro, bo gdy pada, to właściwie ja nie potrafię za wiele zrobić -ot, hamuję delikatnie i "pusacyjnie", bo przecież od razu koło się blokuje i trzeba odpuszczać i myślę sobie patrząc na zbliżającą się przeszkodę, gdzie by tu wylądować...

 

Pzdr (i obyśmy nie musieli wprowadzać tych prawd w życie)

 

Oby...i lepiej uczyc sie z doswiadczen innych, a nie na swoim, tylko nie zawsze sie da...:/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czytajac o walczeniu do konca przypomnialy mi sie nagrania dialogow miedzy wieza kontroli lotow a pilotami ktorym cos zaczelo dziac z maszynami. W wiekszosci byly to ostatnie rozmowy tych ludzi ale....

zdziwilo mnie jedno: wieza wielokrotnie i nawet ok minuty powtarzala wiekszosci z nich: katapultuj sie! ale oni jakos dziwnie nie sluchali tylko powtarzali parametry (obroty, wysokosc) i ze chyba im sie juz udaje opanowac sytuacje. I g... opanowywali.

Tylko ze w ich przypadku gleba to wiadomo czym sie konczyla

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro już mowa o tym upadaniu, to czy pasażer też może sobie jakoś "zaplanować" upadek żeby mu się jak najmniej stało złego? I jak powinien się zachowywać kiedy kierowca próbuje ratować sytuację?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czy pasażer też może sobie jakoś "zaplanować" upadek żeby mu się jak najmniej stało złego?

 

Te same zasady dla pasażera co dla kierowcy

 

I jak powinien się zachowywać kiedy kierowca próbuje ratować sytuację?

 

wyobraź sobie jak by się zachowywał worek ziemniaków jako pasażer i tak właśnie się zachowuj... :) poważnie mowie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te same zasady dla pasażera co dla kierowcy

wyobraź sobie jak by się zachowywał worek ziemniaków jako pasażer i tak właśnie się zachowuj... :) poważnie mowie

 

 

Dzięki :flesje:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...