Skocz do zawartości

Pierwszy szlif.... :-(


Oleśka
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Jak sie nie przewrócisz, to się nie nauczysz. Na mokrym tak bywa, szczególnie, że pod wartwą wody często znajduje się stara plama oleju. Co daje woda i olej nie trzeba chyba tłumaczyć. Będzie dobrze :D głowa do góry :D

 

 

PS. Dostałaś mandat za spowodowanie kolizji? Napisz coś dokładniej bo wierzyć się nie chce...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oleska nie poddawaj się! :D Prawie każdy z nas przez to przechodził. Tak czasem bywa, nie jesteś wyjątkiem. Spróbuj popatrzeć na z tej strony, że dzieki temu nabierzesz większej pewności siebie. Już wiesz jak to "smakuje". Więc teraz głowa do góry. Trzeba iść dalej i nie przejmować się :D

 

pozdrawiam

Motorynka - Komar 50 - Jawa TS 350 x2 - Mz Etz 251e - Kawasaki zx6r 636

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PS. Dostałaś mandat za spowodowanie kolizji? Napisz coś dokładniej bo wierzyć się nie chce...

 

A więc to było tak - wyjeżdżałam z Sulejówka - jechałam 50/h, w pewnym momencie jest ulica dochodząca z lewej strony - podporządkowana, z której samochody często wciskają się na siłę - wiem to z doświadczenia samochodowego i zawsze tam bardziej uważam.Widząc że dwa się czają zdjęłam rękę z gazu i zwalniając dojeżdżałam do skrzyżowania. Moto zwolniło a ja spojrzałam przed siebie i widzę hamujące samochody jakieś 50m przede mną - no i przedni hebel na maxa. Myślę teraz że pierwszym błędem było za długie gapienie się w lewo czy kierowca mi się nie wpieprzy...Nie pamiętam czy było szarpnięcie czy nie, od razu motocykl zaczął jechać wężem robiąc coraz większe łuki i po prostu na którymś mnie zrzucił, pojechał chwilę sam jeszcze na kołach- widziałam to spadając na asfalt, w potem jak juz zrobiłam 360 st. po jezdni zobaczyłam że już leży i sunie przede mną - na szczęscie w kierunku pobocza...no i słyszałam jak gdzieś koło mojej głowy samochód uderza w samochód - to te jadące z naprzeciwka zaczęly hamować widząc moje salto....W sumie tak teraz myślę, ze gdybym ja jako kierowca samochodu zobaczyła lecącego motocyklistę naprzeciwko, to od razu bym ostro hamowała, bo a nuż wpadnie mi pod koła - więc nie mam pretensji do tych kierowców...

Jak już przestałam sunąć po asfalcie i stwierdziłam ze chyba nic mi nie jest wstałam i pobiegłam do moto wyjać kluczyki i ściągnąć go z jezdni. Nagle za moimi plecami zatrzymał się autobus - kierowca otworzył drzwi i wrzeszczy na mnie: "k * rwa , zabieraj się stąd , to nie parking!!!" - a widzi chu*, że ja obdrapana a moto leży na asfalcie....tacy k**wa są ludzie....w końcu udało mi się zatrzymać jakiś samochód i poprosiłam 2 facetów o pomoc w podniesieniu moto i zepchnięciu go na pobocze....

No i tyle. Kierowcami obu uszkodzonych aut były też babeczki, więc ponieważ żadna z nas nie miała nigdy wypadku uradziłyśmy,że wezwiemy policję....Policja z Sulejówka przyjechała tylko po to,żeby odnotować zajście , wezwali też pogotowie, bo stwierdzili,że może nie czuję bólu bo jestem w szoku (kulałam) i wezwali coś co miało w nazwie "drogowa" ale nie wiem co....Przyjechali goście z Mińska Maz. i robili dokładny opis uszkodzeń ( ta policja drogowa czy cos), badali nas wszystkie alkomatem itd. Orzekli, że to ja jestem sprawcą kolizji - w sumie to co się będę kłócić...w pewnym sensie to moja wina, bo gdyby nie ja, to ta pierwsza kobieta nie zahamowałaby tak gwałtownie i ta druga by na nią nie wjechała....Pewnie, gdybym miała większe doświadczenie, to bym nie hamowała tak gwałtownie, teraz tak myślę że powinnam lżej hamować i ew. szukać miejsca do zjechania na pobocze - myślę że spokojnie mogłam tam zjechać i po prostu pojechać przed siebie po piachu ...

Dostałam mandat 150 pln i 6 punktów. Nie jestem pieniaczem, nie przyszło mi do głowy ,że może to nie moja wina, bo nie jestem kotem, który wypadł pod koła tylko człowiekiem, który prowadził pojazd i powinien może więcej i lepiej myśleć... bardziej uważać...

Smutno mi okrutnie, aż się boję iść do garażu i na trzeźwo ocenić szkody, przykro mi na niego patrzeć....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łączę najszczersze wyrazy współczucia. Mam nadzieję, że GS-a da się doprowadzić do dawnej świetności. W naszej strefie klimatycznej nie da się nie jeździć w/po deszczu, jeżeli motocykl traktuje się użytkowo, a nie jako zabawkę służącą do lansu w słoneczne niedzielne popołudnie. Oczywiście zawsze można zostać w domu, ale wtedy człowiek by się nie rozwijał, niczego by się nie nauczył. Z poniesionych porażek należy wyciągać wnioski i starać się zapobiegać zaistnieniu podobnych sytuacji w przyszłości. Przede wszystkim trzeba nieustannie doskonalić technikę jazdy. Polecam ćwiczenie hamowania pulsacyjnego połączonego z hamowaniem silnikiem.

Errare humanum est, błąd w sztuce każdemu może się przytrafić i nie masz co się tak bardzo obwiniać.

Romet Pony > Romet Ogar 205 > MZ ETZ 251 > Suzuki GSF 600 S Bandit i Peugeot SV 50 > Yamaha YP 250 R X-Max > Merida Freeway 9300

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój pierwszy szlif to skutek zanieczyszczonej jezdni w miejscowości Pyrzyce - zachodniopomorskie. Piasek i małe drobne kamyki przyczyniły się do tego, na szczęscie zacząłem szlifować na trawie.

Efekt końcowy to złamane lusterko, lekkie rysy na plastikach. :icon_biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oleska, nie przejmuj się. Najważniejsze, że Tobie nic się nie stało, a jeśli motocykl da się szybko naprawić to jeszcze lepiej.

Wracaj jak najszybciej do jazdy! Na początku będzie Ci trudno i będziesz się bała hamowania, szczególnie na mokrym, ale z czasem to minie. Im dłużej będziesz zwlekała, tym trudniej będzie Ci zacząć jeździć.

 

Trzymaj się i do zobaczenia na drodze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciesz się że cała jesteś. Moto naprawisz i na drugi raz będziesz wiedziałajak unikać akich sytuacji wszyscy uczymy się na błędach.

Kilka dni temu też miałem łany przepał jak podczas parkowania na chodniku zaliczyłem glebę...

zjechałem z minimalną ( ale widac jescze za dużą prędkościa) w prawo na chodnik ręka na przednim heblu trochę się pochyliłem żeby maszyne ustawić równolegle do drogi no i przód mi pojechał jak po lodzie... co się okazało na chodniku (pozbruk) zosata po zimie cienka warstwa piasku i to na nim się wyglebałem. Najlepsze że 100m wcześniej stał patrol policji ale chyba nic nie widzieli... wstyd jak cholera... ale ucierpiała tylko moja duma bo moto zdołałem delikatnie położyć -parło się na podnóżku (ETZ 251 150 kg więc jakos dałem radę) stojąc nad nim okrakiem. Ale i tak zły jestem na siebie bo mogłem bardziej zwolnić...

Wniosek jeden trzeba uważać ale jak to mówią " shit happens" a zyc trzeba dalej.

 

Głowa do góry :icon_biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eee tam, nie przejmuj sie :P :P kazdemu sie moglo przytrafic :P . Np. dzisiaj moj brat zaliczyl szlifa bo piach byl w miejscu gdzie on bral zakret :icon_biggrin: Najwazniejsze ze Tobie sie nic nie stalo :D Wiec rob moto i na drogi :P :) :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...