Skocz do zawartości

Deszcz. Jazda w deszczu


Sofija
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Dla mnie nie ma żadnej wielkiej różnicy czy pada czy też nie,wystarczy tylko trochę zwolnić byle nie za dużo bo zaczną nas wyprzedzać puszki :wink:, a jak mamy dobre texy (kurtka,spodnie,rękawiczki),skórzane buty z Goretexem to jest nam ciepło i sucho,trzeba naprawdę sporo czasu lub kilometrów żeby przemoknąć a gdy to się stanie to i tak do rana będzie wszystko suche,co do szybki to wystarczy skręcić głową w lewo później w prawo i kropelki znikają :rolleyes:

Miałem też parę razy okazję jechać w burzy z piorunami,to są dopiero wrażenia :crossy:

Sory ale śmieszą mnie ludzie którzy najpierw kupują motocykl a później boją się deszczu,zimna,odległości itd.na suchym blisko domciu to dziecko da radę.

W kwietniu jak przed wyjazdem do Kletna kupowałem smarowidło do łańcucha do salonu wszedł gościu żeby się umówić na przygotowanie sprzętu do sezonu który podobno powoli się zbliża,normalnie dawno się tak nie uśmiałem.

Jedyne czego nie lubię to jazdy we mgle i najlepiej jeszcze w górach,cały czas osiada na szybce i drodze dając nam moc ciekawych doznań. :rolleyes:

Odnośnie Jawy 350 to latałem nią parę lat przez prawie cały rok do pracy i szkoły plus dalsze wypady i jakoś nie miałem wrażenia że się kiepsko drogi trzyma,nawet jak trzeba było z pasażerem wracać w deszczu,może dla tego że wywaliłem Barumy i utwardziłem trochę zawieszenie. :rolleyes:

Pozdr. :icon_eek:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a jak mamy dobre texy (kurtka,spodnie,rękawiczki),skórzane buty z Goretexem

kogo stać to ma, twardziele bez tego jeżdżą w deszczu

a gdy to się stanie to i tak do rana będzie wszystko suche

jeśli nocujesz w namiocie a w nocy jest blisko zera to rano masz wszystko tak samo mokre- twardziele sprawdzili na własnej skórze

Miałem też parę razy okazję jechać w burzy z piorunami,to są dopiero wrażenia :bigrazz:

w dodatku na alpejskich przełęczach gdzie pioruny walą obok Ciebie, gdzie puszkarze nawet się boją jechać, gdzie na asfalcie płynie rzeka...- polecam dla twardzieli

Jedyne czego nie lubię to jazdy we mgle i najlepiej jeszcze w górach,cały czas osiada na szybce i drodze dając nam moc ciekawych doznań. :smile:

nie lubisz najlepszego- twardzieli to rajcuje

 

nie zrozum mnie źle (post potraktuj z ;) ) ale po przeczytaniu tego

W kwietniu jak przed wyjazdem do Kletna kupowałem smarowidło do łańcucha do salonu wszedł gościu żeby się umówić na przygotowanie sprzętu do sezonu który podobno powoli się zbliża,normalnie dawno się tak nie uśmiałem.

pomyślałem, że dobrze jest czasem spojrzeć na siebie z perspektywy mięczaka ;) :lalag:

 

Nie jesteś wcale lepszy od tego co zaczął jeździć w kwietniu. Ja zacząłem w maju bo tak wyszło i co z tego?

 

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze; moje texy to kurtka za 460zł i spodnie za 350 czyli nie takie drogie?

Drugie;miałem też okazję spać w namiocie i jechać dalej w mokrym ubraniu ale czasem nocuję w jakimś tanim pensjonacie lub pokoiku i dzięki temu że są z materiału do rana są prawie suche,a skóry były nadal mokre

Trzecie;alpy podczas burzy też przejechałem,lało od Wiednia do Planicy

Czwarte;to że nie lubię mgły to nie znaczy że się boję

Różnimy się tym że jak pisałem swojego posta nie robiłem tego żeby kogoś urazić,takie moje odczucia,to że był po twoim nie znaczy że był do Ciebie,nie jestem jakimś twardzielem po prostu pogoda dla mnie nie ma większego znaczenia,a to że facet w salonie mnie rozbawił nie oznacza że jest kimś gorszym (zabawna sytuacja i tyle)

Wygląda na to że omylnie zrozumiałeś to co napisałem, tylko po co ten atak i ośmieszanie oraz przedstawianie jako jakiegoś zadufanego bufona ubranego w drogie ciuchy co to się niczego nie boi :)

Większość postów w tym temacie jest podobna do mojego i jakoś Cię nie poruszyły. :wink:

Wydaje mi się że powinniśmy latać w różnych warunkach pogodowych i na różnych nawierzchniach żeby zbierać doświadczenie dzięki któremu będziemy się czuli pewniej a nie biadolić że mokro,zimno lub za daleko :D

Pozdrawiam :flesje:

Edytowane przez lombardo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W cieply sloneczny dzien kazdy potrafi jechać moto. W taką pogodę tylko najtwardsi. A po dotarciu do celu masz tą satysfakcję ze odwaliłeś prawdziwy hardcore i z akcentem kozaka mówisz"...Eeeeetam. To była bułka z masłem.." jednocześnie mocząc nogi w gorącej wodzie. :biggrin:

 

Gurim roznica tylko w tym, czy wybierasz sie na przejazdzke, ot tak dla przyjemnosci, cz jestes zmuszony do tego aby pokonyc ta trase ? Oczywiscie, ze mozna, ale czasami naprawde warto sobie odpuscic.

 

 

Tak!!! Zdecydowanie jest w tym coś. Ja do tej pory wspominam bardzo pozytywnie swoje 17 godzinne zmagania z deszczem i wiatrem na nakedzie :crossy:

Boże, najgorsza lura na najpodlejszej stacji benzynowej smakuje jak nektar :) A satysfakcja z dojechania do celu - bezcenna. Ostatnio jak wjechałem w centrum burzy (a to miała być lajtowa przejażdka, więc nawet kondona nie miałem) to poczułem właśnie to "coś". To "coś", że zwalniasz do 40km/h i nadal g***o widać przez wizjer kasku. Zjeżdżasz na pobocze i po prostu stoisz, a kubły wody leją się za kołnierz :) potem trochę lżej już pada (ale nadal konkretnie), a Ty już jedziesz, bo w sumie przestaje. Taaak. Zdecydowanie to lubię.

 

Loj prawde mowi, loj prawde.

 

Z Zakopanego do Komanczy ( dalej juz sie nie dalo :buttrock: ) Pani z agroturystyki napalila w piecu ( Srodek Lipca - a goraca herbata byla chyba najlepsza jaka pilem w zyciu ).

 

Z wysokosci Brzesc'ia - 12 km od Bialoruskiej granicy do Debrzna ( zlot ) i niekoniecznie najkrotsza droga, ( gdzie ja nie bylem ) Namiotu nie rozbijalem, bo rano po prostu bym go zostawil. Z Debrzna do Kolobrzegu, gdy dojechgalem na miejsce i sciagnalem rekawiczki to dlonie wygladaly jakbym zyciagnal je z puszki czarnaj farby - nie pamietam tylko okresu po jakim farba zeszla ale troche to trwalo :biggrin:

 

Trzeba uwazac na kazdym metrze, na bledy nie ma raczej miejsca. Moze i mieczak jestem ale wole zdecydowanie jazde w normalnych warunkach :biggrin: .

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygląda na to że omylnie zrozumiałeś to co napisałem, tylko po co ten atak i ośmieszanie oraz przedstawianie jako jakiegoś zadufanego bufona ubranego w drogie ciuchy co to się niczego nie boi :buttrock:

Większość postów w tym temacie jest podobna do mojego i jakoś Cię nie poruszyły. :)

No właśnie mnie poruszyły, tylko cytując tu każdego łatwo o zatracenie sensu. Napisałem, że post ten potraktuj z ;) bo Twoje słowa użyłem tylko do pokazania tego, jakie część z nas ma o sobie mniemanie. Nie traktuj tego tak personalnie, chociaż akurat śmianie się z kogoś, że nie śmiga prze cały rok (suma sumarum boi się, mięczak...) nie jest zbyt w porządku. Nie wiem jak to inaczej rozumieć bo gdybym to ja wszedł do salonu i był na miejscu tego gościa a za plecami ktoś by miał z tego polewkę, że zaczynam dopiero sezon to czułbym się pewnie teraz tak jak Ty po moim "ataku". Ponownie napiszę nie traktuj tego personalnie bo pewnie nie śmiałeś się wprost ani mu w oczy, pewnie tylko rozbawiła Cię sama sytuacja jak sam piszesz. To tylko przykład traktowania z góry, jakich jest sporo wśród motocyklowej "braci", któremu mówię NIE. :crossy:

"Atak" był po to, żeby pokazać problem, "ośmieszanie" żeby go uwidocznić. Nie celowałem bezpośrednio w Ciebie tylko za pośrednictwem tego co napisałeś ufff :)

 

Wydaje mi się że powinniśmy latać w różnych warunkach pogodowych i na różnych nawierzchniach żeby zbierać doświadczenie dzięki któremu będziemy się czuli pewniej a nie biadolić że mokro,zimno lub za daleko :biggrin:

Pozdrawiam :crossy:

Mi też tak się wydaje a nawet tak uważam :biggrin: Jednak większość kupuje motocykl po to by cieszyć się jazdą w słoneczne i ciepłe dni. Dopiero taka jazda sprawia im przyjemność i to jest też OK. Niech każdy lata kiedy i jak chce.

 

Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi i że słowa moje nie biją bezpośrednio w Ciebie. Nie znam Cię, więc nie wiem jaki jesteś w rzeczywistości. W necie często czyta się tylko puste słowa, potem poznaje się człowieka i okazuje się, że miało się o nim mylne wyobrażenie.

 

Do zobaczenie w trasie, najlepiej podczas ulewy :biggrin:

 

 

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie mnie poruszyły, tylko cytując tu każdego łatwo o zatracenie sensu. Napisałem, że post ten potraktuj z :) bo Twoje słowa użyłem tylko do pokazania tego, jakie część z nas ma o sobie mniemanie. Nie traktuj tego tak personalnie, chociaż akurat śmianie się z kogoś, że nie śmiga prze cały rok (suma sumarum boi się, mięczak...) nie jest zbyt w porządku. Nie wiem jak to inaczej rozumieć bo gdybym to ja wszedł do salonu i był na miejscu tego gościa a za plecami ktoś by miał z tego polewkę, że zaczynam dopiero sezon to czułbym się pewnie teraz tak jak Ty po moim "ataku".

 

Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi i że słowa moje nie biją bezpośrednio w Ciebie. Nie znam Cię, więc nie wiem jaki jesteś w rzeczywistości. W necie często czyta się tylko puste słowa, potem poznaje się człowieka i okazuje się, że miało się o nim mylne wyobrażenie.

 

Do zobaczenie w trasie, najlepiej podczas ulewy :smile:

Pozdro

Nadal nie rozumiesz więc napiszę dokładniej :notworthy:

Sytuacja czyli; ja stałem i zastanawiałem się czy będę jechał do Kletna w deszczu całą drogę,czy uda mi sie wystartować przed 20,00 ponieważ kończę pracę koło 18 ,czy następnego dnia jak pojedziemy do Domaszkowa będzie padać i nadal będzie berger oraz czy moja droga powrotna do Poznania również będzie w podobnej aurze, a pan który wszedł miał problem czy zdąży przygotować sprzęt na sezon który podobno powoli się zbliża,jak widać każdy ma inne problemy :lalag: i to mnie rozbawiło.

Nikogo nie atakuję,na tym forum jest zbyt wiele ataków które niczego nowego nie wnoszą.

Jazda w ładną pogodę jest fajna miła i przyjemna ale tylko w bardzo złych warunkach daje satysfakcję i poczucie że się czegoś dokonało,zatrzymujesz się na stacji wylewasz wodę z rękawiczek,rękawów oraz butów bo nie chciało się tobie zatrzymać żeby założyć na nie nogawki,tankujesz, wypijasz kawę i jedziesz dalej nadal mając dylemat czy jechać z otwartą czy zamkniętą szybką. :)

Pozdrawiam

:cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość komandosek

a dlaczego w naszym kraju opony 'łet' mozna zobaczyc tylko na allegro na sprowadzonych sprzętach? sam kupilem oponki gładkie jak pupa niemowlaka, moze niezbyt rozsądnie :icon_eek:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Jazda w ładną pogodę jest fajna miła i przyjemna ale tylko w bardzo złych warunkach daje satysfakcję i poczucie że się czegoś dokonało,zatrzymujesz się na stacji wylewasz wodę z rękawiczek,rękawów oraz butów bo nie chciało się tobie zatrzymać żeby założyć na nie nogawki,tankujesz, wypijasz kawę i jedziesz dalej nadal mając dylemat czy jechać z otwartą czy zamkniętą szybką. :D

Pozdrawiam

:D

 

I tu przyznam rację. Po 2.5 roku pracy jako kurier moto w deszczowej Anglii gdzie deszcz jest tak powszechny jak dresik w BMW w Polsce. Tyle razy klnąłem ze zogdziłem się i przyjałem przesyłke dystansową bo duża kasa a całe 600km podrózy to deszcz gdzie swiata nie widać, na autostradzie nikt nie jedzie szybciej niz 35mph bo nie widać dalej jak 5m przed pojazdem. Tylko biedny kurier zasuwa wewnętrznym pasem licząc ze nie będzie tam przeszkody żadnej. A po poworcie do domu póxnym wieczorem, zdejmuje 3 warstwy przemokniętych ciuchów, skarpet i bielizny (też mokrej) i zapijając goracą herbatkę myślę sobie "To był udany dzień. Wcią jestem żywy i kasa w kieszeni jest".I tak co dzien....chyba że pada snieg albo jest mróz to wtedy robi się dopiero "challenge". :D Jazda w deszczu to pikuś/standard/bułka z masłem. Extrema zaczynają się poniżej -5st. lub powyżej +30st w centrum Londynu w pełnym ekwipunku + kamizelka, radio na szyi, 8 paczek przywiązanych do moto expandorami. A jak jeszcze się utknie w korku na kilka minut między autobusami, akurat tak pechowo że rura wydechowa skierowana jest na moją nogę to mam chęc pociąć się nożem do tapet. :D Latem to koszmar. Zimą celowo tak się zatrzymuję bo fajnie grzeje wydech autobusu w nogi.

Edytowane przez qurim

MotorcycleStorehouse Dealer.

Wszystko do Twojego amerykańskiego motocykla!

 

Kiedy umrę pochowajcie mnie twarzą do dołu aby cały świat mógł pocałować mnie w dupę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 miesięcy temu...

Chyba nigdy nie nauczę się bezbłędnie jeździć w deszczu. :( Wracałem dziś z urzędu skarbowego, opad był średnio intensywny, natężenie ruchu również, starałem się nie najeżdżać na białe świństwa, a jednak strzałka mnie przećwiczyła - złapałem uślizg przodu. Cudem wyszedłem z tego obronną ręką (czy raczej nogą), nawet się nie zatrzymałem, tylko odzyskawszy równowagę kontynuowałem jazdę, ale naprawdę niewiele brakowało. Uratowało mnie chyba także to, że nie jechałem nikomu na zderzaku /zdarza się często, zwłaszcza w miejskiej jeździe/, inaczej mógłbym przydzwonić w poprzedzający pojazd, bo jak skuter tańczył, nie było mowy o hamowaniu. Na niektóre sytuacje chyba naprawdę nie ma mocnych. Niby ma się zakodowane, żeby hamować pulsacyjnie, niezbyt mocno przodem, omijać znaki poziome, itd., a jednak...

 

Kiedyś w podobnej sytuacji (deszcz i namalowana na jezdni strzałka) położyłem MZ-etkę.

Romet Pony > Romet Ogar 205 > MZ ETZ 251 > Suzuki GSF 600 S Bandit i Peugeot SV 50 > Yamaha YP 250 R X-Max > Merida Freeway 9300

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dość namiętnie w czasie dżdżystych i rzewnych wypadów ustępuję miejsca na drodze większym użytkownikom ruchu :bigrazz: Fontanna deszczówki spod ciężarówki przyjęta na główkę do przyjemności w moim hedonistycznym rankingu nie należy.

 

Na NSR główną techniką jazdy w czasie deszczu było: przeczekać, albo zwolnić do 50 km/h (często i znacznie mniej) i asekurować się nóżętami, lawirując pomiędzy największymi rozlewiskami, bo hamulce czasem więcej szkody niż pożytku potrafiły zdziałać... Na Zuzie zwalniam ile trzeba, unikam przechyłów, nagłego przyspieszania, zwiększam odległość od pojazdu przede mną, hamuję pulsacyjnie i cieszę się, że to deszcz, a nie grad :bigrazz:

 

Poza tym, że mokre znaki poziome są śliskie, jak grzbiet karpia, to i czasem łączenia łat na asfalcie, albo i całe odcinki asfaltu są pozbawione jakiejkolwiek przyczepności (taka czarna asfaltowa gładź znana pewnie wszystkim), więc na nie też trzeba mieć oko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszecie tak jakby jazda w deszczu byla jak jazda po lodzie.

Ja jezdze dopiero pierszy sezon, w moto mam opony race-street, ktore na mokre sie nie za specjalnie nadaja. A mimo wszystko czerpie ogrmona radosc z jazdy w deszczu i jezdzi mi sie normalnie (oczywiscie nie paluje na maxa, tylko normalnie jade). Wiadomo ze w sytuacji awaryjnej przyczepnosc bedzie mniejsza, ale nie jest tez tak ze jade chybtliwie i nieustannie bronie sie przed upadkiem.

Z czego wiec wynika to ze wy tak na deszcz narzekacie, a ja nie odczuwam dyskomfortu?

BMW F650GS - obecnie, na bezdroża; BMW K1200R Sport "Black Edition" - poległ w boju; BMW F800S - poszedł w dobre ręce

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszecie tak jakby jazda w deszczu byla jak jazda po lodzie.

Ja jezdze dopiero pierszy sezon, w moto mam opony race-street, ktore na mokre sie nie za specjalnie nadaja. A mimo wszystko czerpie ogrmona radosc z jazdy w deszczu i jezdzi mi sie normalnie (oczywiscie nie paluje na maxa, tylko normalnie jade). Wiadomo ze w sytuacji awaryjnej przyczepnosc bedzie mniejsza, ale nie jest tez tak ze jade chybtliwie i nieustannie bronie sie przed upadkiem.

Z czego wiec wynika to ze wy tak na deszcz narzekacie, a ja nie odczuwam dyskomfortu?

 

Możliwie że rodzaj opon, ich zużycie oraz szerokość i rozmiar jednak ma znaczenie ;)

 

Ja ostatnio na górce przy Arkadii dodałem, chyba na dwójce, trochę więcej gazu i... Jak mi dupskiem zarzuciło to prędkość ograniczyłem do max 60 km/h a przechyły do minimum... Nawet Maluch mnie później na Toruńskiej wyprzedził... :rolleyes: Ale maiłem to głęboko w dupie bo dojechałem cały ja i motocykl do domu......

Zdziwiłem się tym zarzuceniem ponieważ nie było to na początku deszczu (więc nie było charakterystycznej warstwy kurzu...) a poza tym w Stolicy prawie codziennie ostatnio myli ulice... :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszecie tak jakby jazda w deszczu byla jak jazda po lodzie.

Ja jezdze dopiero pierszy sezon, w moto mam opony race-street, ktore na mokre sie nie za specjalnie nadaja. A mimo wszystko czerpie ogrmona radosc z jazdy w deszczu i jezdzi mi sie normalnie (oczywiscie nie paluje na maxa, tylko normalnie jade). Wiadomo ze w sytuacji awaryjnej przyczepnosc bedzie mniejsza, ale nie jest tez tak ze jade chybtliwie i nieustannie bronie sie przed upadkiem.

Z czego wiec wynika to ze wy tak na deszcz narzekacie, a ja nie odczuwam dyskomfortu?

 

ee no moze mylisz jazde w mzawce z jazda w prawdziwym deszczu, gdzie ponizej 120 nic przez szybke nie widac, kazdy mijany tir teleportuje Cie w koleiny pelne wody, moze jako swiezak jezdzisz na tyle wolno na suchym, ze w deszczu mozesz jechac tak samo i bez problemu trzymasz sie asfaltu nawet na malowankach, podczas gdy reszta musi jednak znacznie zwolnic, moze masz doskonale wlasnie na deszcz opony, a moze jestes po prostu taki polski Vermuelen czy Anthony West, ktoz to wie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkopuję nieco ten temat zwracając się z konkretnym problemem. Otóż w zeszły czwartek (8 marca) sponiewierała mnie jazda ok 80 km w deszczu w nocy na drodze jednojezdniowej z dużym ruchem TIRów z przeciwka.

Każdy mijany kolos oślepiał mnie na dobre 2 - 3 sekundy, a bo to kropelki na szybce kasku, a to tuman wody wzbijający się z kolein. Z początku starałem się zapamiętać pewien odcinek drogi widząc zbliżającego się TIRa, ale mimo wszystko nie podobało mi się że jadę w nicość. Potem zwalniałem do 40 - 50 km/h i zjeżdżałem blisko białej linii krawędziowej która dawała mi jakiś punkt odniesienia. Mimo wszystko nie podobała mi się ta jazda na oślep.

Co Wy robicie w takiej sytuacji? Czy coś się da zrobić aby ułatwić sobie życie, czy trzeba swoje po prostu pokornie wycierpieć?

 

pozdr

 

Ja latam na moto bez względu na warunki, oby było widać asfalt :buttrock: . Jadąc w takich warunkach o jakich piszesz czekam na puszkę, która porusza się w miarę sprawnie i zwyczajnie jadę za jej światłami, nie znam lepszej metody na w/w warunki. A technikę dopracowałem jeżdżąc puszką przez 3 tyg bez wycieraczek, czy to w nocy czy to w dzień. To dopiero był hard core ( szmata ,ręka za oknem, pootwierane okna) i dwa światełka poprzedzającego samochodu ktorych za wszelką cenę nie mozna było stracić z oczu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...