Skocz do zawartości

Kierunkowskazy dla frajerów :[


DZIADU
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

No cóż!!

 

Po prostu jest moda na nieużywanie kierunków.

I, moi drodzy, niestety muszę stwierdzić, że motonici na przecinakach tu należą do prekursorów.

Zwłaszcza przy zmianie pasów.

A jak już ktoś użyje, to jak wspomaganie kierunkowskazów.

 

Niemniej jest dla mnie dziwne. Błąd tkwi chyba w szkoleniu kierowców.

Jak ja byłem na kursie, to instuktor mnie szkolił tak:

myśł o manewrze - kierunkowskaz - rozejrzeć się - ewentualnie wykonać (tu wykonać dopiero hamowanie).

Nigdy nie zapomnę odpowiedzi mojego śp. Dziadka na pytanie dlaczego kierunek sam się wyłącza, a nie włącza się sam?

Odp. Bo sygnalizujesz ZAMIAR manewru i nawet nie musisz go potem wykonać.

A zawsze lepiej za dużo kierunków niż za mało.

 

A dziś? Każdy młody, którego zapytam odpowiada, że kierunek to na końcu, tuż przed manewrem.

Efekt - biedny przerywacz często nie zdąży zadziałać.

Lub, że nie trzeba tego lub owego sygnalizować - ot, zagadka!!

 

Swoja drogą Policaje to tylko z suszarkami.

Nie słyszałem o nikim kto zabulił np. za nieprawidłową zmianę pasa, brak kierunków, niebezpieczną jazdę czy wymusznie pierszeństwa...

 

I co tu począć?

Wyrobić sobie radar w uszach na debili!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do szkolenia, to byle łachudra może zostać instruktorem. Wymagania: 3 lata prawko, średnie bez matury wystarczy, niekaralność za przestępstwa w ruchu drogowym i komunikacji w ogóle.

NIE TRZEBA UMIEĆ JEŹDZIĆ!!!

Jednak nie generalizujmy z tym szkoleniem, bo przeca jakoś ludzie te egzaminy przewalczają, prawko wypocone dostają. A chyba żaden egzaminator nie podarowałby zdającemu zły sposób sygnalizowania.

Maniera nieużywania kierunkowskazów przychodzi z czasem. Instruktor wpaja kursantowi sygnalizowanie zawczasu zamiaru wykonania manewru w tą lub w tamtą stronę, a po egzaminie taki jełop i tak robi swoje.

Mam koleżankę która robiła kurs na B u naszego instruktora Grzegorza. Grześ przejeździł TIR'em ponad 2 miliony kilometrów po Europie, Azji i Afryce północnej. Jest zawodowym kierowcą, autobusem MZK też jeździł. Instruktorem jest znakomitym, bo trudno go wkur*ić, tłumaczy barwnie, długo i cierpliwie. Złoty człowiek. Lecz cóż z tego, gdy wspomniana koleżanka zdała egzamin za pierwszym podejściem, kupiła samochód i zaczęła jeździć jak ostatni pedał. Już wyjaśniam o co chodzi.

Miałem okazję być podwożonym przez rzeczoną po Warszawie, gdy miała już na koncie ze dwa tysiące kilometrów. Czyli trzy miesiące jazdy do pracy i na uczelnię. Myślałem ze kota dostanę, widząc jak łapie kierownicę od środka (zgroza), wciska sprzęgło z hamulcem przy każdej prędkości, włącza kierunkowskaz w połowie wykonywanego manewru, trzyma auto na biegu stojąc pod światłami dowolny czas. I co? I gówno! Diabli wzięli cały wysiłek Grześka, który wpajał jej technikę jazdy, przepisy i wiele innych wartościowych rzeczy.

Pytam ją dlaczego robi takie głupoty? Jest mi niezręcznie, bo byłem podwożony, jednak znamy się 20 lat to mogę pomarudzić. Otóż nasza bohaterka twierdzi ze Grześ to tylko uczył ją jak zdać egzamin, a teraz to ona będzie jeździła tak jak ludzie jeżdzą, czyli jej koleżanki. Czyli do głosu doszła wiedza podwórkowa i plebejska. Pedalstwo i dziadostwo za kółkiem!

Znam jeszcze kilka takich przypadków, gdzie kierowcy słuchają plotek a nie fachowców. Ciekawe skąd taka popularność płyty CD na lusterku w niektórych regionach?

kulikowisko.pl www.facebook.com/KULIKOWISKO

Uwaga!!! Nowa lokalizacja kursów prawa jazdy:

  • teoria: Mokotów-Służew
  • praktyka: Ursus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem okazję być podwożonym przez rzeczoną po Warszawie, gdy miała już na koncie ze dwa tysiące kilometrów. Czyli trzy miesiące jazdy do pracy i na uczelnię. Myślałem ze kota dostanę, widząc jak łapie kierownicę od środka (zgroza), wciska sprzęgło z hamulcem przy każdej prędkości, włącza kierunkowskaz w połowie wykonywanego manewru, trzyma auto na biegu stojąc pod światłami dowolny czas. I co? I gówno! Diabli wzięli cały wysiłek Grześka, który wpajał jej technikę jazdy, przepisy i wiele innych wartościowych rzeczy.

 

tak czytajac to mam przed oczyma moją dziewczynę(całuje:*) ktora jezdzi dokladnie tak jak Ty napisales bo tak jej wygodnie i KONIEC, jadąc zalozmy 100km/h jezeli chce zwolnic bo ktos przed nią leciutko zwolnil to wciska sprzeglo i dopiero hamuje(gdy zwrocilem jej uwagę to mi powiedziala, samego hamulca nie mozna :-D wysmiałem ją ale ona i tak jezdzi tam samo) tak samo na swiatlach stoji z zapietym biegiem i wcisnietym sprzeglem.

Pomimo iz nie jezdze jeszcze samochodem to na obydwie te sprawy zwracalem jej juz niejednokrotnie uwagę jednak ona mimo wszystko zawsze musi po swojemu, nanic moje kazania ze tak sie nie jezdzi, ona tylko jakby sie na mnie obraża ... prawko ma od lipca...

dodam ze samochod to Tico ...

pozdrawiam

:roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ojj a wiecie jak trudno wyperswadowac takie głupie przyzwyczajenia ;)

niemoge np. kolegą wytłumaczyć ze tylny hamulce w motocyklu nie jest najbezpiecznieszy :/ (szybkie zablokowanie koła) tłumacze na prostych przykładach: "dlaczego w ścigach na przodzie są 2 olbrzymie tarcze a z tyłu jedna dużo mniesza?" ale wiejskie przyzwyczajenia i głos ich ojców :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie się na osiedlu pytała młodzież (lubią popatrzeć na moją "szlifierkę" i jak wyjeżdżam albo przyjeżdżam to są często przy garażach popatrzeć i pogadać...)

"po co jak wyjeżdżam z garaży albo przyjeżdżam , używam migacza ?"... Dodam że droga z garaży prowadzi tylko na drogę osiedlową... Ja po prostu taki mam odruch... Jak gdzieś skręcam, nawet na dróżce osiedlowej to włączam kierunkowskaz... To taki sam odruch jak zapinanie pasów, jak chce ich nie zapiąć to muszę pamiętać żeby tego nie robić bo odruchowo nawet jadąc do garażu je zapinam po wejściu do samochodu...

 

Przyznaje się jednak pomimo tego co powyżej napisałem, że zdaża mi się na moto a czasem i nawet katamaranem, nie użyć migacza ale to w sytuacjach awaryjnych, gdzie nagle pojawia się jakaś przeszkoda na drodze i trzeba ją szybko ominąć... Wtedy tylko staram się szybko upewnić że nic mi w "tyłek" nie wjedzie albo z przeciwka, i omijam co trzeba...

 

Po prostu niektórzy są mądrzejsi i skoro oni nie czują potrzeby włączania migacza bo np. nikogo nie widzą w lusterkach, to i po co je włączać ? A to rozumowanie jak najbardziej błędne, bo mojego tatuśka przy mnie co najmniej dwa razy uratowały od stłuczki migacze... Ponieważ włączył migacz, sprawdził że niekogo nei widzi w lusterkach i zaczął zmieniać pas... Facet jadący za nijm w "martwym polu" widział migacz wcześniej i zwolnił i skończyło się tylko na otrąbieniu... Gdyby Tatusiek nei włączył migacza i manewr dla jadaćego obok był totalnym zaskoczeniem nie wiem czy skońćzyłoby się tylko na otrąbieniu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ja byłem na kursie, to instuktor mnie szkolił tak:

myśł o manewrze - kierunkowskaz - rozejrzeć się - ewentualnie wykonać (tu wykonać dopiero hamowanie).

Nigdy nie zapomnę odpowiedzi mojego śp. Dziadka na pytanie dlaczego kierunek sam się wyłącza, a nie włącza się sam?

Odp. Bo sygnalizujesz ZAMIAR manewru i nawet nie musisz go potem wykonać.

A zawsze lepiej za dużo kierunków niż za mało.

Pozwole sie nie zgodzic z ta metoda. uwazam, ze najpierw trzeba sie rozejrzec, a dopiero potem - jezeli jest mozliwosc wykonania manewru (czyli np. nic nas nie wyprzedza) - wlaczyc kierunek i wykonac manewr.

dlaczego? poniewaz wlaczenie kierunkow na pałe powoduje zamet na drodze. wyobraz sobie, ze kogos wyprzedzasz, jestes juz na pasie obok prawie na jego wysokosci, a ten wlacza kierunkowskaz (a za chwile ma zamiar sie rozejrzec). fajnie? wedlug mnie zajebiscie niefajnie, bo moze to byc jeden z tych idiotow, co wykonuja manewry bez rozejrzenia sie. wiec hamujesz albo odbijasz w lewo, a on - zgodnie z twoja teoria - rozglada sie, widzi cie i wylacza kierunek. ale przez te chwile tobie skacze cisnienie i wkurzasz sie na typa, ktory byl potencjalnym zabojca.

Dlatego ja uwazam - i popieram to 11 latami jazdy bez (odpukac) wypadku - NAJPIERW SIE ROZGLADAMY, A POTEM WLACZAMY KIERUNEK i, po chwili, wykonujemy manewr. czy zycie na drodze nie bedzie mniej stresujace?:)))

pozdro

dub

ps. dodam, zebym nie zostal zle zrozumiany: oczywiscie sa sytuacje, w ktorych warto migac nawet wtedy, gdy nie ma od razu mozliwosci wykonania manewru - np. w ruchu miejskim, gdy czekamy na wlaczenie sie do ruchu, albo gdy jedziemy w gestym ruchu na kilkupasmowej drodze i chcemy zmienic pas. w takich sytuacjach wlaczony kierunek sprawia, ze ktos nas predzej czy pozniej wpusci przed siebie. no!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż!!

 

Bo sygnalizujesz ZAMIAR manewru i nawet nie musisz go potem wykonać.

A zawsze lepiej za dużo kierunków niż za mało.

 

Mnie zawsze rozwala jak czekam na skręt w lewo aż przejedzie samochód,zbliża sie z lewej strony już praktycznie skręca w prawo(w ulice na której ja stoje)i dopiero wtedy wrzuca kierunek(jakbym nie widział że właśnie skręca :) )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja ostatnio w centrum miasta jechalem za gosciem, ktory sie wiózł jakims wielkim 4*4, na 1.skrzyzowaniu nie wrzuca migacza,na 2. to samo...mysle pojade sobie chwilke za nim i zobacze ile mozna:-)

6 skrzyzowan bez migacza i zrezygnowalem,kierownice mi bujalo,tak mi rece opadly :roll:

 

pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...