Skocz do zawartości

Hamowanie awaryjne bez ABS'u


Rekomendowane odpowiedzi

Miszczu nad miszczami,

 

masz wogole pojecie ile trwala ewolucja ?

 

i ty chcesz to wdrozyc w jednym zyciu ? Chyba jednak pewne rzeczy do ciebie nie doszly :icon_mrgreen:

 

Malo ktory zawodnik Moto GP ogarnia a ty tu z takimi farmazonami :icon_mrgreen:

 

:crossy:

Edytowane przez ks-rider
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KS, pierdzielisz farmazony...

Pierwszy z brzegu przykład...

Sporty walki.

Zawodnik działa wedle wyuczonego schematu i wszystko dzieje się szybkooo...

Miałem kilka akcji z awaryjnym hamowaniem.

I wierz mi...

Nie waliłem w klamkę bez sensu...

I TO właśnie dupę mi uratowało...

I nawet zdążyłem biegi zmieniać :)

Ale...

Poprzedzone to było grubym treningiem.

Poświęciłem naprawdę wiele godzin na ćwiczenie hamowania w różnych konfiguracjach.

Mogę śmiało powiedzieć, że jestem w tym naprawdę dobry.

I, KS... co byś nie twierdził odnośnie odruchów...

MOŻNA JE WYĆWICZYĆ :)

I nie gadaj, że się nie da, bo się da. Trzeba tylko spróbować.

Polecam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Był taki naukowiec swgo czasu... Co też przyspieszał ewolucję... Tylko czworonogów.... Kurde z germańska to nie wiem jak mu tam.... Ale z pogańska to jakoś od imienia... Hmmmm... Pawłow?

I takie hasło dla naszego Fahrlehrera - odruch warunkowy...

"O ładnie złożony... O nieźle zapierd..a... O ładna pozycja i dobrze patrzy... O Rura po bułki jedzie..." - Komentarze przy oglądaniu zdjęć z SD ;-) - made by Rufi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hikor, zgodze sie z Toba, ze pewne reczy mozna wycwiczyc, tyle, ze tch ktorzy to opanowali jest na palcach jednej reki policzyc, jak widac w kazdym, no moze prawie kazdym wyscigu GP sa jakiec gleby i jak widac oni tez nie wszystko ogarniaja ! Nie mowimy to o Tobie i nie mowimy o mnie, mwimy oprzecietnym Kowalskim, Schmidt'cie czy Smith'cie. Rozgranicz to prosze !

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spróbowałem hamowania i jednym, i drugi hamulcem, w rożnych kolejnościach i dwoma naraz, podeptałem po podnóżkach, przećwiczyłem balans ciałem, pobawiłem się w slalom między przerywanymi liniami, i wolny, i szybki. Po czym wczoraj miałem taką sytuację na drodze, że do dzisiaj mi się ręce trzęsą i oczy mam na maxa jak wyjebany orangutan. I po tej sytuacji wiem, że teorie o dociążeniach kół, środkach ciężkości i inne pierdy są dobre do rozkminiania na zimno i przy flaszce, bo nic nie zastąpi doświadczenia nabytego na przestrzeni tysięcy kilometrów i umiejętności podjęcia szybkiej decyzji, czy dać w pędzel, czy hamować, oraz jak szybko i mocno się położyć w zakręt, żeby spie**olić chirurgowi lub kosie i maksymalnie pomóc szczęściu. Można mieć manewry wyćwiczone do perfekcji, ale jak decyzja będzie nietrafna, i fart będzie miał na nas focha, to cały plan w pizdu, i zapłoną znicze...

Jednak ponad trzydziestoletni staż na ulicy swoje robi. Na ulicy, nie na placu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ba i z germańskim stunterem-kaskaderem nie jeździłeś ...

 

 

 

Przyznaj się!

"O ładnie złożony... O nieźle zapierd..a... O ładna pozycja i dobrze patrzy... O Rura po bułki jedzie..." - Komentarze przy oglądaniu zdjęć z SD ;-) - made by Rufi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spróbowałem hamowania i jednym, i drugi hamulcem, w rożnych kolejnościach i dwoma naraz, podeptałem po podnóżkach, przećwiczyłem balans ciałem, pobawiłem się w slalom między przerywanymi liniami, i wolny, i szybki. Po czym wczoraj miałem taką sytuację na drodze, że do dzisiaj mi się ręce trzęsą i oczy mam na maxa jak wyjebany orangutan. I po tej sytuacji wiem, że teorie o dociążeniach kół, środkach ciężkości i inne pierdy są dobre do rozkminiania na zimno i przy flaszce, bo nic nie zastąpi doświadczenia nabytego na przestrzeni tysięcy kilometrów i umiejętności podjęcia szybkiej decyzji, czy dać w pędzel, czy hamować, oraz jak szybko i mocno się położyć w zakręt, żeby spie**olić chirurgowi lub kosie i maksymalnie pomóc szczęściu. Można mieć manewry wyćwiczone do perfekcji, ale jak decyzja będzie nietrafna, i fart będzie miał na nas focha, to cały plan w pizdu, i zapłoną znicze...

Jednak ponad trzydziestoletni staż na ulicy swoje robi. Na ulicy, nie na placu :)

Dokładnie tak to jest. Nic dodać nic ująć :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grizzli,

 

a wszystko przez to. ze nie zbijales biegow w dol :icon_mrgreen:

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KS,

świat idzie naprzód dlatego, że gdy wszyscy mówią, że czegoś się nie da zrobić to przychodzi jakiś gość, który o tym nie wie i to robi :D

Wygląda na to, że nie masz bladego pojęcia jak wygląda porządny motocyklowy trening.

Pozwól więc, że Ci wyjaśnię:

Nachodzi Cię natrętna ochota na podniesienie swoich kwalifikacji w tym zakresie. Bierzesz więc sprzęt i szukasz miejsca oraz ludzi, którzy Ci w tym pomogą. Przygotowujesz się też od strony teoretycznej.

Przekuwasz teorię w praktykę. Zauważasz pewne prawidłowości.

Dużą pomocą są inni ludzie, którzy widząc Cię z boku mogą coś jeszcze podpowiedzieć.

Zaczyna Cię to wciągać tak, że myślisz tylko o tym kiedy będzie następny trening.

Jedziesz na plac z samego rana a wracasz do domu po zmierzchu.

W pewnym momencie diametralnie zmieniasz zdanie w kwestii opon :D

Dotąd byłeś gotów dać sobie obciąć wszystko za komplet nówek a gadających o używkach mierzyłeś pogardliwym spojrzeniem :)

Teraz dziwisz się tym, którzy zakładają nowe opony.

Przecież po dobrym treningu w temperaturach takich jak teraz, pod wieczór już umawiasz wulkanizatora :D

Więc po ch** nówki skoro za stówę możesz robić to samo? :D

Większy ból Cię dopada gdy się zorientujesz, że Twoje tarcze hamulcowe są milimetr lub więcej pod limitem :D

Tutaj używek raczej nie wstawisz...

Ale nic to. Kupujesz i wstawiasz bo przecież zaraz weekend i przed Tobą dwa lub trzy dni łojenia różnych figur.

A rany z poprzedniego weekendu jeszcze nie zagojone :D

Ale nic to.

Na placu nie jeździsz sam. Jest Was więcej. Jeździcie we wszystkich kierunkach jednocześnie i z różnymi prędkościami. BARDZO różnymi :D

I tutaj odkrywasz nową umiejętność. Potrafisz jednocześnie trenować, patrzeć gdzie jedziesz i jednocześnie ogarniasz teren 360* wokół Ciebie, bo nie wiesz skąd nadleci koleś grubo ponad setką albo inny nie wyjebie Ci się wprost pod koło.

Powtarzasz pewne schematy setki i tysiące razy.

Przykładowo, gdy ćwiczyłem hamowanie na szybkich nawrotach, to robiłem to na ósemce o średnicy kół - 7 metrów i odległości pomiędzy środkami kół - 21 metrów. Nie schodziłem z zadania zanim nie nalatałem 40 kilometrów :D

Przerwa na fajkę (wówczas jeszcze paliłem) i druga runda... a czasem trzecia...

Takich zadań w różnych konfiguracjach ćwiczyłem wiele przez 7 sezonów.

I powiem Ci, że przekonując mnie o wyższości Twojej germańskiej psychologii i metod nauczania utwierdzasz mnie w przekonaniu, że o porządnym wyszkoleniu jedynie czytałeś i to w jakimś periodyku niskich lotów.

MOŻNA ogarniać całkiem dobrze sytuację podczas awaryjnego hamowania

MOŻNA zrzucać biegi i (tutaj uważaj, bo Cię zaskoczę) wcale się przy tym nie spieszyć :D

MOŻNA (a nawet trzeba) dodawać gaz podczas omijania przeszkody przed którą się hamowało.

Jeśli twierdzisz inaczej to dla mnie jest jednoznacznie oczywiste, że Twoje szkolenie przebiegało na zasadzie zasygnalizowania problemu a pomiędzy zadaniami wpierdalałeś wursta :D

Tyle mam do powiedzenia na temat wyszkolenia do prawidłowych reakcji podczas awaryjnych sytuacji.

Bardzo mnie korciło aby coś o móżdżku napisać ale się powstrzymałem :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hikor

 

kumam, ze Ciebie to jara, mnie jara wsziasc zabawki, pojechac na os i cyknac na 300 m grupy o srednicy 12 mm.

 

Mylisz pojecia miedzy szkoleniem kursantow na PJ a pasjonatami Gymkhany.

 

Kazdy orze jak moze i kazdy robi swoja robote jak moze. O tym jak szkole swiadcza statystyki, a egzaminatorzy po kursancie wiedza kto go szkolil, mimo, ze egzamin jechal ktos zupelnie inny.

 

Ja marke juz sobie dawno wyrobilem, czy to Tobie / Wam pasi czy nie.

 

pozdo

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grizzli,

 

a wszystko przez to. ze nie zbijales biegow w dol :icon_mrgreen:

 

:crossy:

Hehe, ja nie miałem czasu nawet na to, żeby się ze strachu zes*ać.

 

 

Powtarzasz pewne schematy setki i tysiące razy.

 

No właśnie, schematy. Tyle, że na ulicy ich nie ma. Choć to prawda, że właściwie wyćwiczone w czasie długotrwałych treningów określone, prawidłowe zachowania z pewnością nie raz uratują dupę przed kostuchą. Bo je instynktownie przeniesiemy na drogę. Jeśli mamy do tego określone predyspozycje. To tak jak ze śpiewakiem. Jeden śpiewa, bo ma dar, a drugi, choć będzie sto lat ćwiczył, i tak ładnie śpiewać nie będzie. W moim odczuciu najważniejsza na drodze jest umiejętność obserwacji, wyciągania właściwych wniosków i zdolność przewidywania zachowań innych. A to da się wyćwiczyć nie suchym treningiem, ale ilością przejechanych kilometrów. Ja na ulicy nie potrzebuję do bezpiecznej jazdy umiejętności kręcenia różnych figur, tylko wyuczonego jak najbardziej efektywnego hamowania na różnych nawierzchniach i utrzymania moto w pionie w sytuacji zagrożenia, oraz umiejętności ominięcia przeszkody w sytuacji, gdy stwierdzę, że jadąc na wprost w nią przypierdolę. Bo resztę, tę nieprzewidywalną, i tak dopisze życie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...