Skocz do zawartości

Kontrola policji.


Vatzeque
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

P.S. Jako motocyklista pownieneś wiedzieć że masz drugi motocykl a nie motor.

E tam, "motocykl" to taka pierdzirurka typu Romet albo Simson. Jak siedzę okrakiem na czymś, co generuje moc > 100 koni, to śmiało można powiedzieć, że jadę na "motorze". W domyśle "siedzę na porządnym silniku, który urywa dupę" :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto wymyślił, że jechanie instruktora na plecaku to 'cięcie kosztów' ? Chyba tylko konkurencja, która tak nie umie, bo ma tylko papier. Jakoś wszystkie polecane szkoły uczą na plecaku a wszystkie niepolecane puszczają kursanta na plac i rób kółeczka przez 2 godziny. Potem na trasę egzaminacyjną smartem (ooo cięcie kosztów) i następny. Akurat owe 'cięcie kosztów' to efekt uboczny nauczania a nie odwrotnie.

 

...jakby chcieli ciąć koszty to by pchali...jak tu http://lublin.com.pl/artykuly/pokaz/13107/kraj,radiowoz,rusza,w,poscig,za,bandytami,policjanci,go,pchaja,%28video%29/ ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Separacja mięśni polega na nie absorbowaniu mięśnia bicepsa przy naciskaniu klamki hamulca. Mają być wykorzystane mięśnia przedramienia.

 

 

Wybacz, ale to są terminy z doopy wzięte, a na pewno nie ze sportu (jestem po AWF-ie). Dokładnie to występuje w kulturystyce, ale nie ma żadnego związku z czynnością mięśni .Absorbowanie w tym kontekście to również kula w płot.

Ale już się więcej tu nie wypowiadam.

Edytowane przez piórko

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja rozumiem, co autor miał na myśli.

To jako pierwszy który użył tego określenia :icon_razz: tylko powiem że sam zostałem z nim zapoznany w trakcie "edukacji moto" i dla mnie ono dobrze opisuje zjawisko którego dotyczy. Niestety ale wysiłek fizyczny mnie brzydzi :tongue: więc wszystkie terminy związane ze sportem, mięśniami etc. są mi obce.

Piórko - oświeć mnie jakie określenie jest poprawne dla tego zjawiska, zaszpanuje na dzielni... :icon_twisted:

 

Hmmm... czy to może izolacja??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łysy - rozpętałeś burzę, która się teraz będzie odbijać w innych tematach. Z mojego punktu widzenia wypowiedzi policjanta i motocyklisty na forum są cenne. Nawet jeśli nie pracujesz w drogówce, to wiesz więcej o podejściu patroli do kierowców niż ja i większość kolegów. Teraz nawet jak napiszesz coś rozsądnego, to ciężej będzie w to uwierzyć.

Nie masz doświadczenia w szkoleniu kierowców, na kursie jeździłeś tylko z instruktorem w samochodzie. Nie poczytałeś wcześniej jakie szkoły mają jakie wyniki. Skąd Ci przyszło do głowy, że możesz się na tym znać?

Nie znam szkół na Śląsku, nie szkoliłem nikogo, więc nie będę się wypowiadał na temat samej techniki. Sprawdziłem jednak, że w Wawie od Tomka czy z Promotora większość ludzi zdaje egzamin bez problemu, a z innych szkół nie.

 

Swoją drogą reakcja na Twoje komentarze jest dość żenująca.

 

OT1. Cięcie kosztów zastosował mój instruktor jadąc za mną samochodem prowadzonym przez kursantkę.

OT2. Ja też spotkałem się z separacją mięśni, tylko to było dawno, jak miałem zajęcia na prosektorium.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OT1. Cięcie kosztów zastosował mój instruktor jadąc za mną samochodem prowadzonym przez kursantkę.

 

Mocne! Mógł jeszcze ciągnąć przyczepkę z banerem reklamowym i podwozić ludzi w ramach usług "przewóz osób" :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Policjant na filmiku na pierwszej stronie tematu w mojej ocenie zachował się wzorowo, nie ma chyba w tym kraju osoby która zna wszystkie zarządzenia, rozporządzenia i ustawy literalnie i może je cytować.

 

Dlatego nikt nie wymaga perfekcyjnej znajomości przepisów od funkcjonariuszy wszystkich wydziałów, ale od drogówki to sorry, to ich zas*any obowiązek tym bardziej jeśli chcą innych karać za łamanie owych przepisów. Skoro nauczyciel czy lekarz stale się kształcą i doszkalają, to kurna chata taki policjant powinien przed pójściem spać poczytać kodeks czy coś i być na bieżąco ze wszystkimi zmianami. Jeśli nie on, to kto ma te przepisy znać? Obudzony w środku nocy powinien je recytować od a do z. No ale to tylko moje zdanie...

 

Sherman - dokładnie o tym pisałem troszkę wyżej i widzę, że to zjawisko globalne... Myślałem że przypadek jaki znam jest jakiś odosobniony w skali światowej ale widzę że się myliłem...

Edytowane przez 4jku

Heartstone. Link do założenia konta z nagrodą za aktywację :)

 

https://battle.net/recruit/SGD6NTGVLV?blzcmp=raf-hs&s=HS&m=pc

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo w 20h kursant nabywa znacznie większą wiedzę i umiejętności, niż z instruktorem, który jeździ przed kursantem w punto rozmawiając przez telefon z kolegą/koleżanką i w dupie mając kursanta.

 

Instruktor, który nie usiądzie jako pasażer nie ma pewności za metodykę, którą stosuje lub jej brak.

Motocykle zazwyczaj są dwuosobowe, wypadałoby pokazać zjawiska zachodzące przy jeździe z pasażerem nie wspominając o pomocy w zrozumieniu przeciwskrętu, czy nauczenia "wytrzymania", aby nie wchodzić za wcześnie w zakręt. Ale g*wno o tym wiesz.

 

I tu lezy pies pogrzebany, w 20 h ! Kto powiedzial, ze w 20 h da sie wogole kogokolwiek wyszkolic ? Ponizej mowisz o metodyce, wiec spytam jaka Ty masz ta metodyke ?

 

Tak apropo, to ile godzin tej metodyki miales na wykladach ? Konkretnie ! Wychodzi na to, ze ja ani pedagogiki ani metodyki nawet nie liznalem, a szkoda.

 

Acha, to bez pokazania przeciwskretu nieda sie jezdzic jednosladem ? Spytaj przy okazji jakiegos 7 – mio latka na rowerze aby pokazal Ci przeciwskret, lub moze wyjasnil co to jest

 

Z tego co liznalem na moim kursie to osmiele se stwierdzic, ze jazda z pasazerem nie jest priorytetem a co najwyzej dodatkiem, moze wiec warto by bylo skupic sie na tym co naprawde wazne ?

 

Uczenie kogos jadac z tylu na plecaku jest skuteczniejsze, poniewaz widzisz jak kursant siedzi, jaka ma pozycje, jakie bledy popelnia oraz mozesz od razu go poprawic i masz z nim kontakt.

 

Sorry, ze pytam, ale co Ty mozesz o wogole powiedziec o szkoleniu kursantow ?

Czyli jak nie siade za kursantem to juz nie widze i nie slysze – ciekawa teoria.

 

Ale argument, że ja jednym bajku to cięcia kosztów jest kretyński.

 

Idz moze do pierwszej klasy szkoly podstawowej na lekcje matematyki, moze zrozumiesz, ze piszesz bzdety. Kto przyjdzie na kurs Tomka Kulika czy Piecyka gdy zmuszeni beda 2 lub 3 krotnie podniesc koszty szkolenia, bo nieda sie z nich utrzymac ani pojazdow, ani szkoly ani siebie. Podejrzewam, ze gdyby szkolil sam Rossi czy Stoner to ich szkoly tez bylyby puste a szkolili by sie co najwyzej idealisci lub extrawaganci.

 

Który więc z instruktorów bardziej serio traktuje swoją pracę? Ten w samochodzie, ten w samochodzie z innym kursantem, czy ten który naraża swoje zdrowie/życie i próbuje czegoś tych kursantów nauczyć i siada z nimi na ten sam motocykl? Tyle w twoim temacie ;) zastanów się chwilkę.

 

Z tego wynika, ze nie biore na serio mojej pracy. Ciekawe, moze przedlozymy teraz nasze srednie zdawalnosci, bo te po czesci rowniez swiadcza o tym jak sie do tej pracy przykladamy – tak, czy nie ?

 

Argument z traktowaniem serio jest niestety ( sorry za okresnekie ) z dupy wziety, bo co ma traktowanie serio z osobistym nastawieniem sie do podejmowanego ryzyka. Nigdy nie wsiadlem na tylna czesc kanapy z kursantem i nie wsiade. Generalnie z nikim nie wsiadam jako socius,bo mam leki i jest to dla mnie niebezpieczne ( z Rossim tez bym nie wsiadl ).

 

Po prostu za jeżdżenie z kursantem nie biorą się początkujący dyletanci, tylko osoby z doświadczeniem, które wiedzą jak siedzieć, żeby nie nie robić problemów

 

Problem w tym, ze doswiadczenia nie kupuje sie w sklepie, tylko zdobywa droga prob i bledow. Tu zgodze sie z Tomkiem czy innymi szkolacymi, ze zajecia powinni prowadzic ludzie ktorzy sami aktywnie jezdza na motocyklu i wiedza o co chodzi. W przeciwienstwie do PL w Niemczech to jest uregolowane prawnie, nikt kto nie wyjedzdzil w ciagu roku 10 000 km w okresie trzech lat nie zostanie zapisany na kurs nauczyciela jazdy kat A.

 

Forumowiczu, wsiadam na motocykl z osobą szkoloną bez żadnych oporów. Wcześniej każda osoba przechodzi etap szkolenia na placu manewrowym. ...

 

Mamy wysyłać kursantów na naukę w ruchu drogowym jak mięso armatnie?

 

Piecyk, tak jak napisales, zaczynasz od podstaw tak jak ja, i ta metoda idziesz dalej. Tak jak ja. Zroznicowane sa wiec metody i sposoby odbycia drogi z punktu A do B.

 

Ty nie masz zaufania do Walkie Talkie, a ja nie mam zaufania ani do kursanta ani do tej metody.

Co do miesa armatniego, to moglibysmy teraz b. dlugo podyskutowac, kto w tej sytuacji jest tym miesem armatnim, Ty i kursant razem wzieci, czy ja ?

 

A z jaką prędkością "miszczu" chciałbyś puścić kursanta na 2 - 3 jeździe miejskiej?

 

Jak mi powiesz ze z samochodu potrafiłeś zobaczyć separację mięśni, właściwy dosiad z trzymaniem zbiornika, właściwe obciążanie podnóżków i pozycję stóp w zakrętach, zachowanie przy hamowaniu etc to chyba przyznam Ci medal "superinstruktora".

 

Zacznijmy od tego, ze na 2 – 3 lekcji ( 2 x 45 min ) zaden kursant nie jest przezemnie wypuszczony na ulice. To nastepuje po opanowaniu placu. Gdy juz opanuje plac, to dopiero wtedy jest wypuszczony na ulice, predkosc – 50 km/h.

 

Wszystko to co poisales jestem w stanie zaobserwowac stojac i obserwujac kursanta na placu podczas robienia przez niego manewrow. Medal superinstruktora prosze wyslac na adres ktory podalem na PW

P.S. Twoj kursant caly czas trzyma zbiornik paliwa scisniety kolanami ?

 

Moj instruktor za mna tak smigal i twierdzil, ze bardzo dobrze sobie radze, jednak posiadanie wlasnego sprzetu uswiadomilo mnie, ze umiem tak na prawde nic... Dlatego jestem ptrzekonana, ze jezdzac z instruktorem z tylu nauczysz sie o wiele wiecej bo na biezaco moze mowic jakie bledy popelniasz i je korygowac,

 

Rybciu moja, totalne mylisz pojecia, tak samo jak 99 % ( jezeli nie wiecej ) ludzi ktorzy sie tu wypowiadaja.

 

Kto Wam szystkim powiedzial, ze na kursie naucza Was jezdzic ?

Na kursie zdobywa sie co najwyzej podstawy do samodzielnej jazdy w ruchu publicznym.

 

Po kursie jaki przeszedlem w Kolobrzegu – takim jak polska srednia krajowa, to smiem twierdzic, ze nabylem moze 3 – 5 % podstaw do poruszania sie po drogach publicznych. Przekladajac to na predkosc w terenie zabudowanym – moze 30 km/h przy czym moglo by sie okazac, ze to stanowczo za duzo.

Nie zamierzam tu przekladac wyzszosci kursu czy stopnia nauczania w Niemczech ktory wynosi ca. 65 – 70 %. Aby nastepnie osiagnac te 35 – 30 % potrzeba jest minimum 7 lat i ca. 100 000 km.

 

Nie bede tez twierdzil, ze kursanci wychodzacy z pod reki kadry forumowych szkolacych odzwierciedla srednie polskie wyszkolenie, bo nie odnosze tu tego wrazenia. Chetnie bym obejrzal jak szkoli Tomek, Piecyk, czy Konrad, najciekawszy bylbym jednak ocenienia umiejetnosci kursanta Vaceque'a.

 

Reasumujac.

Dzisiaj mialem szkolenie droga radiowa, ale nie poprzez krotkofalowki lecz poprzez najnowsza generacje Bluetooth'a. Jestem naprawde pod wrazeniem, bo dodatkowo otworzyly mi sie oczy na to, ze szkolac jednoslad nie na placu a w terenie zabudowanym poprzez stala lacznosc da sie pewne aspekty uslyszec, np, jak kursant obsluguje sprzeglo. ( Chlopak 15 1/2 - ktory robi kat A1 nie majac wczesniej PJ ).

 

W kwesti wyjasnienia dodam, ze w Niemczech obecnie PJ kat. A robia osoby ktore w wiekszosci maja juz kat. B i potrafia poruszac sie w ruchu drogowym co jak by nie patrzec sporo daje i czyni szkolenie bardziej latwiejszym.

 

:crossy:

Edytowane przez ks-rider
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...