Skocz do zawartości

Wypadek z udziałem skutera


Gość aerialsky
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Przeżyłeś własnie coś, czego trzeba doświadczyć, żeby przyjąć do wiadomości. Nie każdy użytkownik drogi musi wiedzieć co robi. Niby wszyscy wiedza ale mało kto zwraca na to uwagę.

 

Masz szczęście. Życzenia szerokiej drogi bez wypadków dla Ciebie i dla starszej pani.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no chyba że tak, to ok. Sądziłem, że załatwiliście to słownie, a gość ma Ci wyrzeźbić motocykl. Ale i tak obawiałbym się nieświadomych ran czy uszkodzeń - na następny dzień chcesz wstać, a nie możesz. Ja tak miałem po wypadku samochodowym. j*błem głową, niby nic, trochę zabolało i tyle. Ale na następny dzień z od południa zacząłem żygać i nie potrafiłem stać prosto, a łeb naparzał tak, że mi oczy wypadały. Jak mnie starsi zobaczyli to od razu do szpitala, a tam pęknięcie czaszki i wstrząśnienie mózgu. I kilka tygodniu z życia, w tym dwa pod kroplówką. Dlatego zawsze trzeba brać choćby oswiadczenie winy, z dokładnym opisem zdarzenia, miejsca, najlepiej świadków i do tego prowizoryczny rysunek uszkodzeń. Popatrz na temat Majkela, jak rzeźbi po sądach ze sprawcą wypadku, przykre ale prawdziwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Problem w tym, że nie miałem za dużo czasu na podjęcie odpowiednich działań. 10 metrów na zatrzymanie motocykla,

 

2. Motocykl położyłem, bo nie było już za bardzo innej opcji. Jeżeli tego bym nie zrobił, to babka by praktycznie przyjęła na swoje ciało 300kg.

 

3. I co, myślisz, że lepiej się było w nią wpieprzyć? Chciałem tylko zakcentować, że nikt w życiu nie uczył ją jak kierować pojazdem.

 

1. Wyjechala Ci zza winkla ? Sytuacje sa rozne, wybacz ale nie uwierze w bajke, ze miales jedynie 10 m na ….

10m to ca. 0,666 sek czasu reakcji. Kladac maszyne co najwyzej mogles mrognac zrenica, a nie zdazyc jeszcze polozyc maszyne. Po prostu spales i inaczej oceniasz co sie stalo.

 

2. Sorry, ale to tylko w Twoim subjektywnym przekonaniu. Teraz z innego aspektu. Zawsze sie hamuje, nawet jak walniesz to pozostaje albo uszkodzony pojazd, albo kierujacy albo jedno i drogie. Rachunek jest prosty, wymusil pierszenstwo – ponosi wine - placi rente do konca zycia jezeli sie cos stanie. Ty rozwalasz sie, a sprawca odjezdza. Ty musisz pozniej spedzic reszte zycia w wozku inwalidzkim. Bo chciales komus dobrze zrobic.

Domestos dobrze napisal.

 

1. Moje wyłożenie było spowodowane zbyt dużym skrętem kierownicy, a nie "złym" hamowaniem.

 

2. Wiedziałem, że mogę się wyłożyć ale była to jedyna możliwość uniknięcia zderzenia z tym skuterem.

 

3. Nie dzwoniłem na policję na wyraźną prośbę drugiego kierowcy. Nikomu nic się praktycznie nie stało

 

1. Wez daj pokoj ! Chcesz mi powiedziec, ze przy ponad 50 km/h byles na tyle w stanie ruszyc kierownica ? O sile zyroskopowej slyszales ?

 

To co tu opisujesz po prostu nie trzyma sie kupy.

 

2. Jeszcze raz Ci powtorze, w przeciagu 0,666 sek nie jestes w stanie pomyslec, tym bardziej wykonac ! Zakladam, ze miales jedna sekunde reakcji, a mogles miec wiecej, pytanie tylko ile czasu byles juz za sterami.

 

3. Jak Cie ktos bedzie prosil, zebys z mostu skoczyl to tez skoczysz ? Po wypadku jest sie w szoku i pewne rzeczy do Ciebie nie dochodza. Wzywa sie policje i karetke, nawet jezeli uwaza sie, ze ponosi sie wine. Te nawet 500 zl moze okazac sie wiecej niz smieszne jezeli przeliczy sie ile lat jeszcze bedziesz zyl z jakimis tam uszczerbkami na zdrowiu. Na szczescie nic sie nie stalo.

 

Dogadałem się z jej mężem, dostałem kasę na miejscu na pokrycie tych szkód. W sumie to po

 

To bogaty gosciu musial byc. Masz moze jakies podstawy obliczania szkod powypadkowach ?

Gwarantuje Ci, ze po przybyciu Policji wyciagnol bys na oko 4 x tyle. Chociazby za laseroiwe sprawdzenie ramy.

 

@ Domestos – 100 % racji

 

Jeszcze raz, dobrze ze bylo tak, a nie inaczej

 

:crossy:

Edytowane przez ks-rider
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w sumie drobne zdarzenie, a panowie piszą co gdyby było... (gdyby babcia miała brodę to by była....)

 

ks-rider, z grubej rury walisz ;), lecz może i słusznie...

 

zaś,aerialsky... spanikowałeś... i nie oceniam tego czy zagapiłeś,, bo każdemu chwila dekoncentracji się zdarza, bo człowiek to nie maszyna, ale fakt faktem od chwili zorientowania się, że jest coś nie tak, popełniłeś błędy,

 

 

 

Chciałeś szybko w kilku zdaniach opisać zdarzenie i pewien cytat z powyżej: " To co tu opisujesz po prostu nie trzyma sie kupy." stąd cisną następne pytania...

Mam nadzieję, że do Ciebie dotrą uwagi z powyższych postów... wiem, że najlepiej byłoby zrobić wizję lokalną, lecz kto przyjedzie... :)

 

Może jakiś animator jest na forum i stworzy symulację ? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ks-rider, z grubej rury walisz ;), lecz może i słusznie...

 

No niestety, nie jestem mu wrogiem, tylko zmuszam go do przemyslenia aby wyciagnol wnioski na przyszlosc, a przy okazji i inni.

 

:crossy:

Edytowane przez ks-rider
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Dogadaliśmy się bez policji z jej mężem, który okazał się być mechanikiem samochodowym. Na początku rozmowy twierdził, że na pewno nie jechałem 50 z hakiem, tylko znacznie więcej. Powiedziałem mu tylko, że gdybym jechał więcej i nawet nie zdążył zareagować na niebezpieczeństwo, to dla jego żony mogłoby się to skończyć tragicznie...

 

i po tych słowach zakończyłbym rozmowę z miłym panem i zadzwonił po policję. miałem 2 stłuczki puszką i za każdym razem rozpoczynałem rozmowę od słów "czy ma pan jakiekolwiek wątpliwości że to pan jest sprawcą?" po otrzymaniu twierdzącej odpowiedzi spisywaliśmy ośwadczenia.

masz jakiś papier czy dogadaliście się na słowo?

daj znać jak przebiegnie naprawa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Dogadałem się z jej mężem, dostałem kasę na miejscu na pokrycie tych szkód. W sumie to po ślizgu nie ma już prawie żadnych śladów (mam bardzo dobrego kolegę mechanika z własnym warsztatem)

 

Przecież napisał, że się dogadali i finansowo sprawa załatwiona, a jedziecie po nim, jakby teraz jeszcze mu mandat + wypięcie się ubezpieczalni groziło.

Wysyłane z mojego PCta za pomocą klawiatury

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież napisał, że się dogadali i finansowo sprawa załatwiona, a jedziecie po nim, jakby teraz jeszcze mu mandat + wypięcie się ubezpieczalni groziło.

 

Ra, moze Ty w Twoim wieku wiesz jak zalatwia sie takie sprawy, moze masz tez pojecie co po jakim wypadku moze byc uszkodzone. Mowiac prosto mozna wykasowac za szkode duzo mniej niz faktycznie bylo uszkodzone, czyli trzeba doplacic albo z wlasnej kieszeni albo miec moto naprawoine czy to nie fachowo, czy to naprawione po lebkach.

 

Najpozniej przy sprzedazy wychodzi na jaw wiec musisz sprzedac taniej i jestes w plecy.

 

Forum ma tez uczyc.

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no dałeś dupy, jak mężulek twierdził już na miejscu zdarzenia że nie jechałeś 50km/h, to teraz na 99% się wyprze i będziesz miał lipe z ubezpieczeniem. Oczywiście życzę Ci, by skończyło się jak w tym jednym ostatnim procencie.

Nie ogarniam jak można nie wezwać policji w takim przypadku. Wymusiła? Wymusiła. Masz szkodę? Masz. Więc trzeba teraz to udokumentować policją. No ale jak się ma miękkie serce to trzeba mieć twardą dupę. Jakby mi jeszcze mężuś wyskoczył z tekstem że napewno nie jechałem 50km/h, to bym wezwał policję i karetkę, i udawał że boli mnie np. szyja. Obserwacja i szpital, odszkodowanie, odechciało by się babie jeździć skuterem, a mężulkowi zwalać winę tam, gdzie jej nie ma.

Obyś teraz nie miał komplikacji. A zastanawiałeś się, gdyby tak np. po powrocie zaczęła napieprzać stłuczona nerka? Paniusia z mężem wypiera się wypadku i winy, a Ty leczysz się za swoje pieniądze, w pracy urlop, moto zniszczone, ciuchy obdarte, no ale jesteś dobrym człowiekiem i policji nie wezwałeś, po co pani ma się stresować ;)

 

oczywiście.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ra, moze Ty w Twoim wieku wiesz jak zalatwia sie takie sprawy, moze masz tez pojecie co po jakim wypadku moze byc uszkodzone. Mowiac prosto mozna wykasowac za szkode duzo mniej niz faktycznie bylo uszkodzone, czyli trzeba doplacic albo z wlasnej kieszeni albo miec moto naprawoine czy to nie fachowo, czy to naprawione po lebkach.

 

Najpozniej przy sprzedazy wychodzi na jaw wiec musisz sprzedac taniej i jestes w plecy.

 

Nie, ja akurat nie wiem. I wiem o tym, że nie wiem. Gdybym był przekonany, że to nie moja wina, a straty nie ograniczały by się do rysy na crash-padzie, to ja akurat natychmiast bym wzywał policje. Ale mogę sobie wyobrazić, że ktoś to robi inaczej, jest zadowolony i na tym nie traci. Każdy wybiera swoją drogę...

Wysyłane z mojego PCta za pomocą klawiatury

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ra, moze Ty w Twoim wieku wiesz jak zalatwia sie takie sprawy, moze masz tez pojecie co po jakim wypadku moze byc uszkodzone. Mowiac prosto mozna wykasowac za szkode duzo mniej niz faktycznie bylo uszkodzone

Zgadza się - wyliczenia "na szybko" robione tuż po dzwonie rzadko są korzystne dla poszkodowanego. Koszty naprawy, która naprawdę przywraca stan sprzed zdarzenia, bywają dużo wyższe od kosztów naprawy elementów, których uszkodzenia widać na pierwszy rzut oka. Pęknięty plastik można pospawać i polakierować, ale to się zemści podczas sprzedaży...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po primo:

Przekroczenie dopuszczalnej prędkości nie przenosi całkowicie winy na jadącego drogą z pierwszeństwem z wymuszającego pierwszeństwo.

Możliwy jest tylko procentowy współudział, kiedy ktoś zapyla 200 km/h w miejscu z ograniczeniem do 40 km/h lub coś w tym stylu.

Po drugie primo:

W przypadku tragedii, naturalnym ludzkim odruchem jest szukanie wytłumaczenia i odsuwanie od siebie winy, jeśli robi się coś co uważa się za normalne i nieszkodliwe. Czyli ktoś, kto wymusił pierwszeństwo pięćset razy bez tragicznych skutków, dochodzi podświadomie do wniosku, że nie robi nic złego, a jedynie jest bardziej zaradny na drodze.

Mój kolega z pracy uległ wypadkowi na skutek zajechania drogi przez "zapracowanego przedsiębiorcę", podczas gdy wracał do domu z pracy. Byłem na miejscu wypadku, więc wiem, że gościu próbował kombinować od samego początku. Oczywiście miały miejsce oskarżenia, że zapie**alał i tym podobne. Niestety dla niego, fakty świadczyły inaczej. Po prostu nie wykonuje się lewoskrętu mając głowę pod siedzeniem zajętą szukaniem ulotek, a nie patrząc na drogę :banghead:

Po rozprawie i wyroku, gościu przyjechał zapytać, czy mój kolega nie byłby uprzejmy zapewnić sąd, że otrzymał zasądzone odszkodowanie, chociaż go nie otrzymał. WYTŁUMACZENIE: Nie robiłem Ci po górkę...... (Bo się nie dało).... A ja mam ciężką sytuację rodzinną...... A to, że 23-letni chłopak został kaleką, to jakoś przestało być istotne :banghead:

MOJA RADA: Zawsze policję wzywać i nie mieć skrupułów. Nawet jak policja coś spierdoli, to jest to jakiś materiał dowodowy.

Destruction of the empty spaces is my one and only crime

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przekroczenie dopuszczalnej prędkości nie przenosi całkowicie winy na jadącego drogą z pierwszeństwem z wymuszającego pierwszeństwo.

Możliwy jest tylko procentowy współudział, kiedy ktoś zapyla 200 km/h w miejscu z ograniczeniem do 40 km/h lub coś w tym stylu.

 

Tak, z tym, ze ten kto zapylal te 200 km/h dostanie o ile nie 99 % to 100 % winy, bo zaden uzytkownik drog publicznych nie musi liczyc sie z tym, ze jakis debil przekroczy dozwolona predkosc o 500 %

 

Co do reszty, to zgadzam sie z Toba calkowicie.

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Złota zasada, jest kolizja to albo świstek z orzeczeniem o winie albo policja, mnie już jeden pracownik szrotu też chciał zapewnić że mi zapłaci za robotę blacharki, od słowa do słowa zaczął dzwonić po kolegów mafiozów i mi grozić że mi zęby powybija :) i wmawiać mi że nie mogłem wjechać na plac szrotu (brama otwarta i reklama 5x10m o częściach samochodowych) ja wjeżdżałem a on jeździł sobie Golfem bez papierów po placu. Uszkodził tylne błotnik, auto miałem 3-ci dzień...

Dawał mi 200 zł, przyjechała policja to zaczął wmawiać wszystkim że to nie jego wina tylko moja, policjant stwierdził definitywnie że to jego wina.

Suma sumarum dostałem z ubezpieczenia 2530 zł (fundusz gwarancyjny) a koleś musi wyłożyć z własnej kieszeni bo autko bez polisy żadnej.

P.s. A proponowałem mu 1500 zł i nie ma sprawy, ale że chciał dać 200 zł... to płaci teraz 2530zł...

zx6rsygnatura.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...