Skocz do zawartości

Hamowanie w sytuacji awaryjnej


Vatzeque
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Nie rozumiem jak miało by wyglądać to uciekanie. Moment kiedy już stoisz to może być za późno na sprawdzanie co się dzieje za tobą. Oczywiście lepiej tak niż wcale, ale hamując nawet awaryjnie lepiej ustawicznie kontrolować lusterka i dystans pomiędzy pojazdami. Inaczej możesz już nie zdążyć uciec.

 

różne pojazdy hamują z róznymi opóznieniami, rózna jest prędkość reakcji poszczególnych kierowców

 

Normalnie :) Gaz i w nogi.

Dobrze, ale chyba muszę coś dodać jeszcze.

Nie wiem jaka jest metodyka uczenia w Polsce kursantów chcących posiadać kategorię A. Czasami odnosze wrażenie, czytając to co piszą inni na tym forum że w Polsce to jakby nieustanna walka. Siłowe wpajanie komuś jakiś czasami idiotycznych wręcz czynności które trzeba robić na moto. Absurdalne wymagania typu : Ja egzaminator jestem bogiem, z 200 na godzine wyhamuję na 50 metrach to wy żeby zdać musicie to samo zrobić :) Tyle że na 25 metrach. Tam gdzie chodziłam na kurs to nasz instruktor poazywał i owszem co trzeba robić. Ale na wszystkich świętych, nie miało znaczenia gdy się stało na światłach to czy sie podpieramy prawą czy lewa nogą, ważne żeby którys hamulec trzymać. Uczył jeżdzić tak że w normalnej jeździe prędkość regulowało się biegami, gazem a nie hamulcem. Sam zas sprzęgło wyciskało się na chwile przed zatrzymaniem. Co do samego hamowania awaryjnego to owszem, było sporo powtórzen zeby opanować strach i hamować energicznie. I właściwie cały czas nazywało się to hamowaniem efektywnym.

Jednak opinia instruktora brzmiała mniej więcej tak że: Jeżeli często ktoś to robi to znaczy że jeździ źle, słabo ocenia to co jest na drodze. Jeżeli ktoś dobrze jeździ to amulec jest mu potrzebny tylko do tego żeby motocykl w ogóle stał w miejscu.

A samo zadanie na egzaminie kładło nacisk na to co może nas spotkać na autostradzie, gdzie jest bardzo duże prawdopodobieństwo że cos może nas najechać gdy hamujemy. Jeden raz przydał mi się ten odruch, akurat w samochodzie ale to chyba ez znaczenia. Na autostradzie przed nami jechał samochód ciągnący przyczepę kempingową która wpadla w rezonans, zaczęła myszkować (nie wiem jak to fachowo nazwać) Ktoś tam w panice zaczął hamować. Samochód przyczepa całkiem skręciła i właściwie go pchała w prawą stronę.

Zaręczam że nie miałam czasu patrzeć po lusterkach czy coś mnie dogania, patrzeć czy coś jedzie obok. Bardziej niż myśl to odruch , hamuj-hamuj ! pozostając na swoim pasie. Zatrzymałam się kilka metrów od przyczepy i dopiery wtedy widzę, wprawdzie nie przez ramię ale w lusterku że samochód za mną rośnie szybko, jakby wcale nie hamował. Gaz do oporu i również w prawo na pobocze. Skończyło się tak że dotknęłam bariery zderzakiem, ale ten zamochód za mną uderzył w przyczepę dosyc mocno.

Później rozmawiałam chwilę z kierowcą który zwyczajnie był tak wyluzowany że nie zauważył co się dzieje, hamowac zaczął za późno.

Gdybym stała tam gdzie stałam to zapewne wypadek byłby o wiele poważniejszy. Gdyby w tym miejscu stał motocykl to już w ogóle chyba byłoby źle.

 

Edit: Instruktor był policjantem. Jeździł prywatnie taką wielka machiną BMW RS 1200 (chyba) A potrafił tym jeździc tak jakby siedział na rowerku.

 

(ooooo, niuchacz wydechowy :laugh: Przyćpam sobbie teraz i świat będzie piekniejszy. Yuby, nie wnikaj jaką dawkę :biggrin: )

Edytowane przez Tamka

Blackbird uległ zniszczeniu na skutek przejechania przez autobus. Ja trzymam się na śrubkach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

również uczono nas hamować awaryjnie (hebel do oporu) z wciśniętym sprzęgłem. Wstyd się przyznać, ale nie pamiętam uzasadnienia technicznego. Zaraz ktoś pewnie podpowie

 

Chodzi o to, żeby rozłączyć silnik od układu napędowego, żeby rozkręcony silnik nie "napędzał" kół. To samo jest w sytuacji skoków: żeby nie ukręcić półosi albo nie rozwalić przegubów zaleca się wcisnąć sprzęgło w momencie lądowania (bo po podskoczeniu koła rozkręcają się do dużej prędkości i potem uderzenie o asfalt połączone z dużym dociśnięciem uniemożliwia ich poślizg, a coś musi "klęknąć", żeby się prędkość wyrównała... i najczęściej klękają półosie).

 

Ps. sprzedałem motur i nie wiem co dalej :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No zwyczajnie, i teraz nie wiem co kupić. Zastanawiam się nad turystyczną Hondą 1000rr albo turystycznym GSXR 1000, ale jeszcze mi głowie chodzi superturystyczna R1. Wszystko w okolicach 2005-2006.

 

hamuj-hamuj ! pozostając na swoim pasie. Zatrzymałam się kilka metrów od przyczepy i dopiery wtedy widzę, wprawdzie nie przez ramię ale w lusterku że samochód za mną rośnie szybko, jakby wcale nie hamował. Gaz do oporu i również w prawo na pobocze

Tamka, właśnie o tym kilka razy pisałem, że odruch "hamuj hamuj" jest z reguły zły, bo można spokojnie zwolnić, kierując się w bezpieczne miejsce i ominąć przeszkodę. Z opisu wynika, że pobocze miałaś wolne od początku, więc zamiast hamować do zera, szybki wskok na trawę, kontra ogień i jesteś poza strefą rażenia tych, którzy lecę za Tobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość komandosek

ja mialem podobną przygodę, stoje sobie na swiatłach i nagle słyszę pisk. Patrzę w prawe lusterko - dym. W lewym tak samo - dym - i źródło dymu - w postaci tira. Dałem gazu i przeskoczyłem skrzyżowanie na czerwonym

Kierowca tira, równie blady jak ja, mowił że zagapił się na jakąs dupe i przeoczył skrzyżowanie....

 

I na światłach trzeba oglądać się w lusterka. Co dopiero jak masz pewność że za Tobą coś jedzie i jesli nie wyhamuje na czas to wpadnie na Ciebie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tamka są święta, myślisz że możemy się zbliżyć. Jakoś przekonuje się do Ciebie.

Moglibyśmy wspólnie poćwiczyć hamowanie awaryjne.

 

Yuby

specjalnie dla Ciebie :)

 

http://www.youtube.com/watch?v=Qr9FguP9i3s&feature=related

 

Tylko wiesz, ja psuję motory

Blackbird uległ zniszczeniu na skutek przejechania przez autobus. Ja trzymam się na śrubkach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie w "jukeju" uczyli, że zablokowanie koła przy hamowaniu jest błędem- utrata kontroli na pojazdem. Co do zatrzymywania się na skrzyżowaniu- jeżeli można, to wciskam się, żeby nie być ostatnim (chociaż raz puszki się przydają ;) ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No zwyczajnie, i teraz nie wiem co kupić. Zastanawiam się nad turystyczną Hondą 1000rr albo turystycznym GSXR 1000, ale jeszcze mi głowie chodzi superturystyczna R1. Wszystko w okolicach 2005-2006.

 

 

Tamka, właśnie o tym kilka razy pisałem, że odruch "hamuj hamuj" jest z reguły zły, bo można spokojnie zwolnić, kierując się w bezpieczne miejsce i ominąć przeszkodę. Z opisu wynika, że pobocze miałaś wolne od początku, więc zamiast hamować do zera, szybki wskok na trawę, kontra ogień i jesteś poza strefą rażenia tych, którzy lecę za Tobą.

 

To nie do końca tak że miałam pobocze cały czas wolne. Przyczepka pchała ten samochód w strone bariery gdy ja hamowałam i nie było wiadomo jak daleko go zapcha. A wyprzedzanie z prawej po boboczu samochodu w poślizgu pchanego przez przyczepkę w strone tego pobocza nie wydaje mi się właściwym rozwiązaniem. Na końcu zostało miejsca tyle że może i moto przepchałoby się, ale samochód na pewno nie przejechałby. Ja nie przecisnęłam się na druga stronę, tylko szybciutko zaparkowałam obok, uciekając przed następnym samochodem. Na lewy pas nie mogłam jechać, bo jakiś odważniak właśnie robił to co piszesz. Ogień i ucieczka bez zwalniania. Analizując wszystko uważam że ten uciekający popełnił błąd bo założył że ja już nic więcej nie zrobię, poza wyhamowaniem. A powinien tak jak ja, hamować na swoim pasie, tym bardziej że też był sporo za mną w chwili gdy to wszystko zaczęło się.

Blackbird uległ zniszczeniu na skutek przejechania przez autobus. Ja trzymam się na śrubkach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie zadanie egzaminacyjne, moim zdaniem, jest dużo bardziej życiowe. Takie sytuacje mają miejsce i dobrze, jeśli już człowiek świeżo po kursie ma takie nawyki. No, ale nasi ustawodawcy zawsze wykombinują jakieś bzdury i potem trzeba się z tym męczyć.

Przy nauce jazdy po naszych drogach, to w trakcie hamowania awaryjnego, powinni uczuć patrzenia przede wszystkim do tyłu :biggrin: :biggrin: :biggrin: Przód to tylko katem oka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy nauce jazdy po naszych drogach, to w trakcie hamowania awaryjnego, powinni uczuć patrzenia przede wszystkim do tyłu :biggrin: :biggrin: :biggrin: Przód to tylko katem oka :)

 

Fakt. Ale w ogóle trzeba patrzeć do tyłu. Ja w ubiegłym roku dostałam strzał stojąc na czerwonym, bo kolesiowi rzekomo hamulce zwiodły. Na szczęście jechałam Fronterą, z hakiem :icon_mrgreen:. Ja pojechałam, koleś już nie za bardzo...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...