Skocz do zawartości

Jest ktoś na forum z kilkunastoletnim doświadczeniem, bez gleby czy szlifa ?


przemek96
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Ja latając od dzieciaka motorynkami, rometami itp pierwsza delikatna glebe zaliczyłem Jawie 350 na własne życzenie jadąć zdecydowanie za szybko polną drogą- skończyło się na obitych żebrach i nieźle pościeranym dupskiem miałem chyba 17 lat , potem CBR F2 2 sezony, CBR F3 2 sezony i R1 jeden sezon - zero gleb:)), choć sytuacji podbramkowych nie brakowało jak to na naszych drogach z ślepymi kierowcami i tymi,którzy nie wiedza do czego służą lusterka w puszce. Zaznaczam ze nie latam jak emeryt:) :crossy: - po prostu nikomu nie ufam na drodze!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie da się. No chyba, że moto światła dziennego nie widziało poza garażem :cool: Wręcz uważam, że prawa statystyki są nieubłagane, i im większa przerwa, tym większy wypierdal na choryzoncie (no bo jak się już uzbiera, to ...) :flesje:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zacząłem od dosyć mocnej maszyny, bo GSXR K1 na pierwszy sprzęt, zrobiłem bezpiecznie 7tyś km w 3 miesiące, aż pewnej pięknej niedzieli puszka wymusiła mi pierwszeństwo i lecze się do dziś...

Większość moich kumpli też już miała jakieś wypadki, praktycznie wszystkie spowodowane przez samochody.

Na moto nie da się bez gleb...;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Troche tego było na dt ;) Ale w sumie wszystkie zdarzaly sie podczas "poznawania granic" sprzeta :D Raz mnie moto przykryło podczas stoppie, kiedys tam szlif zaliczylem bo mi sie zachciało na Pirelli MT60 zblizac sie do asfaltu, innym razem na polnej drodze połozyłem moto jak ubzduralo mi sie ze stane na siedzeniu... Generalnie wygłupy doprowadzily moja Yamahe która kupiłem w tak ładnym stanie do troche zdewastowanego stanu w rok i jakies 8-9 kkm .. Niestety :D Nie licze gleb ktore zaliczylem na sniegu jezdzac cala zime ;d Ogolnie jak sie jezdzi normalnie ciezko chyba o glebe;) Przynajmniej w moim odczuciu. Odkad zrobilo mi sie szkoda i nie wydurniam sie bez sensu chyba nic nie odwalilem. Chyba ze rozglada sie człowiek naokoło i kończy na zderzaku samochodu ktory stoi na lewoskrecie z piszczelem miedzy zderzakiem a moto ;)) Na szczescie w pore sie zorientowalem i wyhamowalem na tyle ze piszczel byl caly. Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Założenie ,że ja nie zaliczę gleby jest tak samo sensowne jak np. ja nigdy nie dostanę zapalenia płuc. Nawet gdyby ktoś był Rossim , co chyba zdarza się nieczęsto , to są jeszcze inni użytkownicy dróg którzy mogą wydatnie "pomóc" zaliczyć upadek . Twoi kumple zwyczajnie bredzą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Założenie ,że ja nie zaliczę gleby jest tak samo sensowne jak np. ja nigdy nie dostanę zapalenia płuc. Nawet gdyby ktoś był Rossim , co chyba zdarza się nieczęsto , to są jeszcze inni użytkownicy dróg którzy mogą wydatnie "pomóc" zaliczyć upadek . Twoi kumple zwyczajnie bredzą.

dokladnie! wydaje mi ze jesli ktos uwaza ze nigdy nie mial szlifu ani jakiegokolowiek wypadku to poprostu jezdzi bo jezdzi ...

zas ten kto chce probowac czegos to lepszego, pokonywania zakretow z wieksza predkoscia tudziez cos innego zawsze zaliczy jakis wypadek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dokladnie! wydaje mi ze jesli ktos uwaza ze nigdy nie mial szlifu ani jakiegokolowiek wypadku to poprostu jezdzi bo jezdzi ...

zas ten kto chce probowac czegos to lepszego, pokonywania zakretow z wieksza predkoscia tudziez cos innego zawsze zaliczy jakis wypadek.

 

Ale nie przesadzajcie w drugą stronę, ludzie! :D Widzę, że ewidentnie pokutuje myślenie, że "kiedyś się wypieprzę, pytanie tylko - kiedy? - prędzej, czy później?" albo "i tak we mnie kiedyś ktoś przywali albo przez kogoś będę mieć wypadek" (jasne, zawsze przez kogoś, bo nigdy z własnej winy :bigrazz: ):D

 

Z jazdą na motocyklu jest jak z prowadzeniem każdego pojazdu, choć wiadomo, że W RAZIE CZEGO skutki zdecydowanie gorsze. Ale jaki sens ma podkreślanie, że TRZEBA mieć glebę czy szlifa? Może się zdarzyć i zdarza się wielu nam, ale nie musi, zwyczajnie nie musi. Motocyklami "sezon w sezon" jeżdżę dopiero od pięciu lat, ale wcale nie tak mało w ciągu roku, i po mieście, w trasy, za granicę. Nie licząc kiedyś tam zwykłych parkingówek, nie zdarzyło mi się nic spektakularnego. Mówię o wypadku, bo o pierdołach to szkoda wspominać. Za to zdarzają się nam zdecydowanie częściej niebezpieczne sytuacje podbramkowe i tu tkwi trochę problem - moim zdaniem, te właśnie sytuacje pokazują, na ile ma się umiejętności przewidywania (i umiejętności w ogóle) oraz szybkiego reagowania, żeby tyłek uratować, a na ile myślenie "nic już się nie dało zrobić". Do tego dochodzi jeszcze wyobraźnia i myślenie za innych. I wcale nie trzeba zakładać, że jak się przegina albo bardzo dużo jeździ, to coś złego w końcu musi się stać. Nie musi. Choć może. Ale zwariowałabym chyba, gdybym miała non stop myśleć "kiedy,kiedy?". Trochę bez sensu, czyż nie? To teraz jestem gorsza albo dupa wołowa na drodze, skoro się nie wypieprzyłam JESZCZE? :)

Edytowane przez Grass

nie

 

M.G.S. - jesteśmy otwarci jak inkunabuł w gablocie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dokladnie! wydaje mi ze jesli ktos uwaza ze nigdy nie mial szlifu ani jakiegokolowiek wypadku to poprostu jezdzi bo jezdzi ...

zas ten kto chce probowac czegos to lepszego, pokonywania zakretow z wieksza predkoscia tudziez cos innego zawsze zaliczy jakis wypadek.

Szczerze? To ja już wolę nie próbować czegoś więcej niż "jeżdżenia bo jeżdżenia" ;)

Ja właśnie glebiłem przy małych prędkościach i 2 razy na śniegu (też wolno).

 

pozdr

"Łudududududududududuuuu... Łudududududududduddddd" - Theodor (Zegrze 2010)

"Hondy mają taki dziwny dźwięk..." - Autor nieznany (Udrzyn 2010)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale nie przesadzajcie w drugą stronę, ludzie! :D Widzę, że ewidentnie pokutuje myślenie, że "kiedyś się wypieprzę, pytanie tylko - kiedy? - prędzej, czy później?" albo "i tak we mnie kiedyś ktoś przywali albo przez kogoś będę mieć wypadek" (jasne, zawsze przez kogoś, bo nigdy z własnej winy :bigrazz: ):D

 

Z jazdą na motocyklu jest jak z prowadzeniem każdego pojazdu, choć wiadomo, że W RAZIE CZEGO skutki zdecydowanie gorsze. Ale jaki sens ma podkreślanie, że TRZEBA mieć glebę czy szlifa? Może się zdarzyć i zdarza się wielu nam, ale nie musi, zwyczajnie nie musi. Motocyklami "sezon w sezon" jeżdżę dopiero od pięciu lat, ale wcale nie tak mało w ciągu roku, i po mieście, w trasy, za granicę. Nie licząc kiedyś tam zwykłych parkingówek, nie zdarzyło mi się nic spektakularnego. Mówię o wypadku, bo o pierdołach to szkoda wspominać. Za to zdarzają się nam zdecydowanie częściej niebezpieczne sytuacje podbramkowe i tu tkwi trochę problem - moim zdaniem, te właśnie sytuacje pokazują, na ile ma się umiejętności przewidywania (i umiejętności w ogóle) oraz szybkiego reagowania, żeby tyłek uratować, a na ile myślenie "nic już się nie dało zrobić". Do tego dochodzi jeszcze wyobraźnia i myślenie za innych. I wcale nie trzeba zakładać, że jak się przegina albo bardzo dużo jeździ, to coś złego w końcu musi się stać. Nie musi. Choć może. Ale zwariowałabym chyba, gdybym miała non stop myśleć "kiedy,kiedy?". Trochę bez sensu, czyż nie? To teraz jestem gorsza albo dupa wołowa na drodze, skoro się nie wypieprzyłam JESZCZE? :)

Gratuluję bezglebowej jazdy i życzę kontynuacji dobrej passy . Nie chodzi mi o to by wyjeżdżać na miasto z obawą że się wyglebię bo to pierwszy stopień do upadku . Z drugiej strony jazda z przeświadczeniem o swej nieomylności i szczęściu prowadzi do zaniku instynktu samozachowawczego. Jak zawsze najważniejszy jest zdrowy rozsądek .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bym tu bardziej rozgraniczył gleby z własnej winy i z powodu innych czynników.

Na inne niespodziewane sytuacje, typu wymuszenie itp wpływ mamy niewielki, działa refleks i umiejętności ale jak gleby z braku wyobraźni i umiejętności (niejako na własne życzenie) się powtarzają często i w suktkach mogą być groźne dla naszego życia, to lepiej dla samego siebie zweryfikować swoją jazdę na motocyklu. Lepiej znależć sobie inne hobby lub zacząć pracować nad sobą i nad umiejętnościami by popełniać jak najmniej błędów.

No chyba, że kogoś rajcuje niebezpieczeństwo, jazda na krawędzi, to będzie chcąc niechcąc kolekcjonował gleby a to ile ich nazbiera będzie zależało w głównej mierze od zwykłego szczęścia.

 

W sumie to do jazdy na motocyklu wystarczy szczęscie, tylko jak go utrzymać przy sobie. :icon_mrgreen:

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i wykrakaliscie :P Dziś przerwałem dobrą passe i miałem wypadek. Wyskoczyła mi sarna, prosto pod samochód. Nawet nie zdązyłem nacisnąc hamulca i pomyśleć "o kur*a" i juz w niej siedziałem. Miałem ok 80-90 km/h na liczniku, jechałem na dwupasmówce DK81 (wiślanka) i nagle wyskoczyła zza srodkowej barierki , albo juz tam stała i nagle zawrociła, nie wiem bo ciemno było. W kazdym badz razie mam zniszczony przedni zderzak, lampe, atrapa oraz maske. Dodatkowo wystrzeliły kurtyny boczne. Huk jest z tego jak cholera,przez 20 min piszczało w uszach a wnętrze wypełniło sie dymem. Tak mechanicznie jest ok, dojechałem nim potem do domu sam.

Po Policje zadzwoniłem, znaków o zwierzynie tam nie było wiec zobaczymy co sie uda zdziałać.

 

http://img692.imageshack.us/img692/2319/zdjcie274.jpg

Edytowane przez Arni
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...