Skocz do zawartości

REJESTRACJA WETERANA


granat
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Ale przeciez to fajnie miec maszyne na zółtych blachach to sa same plusy, nie muszisz miec kierunkowskazów, stopu jak moto nie miało, hamulców jak nie było fabrycznie swiatła itd, jeden przeglad na całe zycie i w razie stłuczki ochrone panstwa:-)i wycene z sufitu razy dwa:-)pamietacie jaka była dyskusja chyba rok temu jak ktos wypasionym dnieprem zaliczył dzwona? wymusił mu jakis leszcvz na krzyzówce i ile kasy dostał? smiech:-)a tu jest inny cennik:-)

no to inna sprawa kolego granacie,ja mam 2 zjawki ,pokrąże sobie po równorzędnych uliczkach,trafii sie jakas gapa,to ja w niego buch,następnie wyjade drugą i znowu buch i wkońcu kupie sobie wymarz :biggrin: onego indiana,heehee tylko nie bierzcie tego dosłownie,pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale przeciez to fajnie miec maszyne na zółtych blachach to sa same plusy, nie muszisz miec kierunkowskazów, stopu jak moto nie miało, hamulców jak nie było fabrycznie swiatła itd, jeden przeglad na całe zycie i w razie stłuczki ochrone panstwa:-)i wycene z sufitu razy dwa:-)pamietacie jaka była dyskusja chyba rok temu jak ktos wypasionym dnieprem zaliczył dzwona? wymusił mu jakis leszcvz na krzyzówce i ile kasy dostał? smiech:-)a tu jest inny cennik:-)

 

Do nie posiadania stopu i kierunków nie potrzeba żółtych tablic, pojazd nawet na białych tablicach musi spełniać wymogi z roku jego pierwszej rejestracji a nie dzisiejsze, a wymóg kierunków jak mnie pamięć nie myli to rok 1986.

Co do ochrony państwa, to zbytnio bym na to nie liczył, to Polska i prędzej bym się spodziewał jeszcze tylko problemów niż pomocy w razie wypadku.

Kolejna rzecz to taka, że pojazd zabytkowy(nie musi mieć żółtych blach) nie musi mieć ciągłości OC.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do nie posiadania stopu i kierunków nie potrzeba żółtych tablic, pojazd nawet na białych tablicach musi spełniać wymogi z roku jego pierwszej rejestracji a nie dzisiejsze, a wymóg kierunków jak mnie pamięć nie myli to rok 1986.

Co do ochrony państwa, to zbytnio bym na to nie liczył, to Polska i prędzej bym się spodziewał jeszcze tylko problemów niż pomocy w razie wypadku.

Kolejna rzecz to taka, że pojazd zabytkowy(nie musi mieć żółtych blach) nie musi mieć ciągłości OC.

 

Tak tylko problem w tym że nie obejmuje to pojazdów wyrejestrowanych czy też tych o których mowa w tym temacie, czyli w gruncie rzeczy rejestrowanych po raz pierwszy.

Z żółtymi tablicami też nie jest tak różowo. Właściciel za każde przeróbki może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej, w zasadzie wyjazd poza granice województwa wymaga zgody konserwatora, nie mówiąc o wyjeździe za granicę. Poza tym sprzedaż motocykla także wymaga zgody konserwatora i zmiany w białej karcie, zmiana adresu garażowania także musi być odnotowana w niej.

Jak dla mnie zbyt duże ograniczenie swobody. W przypadku kolizji także nie jest do końca tak. Fakt że dodatkowo państwo "ochrania" motocykl, ale tylko prawnie. Cennik w przypadku ustalania wysokości szkody będzie taki sam. Nie znam przytoczonego przez Granata przykładu niskiego odszkodowania, ale jeżeli zakład ubezp. oferuje nam śmiesznie niskie pieniądze idziemy do rzeczoznawcy niezależnego i prosimy o wycenę. Z wyceną i rachunkiem idziemy do ubezpieczyciela, jeżeli zapłaci tyle to po problemie, jeżeli nie to zostaje sąd. Ale wtedy raczej nie ma problemu. Dlatego zawsze najlepiej jest zachować wszystkie rachunki z napraw, za części motocykla. Jeżeli ich nie posiadamy to komplikuje sprawę ale także można posłużyć się allegro, poprosić o wycenę takich i takich części przez sklep.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak tylko problem w tym że nie obejmuje to pojazdów wyrejestrowanych czy też tych o których mowa w tym temacie, czyli w gruncie rzeczy rejestrowanych po raz pierwszy.

 

Niekoniecznie. Mam WFM rejestrowaną powtórnie i mam w rubryce ,,data pierwszej rejestracji'' wklepaną datę ze starego dowodu wyrejestrowanego. Czyli pojazd nie jest rejestrowany po raz pierwszy. A gdy zapytałem ludzi ze stacji diagnostycznej czy muszę mieć stop jak w oryginale nie było, to powiedzieli że nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale jeżeli zakład ubezp. oferuje nam śmiesznie niskie pieniądze idziemy do rzeczoznawcy niezależnego i prosimy o wycenę. Z wyceną i rachunkiem idziemy do ubezpieczyciela, jeżeli zapłaci tyle to po problemie, jeżeli nie to zostaje sąd. Ale wtedy raczej nie ma problemu. Dlatego zawsze najlepiej jest zachować wszystkie rachunki z napraw, za części motocykla. Jeżeli ich nie posiadamy to komplikuje sprawę ale także można posłużyć się allegro, poprosić o wycenę takich i takich części przez sklep.

I tu sie mylisz:-)2,5roku temu miałem stłuczke i rozbili mi nie z mojej winy Tigre, sprawa ciągneła sie 2 lata bo wycena była żenujaco niska, i tak nacieli mnie bezwstydnie na 2,5tyska i mimo opinii rzeczoznawcy, skargi do rzecznika poszkodowanych wypieli sie i nic wiecej nie dostałem, pozostała mi tylko droga sadowa ale to trwa srednio 3 lata z mozliwoscia przeciagniecia do 5(autentyczna sytuacja w warsztacie blacharskim mojego znajoma) i auto mogło by mi zgnic a kasa była potrzebna , wiec racji tu nie masz.

Co do zgody konserwatora to jest formalnosc, nikt nie ma prawa zabraniac nam wyjazdu gdziekolwiek i sprzedarzy komukolwiek, konserwator zabija za debilne przeróbki i słusznie, natomiast na zgodzie sie podpisuje i tyle, znam to z własnego doswiadczenia bo jako grupa rekonstrukcyjna czesto wyjezdzamy za granice pojazdami zabytkowymi i nikt nigdy nie robił problemu. Wiec to jednak fajna rzecz:-)przede wsztystkim realnie oszczedzasz na corocznym badaniu technicznym:-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Granat Tigra to troszeczkę inna kwestia, części do niego ci pod dostatkiem oryginałów jak i zamienników. Nie wiem jak ta sprawa wyglądała ale cenników do aut współczesnych jest od groma(TU korzystają zazwyczaj z Eurotaxu, Audatexu i Info Eksperta) i tutaj nic nie zwalczysz,ale starszych pojazdów i motocykli niestety nie uwzględniają. Nie porównuj Tigry do zaprzęgu czy jakiegokolwiek klasyka.

Teraz będę gdybać ale w tamtym przypadku(skasowanego zaprzęgu) przypuszczalnie orzeczono szkodę całkowitą(tzn szkoda naprawy większa jak 70% wartości pojazdu)jeżeli nie to prosimy o naprawę bezgotówkową. Jeśli tak to można tylko zakwestionować oszacowaną przez TU wartość pojazdu. Od tego są niezależni rzeczoznawcy(najlepiej PZMotu) a kosztuje to w granicach 200-300 złotych. Fakt jest to trochę teoretyzowanie bo wszystko zależy od ubezpieczyciela i osoby likwidatora szkody.

 

Co do tego że nikt nikomu nie ma prawa zabraniać wyjazdu gdziekolwiek... mylisz się ustawa o ochronie zabytków troszkę mówi o tym, nie będę przytaczał jej ale w skrócie informować WKU(i/lub uzyskać pozwolenie) musisz o zmianie miejsca garażowania, zbyciu pojazdu, pracach remontowych wywozie za granicę( tu przyznaje się do błędu bo wcześniej pisałem także o wyjeździe poza granice województwa-miałem w głowie jeszcze starą ustawę).

 

Wracając jeszcze do tego że ubezpieczalnie gdy mają do czynienia z pojazdem wpisanym do ewidencji wartość pojazdu mnożą przez 2.. Niestety tak nie jest. Wszystko odnośnie wyceny jest w regulaminach TU i o ile będzie to zwykłe ubezpieczenie komunikacyjne o tyle potraktowani zostaniemy jak każdy. Jedyny przywilej jaki wynika z żółtych tablic to teoretycznie sprawcę można pociągnąć do odpowiedzialności karnej ale to można włożyć w mitologię pomiędzy dotacjami ministerstwa i WKU na prace konserwatorskie przy pojeździe.

 

Oczywiście ustawa sobie a życie sobie. Tylko wyobraź sobie że pięknego sobotniego poranka mając zaprzęg na żółtych blachach nabierasz ochoty na wyjazd za którąkolwiek granicę. Zaświadczenia nie zdobędziesz a na granicy mogą czekać Cię nieprzyjemności bo soldat czy tamożnik będzie miał zły humor.

Jak dla mnie zbyt wiele ograniczeń swobody. A wszystko w imię 70złotych rocznie na przegląd

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To troche nie tak, zeczywiscie nie mozesz wyjechac bez zgody za granice, ale taki wyjazd weteranem to nie jest "wsiadam i jade" u nas załatwia sie to na telefon i zgoda przychodzi autobusem, robimy to nie pierwszy raz wiec nie ma z tym zadnego problemu,nikt nie robi schodów, co do zmiany miejsca garazowania-ustawa owszem wspomina ze to i tamto ale tego nikt nigdy nie sprawadza ani nie wymaga ciepłej piwnicy koca na maske itd, masz wiec zasadniczo wolna reke, naprawy owszem, musza byc zgłaszane ale te które moga wpłynąc na zmiane orginalnosci pojazdu, i to jest słuszne , zeby po ulicach nie jezdziły baziliszki, a co do orzeczenia w przypadku wypadku to opowiem taka historie, znajom trafił dzwona warszawa, nie jego wina, kosztorys jakos nie wyszedł, znajom sie odwołał, okazało sie ze nie ma zadnego odnosnika do remontu warszawy wiec znajom napisał oswiadczenie ze nabył na wtórnym rynku takie i takie blachy do naprawy auta w cenie z sufitu x2+dodatek astralny i musieli mu to uznac, jako ze auto było zabytkowe itd:-)W zyciu wygląda to naprawde o wiele lepiej jak na papierze, przynajmniej te wszystkie ograniczenia, nie jest to takie głupie jak wyglada, a jak ktos nie chce miec sprzeta na "zabytek"to jego sprawa, przeciez jest wolnosc wyboru i wolnosc słowa, podobno:-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To troche nie tak, zeczywiscie nie mozesz wyjechac bez zgody za granice, ale taki wyjazd weteranem to nie jest "wsiadam i jade" u nas załatwia sie to na telefon i zgoda przychodzi autobusem, robimy to nie pierwszy raz wiec nie ma z tym zadnego problemu,nikt nie robi schodów, co do zmiany miejsca garazowania-ustawa owszem wspomina ze to i tamto ale tego nikt nigdy nie sprawadza ani nie wymaga ciepłej piwnicy koca na maske itd, masz wiec zasadniczo wolna reke, naprawy owszem, musza byc zgłaszane ale te które moga wpłynąc na zmiane orginalnosci pojazdu, i to jest słuszne , zeby po ulicach nie jezdziły baziliszki, a co do orzeczenia w przypadku wypadku to opowiem taka historie, znajom trafił dzwona warszawa, nie jego wina, kosztorys jakos nie wyszedł, znajom sie odwołał, okazało sie ze nie ma zadnego odnosnika do remontu warszawy wiec znajom napisał oswiadczenie ze nabył na wtórnym rynku takie i takie blachy do naprawy auta w cenie z sufitu x2+dodatek astralny i musieli mu to uznac, jako ze auto było zabytkowe itd:-)W zyciu wygląda to naprawde o wiele lepiej jak na papierze, przynajmniej te wszystkie ograniczenia, nie jest to takie głupie jak wyglada, a jak ktos nie chce miec sprzeta na "zabytek"to jego sprawa, przeciez jest wolnosc wyboru i wolnosc słowa, podobno:-)

 

Granat masz racje dlatego napisałem że ustawa sobie a życie sobie, tylko nie wiesz kiedy zmieni się WKU i stanowisko obejmie ktoś z kim nie będzie szło do porozumienia, a uwierz że niektórzy są co najmniej ciężcy w rozmowach. Warto nie zapominać że rejestracja na żółte tablice jest drogą w jedną stronę. Jedyny sposób na wypisanie z rejestru to trwałe zniszczenie, czego raczej nie chcemy. I o ile problemu nie ma w tej chwili, kto wie jakie nastawienie WKU będzie miało za 10-20 czy 30 lat. Nie jestem do końca pewny ale kilka lat temu na ulicach B-stoku można było zobaczyć chyba fiata 508 na normalnych (jeszcze czarnych) blachach. Właściciel nie palił się do przerejestrowania...

Jedno jest wysoce prawdopodobne, że przy kolizji jak likwidator zobaczy żółte blachy jego prywatne nastawienie się zmieni( z nieznajomości tematu albo wręcz przeciwnie) i stąd wyższe odszkodowanie.

 

Jak najbardziej mamy wolność wyboru tylko trzeba znać konsekwencje owych

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wszystko o czym piszecie (ułatwienie przy rejestracji) bardzo mnie cieszy, a co zadziwiające u mnie na wsi w wydziale kom. słyszeli o nowych przepisach więc jest nadzieja. :icon_biggrin: To wszystko spowodowało u mnie tak pozytywne nastawienie, że rozważam nawet próbę rejestracji mojego ostatniego znaleziska. Dokładnie 2 tygodnie temu, będąc na święta u rodziny znalazłem poowijany doskonale zachowany i prawie nie używany pojazd marki Komar. :wink: Wiem, że może to trąci lekką przesadą i nostalgią , ale jak się temu przyjrzeć bliżej to już zabytek (ma ponad 40 lat). Praktycznie w 100% oryginał (łącznie z lakierem bez grama korozji). Nie ma do niego żadnych papierów, ale w związku ze zmianami nie powinno być z tym problemu. I pomyśleć tylko, zajeżdżasz na stację, lejesz za dychę prawie do pełna i zasuwasz z wiatrem we włosach, a jak paliwo się kończy wrzucasz najwyższy, znaczy drugi, bieg i pedałujesz dalej. :crossy: Naprawdę pozytywnie nastraja mnie ten pojazd ale myślę, że mnie rozumiecie, bo zapewne przez kariery motocyklowe wielu z was przewinął się kiedyś, dawno, dawno ten wspaniały wynalazek polskiej motoryzacji.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Komar na geje?No to fant 1 klasa, tylko nie nastawiaj sie za bardzo na pedałowanie bo daje ci 100m:-)max>

 

Fajna dyskusja. Przyznam że zaciekawiła mnie. Jednak skusił bym się do racji Yaneusa z powodu wolności wyboru za 7 dych i możliwości shandlowania w każdej chwili w dowolnym zakątku świata.

Co to komarka -racja kolego Granat - Ja jak pamiętam może z 80 m wytrzymałem kiedyś :icon_razz:

Ale pojazd fajny przyznaje. Pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...