Skocz do zawartości

Luca

Forumowicze
  • Postów

    2447
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Luca

  1. Z tego wynika, że pociąg :flesje:
  2. No chba. Wszystko to i tak pikuś przy trudzie jaki trzeba włożyć by cię puszki nie rozjechały.
  3. Przechyl się na prawo lub lewo w samochodzie a potem zrób to samo na motocyklu. Przewieź swojego kolegę w samochodzie o 30kg cięższego, który się wierci bo ma owsiki a potem na moto. Na koniec spróbój pojechać 5km/h samochodem i motocyklem, jak mało to jeszcze wejdż w zakręt samochodem siedząc prosto, bez balansowania ciałem i to samo zrób na motorze, potem napisz jeszcze raz, że równowaga na moto się sama trzyma. Mój sprzęt choć niewielki przy np zawracaniu wali się cały jak skręcisz kierownicą ostro i wtedy muszę się najbardziej napocić nad utrzymaniem równowagi. Jak komuś wpadła np kura pod przednie koło w moto to napewno poczuł co to utrzymać równowagę :flesje: Myśle, że dalej nie musze przekonywać
  4. No a to ciekawe, to maja dwuletnia córeczka najwyraźniej odbiega od normy bo na rowerku ma spore problemy a do samochodzika akumulatorowego wsiada i śmiga nawet na wstecznym. Może to rodzinne bo jak jadę samochodem to dle mnie jest to przynajmniej o połowę łatwiejsze, wygodnie się siedzi, nie trzeba trzymać równowagi, warunki atmosferyczne mają znacznie mniejszy wpływ i po kilku godzinach jazdy nie jestem zmęczony. A na motocyklu, trzeba trzymać równowagę, oczy dookoła głowy, każdy zakręt to wyzwanie, nie mówiąc już o niespodziewanym piaseczku, po kilku godzinach jazdy czuję o wiele większe zmęczenie a jak przesadzę to i ból mięśni karku, ramion itp. Nie wiem co ci niemieccy naukowcy mają w tych głowach ale na zdrowy rozum jazda motocyklem nie należy do łatwych zajęć. Każdy motocyklista jest w stanie wsiąść do puszki i pojechać ale nie każdy kierowca puszki pojedzie motocyklem. Ktoś powie, to dlaczego zaczynamy od rowerków, no bo są tańsze, łatwiej dostępne i dwuśladowe lub nawet trzy. To gdzie ta bliskość ciała z jednośladem?
  5. Po solidnym deszczu zawsze smaruje bo woda wypłukuje smarowidło i łańcuch robi się potem suchy i zaczyna hałasować. :icon_rolleyes: Nie wiedziałem, że mamy swój fan club, czy nawet funny club. :biggrin: No shipp jak ta wyprawa południową stroną wypali to mnie pobijesz jak nic... :clap:
  6. Rzeczą ludzką jest mylić się i dodajmy do tego świetną maszynę i człowieka, który popełnia błędy i jedzie z szybkością większą niż jego percepcja to o wypadeczek nie trudno, nawet tak banalny, jak wjechanie w tył spokojnie jadącego samochodu, podczas gdy z lewej strony było miejsca na kombajn zbożowy.
  7. Potwierdzam, pardzo dobry sposób. Chusteczki łatwo usuwają owady i nie rysują szybki. Nie trzeba kupować całej dużej paki by ją wozić ze sobą, są też takie małe zafoliowane 20szt, czy coś koło tego.
  8. Skąd ja to znam :biggrin: Na spory wiaterek te 170kg + motonita jak widać za mało bo szpula strasznie a zwłaszcza jak miniesz się blisko z ciężarówką, wtedy potrafi nawet wyciągać na drugi pas ruchu. Ja wczoraj byłem w robocie jednośladem ale udało się i jechałem już po burzy. Asfalt był mokry to i motorek znowu do czyszczenia. Plastiki od armatury w tym względzie są lepsze bo oblejsz szlaufem i już czysty a tu szmateczka i jazda po wszystkich zakamarkach :cool: Trening czyni mistrza i jestem coraz lepszy w te klocki :) Shipp ile już masz kilometrów na budziku ?
  9. Zmaganie się z jednośladem do najłatwiejszych rzeczy nie nalezy, ale najprzyjemniejszych jakie można robić w ubraniu :icon_evil: Ważne, że nic poważnego a takie dni to każdemu się chyba przytrafiają.
  10. Też śmigam po kostce prawie codziennie, choć jest tego tylko z 500m to po miesiącu takiej jazdy zawieszenie w samochodzie już nie to samo a motorkiem staram się przejeżdzać wolno i oponki nie są mocno nabite. Nie trzęsie się tak wszystko.
  11. Masz rację pomyliłem się. Nie ważne czym jedziesz, ważne co w tobie siedzi. Szkoda tylko, że mało kto sobie zdaje sprawe, że nie jest sam i takie zapędy sportowe na drodze publicznej nie prowadzą do niczego dobrego, no może do podniesienia swojego EGO. Niech jeszcze mi ktoś powie, że jak się z kimś ściga to robi to zgodnie z przepisami ruchu drogowego. Liczy się tylko adrenalina, rywalizacja, ja musze czuć się naj, naj i zero pokory, bo przecież świetnie jeżdzę. Zwykłe instynkty biorą górę nad zdrowym rozsądkiem i poszanowaniem życia drugiego człowieka. Ktoś powie, że przecież jadę sobie spokojnie 150km/h, no i inni też tak jeżdzą bo w sumie nic takiego się nie dzieje. Jedni trochę wolniej, inni trochę szybciej no bo tak się jeździ a to, że ktoś kogoś nie zauważy , lub nie zdąży wychamować to już mówi się trudno, szkoda bo taki młody był. Jeszcze jak ginie ten co się ścigał no to sam się prosił, ale bardzo często giną niewinni bo ktoś tam zapier.... i nie wyrobił , nie zdążył zareagować bo ludzka percepcja i możliwość reakcji jest o wiele bardziej ułomna, niż możliwości pojazdów, którymi się poruszamy. Rozsądek powinien brać górę. Mnie też nosi, ale odkąd mam rodzinę nie myślę tylko o sobie i daje na wstrzymanie. Zyczę szerokiej i bezpiecznej drogi i pamiętajcie, że zawsze znajdzie się lepszy
  12. Nie byłem na całym zlocie ale i tak było zarąbiście. Pokaz free-style był całkiem, całkiem.
  13. Czemu w kierowcy widzącym motocykliste ujawnia się zacięcie rajdowe? Bo jest głupi, zazdrości, że nie umie jeździć na moto i musi sobie dodać trochę męskości wyprzedzając motocykl, albo spychając go z toru jazdy.
  14. Jedziesz sobie w deszczyku na trasie krajowej nie za szybko bo ślisko a puszki cię wyprzedzają 20cm od ciebie i jeszcze taki zajeżdza ci droge i jedzie przed tobą chlapiąc prosto spod kół i nie widzisz nic, to zwalniasz znowu, jak zwalniasz to więcej puszek zaczyna cię wyprzedzać i znowu to samo. Nie wiem, czy ci ludzie w puszkach nie myślą, czy są tacy złośliwi. Ma miejsce po lewej stronie by ominąć ładnym łukiem i nie chlapać to jeżdzą jak najbliżej się da. Jedziesz 110 km/h a tu cię taki wyprzedzi, tak blisko, że aż zaszpula motorkiem i do tego tak zachlapie, że sporą chwilę nic nie widać i jedzie się po omacku. Wracałem szczęśliwy do domu ze zlotu i zanim dojechałem byłem taki wnerwiony, że aż ze mnie kipiało, nie z tego powodu, że dzeszcz, że mokro tylko przez tych debili w puszkach. Na szczęście nie wszyscy są tacy, ale tych co myślą jak widać jest bardzo mało.
  15. Byłem w tą sobotę na zlocie w Skarżysku i było odjazdowo. Przyjechało więcej maszyn niż w zeszłym roku i było też parę sprzętów tzw dzieł sztuki. Było na czym oko zawiesić. Myślałem, że spotkam jeszcze jakiegoś Jinluna jak w zeszłym roku, ale okazało się, że mój był jedyny. Wypucowałem go przez cztery godziny do najdrobniejszych detali i w drodze powrotnej oczywiście trafiłem na burzę i cała moja praca poszła się paść :banghead: No ale jak brałem udział w paradzie to przynajmniej zwracał uwagę. :bigrazz: Były też konkursy, powolnej jazdy, toczenia beczki z piwem i jazda dowolna, w wykonaniu gościa, który zajmuje się tym zawodowo. Było na co popatrzeć :icon_eek:, tylna opona zakończyła żywot, została przetarta do wystrzelenia. W drodze powrotnej chcąc uciec przed deszczem zasuwałem Jinlunem z żoną jako plecaczek 120km/ h, ale niestety nie udało się i zmokliśmy. Na trasę krajową Jinlun 250 z dwoma osobami na pokładzie jest troszeczkę za słaby i nie ma co ukrywać jest się bardziej wyprzedzanym, niż wyprzedzającym, ale dzieje się to głównie z tego powodu, że nikt nie porusza się zgodnie z kodeksem ruchu drogowego tylko zasuwa po 150km/h i więcej tam gdzie można jechać 110. Wniosek: gdyby w naszym kraju jeździło by się zgodnie z przepisami Jinlun 250 spokojnie wystarcza. :banghead: A i jeszcze jedno, w dwie osoby przy prędkości 100 - 110 są mniejsze drgania jak przy 80 - 90 km/h. Silniczek wpada w takie fajne mruczenie i drgania jakby się znosiły. Ja też tak mam, jak zapomnę złożyć stopkę i włączę bieg to moto odrazu gaśnie. Takie rozwiązanie spotyka się chyba najczęściej. Jak to w Kingway widzą wszystko w różowych okularach i chcą za wszelką cenę sprzedać, są też jak na razie jedyną firmą, od której można kupić części do chińczyków ale konkurencja im rośnie w postaci Rometa. Z tego co zasłyszałem to Romet bardziej rzeczowo podchodzi do solidności poskręcania sprzęta, ale czas pokaże, od kogo klienci będą bardziej zadowoleni. Użytkowników chińszczyzny jest coraz więcej ale nadal to kropelka w morzu.
  16. No i ja tak jeżdzę i mimo to puszka ściągneła mnie raz z drogi, ale właśnie dzięki temu, że miałem niewielką prędkość jeszcze żyję i mogę śmigać dalej. Mówcie co chcecie ale zabija głównie nadmierna prędkość, czym wolniej tym bezpieczniej ,ale nie do końca. Jest gdzieś optimum prędkości najbezpieczniejszej , bo weźmy na to, że jadę 90 km/h i dogania mnie ciężarówka to bezpieczniej jest jechać szybciej niż dać się wyprzedzić. tak też staram się robić i jeżeli np są piękne krajobrazy i chcę trochę popodziwiać to sam wybieram bezpieczne miejsce i wtedy daję się wyprzedzić ciężarówce. Z osobowymi nie jest już tak łatwo ze względu na niewielkie możliwości mojego sprzęta i wtedy trzymam się na środku pasa i w momencie gdy ktoś z tyłu zaczyna manewr wyprzedzania i się wysunie delikatnie zjeżdzam na prawą stronę, nie za szybko bo wtedy jak jest puszkarz ignorant to i tak przejedzie milimetr ode mnie a w ten sposób zmuszam go by przynajmniej minimalnie odbił kierownicą jak chce mnie wyprzedzić. Do tego wszystkiego jeżeli przewidujemy jakiekolwiek zagrożenie, że mogłoby wystąpić trzymamy palec na klaksonie, wtedy jak ktoś nas czymś zaskoczy , bo nas np nie widzi, możemy szybciej zareagować i poinformować o swojej obecności. Prosta sprawa, ale gdy coś się dzieje i trzeba awaryjnie hamować, czy ominąć nie ma już czasu na szukanie guzika z klaksonem, czy nawet pomyślenie o tym. ratujemy się wtedy instynktownie a jak jest już palec na klaksonie to pierwszą naszą reakcją będzie go naciśnięcie i spowodowanie, że ktoś, kto np wymusza pierwszeństwo uświadomi sobie, że stworzył zagrożenie. Możemy tylko przewidywać i jeździć z rozsądną prędkością a reszte to już tylko szczęście.
  17. Mam MZ 250 i odkąd mam Jinluna to już na niej nie jeżdzę. Dałem ją bratu. Na Jinlunie jeździ się lepiej, jak jad to nie boje się, że zaraz mi się zepsuje, nie muszę trzymać na obrotach tak jak w MZ, tylko włącze piąty bieg i jadę. Do tego Jinlun mniej pali i ma więcej mocy, choć przy ruszaniu przyspieszenie ma mniejsze. MZ ma swoje zalety, ale Jinlun jest lepszy. To prawda największą wadą Jinluna są wibracje, które po dotarciu maleją, ale dalej są i przy całodniowej jeździe nieżle dają popalić. Drgania głównie odczuwa się na podestach i siedzeniu. Ja mam bardzo twarde siedzenie, ale te nowsze wersje mają już poprawione mięciutkie siedzenia. V-ka pod tym względem jest lepsza bo nie emituje takich drgań, mimo to jak bym znowu kupował to była to znowu rzędówka. Bardziej mi się podoba i preferuję jazdę w dwie osoby po trudnym górzystym terenie a przy małej V-ce trzeba uważać na skłonność do przegrzewania drugiego cylindra. Do tego Lifan 250 ma cieniutki łańcuszek tak jak w Jinlunie 150, który nie wytrzymuje większych obciążeń. Jinlun 250 na szczęście został wyposażony w solidniejszy łańcuch, chociaż nie wiem co montują teraz w nowych wersjach. Ty kup najlepiej to co ci się bardziej podoba. Też podobnie jak shipp słyszałem od sprzedawcy, który miał oba rodzaje, że V-ka jest jeszcze niedopracowana i sprawia dużo kłopotów. Gaśnie bez powodu, są problemy z zapalaniem po dłuższym postoju, silnik jest źle uszczelniony i z niego cieknie itp. Nie wiem, może te nowsze wersje już zostały bardziej dopracowane. Za masaż wibracyjny się płaci a tu masz w cenie :biggrin: Jak chcesz schudnąć to też Jinlun wytrzęsie trochę tłuszczu :icon_evil:
  18. Serwis w sąsiedztwie to też pewien atut, a nawet całkiem spory. Mi jak do tej pory udało się uniknąć wizyty w serwisie, nie byłem nawet na pierwszym przeglądzie, bo trzy lata temu mechanicy wiedzieli mniej ode mnie na temat chińskiego sprzęta to wolałem nie ryzykować :icon_razz:
  19. Tylko nie czekaj za długo bo zima tuż, tuż :buttrock:
  20. To i racja a do tego jeszcze masz gwarancję na rok a to nie jest bez znaczenia przy chińczyku. Docieranie nowego sprzęta też sprawia przyjemność i potem jak sobie dotrzesz to tak masz. :smile: Romet daje gwarancję na dwa lata, ale oni nie mają V-ki Lifana, tylko pochodne Jinluna.
  21. No to moje gratulacje :crossy: Czyli przyczyna była najprostrze jaka mogła być. Ciesz się, że to nie było 250cc, tylko 125cc ;) P.S. Jaki jest powód, że sprzedajesz i co kupujesz? Rocznego z małym przebiegiem kupisz za 6 tyś zł, ale nowy też cieszy :flesje:
  22. Skoro iskra się pojawiła i nagle znikła to jestem prawie pewny, że gdzieś po prostu nie styka kabelek . Posprawdzaj wszystkie połączenia dokładnie i przyczyna się znajdzie. I tak trzymać :icon_razz: To nie żona i zawsze można zmienić, jakby co. :icon_mrgreen: Na jakim chińczyku masz zamiar śmigać?
  23. To w moto 250cc zapalanym na kopnik jest jakiś specjalny odprężnik, który zmniejsza sprężanie przy kopaniu?
  24. Niewiele widać na tym zdjęciu, ktoś kto wie co to za kostaka to się połapie ale ja nie mam pojęcia. Zrób jeszcze jedno zdjęcie i odwróć kostkę, tak żeby było widać przewody. Ile tam wchodzi przewodów? Sprawdziłeś, czy dochodzi zasilanie do cewki? To, że może coś nie łączyć na kostkach to prawda i najczęściej się tak dzieje. Mi wskaźnik paliwa na samym początku przestał działać a powodem było za słabe zaciśnięcie kabelka na końcówce konektorowej w kostce. Najlepiej jak pokolei będziesz rozpinał i wpinał na nowo kostki. Jak masz miernik i potrafisz się nim posługiwać to posprawdzaj czy są przejścia na kostkach. Cewka powinna posiadać trzy przewody, jeden gruby, który idzie do świecy (idąc po nim można dojść do cewki) i dwa cienkie, jeden od zasilania a drugi od sterowania (modułu). Sprawdź, czy jak włączysz zapłon to pojawi się napięcie na jednym z tych ciękich kabelków. A tak w ogóle to ile masz przejechane na tym sprzęcie?
  25. Czy chińczyk to nie wiem, ale Jinlun 250 na słabym odpala a bez akumulatora nigdy nie próbowałem. Zauważ, że nie został nazwany przez posiadacza chińszczyzny, tylko zwolennika japońszczyzny. Nie wiem jak inni ale mi się podobają wszystkie jednoślady, nawet stare WSK-i, nie mam też uprzedzeń do żadnej marki. Nseries po co mi moto, które płynnie przyspiesza od 100 do 200km/h, jak ja i tak bym nim jeździł 80-100 km/h? Po to by używać tylko trzy pierwsze biegi z sześciu, i by nie wykorzystywać nawet połowy możliwości maszyny? Mam to na co mnie stać i to co mnie zadowala a na zlotach bywam i wybieram się nawet w tą sobotę do Skarżyska popatrzeć na piękne japońskie maszyny. :buttrock: W zeszłym roku był oprócz mojego jeszcze tylko jeden chińczyk a Virago 535 jest na pęczki bo to świetny motorek a i tak zainteresowanie moim jak na razie na zlotach jest większe :biggrin:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...