Skocz do zawartości

piórko

Forumowicze
  • Postów

    3417
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez piórko

  1. To o ile się pomyliłam - 200, 500 czy nawet 1000 km? Zresztą sam napisałeś, że nie ma czasu jeździć. Nie ma to najmniejszego znaczenia, bo sam umieściłeś film, na którym widać, jak Twoja córka jeździ. I żeby nie było - jeździ w miarę poprawnie, jak na swoje doświadczenie. Niepotrzebnie Ty robisz z tego jakieś nie wiadomo co. Leczysz pewnie swoje kompleksy.
  2. Jezu! Ks - ogarnij się chłopie! Ja też mam syna, 15-latka, który przebiera nogami, żeby jeździć. Nie wiem, jak będzie dawał sobie radę, ale do głowy by mi nie przyszło, żeby tak go gloryfikować. I nie p***dol proszę, że ktoś kto przejechał 1200km w stylu zaprezentowanym na filmie i przytarł podnóżki. Są granice!
  3. Gratulacje i szacunek! To pewnie marzenie wielu motocyklistów, ale nielicznym udaje się je spełnić. I bardzo fajnie zmontowany filmik :biggrin: !
  4. Zadałam sobie trud i przeczytałam cały ten wątek i mam kilka uwag (spostrzeżeń): 1. zmarnowałam cenne 3 minuty mojego życia na obejrzenie fragmentu 13-minutowego filmu dokumentującego toczenie się po bardzo ładnej, krętej drodze 2. rozumiem, że ks jest instruktorem nauki jazdy. Również posiadam takie uprawnienia i nawet kilkunastomiesięczną praktykę w zawodzie. Nigdy nie chciałabym uczyć swojego dziecka, bo moim zdaniem element zaangażowania emocjonalnego zaburza realne podejście do sprawy. 3. nie chciałabym, aby uczył mnie taki instruktor, który nie zwraca uwagi na elementarne zasady szkolenia kursantów (jak to, że pokonując zakręty wychylamy się do zakrętu, a nie w stronę przeciwną). 4. rozważania, dotyczące ilości przejechanych km kompletnie mnie rozwaliły. Jeśli ktoś nie ma czasu jeździć (dotyczy to każdego pojazdu) i nawija 1200km przez rok, to jest po prostu dyletantem i niedzielnym kierowcą, przed którym baaaardzo długa droga do tego, żeby mógł napisać, że umie jeździć. Moim zdaniem, jeśli chodzi o jazdę motocyklem w ogóle nie ma to sensu, bo w porównaniu do jazdy samochodem stopień skomplikowania technicznego jest dużo większy i jeżdżąc od święta, łatwiej zrobić sobie krzywdę niż ma to miejsce w przypadku niedzielnych kierowców puszek. 5. pokazywanie fotek przytartych podnóżków jest co najmniej śmieszne - wszyscy wiemy, że takie ślady łatwo "uzyskać" przy glebie parkingowej, co przecież każdemu początkującemu zdarzyło się pewnie nie raz. 6. brak argumentów, nie upoważnia do wycieczek osobistych, związanych z czyjąś pracą. Bardzo nieładnie. To taki niemiecki zwyczaj? Podsumowując: żenua :biggrin: !
  5. A ja mam pytanie w kwestii formalnej: po co szybko redukować z 6 do 2? Jak rozumiem, chodzi o jakieś gwałtowne hamowanie. Jeśli ja mam hamowanie awaryjne, to szczerze mówiąc mam w doopie, czy zatrzymam się na 6 czy na 1 biegu. Ważne, żeby się zatrzymać. A jak ochłonę, to sobie mogę zredukować, nawet bez przegazówki. Takie redukcje, to wg mnie mają zastosowanie na szybkich torach. Ponieważ na takich jeszcze nie jeździłam, nie wiem, jak to się robi. Coś było o czasach, które weryfikują dyskusje, co do techniki. Mam pewne spostrzeżenie po wczorajszym Lublinie: było od cholery kilkanaście chyba gleb, w tym dwa gruzy). Kto glebił? Niestety dupozwisy, których ograniczała tylko trawa wokół nitki. Niektórzy z tych, dla których technika jest ważna owszem jeździli wolniej, ale dla nich nie trawa była ograniczeniem, tylko poziom ich techniki. A oni wiedzą, na co ich stać i systematycznie przekraczają swoje własne bariery.
  6. Co do redukcji z międzygazem, to się nie wypowiadam, bo nie robię tego poprawnie. Wiem po co to się robi, ale nikt mi tego nigdy nie pokazał, a moja radosna twórczość oparta na różnych opisach (nawet osób kompetentnych) kończy się tym, że raz mi wyjdzie lepiej, raz gorzej. Na szczęście mam sprzęgło antyhoppingowe, ale jak już wcześniej ktoś napisał - to nie załatwia sprawy do końca. Co do dwóch palców na klamkach, to mam swoją opinię, popartą praktyką. Chodzi o dwie rzeczy - trzymanie gazu i hamulca "na zakładkę", co daje możliwość płynniejszego operowania tymi dwoma elementami, ponadto teki sposb trzymania prawej dłoni redukuje do minimum możliwość niekontrolowanego dodania gazu w momencie mocnego hamowania. Po drugie (już pisałam o tym) - szybciej jesteśmy w stanie nacisnąć hamulec w razie niebezpieczeństwa, bo przeniesienie palców na klamkę z manetki jednak zajmuje moment. Jest jeszcze jedna sprawa, wydaje mi się, że łatwiej jest dozować siłę hamowania hamować progresywnie) używając 2 palców niż ściskając klamkę całą dłonią. Co do sprzęgła, wydaje mi się, że kwestia 2, 3 palców czy całej dłoni ma tu mniejsze znaczenie. A ponieważ nie chodzi o (jak napisał Sherman) trzymanie kierownicy, tylko właśnie jej nieobciążanie, palce na klamkach bardzo to ułatwiają.
  7. Akurat krótkie klamki zakłada się po to, by się nie łamały przy glebach. Obsługiwać dwoma palcami można zarówno krótkie, jak i długie klamki. Uzasadnienie jest bardzo proste - mając dwa palce na klamce hamulca, możesz dużo szybciej zareagować. Ot, co. A jak już zaczniesz jeździć, to może się przekonasz (oby nie), że czasem ułamek sekundy może zadecydować, czy napiszesz kolejnego posta...
  8. Pomijam kwestię takiego latania między puszkami, ale do tego jest jeszcze to, że lecą w takiej grupie, ktoś to filmuje i ogólnie palma! widziałam podobny filmik tylko, że jeden z gości lecąc na gumie tak się zapatrzył w filmującą go kamerę, że nie był łaskaw zauważyć puszki, która jechała przed nim, oczywiście znacznie wolniej. Nie muszę dodawać, że gościu był w dżinsach i koszulce. Dalej nie oglądałam...
  9. Dokładnie. Miękkie serce, twarda d... :biggrin: . Myślę - sąsiad, dobre stosunki i tym podobne głupoty..
  10. O! Ciekawa teoria. Jestem z centrum i naprawdę, nie jeżdżę tylko co sobota pod Kolumnę dla stajlu. Liczy się technika i szybkość. Ale może jestem w mniejszości motocyklistów (tek) z centrum :biggrin:
  11. Wiadomo co z nim? Czy będzie chodził? Widziałam na pierwszej stronie "Faktu" (ale to szmatławiec, nie gazeta), że ponoć nie jechał szybko - ok. 90km/h. Mam nadzieję, że się dowiemy, a sprawa będzie dalej upubliczniona.
  12. Ja mam bardzo twardo zestrojone zawieszenia i jak tylko mam trochę wolnego pola przed światłami i dobry asfalt hebluję na maksa, a mimo to tylko dwa razy udało mi się zrobić stoppie. Gadałam o tym z kumplem, który jeździ zawodniczo i powiedział, że temperatura opon ma tu również sporo "do powiedzenia". Na nie dogrzanych gumach dużo trudniej to zrobić.
  13. No cóż, bywa... Na polskich drogach w dobie budów i remontów bardziej trzeba uważać na piasek :blush: . Dobrze, że bez strat w ludziach, sprzętu szkoda, ale się naprawi :biggrin:
  14. Nie pocieszę Cię, bo ja popełniłam jeszcze gorszy błąd. Niedaleko od tego miejsca, bo na Płochocińskiej miałam podobną sytuację, a sprawcą okazał się mój sąsiad (mieszkam niedaleko). Po zdarzeniu przyjechał ojciec sąsiada i powiedział, żeby nie wołać policji - po sąsiedzku się dogadamy (teraz myślę, że młody może nie miał prawka). Później, gdy przyszłam po kasę (szkodę wycenili mi na 4000zł) pokazał mi środkowy palec i powiedział, że znajdzie świadków, że to moja wina, że zap...dalałam i rzucił mi 1200zł. Ja miałam złamaną nogę w kostce w dwóch miejscach, a więc stratę w związku z L4, szlifnięty motocykl, przeszlifowaną kurtkę i kask. Koniec konców, zgłosiłam po czasie szkodę z własnego AC. A do sąsiada się nie odzywam...
  15. Temat pewnie wałkowany był tysiące razy. Ale jeszcze jedna rzecz: można jednośladem wyprzedzać nie zmieniając pasa - o ile się zmieścimy. Wtedy nie trzeba nawet włączać kierunkowskazu. Dalej to interpretując, możemy wyprzedzać jadąc środkiem, ale należy włączać kierunkowskazy.
  16. Gratulacje :buttrock: ! Pamiętam, jak w czasie kursu na A pierwszy raz wyjechałam z placu i na Wisłostradzie "pędziłam" 70km/h!!! To było przeżycie... Później, już na własny moto zapamiętałam pierwsze 100km/h i o dziś pamiętam, gdzie to nastąpiło. Piękne to były czasy...
  17. Hamowanie silnikiem obniża dupę, czyli ciągniemy ją za sobą - wydłużamy rozstaw osi. Hamowanie przednim heblem podnosi dupę, czyli skracamy motocykl. Jeśli chodzi o tylny - nie wiem, nie używam.
  18. Z tego, co ja wiem, hamujemy do zakrętu również po to, by "skrócić" motocykl. Hamując do zakrętu silnikiem robimy coś zupełnie odwrotnego - wydłużamy go, a to nie pomaga w szybkim złożeniu motocykla. Poza tym, żeby szybciej przejechać zakręt, lepiej wolniej wejść, a szybciej z niego wyjść. Hamując heblem, możemy opóźnić hamowanie i hamować efektywniej. Podsumowując - hamowanie do zakrętu - tylko heblem. Motocykle bez hebli - do mechanika lub na szrot.
  19. Na tej drugiej fotce siedzisz jak na kozie. Nie o to chodzi, żeby siedzieć tak sztywno. Prawie wyszedłeś tyłkiem na siedzenie pasażera, a tu już całkiem bez sensu. Po to masz swoje siedzisko, żeby siedzieć na swoim. No i odrobina zdrowego rozsądku. Ja np jestem za niska (za krótka), żeby zawsze, przy każdej prędkości maksymalnie odsunąć się od zbiornika. Więc jak jadę wolniej, siedzę bliżej, co nie znaczy "jajami na zbiorniku". A stopy tyle o ile - położyłeś je, ale i tak się na nich mocno nie opierasz :icon_mrgreen:
  20. I to wydaje mi się słuszne podejście :biggrin: To raczej niezupełnie jest takie proste. W końcu nawyk jest drugą naturą człowieka :biggrin:
  21. Haha - i tu trafiłeś kulą w płot! Doświadczenie w "B" mam 25-letnie i nawinęłam w samych firmach ponad 700 000km. W jeździe motocyklem faktycznie znacznie mniejsze, bo od 2006 nawinęłam zaledwie ok. 40 000 km. Ale, wbrew pozorom nie traktuję tego jako modne hobby :biggrin:
  22. O właśnie! I jeszcze przy hamowaniu musisz tak nogę wystawiać jak Rossi i paru innych :icon_mrgreen:
  23. Zgadza się - wszyscy pewnie chcemy jeździć jak najszybciej. Tyle, że jedni idą prosto: byle jak, byle szybciej, może się uda (a niestety nie zawsze się udaje, zwłaszcza gdy kumple latają dłużej i im się udaje). A inni idą być może bardziej okrężną drogą, ale ja wierzę, że na końcu to oni będą szybsi :buttrock: Zawodników starej daty typu Mamola czy Doohan bym w to w ogóle nie mieszała, bo trzeba pamiętać, że motocykle wtedy były inne, wiedza na temat techniki też inna (przecież przeciwskręt to chyba zaistniał w latach siedemdziesiątych - ale nie jestem pewna, niech mnie ktoś poprawi). A dziś choćby Elias - jeździ na skoliozę i regularnie zamyka stawkę z kilkudzisięciosekundową stratą. Podobno to właśnie z powodu tej pozycji nie może dogrzać tylnej opony. Nie wiem, ale może coś w tym jest. A jaką pozycję ma Lorenzo (choć go nie lubię - doceniam) czy Marquez?
  24. Nie no, przecież wiem :biggrin: . Tak tylko - dla rozluźnienia momentami gęstniejącej atmosfery. A nie ma, jak wiesz głupich pytań. To już jest mądrość, że je zadajesz, bo to oznacza, że masz jakieś przemyślenia i wątpliwości. A to u nas rzadkość :biggrin:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...