Skocz do zawartości

Sherman

Forumowicze
  • Postów

    2111
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Sherman

  1. Mogło być inaczej: oryginalny numer był nieczytelny, więc moto zostało skierowane na nabicie nowego. Numer jest nabijany przez diagnostę takimi "matrycami" z pojedynczymi znakami i nie nabija się nigdy równo. Dowiedz się, gdzie w Twoim modelu był oryginalnie numer i zobacz, czy tam coś nie było kombinowane. Może wymieniony był kawałek ramy, na którym był numer? W samochodach standardowo złodzieje wycinali całe przegrody (w japończykach) albo prawe nadkole razem z kielichem amortyzatora (we francuskich), nikt się nie bawił z zmianę samych numerów. Ale jak się zgadza to, co masz w papierach z tym, co jest na moto, to ja bym się nie przejmował specjalnie...
  2. Sherman

    Dakar 2012

    ernestZL - praktycznie w każdym rajdzie czy wyjściu średniozaawansowana osoba ogarniająca sprzęt, jadąc bez większych błędów, łapie się w okolicy połowy stawki. To obowiązywało zarówno w rajdach amatorskich, jak i pucharze Polski, więc domyślam się, że obowiązuje wszędzie. Po prostu zawodnicy bardziej doświadczeni grają vabank i cisną, bo nie interesuje ich miejsce w połowie stawki. A jak cisną, to robią błędy, nawala sprzęt, udzielają się nerwy i zmęczenie. Ale oni tak mają: albo walka o medal, albo powrót na lawecie... stąd dość wysokie miejsca początkujących, którzy się pilnują, żeby nie jechać "za szybko".
  3. Tak się zastanawiam z tymi prędkościami - skoro jedne z najlepiej przygotowanych motocykli sportowych osiągają około 310-320 km/h (z tego co wiem, tyle wynosi v-max zawodników w TT, a ich motorynki mają ponad 200 KM na kole i na pewno nie są zablokowane ;) ), to jak to jest możliwe, że ludzie na fabrycznych sprzętach osiągają takie kosmiczne prędkości (typu Turborider, który zwykłym gixxerem prawie 400 km/h niby śmigał)? Czy to różnica np. przełożeń/zębatek, bo zawodnicy mają zoptymalizowane przełożenia pod kątem danej trasy, na której vmax np. 320 wystarcza, czy to aż takie przekłamywanie seryjnych liczników?
  4. Nie większe, tylko inne. Kładą nacisk na 2-krotne uderzenie punktowe, tak jakby 2 razy podczas jednego dzwona uderzyć w krawężnik dokładnie tym samym miejscem kasku. Ponoć to ma niewiele wspólnego z tym, co się dzieje w wypadkach, a większa sztywność skorupy powoduje, że gorzej absorbuje uderzenia o płaską powierzchnię... tyle wiem, a co jest bezpieczniejsze pewnie zależy od konkretnego przypadku :icon_rolleyes:
  5. Właśnie przerabiałem dogłębnie temat kasków na kolejny sezon. Wnioski: Możesz dołączyć do grona tych, którzy mają 6 nieużywanych kasków za 500-1000 zł + Shoei/Arai za 2000 zł, albo od razu skorzystać z dobrych rad i kupić coś porządnego. Wyjdzie taniej. Shoei/Arai kosztuje tyle, ile kosztuje, bo kupujesz produkt japoński, robiony w Japonii. Cała reszta to niestety badziew - wystarczy wziąć do ręki taki AGV, Suomy i zobaczyć, jak to jest zrobione. Jak chodzi wizjer, jak chodzą wentylacje. A potem załóż na głowę Shoei'a albo Araia i się przejedź. Ja po 2 tygodniach dylematów i dzięki pomocy szanownych koleżanek/kolegów z niniejszego forum zrobiłem właśnie tak i w efekcie skończyło się na XR-1100. Pierwszy raz nie miałem problemu z latającą głową powyżej 200 km/h właśnie w tym kasku. W dodatku zamiast kupować w Polsce, gdzie kosztuje ponad 2000 zł (mówią o egzemplarzach z grafiką) warto zamówić w niemczech/anglii. Za 1400 zł masz kask z najwyższej półki, robiony ręcznie przez Japońców. Tylko koniecznie powinna to być wersja europejska, a nie amerykańska (cięższa) albo japońska (na inny typ głowy). Jeżeli coś namąciłem, to proszę o skorygowanie :)
  6. Dokładnie, pamiętam akcję, gdzie jakaś spółdzielnia mieszkaniowa postanowiła dać alternatywę ludziom, którzy nie płacą czynszów i zaproponowała wykonywanie prac społecznych w zamian za umorzenie części czy całego długu. Ponoć nikt nie chciał o tym słyszeć, "bo wykonywanie takich prac to kompromitacja".
  7. Właśnie, zamiast wsadzać i utrzymywać za moje podatki, robić tak, żeby ściągać od nich kasę. Wtedy odechce się głupot.
  8. A ja właśnie robię - w dodatku naocznie przekonałem się kiedyś, że policja potrafi być bardzo skuteczna. Po jednym telefonie wykonanym w centrum wawy delikwent przejechał dosłownie kilka przecznic (jechaliśmy za nim po zgłoszeniu podejrzanego, szczerze powiedziawszy bez większej nadziei) i nagle jak w amerykańskim filmie wyskoczyło kilka radiowozów na kogutach i momentalnie go zatrzymali na dmuchanie.
  9. To jest właśnie rzecz, której się nigdy nie dowiemy, bo nie wiemy, co by było gdyby... Mam znajomą, która pracuje z więźniami i generalnie robi chyba to, co się nazywa "resocjalizacją". Rozmawiałem z nią wiele razy i ona uparcie twierdzi, że surowość kary nie stanowi czynnika, który zniechęca do konkretnego motywu, bo ma do czynienia właśnie z takimi ludźmi, którym generalnie to "wisi" czy pójdą do wiezienia itd. Ale ja mam nieco inne doświadczenia: wychowałem się w Afryce i do dziś mam zakodowane, że za zrobienie czegoś złego (obojętnie, czy to będzie kradzież, przelecenie żony czy dziewczyny kolegi, morderstwo) dostaje się kosę pod żebra, co definitywnie kończy temat. Dodatkowo mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że DLA MNIE wizja kary stanowi poważny hamulec do szalenia za kółkiem. Zdaję sobie sprawę, że jeżeli koziołkujący motocykl poturbuje albo zabije osobę postronną, to czeka mnie kara (nie wspominając o oczywistych konsekwencjach psychicznych).
  10. No i w sumie napisałeś dokładnie to, co "tunerzy, którzy sypią opiniami" napisali w pierwszych postach :icon_rolleyes:
  11. Jak Ci się totalnie nudzi, to możesz jeszcze przemyśleć zamontowanie kierunkowskazów z tyłu ;)
  12. Kupić gixa 750 i ciągle myśleć, że można było mieć 1000? :icon_mrgreen:
  13. No podobnie, ewentualnie kwestia rocznika w tą albo w tą - cena chyba bardziej od ogólnego stanu zależy i tego, czy moto zarejestrowane/eksploatowane w Polsce. Tak mi się wydaje, bo sam od pół roku klikam za wersją K5/K6...
  14. No a czemu nie litrowy gixer k2? Cenowo właściwie to samo, co 600, a więcej mocy przy tej samej prawie wadze. I w tym roczniku właściwie nie masz dylematu którą markę wybrać ;)
  15. Dzięki! Właśnie chodzi mi o to, żeby się nie nadziać na jakieś ubezpieczenie, które ma tyle "kruczków", że w razie wypadku spotkam się z odmową. Ktoś mi kiedyś doradzał Wartę. Może ktoś jeszcze się wypowie, kto miał przykre zdarzenie i zna sytuację z perspektywy szpitalnego łóżka?
  16. Chodzi mi tylko o sytuację, w której będę miał dzwona i się uszkodzę. Jaką polisę wykupić, żeby ograniczyć sobie problemy finansowe w przypadku połamania się i np. konieczności wielomiesięcznej rehabilitacji?
  17. Chciałem prosić Was o radę. Uprzedzając fakty chciałem wykupić polisę ubezpieczeniową na zdrowie i życie. Prowadzę działalność gospodarczą i płacę ZUSy, ale chodzi mi o to, żeby mieć jakieś zabezpieczenie na koszty leczenia + (ważne!!!) rehabilitacji. Jakoś nie wierzę w instytucję ZUSu, co chyba zrozumiałe. 1) Czy możecie polecić jakiegoś rzetelnego ubezpieczyciela? Może ktoś z Was zna temat z autopsji i może coś doradzić/odradzić? 2) Wiadomo, że wypadki podczas oficjalnych zawodów są zazwyczaj wyłączone z polisy. Ale jak się ma wypłacanie ubezpieczeń w przypadku, gdy winę za wypadek ponoszę ja i biegli/policja stwierdzi, że jechałem niezgodnie z przepisami (np. za szybko)? Wiem, że temat nieco "trudny", ale ważny. Zanim posłucham bełkotu pracowników firm ubezpieczeniowych chcę zasięgnąć Waszej pomocy. Będę wdzięczny za wszelkie wskazówki :flesje:
  18. To co napisałeś jest smutne z tego powodu, że właśnie tak rozumują władze państwowe i unijne. Budowa torów wyścigowych i inwestonie w szkolenie i zwiększanie świadomości kierowców (samochodów i motocykli) jest z ICH PUNKTU WIDZENIA nieopłacalne. Właśnie dlatego zamiast robić takie obiekty i szkolić, wolą zmieniać prawo, które zwiększa wpływy do kasy. Dlatego mamy coraz surowsze mandaty, jeszcze bardziej absurdalne ograniczenia prędkości itd. Jedyną inicjatywą, która nie przynosi zysków bezpośrednich dla państwa jest montaż popularnych "leżących policjantów". Tu oczywiście też nie chodzi o bezpieczeństwo pieszych czy kierowców (gdyby naprawę o to chodziło, zbudowaliby po prostu chodnik czy bezpieczną drogę), ale o to, żeby pokazać wyborcom, że "coś się dla nich robi", więc oczywiście jest to również biznes, tyle że obliczony na dłuższą metę.
  19. Bo sam regularnie siada na gazie za kółko, pewnie tak, jak gliniarz, który podczas kursu na zmniejszenie ilości punktów karnych w Radomiu pitolił mi głupoty o tym, że "każdemu się może zdarzyć" :sad:
  20. Licznikowe prędkości to opowieści o żelaznym wilku. Podobno ktoś go widział i podobno kogoś wilk przeleciał :icon_mrgreen: Mi cinquecento sporting poszło "licznikowo" grubo ponad 180 km/h (nie wiem o ile grubiej, bo wskazówka oparła się na obudowie tablicy wskaźników). Niby szliśmy w dół na odcinku Rościszów-Walim (chyba rajd Nikon) i trochę sprzęt był dłubnięty, ale nie wierzę w takie rzeczy. Nie zmienia to faktu, że mi ze strachu włosy pod kaskiem się jeżyły, kto zna te rejony ten wie o co chodzi :buttrock:
  21. To chyba na kołach 12" Ci tak pokazywało :icon_mrgreen:
  22. Nie mam pojęcia, bo do jakichś 8-9 k obr/min wszystko odbywa się rewelacyjnie. Natomiast czasem jest lekki problem przy maksymalnych obrotach, ale w sytuacji mocnego wkręcania i zmiany. Jeżeli przyspieszam jakoś umiarkowanie, to zmiana nawet powyżej 11-12 wychodzi elegancko. Dlatego zawsze wiązałem to bardziej z tym, że mam manetkę odkręconą do końca i nie "zdążam" przymknąć odpowiednio w momencie zmiany biegu. Oczywiście stosuje wstępne obciążenie dźwigni zmiany biegów... w efekcie nabrałem już zwyczaju, że przy normalnej jeździe "turystycznej" zmianiam w górę bez sprzęgła, a jak mocniej kręcę sprzęt, to jednak wolę nawet lekko rozpiąć napęd. Inna sprawa, że w samochodach jest to samo: w górę bez sprzęgła nie da się płynnie na seryjnej skrzyni, bo trzeba poczekać aż lekko obroty spadną. I też jest tak, że im się bardziej "piłuje", tym dłużej trzeba poczekać między rozpięciem jednego biegu a zapięciem następnego. Na pewno też dużo też zależy od gęstości przełożeń, ale w moto to przecież nie problem, bo są zestopniowane bardzo blisko siebie...
  23. albo Szkoda, że ja będę musiał za to płacić w podatkach, które mi jeszcze podniosą. Za odebranie życia z premedytacją powinno się spuszczać na dno wisły w betnonowych kapciach i temat załatwiony. Pasożytów się trzeba pozbywać raz na zawsze.
  24. Właśnie dlatego jak motać, to konkretnie: gaźnik, dolot, głowica, układ tłokowo-korbowodowy, wydech. A tak to imho szkoda kasy i czasu, lepiej mocniejsze moto kupić. Ale to raczej nie jest tak, że głupi japończyk w fabryce Suzuki nie potrafił zestroić motoru i tak wyszło. Ma to jakiś cel, jest dobrane do przełożeń itd. A jak "zrobisz" więcej dołu, to będzie to na przykład kosztem mniej agresywnej góry albo dużo wyższego spalania albo szybszego zużywania się elementów silnika z powodu nieodpowiedniej mieszanki. Jeżeli jeździsz w sporcie, to masz te parametry w d**e, bo liczy się wynik. Ale na ulicę to nie wiem, czy gra warta świeczki...
  25. Zależy, kto którą nogą hamuje :icon_mrgreen: To patent, który tylko rozłącza gaz w momencie zmiany biegu, tak? Generalnie fajna rzecz, bo pewnie ten patent rozłącza gaz w ułamku sekundy i to zero-jedynkowo, więc zawsze obroty spadają z maksymalną prędkością, a nie to, co machanie manetką... Właśnie się zastanawiam, jak będzie po zamontowaniui krótkiego rollgazu - bo u mnie zawsze miałem problem z płynną zmianą biegów bez sprzęgła przy maksymalnych obrotach, może z krótkim gazem będzie mi łatwiej i szybciej przymykać przepustnicę do zera.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...