Skocz do zawartości

marian65

Forumowicze
  • Postów

    843
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Treść opublikowana przez marian65

  1. No to gites :biggrin: Teraz muszę tylko znaleźć kogoś kto ma rozwalony licznik i tarczę na zbyciu...Jak coś wykombinuję to się zgłoszę,na razie dzięki za chęci :lalag:
  2. motocykl

    1. marian65

      marian65

      YAMAHA R! 2008r

      YAMAHA FZS 600 FAZER 2003r

  3. Jak w opisie.Mam Fazerka sprowadzonego z Anglii z licznikiem wyskalowanym w milach i kilometrach (mniejsza skala) co mnie drażni więc chciałbym wymienić samą tarczę na wyskalowaną w km.Nie wiem czy to możliwe bo jeszcze nie rozbierałem i nie bardzo wiem skąd wziąć samą tarczę.Może ktoś z kolegów robił takie cuś i może posłużyć dobrą radą...
  4. Tiaa,ja również jestem zdania że moto kupuje się po to by w pełni móc korzystać z jego możliwości (oczywiście nie znaczy to robić w każdych warunkach).Nie dziwię się autorowi że chce usunąć blokadę bo jest to moim zdaniem nie fer ze strony żółtków że takie coś robią.Ciekawe co wykombinowali w R1 i czy tu również jest blokada bo nie chce mi się wierzyć by tylko tyle jechała... ks-rider w Polsce obowiązują ograniczenia nawet na autostradach.Nie oznacza to że ktoś się tym przejmuje.Zdarza się latać ile fabryka dała (nawet często :icon_razz: )ale trzeba znać dobrze drogę i w odpowiedniej porze żeby nie zrobić sobie kuku (drogi nie te... :banghead: ).Niestety nie da rady pociągnąć z tą szybkością kilkadziesiąt km jak w niemcowie ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. :buttrock:
  5. Czy ktoś z szanownych kolegów dysponuje instrukcją do Fazerka z 2003r po polsku i mógłby mi podesłać skan?Niestety nie znam angielskiego a tylko taką posiadam :banghead: :icon_evil:
  6. ks-rider Dobrze że jesteś cały,a jeszcze lepiej że nie płynie w Twoich żyłach krew murzyńska albo żydowska bo dopiero wtedy zostałbyś podsumowany na forum tolerancyjnych motocyklistów... :icon_mrgreen: :buttrock:
  7. Panowie rozpisujecie się szeroko na temat szkolenia,torów a nawet szczęścia naszych motocyklistów które pozwalają im jeździć dobrze mimo niesprzyjających warunków w kraju.Myślę o ludziach nie korzystających z torów.Jestem zdania,że wszystko tu zależy od zaangażowania tychże. Po pierwsze teoria-dostępna w książkach i necie, po drugie-grupy zapaleńców znających tą teorię i spędzające każdą wolną chwilę w siodle i przekazujące sobie na wzajem nabyte umiejętności na wybranych drogach i winklach Ci ludzie są oswojeni z szybką jazdą i umieją zamknąć oponę nie tylko na rondzie ale i przy znacznych szybkościach.Kolega pisze że brak u nich profesjonalnego szkolenia.Fakt.Gdybyśmy mieli kogoś kto by z równym im zaangażowaniem i w profesjonalnych warunkach ich szkolił to jestem pewien że szybko mielibyśmy naszego-polskiego Rossi.Co do umiejętności reszty-jeśli jeżdżą ileś tam lat to z pewnością jeżdżą dobrze na odpowiadającym im poziomie(dowód-żyją).Kto jeździ dobrze i szybko w normalnych warunkach po zwykłych drogach i nie pozwoli się zabić jest prawdziwym mistrzem i mam do niego o wiele większy szcun niż do zawodnika umiejącego robić najlepsze czasy na torze bo ten chcąc korzystać ze swoich umiejętności poza nim szybko zginie. :buttrock:
  8. qunio-Wybacz że się z tobą nie zgodzę co do poziomu naszych motocyklistów.W 88 roku latałem po naszych winklach z wieloma kolegami i to nie koniecznie dosiadającymi zachodnich maszyn nie gorzej od pokazanych na filmie Japończyków.Nie wiemy nic o tych ludziach ani o tym jak się szkoli motocyklistów w Japonii,wiem za to że nasi motocykliści będący w zasadzie samoukami bo kurs P.J. kat A praktycznie niczego nie daje gdyby zyskali większy dostęp do torów i za możliwie niską opłatą to pokazali by światu jeszcze nie jedno.Fakt,że nie dopisuję ideologii do jazdy w kiepskich warunkach,np w deszczu nie musi oznaczać że sobie w tych warunkach nie radzę podobnie jak większość motocyklistów w kraju.Niestety,w tej zabawie od zawsze obowiązuje naturalna selekcja i kto lata na motocyklach dłużej musi być w mniejszym lub większym stopniu dobry bo słabi i lekkomyślni odpadają za zwyczaj bardzo szybko... :buttrock:
  9. Nie przesadzajmy,ale myślę że kilka przykładów takiej skutecznej pomocy lub wypowiedzi ludzi którzy z niej korzystali załatwiło by sprawę.Poza tym mogło by wielu z nas przekonać do skorzystania z pomocy psychologów w razie potrzeby. :buttrock:
  10. Ale w ciąż jeżdżę i motonga naprawiać nie muszę :icon_razz: Poza tym w moim wieku eksperymenty bywają niezdrowe a żoneczka szybko by mi wbiła do głowy wyższość puszki nad motocyklem gdyby kolejny rachunek za naprawę zgruzowanego sprzęta otrzymała... :sad:
  11. Może napiszę ni w pięć ni w dziewięć bo nie mam siły czytać wszystkich postów .Też jestem zdania że trening czyni mistrza ale... Trzeba mieć starego grata lub wykupione AC i twarde gnaty na taką zabawę.Noo i oczywiście miejsce gdzie nas nikt nie rozjedzie w razie gleby.Osobiście jestem zdania że motocykla nie wymyślono do jazdy w deszczu ani po wodzie dla tego w miarę możliwości unikam takich warunków na drodze.Jeśli już muszę jechać w deszczu to staram się to robić unikając kałuż(a nuż kryją wyrwę w jezdni),namalowanych pasów(są śliskie) i zachować odległość od innych pojazdów.Hamuję używając silnika,dużo słabiej przedniego hebla niż tylnego i w miarę możliwości nigdy na paskach.Przyspieszam też dużo wolniej by uniknąć uślizgów koła.Na winklach odkręcam zdecydowanie słabiej i staram się przejechać z mniejszym pochyleniem maszyny.Co do koncentracji to przychodzi samo na skutek nieprzyjaznych warunków na drodze.Aha,staram się jechać z taką szybkością by w razie czego stracić tylko zęby,ale się nie zabić :buttrock: Pewnie koledzy napiszą że jeżdżę jak ciota,ale robię tak od zawsze (ponad 30 lat)i nigdy nie miałem gleby na mokrym...
  12. tadeo_gites.Mamy już kilka wypowiedzi a ja ciągle nie kapuję na czym ta pomoc polega.Może ktoś z wtajemniczonych np.Ty mógłby posłużyć się jakimś przykładem by odróżnić pomoc psychologa od pocieszenia księdza? NA CZYM TO POLEGA? :wacko:
  13. Hmm pożyczyć z mojej firmy się nic nie da bo nic nie ma.Będę musiał pracować jak ginekolog w gumowych rękawiczkach,ale na przyszłość muszę sobie takie cuś kupić lub samemu sfabrykować bo wnerwia mnie żywica lepiąca się do rąk że nic złapać nie można. :buttrock:
  14. Kolego wyluzuj,nie starałem się nikogo urazić.Po prostu pewnych rzeczy nie kapuję i po prostu nie wiem na czym ta pomoc ma polegać.Moja znajomość z psychologiem ogranicza się do typa który wraz z BHPowcem szwęda się po kopalni i dopierdziela się do narzędzi firmy TOPEX (elektryk powinien mieć atestowane - ale firma nie dała więc ma z marketu)a nie widzi wyprutego stropu pod którym może ktoś zginąć. Jeśli więc jesteś w temacie to oświeć mnie na czym ta pomoc powinna polegać bo o ile wiem to do tej pory najlepsi w pocieszaniu bliźniego byli księża... :buttrock:
  15. O.K. Koledzy,dzięki za bezcenne rady.Z pewnością skorzystam :notworthy: Na razie w ramach wolnego czasu obskoczyłem sklepy w poszukiwaniu wałka do kulania ,ale bezskutecznie.W niedzielę(oczywiście po mszy :icon_mrgreen: i jak mnie nikt nie zaskoczy niezapowiedzianą wizytą)biorę się do roboty :buttrock:
  16. Nie mam nic przeciwko rowerzystom czy skuterowcom ale nie cierpię debili na drodze robiących coś bez wyobraźni bo mają pierwszeństwo,bo im wolno.Już widzę tych asów na rowerach,nawet bez karty rowerowej i znajomości kodeksu drogowego ale wiedzących co im wolno jak wyjeżdżają wprost pod nasze koła wzorem pieszych korzystających z pasów tylko nieco szybciej... :evil:
  17. Proponuję najprostszy sposób zdławienia: ograniczenie obrotu manetki do 10 mm :icon_mrgreen: :banghead: Zmaleją osiągi a masa i lanserski wygląd moto pozostanie.
  18. Piotrze jeśli pozwolisz to mam pytanie odnośnie erłanow na wtrysku.Jakie Twoim,czyli fachowca zdaniem są maksymalne przebiegi tychże (oczywiście nie myślę tu o torze)w sytuacji gdy się dba o maszynę?
  19. Najszczersza prawda.....ale z tą pozycją srającej żaby na R1 :banghead: to był chyba złośliwy przytyk,noo przyznaj sam...
  20. Qurim jesteś artystą! Moje dzieła nie wyglądają tak schludnie przed szlifowaniem i bez szpachli,będę musiał jeszcze poszukać i zanabyć taki wałek do kulania.Jak tylko znajdę wolną chwilę to biorę się za fazerka i to nie z dobrego serca ale żeby wypróbować te nowe wynalazki do malowania.Dzięki za cenne rady :notworthy:
  21. Hmm,ciekawa sprawa z tą pomocą psychologiczną.Wiadomo idziemy za zachodem więc psychologa mamy na każdym kroku.Mam tylko pytanie na czym ta fachowa pomoc polega?Czy w przypadku gdy zostanę ranny lub kaleką na drodze to psycholog mnie uleczy?A może wskrzesi zabitych krewnych?Nie rozumiem co osoba postronna,która nie czuje naszego bólu ani bólu po stracie naszych najbliższych może powiedzieć normalnemu,trzeźwo oceniającemu sytuację człowiekowi.Nie powie przecież że jest dobrze gdy jest źle,nie wmówi nam też że nie ma co się przejmować tym że mamy połamany kręgosłup lub tym że ktoś nam bliski cierpi lub nie żyje.NA CZYM WIĘC TA POMOC POLEGA :banghead: :icon_question:
  22. _Monter_zawsze tak robiłem swoje maszyny,ale o nabijanych sprejach pierwsze słyszę.Nie chce mi się za bardzo paprać i mam cholernie mało czasu a synalek dwie lewe ręce.Jeśli nie znajdę dla niego używki to trudno,poświęcę się i sam mu to zrobię ale w żadne nauki nie wierzę bo jest na to odporny.Jak Ci się wydaje,czy te nabijane spreje są lepsze od pistoletu?Jeśli jakość jest porównywalna to poszukam i przynajmniej będzie mniej roboty z malowaniem. :buttrock:
  23. Niestety,pęknięcie ma ok.20 cm i jest paskudnie poszarpane chociaż bez ubytków.Poza tym ślad szlifa na połowie owiewki.Wygląda to paskudnie ,a jak wiadomo stan maszyny świadczy o właścicielu :bigrazz: Nie chciał bym żeby młody nabrał złych nawyków.Co do lakieru to być może masz rację,nie wiem też czy w ogóle uda się coś znaleźć w dobrym stanie bo najczęściej widzę owiewki do klejenia...
  24. Kolego wszyscy piszą o opanowaniu mocnych maszyn więc ja napisze inaczej.Maszynę można opanować bez problemu jeśli ma się zdrowy rozsądek,problemem natomiast jest umiejętność poruszania się tą maszyną po drogach.Wyczucie jej i znajomość jej i swoich możliwości plus znajomość przepisów( które można ew.olać a do których trzeba się bezwzględnie dostosować) a to się nazywa doświadczenie.Trochę kijowo je zdobywać gdy moto leci szybciej niż jeździec myśli,zwłaszcza w ruchu miejskim.Tutaj nie ma czasu na myślenie o maszynie,tu trzeba myśleć i obserwować to co cię otacza by nie dać się zabić.Dla tego jestem zdania że do puki nie zdobędziesz doświadczenia na drogach to odpuść sobie litry.Co do R1 to może jest i zwrotna i poręczna w mieście ale serce krwawi gdy się słyszy ciągle załączające się wentylatory z przegrzewającego się na skutek zbyt małej szybkości silnika.Po mimo Twoich zapałów doradzał bym chociażby na jeden sezon coś z 600 i to nawet nie R6 do puki nie połapiesz się w jeździe bo na prawdę szkoda Twojego zdrowia i maszyny bo za darmo jej przecież nie dostaniesz,a części też nie są tanie... :buttrock:
  25. Bardzo proszę o radę bo nie mam czasu jeździć.Syn delikatnie rozbił fazerka tzn.pękła czasza ale bez ubytków,ramka łącząca reflektory,lusterko,pogiął gmola i obtarł lewy dekiel i kierunkowskaz.Teraz klęczy prosząc o pomoc.Zastanawiam się po przejrzeniu cen na allegro czy ma sens dawać do naprawy czaszę a potem płacić za naklejki i malowanie u lakiernika czy lepiej kupić używkę w b dobrym stanie? Młody zapłaci oczywiście zaciągając kolejny kredyt u mnie (którego nie spłaci nigdy :angry: ).A może ktoś ma potrzebne części i mógł by mi odsprzedać ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...