Skocz do zawartości

Tomek Kulik

Spec
  • Postów

    3961
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez Tomek Kulik

  1. Słychać stuk z powodu prozaicznego. Skrzynia motocyklowa nie jest synchronizowana. W momencie gdy stoimy na luzie, wałek sprzęgłowy się obraca tak jak wał korbowy silnika, z uwzględnieniej przełożenia pomiędzy silnikiem a skrzynią. Czyli ma jakiś "rozpęd" wynikający ze swojej masy i obracania się (w uproszczeniu). Zaś wałek zdawczy nie obraca się bo koła się nie obracają. Włączając pierwszy bieg sprzęgasz ze sobą oba wspomniane wałki przy użyciu kół zębatych owej jedynki. Czyli zazębiasz ze sobą dwa elementy z których jeden się obraca a drugi nie. Odbywa się to za pomocą prostego sprzęgła kłowego a nie synchronizatora (jak w samochodzie). Dlatego słyszysz stuk. Ten irytujący dźwięk jest tym silniejszy im wyższe obroty ma silnik w momencie wcisnięcia sprzęła i im bardziej ciągnie sprzęgło. Sprzęgło mokre zawsze nieco ciągnie, lecz najbardziej jest to wyczuwalne przy zimnym silniku zalanym olejem który wyraźnie gęstnieje wraz ze spadkiem temperatury. Dlatego dodawanie gazu przed włączeniem pierwszego biegu rozpieprza sprzęgiełka kłowe. Zmniejszenie rzeczonego stuku można uzyskać przez właściwą regulację sprzęgła, żeby na pewno nie ciągnęło bardziej niz wynika to z lepkości oleju, uzywanie oleju o niskim pierwszym parametrze lepkości (10W... zamiast 20W...) oraz włączanie biegu przy niskich obrotach silnika. Przy silniku gorącym, w ruchu ulicznym unikajmy przegazówek przed włączaniem jedynki. To tylko pogarsza stan skrzyni.
  2. Co to znaczy "wziol"? Mam kumpli w woja, którzy pochodzą z najróżniejszych regionów polski i takiego słowa nie słyszałem nawet od rodowitych ślązaków. Pozdrawiam Śląsk :) Wracając do tematu, przytoczę epizod który miał miejsce dwa dni temu na skrzyżowaniu ulic Górczewskiej i Powstańców Śląskich. Trwa tam mała reforma ruchu z powodu budowy nowej nitki ul. Górczewskiej. Linie białe mieszają się z żółtymi. Uważać trzeba nie tylko na poczynania kursanta, także na innych uczestników ruchu jadących obok. Jednak tego dnia sytuacja obok nas była komfortowa, bo jako jedyni zbliżaliśmy się do skrzyżowania od strony Bemowa. Będąc około 100 metrów przed samym skrzyżowaniem zauważyłem że dwa auta jadące z przeciwka skręcają w swoją lewą stronę, czyli przed nami. Jednak odległość była bezpieczna, nasza prędkość niewielka - około 40 km/h. Wspomniane auta sprawnie opuściły skrzyżowanie nie zmuszając nas nawet do ujęcia gazu. Nagle za owymi samochodami na skrzyżowanie wtargnął sznur samochodów które skręcając także w swoją lewą stronę ewidentnie zajechały nam drogę 8O . Rzut oka na sygnalizację - mamy zielone, piesi równolegle z nami także mają zielone. Kumaty kursant zwalnia wyraźnie bez mojego polecenia i trąbi :lapagora: . A co? W końcu sytuacja niebezpieczna dla nas. A kolesie w autach bezceremonialnie przejeżdżają przed naszym nosem wymuszjąc bezczelnie pierwszeństwo, siedząc jeden drugiemu na dupie, żeby motocykl nie przejechał. Gdybym leciał swoim starym mercem - chyba bym walił, w pasach jeżdżę :mrgreen: A tutaj trzeba było siedzieć na motocyklu i ograniczać się do trąbienia i okazywania palca grzecznościowego przejeżdżającym nam przed nosem :) Zastanawiam się co myślał sobie taki pedał jeden z drugim, zajeżdżając drogę jednośladowi?
  3. Wy to swoje powiedzenia trzymajcie dla siebie i kolegów kowbojów - kowboju. Pieprzysz jak potłuczony, szukasz okazji by kogoś zdyskredytować. Pomyśl chłopie co Ty opowiadasz porównując silnik V2 z R4 podobnej pojemności i mocy. Myślisz że w Polsce zostali sami debile którzy uwierzą w Twoje teksty tylko dlatego że jesteś Januszem? Tutaj niektórzy dosiadają bandziorów i esfałek. Mamy okazję do porównań - daruj nam swoje opinie które są tak rzetelne jak jakość zjawiska zwanego kulturą amerykańską (w cudzysłowie kulturą). Kolega Embe przytacza fakty które znajdują potwierdzenie w subiektywnych odczuciach po przejażdżce obiema wspomnianymi maszynami. Zatem nie traktuj ludzi w Polsce jak gamoni, bo sam wielokrotnie sam sobie zaprzeczyłeś w wypowiedziach. Skoro Sebastianowi teoria pokrywa się z praktyką, a Tobie to nie pasuje, to zastanów się czy aby nie przesadzasz z pewnością i wiarą we własną nieomylność.
  4. Trzy posty wyżej podałem linka. Pasmotricie, padumajecie, paniajecie. Paka.
  5. Ja tylko dodałem swoje spostrzeżenia do poprzednich, z którymi całkowicie się zgadzam. Z twoimi też.
  6. Ma rację bytu. Chodzi o to że chcąc zachować tor jazdy na zakręcie i pokonać go z możliwą dopuszczalną prędkością' date=' musisz pamiętać o pewnych proporcjach do zachowania. Zacieśnienie zakrętu musi spowodować mocniejsze pochylenie maszyny przy tej samej prędkości. Przyczepność jaką oferują Ci opony i nawierzchnia jest stała, o ile nagle nie zmieni się stan nawierzchni (teoria!). Zatem zakładając że pokonujemy zakręt wykorzystując przyczepność z pewnym STAŁYM marginesen bezpieczeństwa, zacieśniając skręt musimy zmniejszyć prędkość proporcjonalnie do wspomnianego zacieśnienia - prostując maszynę możemy przyspieszać proporcjonalnie do prostowania się toru jazdy. Jeżeli złożysz (pochylisz) maszynę mocniej niż wynikałoby to z przyczepności opon i nawierzchni oraz [b']aktualnej[/b] prędkości jazdy - leżysz lub jesteś zmuszony do wyprostowania toru jazdy. Czy uda Ci się zmieścić w pasie ruchu (na drodze) to już inna kwestia. Albo zerwiesz przyczepność poprzeczną opon do nawierzchni - albo musisz się zmniejszyć pochylenie dla uniknięcia gleby. Bo jechałeś w danym momencie za szybko jak na daną krzywiznę zakrętu i dysponowaną przyczepnością. Przejdźmy za szczyt zakrętu. Zaczynamy przyspieszanie, bo tor jazdy nam się prostuje. Tutaj problemy pojawiają się na nawierzchni mokrej lub w przypadku maszyny o nadmiarze momentu obrotowego. Nie mocy lecz momentu. Przykład - Suzuki Bandit 600 vs SV650. Na śliskiej nawierzchni spokojniej i mniej stresowo jeździ się bandziorem który ma więcej kucyków lecz mniej niutonometrów. Łatwiej esfałka zerwie przyczepność na wyjściu z zakręty przy tych samych obrotach i zapięty biegu. Przyspieszenie może być na tyle mocne, na ile pozwala nam przyczepność i krzywizna wyjścia z zakrętu. Jeżeli przyczepność zerwiemy to leżymy lub walczymy power slid'em. Jeżeli przyczepności starczy lecz przesadzilismy z gazem - maszyna zmusza nas do mocniejszego prostowania niż wynika ze wspomnianej krzywizny toru jazdy na wyjściu. Zakładamy że nie mamy zamiaru opuszczać pasa ruchu którym się kulturalnie :evil: poruszamy. Zatem prędkość na końcu prostej dostosowujemy do takiej jaka pozwala nam na spokojne pochylenie maszyny i skutkiem tego skręcanie. W miarę zacieśniania skrętu, pochylamy maszynę coraz mocniej zmniejszając prędkość na tyle tylko by przyczepności nie zerwać. Czyli odjęcie gazu tylko na tyle by nie trzeba było kłaść się mocniej. Zbyt duże odjęcie gazu zmusza nas do amniejszenia pochylenia i powoduje straty prztz niewykorzystanie przyczepności. Wyjście z zakrętu. W momencie minięcia szczytu zakrętu przyspieszamy na tyle mocno by nie zerwać przyczepności tylnego koła, oraz by by uniknąć nadmiernego wynoszenia maszyny na zewnętrzną. Zbyt silne i wczesne przyspieszanie zmusza do zmniejszenia pochylenia co skutkuje wyprostowaniam toru jazdy. Chyba że ciśniemy wewnętrzną ręką maszynę zmuszając do jazdy w pochyleniu - ryzykujemy jednak zerwanie przyczepności na wyjściu. O ile odwalimy szlifa i nic nie trafimy - pół biedy. Jeżeli opanujemy uślizg i wyjdziemy na prostą - nie ma problemu. Jednak najniebezpieczniejszą sytuacją jest taka gdy maszyna po uślizgu tylnego koła staje bokiem do kierunku jazdy. Wtedy dysponując sporym pędem robi salto w bok przez grzbiet i zazwyczaj robi kuku zawodnikowi. Zwłaszca gdy spadnie na niego z kilku metrów.
  7. Przyczyn jest wiele, jednak jedną z nich jest olewcza postawa naszej komunistycznej i niekompetentnej władzy. Konkretnie atakuję Ministerstwo Infrastruktury które jest odpowiedzialne za bzdurne przepisy egzaminacyjne, skutkujące głupotami w toku szkolenia kandydata na kierowcę. Po jaką cholerę mamy aż tyle manewrów na placu egzaminacyjnym. Przecież manewry ze zrozumieniem wykonuje co dziesiąty kursant. Reszta liczy pachołki i obroty kierownicą - inaczej nie są w stanie prawidłowo wjechać w stanowisko. Potem w realnej walce na ulicy taki koleś nadal nie potrafi parkować, bo nie umie kierować auta ze zrozumieniem. Ten jeden na dziesięciu parkuje bez kłopotu. Ktoś zapyta do czego zmierzam. Chodzi mi o to że na fikcyjnych manewrach ludzie spędzają większość czasu na kursie, a potem i tak nie radzą sobie z tym w życiu. Jednak nie spotkałem się z opinią jakoby źle wykonywane manewry były przyczyną tragedii. To po jaką cholerę wymagać tego na egzaminie? Nie będzie bzdur na egzaminie - nie będzie na kursie. Będzie więcej jeżdżenia po ulicach. Druga sprawa to brak selekcji i weryfikacji instruktorów i egzaminatorów. Każda łachudra która ma prawko trzy lata, średnie wykształcenie (bez matury) i nie była karana za przestępstwa w ruchu drogowym może ubiegać się o uprawnienia instruktora. Podsumowując - mamy gówniany system kształcenia i egzaminowania kierowców. Ośrodki egzaminacyjne poza kontrolą Państwa blokują rozporządzenie o egzaminie rejestrowanym na video. Szkoda gadać. To co napisali ww. temacie moi przedmówcy jest prawdą, ja jedynie dopisałem swoje stanowisko w tej sprawie.
  8. Zielonka k. Warszawy. Niejaki Paweł Boruta. Nawet zna się trochę :evil: Polecam. Też mam GS500, na szkółce.
  9. Miałem kiedyś przejścia z uszczelnieniem wałka zdawczego w TW200, który jest podparty z obu stron 8O Coś jak w Junaku, do zmiany z zębatki trzeba powalczyć z olejem i uszczelką :? Okazało się że fabrycznie były uszczelniacze cieńsze niż przewiduje polska norma przy tych samych średnicach osadzenia i uszczelnienia. Wstawienie grubszych o 2 mm skończyło się obcieraniem zabezpieczenia zębatki z jednej i łańcucha z drugiej strony. Co tu zrobić by uszczelniacze osadzić głębiej? Zdjąć nieco materiału z uszczelniacza od wewnętrznej strony. Płaska powierzchnia (szyba hartowana), na to papier ścierny i ruchami kolistymi splanowałem simmeringi o wspomnianą grubość. Działa bez kłopotów. W przypadku gdzie chodzi o 0.5 mm można sobie darować planowanie. Chyba że okaże się że wszystko jest ścisło pasowane i nawet owe pięć dych decyduje o niezawodności podzespołu.
  10. Optymista. Znam warsztat gdzie mechanik podobno motocyklowy nie był w stanie powiedzieć czy skrzynie motocyklowe są synchronizowane' date=' albo czy większa wartość w oznaczeniu ciepłoty świecy oznacza świecę zimniejszą czy gorętszą. W wielu warsztatach pracują lamusy i ciapciaki bez szkoły i obycia z ksiązkami serwisowymi, o ogólnej mechanice i ślusarstwie nie wspominając. [b']Nie we wszystkich, w wielu.[/b]
  11. Ślady pościnania opony mogą być skutkiem słabego tłumienia amortyzatora. Czas zmienić olej w lagach. Co do przetaczania po piachu to daruj Dominiku, już lepiej sznurkiem sprawdzać. Kto murował ten wie. Pod sznurek wszystko widać. Lepsza analiza śladów jest do przeprowadzenia po przejechania przez wodę i obejżeniu śladów zostawionych na suchym asfalcie. Ponadto jazda po łukach bez trzymanki pozwala wyczuć ewentualną różnicę w składaniu się w lewe i prawe zakręty.
  12. tak apropo sorry ze Cie poprawiam ale piszesz ze "osob trzecich" wiec gdzie masz osoby drugie ?? Panie Kolego, trzeba kilka książek najpierw przeczytać w życiu, zanim zabierze się głos na jakimkolwiek forum. Braki w języku polskim z Kolegi wyłażą.
  13. http://forum.motocyklistow.pl/viewtopic.ph...ghlight=szkodzi Proszę ten temat przeczytać uważnie. Nie ma co powtarzać czegoś co już zostało rozwałkowane.
  14. Ja leję mineralnego Motula 20W50 za 20 zł/litr kupując w bańce 4l. Zero osadów i nagarów, co stwierdzono w trakcie rozpołowienia silnika w łykend. Czyściutko w środku. Na tym oleju silnik zrobił ostatnie 20 tysięcy km. GS500 o przebiegu 55 tys. km. zachowuje się bardzo poprawnie - sprzęgło okej, spalanie oleju minimalne, kontrolka oleju gaśnie natychmiast z obróceniem wału nawet na gorąco. Zero dymienia, nawet kręcąc do maksa (kursanty lubią czasem :) :roll: ). P.S. Przyczyną rozpołowienia była konieczność wymiany łańcuszka rozrządu i ślizgacza po stronie napinacza. Reszta spoko, będzie latać ;)
  15. Simmeringi - PREMA, ul. Jaktorowska w Warszawie. Jeżeli Larsson i inne sklepy z częściami motocyklowymi zawiodą - zostaje serwis koparek i innej hydrauliki siłowej. Panorama firm...
  16. Od roku użytkuję kask enduro oferowany w Lidl'u. Wrażenia: - dobre, pewne i wygodne w obsłudze zapięcie - tapicerka przyjemna i łatwa w praniu (pianką) - daszek odpadł po pierwszej glebie w terenie, został... przynitowany do skorupy :) - pękający lakier, dzięki czemu skorupa ma fakturę chińskiej porcelany 8O - kask za niewielkie pieniądze do jazdy rekreacyjnej z niewielkimi prędkościami, a to z powodu wykonania skorupy we wtryskarce. To nie jest laminat! Jeżeli ktoś nie ma kasy na fachowy garnek, lepiej zrobi kupując wspomniany kask niż jakiekolwiek wypasione Tornado. Ogóle wrażenie pozytywne, zjawisko pękającego lakieru dotyczy mojego egzemplarza, innych nie znam.
  17. Najpierw płukanie wrzątkiem z fosolem z stosunku 1:10, dwa razy zalewamy do pełna. Za każdym razem zostawiamy zalany bak na kwadrans. Następnie na równo z korkiem zalewamy czystą wodą, ustawiamy bak tak by miejsce spawane było w najwyższym miejscu. Woda ma być tuż pod miejscem lutowanym (spawanym). Niewielkie szczeliny do 1 cm można lutować cyną przy użyciu kolby do rynien. Jednak cyna nadaje się do miejsc które nie są obciążone naciskiem lub drganiami. W innych przypadkach należy stosować lutowanie twarde, czyli mosiądz + palnik. Ostatecznie zostaje nam "migomat". Co do poziomu wody to musi być możliwie blisko miejsca naprawianego by niedopuszczać do gromadzenia się oparów w baku. Podczas naprawy powstaje dużo pary wodnej która wypiera ewentualne resztki oparów na zewnątrz baku. Dzięki zjawisku obfitego wydzielania się pary wodnej unikamy ryzyka wybuchu.
  18. Jak olej syntetyczny może uszkodzić sprzęgło? Nie umiem sobie na to pytanie odpowiedzieć, specem od mechaniki nie jestem. Co do rozklejania sprzęgła, to w każdej swojej maszynie rozklejam przed rozruchem zimnego silnika. Szkoda skrzyni i reszty napędu by zaniedbywac rozklejania niezależnie od rodzaju oleju. Honda CBF250 którą katujemy na szkółce jest zalana przez serwis olejem syntetycznym 15W50 Motula i sprzęgło trzeba rozklejac każdego ranka przed pracą.GS500 zalana jest olejem mineralnym Motula 20W50 i zachowanie się sprzęgła jest bardzo podobne jak w CBF. Pozdrawiam Piotra Dudka i czekam na odpowiedź :D
  19. To ty optymista jesteś :-D 7 milimetrów ściągnąć śrubami... Ten temat to jakaś prowokacja, czy ja taki niekumaty jestem? Idę spać, tak będzie najlepiej...
  20. To ja już spać idę... Pozdrawiam serdecznie i życzę samych zakrętów na wakacyjnych wyjazdach.
  21. Słuzyłem z Żandarmerii i pamiętam z wykładów o zatrzymaniu i kontroli drogowej, że tak jak wspomniał Świniak - nie wolno stosowac kolczatek ani taranować, spychać samochodem, itp. Należy utrzymać o ile to możliwe kontakt wzrokowy i mówiąc skrótem "zapędzić w kozi róg". W opisanym wyżej przypadku policjanci narazili bezpodstawnie motocyklistę na utratę zdrowia i życia. Brak prawka nie ma nic do rzeczy. Abstrachując od przepisów o prawie jazdy, w momencie podjęcia interwencji nie wiedzieli jeszcze że nie ma uprawnień. Fakt że koleś jechał bez uprawnień to jedna, a sposób przeprowzdzenia interewencji to druga para kaloszy. Przypadek ze służby w speckompanii: zatrzymywaliśmy wraz z Policją zadymiarzy na dworcu kolejowym. Zakute dresy leżały poukładane równiutko na chodniku, gdy dowódca rozkazał poprzekręcać zatrzymanych tak by głowy mieli w cieniu budynku. Ponadto sprawdzano czy wszyscy mają poblokowane kajdanki dla zabezpieczenia przed samozaciśnięciem, a straty na ciele dresów musiały być opatrywane natychmiast po opanowaniu sytuacji. Kolesie najpierw zdemolowali sklep i bufet na dworcu, potem pobili kilka osób. Jednak gdy dostali wpier**ol od policji i wojska musieli być obsłużeni tak by odnieść jak najmniejsze szkody. Takie są procedury które zostały złamane w przypadku opisanym przez tematodawcę. Prowadzący motocykl powinien dostać mandat za jazdę bez uprawnień, a policjanci zwolnienie ze służby za bezzasadne narażanie życia obywatela. O kantowaniu w opisie maszyny post factum nie wspominając...
  22. Pirrus55 napisał że najlepszym przykładem CS to chyba bedzie żużel co? - kręcą w prawo a jadą w lewo :-) Nieprawda. To jest jazda w uślizgu (z kierownicą w kontrze), zwana z angielska power slide. CS stosujem żeby skręcić, a kontrę żeby utrzymać kierunek jazdy po wystąpieniu uslizgu tylnego koła. To czy uślizg jest zamierzony (jak na żużlu) czy też niezamierzony - nie ma znaczenia. Nie mylmy zjawisk i pojęć. Jezeli chcesz skręcić w prawo - prawą ręką popchnij kierownicę. W lewo - analogicznie. Koniec dyskusji na ten temat. Nie ma co tu dywagować, trzeba jeździć i próbować. Sam już nie czuję kiedy rymuję...
  23. Skoro maszyna jedzie pod Twoim ciężarem bez dodawania gazu, to problem jest w głowie. Pamiętaj że jeżeli nie pochylisz się ciałem do skrętu - nie skręcisz. Wspomniane wyżej ćwiczenie z kręceniem kółek w "gorszą" stronę może Ci pomóc. Zatem próbuj kręcić kółka na wolnych obrotach starając się możliwie zacieśniac skręt, aż do dotknięcia ogranicznika. Swoich kursantów ciągnę za rękaw stojąc wewnątrz ósemki. Jeżeli widzę że koleś ma opory przed pochyleniem się do zakrętu, łapię za rękaw i delikatnie lecz stanowczo ciągnę do środka. Koleś musi się przekonać że nie skręci jeżeli się nie pochyli. Przeciwskręt mozemy sobie darować przy prędkościach manewrowych. Jeżeli ktoś nie umie balansowac na maszynie która jedzie sama na wolnych obrotach - nic mu nie da CS. :arrow: postawa - plecy proste, głowa do góry, nie kłaść się na bak! :arrow: ręce - łokcie luźne, nadgarstki także, dłonie pewnie trzymają kierownicę :arrow: nogi - kolana do baku, stopy ustawione palcami do środka, pięty w dół (jak na koniu) :arrow: postawę utrzymujemy mięśniami grzbietu i brzucha, a nie trzymaniem się kierownicy. NIE WOLNO TRZYMAĆ SIĘ KIEROWNICY, TRZEBA TRZYMAĆ KIEROWNICĘ! Czyli dosiad jest bardzo ważny, tak samo jak luźne łokcie. Ćwiczeniem które pozwala wyrobić dobry dosiad jest jazda slalomem bez trzymanki. Jednak do tego potrzebny jest długi i równy plac, oraz ktoś kto pokaże o co chodzi. Teoria jest taka: - rozpędzamy się do 35-40 km/h na drugim biegu - zrzucamy na luz - puszczamy kierownicę i robimy "Titanica" (patrz temat Z pamiętnika Lady Shadow) Najpierw jeździmy tak po prostej, następnie po łukach. Potem ustawiamy 3-4 pachołki co 10-15 metrów i próbujemy przejechać ten slalom jedynie balansując ciałem w stronę zamierzonego skrętu, bez dotykania kierownicy. Na luzie żeby silnik nie hamował. Bez ściskania baku kolanami nie uda się precyzyjnie skręcić.
  24. Ryży Koń ma rację. Z jednym wyjątkiem, lecz może sam przeoczył. Mianowicie po przejechaniu łuku, czyli w momencie gdy kończy nam się rozpęd, najpierw dajemy gazu i natychmiast puszczamy sprzęgło. Prawie jednocześnie, lecz we wspomnianej kolejności. Odwrotnie - można niechcący przyhamować maszynę i sprowokować podparcie. Nie strzelamy ze sprzęgła i nie szarpiemy gazem. Spokojnie, miękko, bez nerwów. Co do sprzętu, to kurs kat. A musi być przeprowadzany również na motocyklu o pojemności większej niz 125 ccm. Czy taki sprzęt jest w Twoim ośrodku? Jeżeli nie, to spytaj dlaczego nie uczą Cię na maszynie przewidzianej stosownym Rozporządzeniem MI. Najlepsza byłaby Honda CBF250, czyli taka jak w ośrodku przy ul. Odlewniczej.
  25. Kto to był ten Kardan o którym nawet w ŚM piszą? Czy on wymyślił jakiś wał?..
×
×
  • Dodaj nową pozycję...