Skocz do zawartości

Tomek Kulik

Spec
  • Postów

    3961
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez Tomek Kulik

  1. Nie ma znaczenia. Jeden zacisk niskiego napięcia idzie do stacyjki, drugi przez przerywacz jest stykany z masą. Trzecie wyprowadzenie służy do podłączenia przewodu do świecy. Obudowa cewki jest odizolowana od uzwojeń. Wsio.
  2. Biegi w dół tylko z przegazówką. Czas użycia sprzęgła nie dłuższy niż sekunda. Już o tym gdzieś było, chyba w szkole jazdy.
  3. Jeżeli przesadzisz z mixolem, to wtedy świeca będzie dostawała przebicia z powodu odkładającego się nagaru zawierającego sadzę. A sadza to węgiel - przewodnik prądu elektrycznego. Jeżeli dodamy do tego zbyt wysoką ciepłotę świecy która może być w Twoim motocyklu niedogrzana - mamy przyczynę wykańczania świec. W pierwszej kolejności zadbaj o własciwą ilość oleju w paliwie. Następnie sprawdź wartość cieplną świecy - świeca o zbyt wysokiej wartości (zimna) będzie miała tendencje do zarzucania się nagarem i sadzą. Wtedy przebicie mamy na bank. Powodzenia.
  4. Pokręcić kołem magnesowym i wszysto będzie wiadomo. Luz na stopie korbowodu będzie od razu wyczuwalny.
  5. Po prostu silnik wybuchnie. Mówię poważnie. Urwany przy wysokich obrotach korbowód powoduje rozwalenie skrzyni korbowej. Rozbieraj silnik i wymieniaj korbę jak tylko kupisz. Wymieniamy komplet: korbowód, łożysko, sworzeń korbowy.
  6. W kwestii formalnej - napis na butelce był następujący: For bajkers only Pisownia oryginalna.
  7. Kursowa SR250 w dwa sezony nawinęła 52 tyś. Każdy kto odlądał nie wierzył w rok prod. 2003, albo w oryginalność zegarów. W końcu poszła do Garwolina na... naukę jazdy :) Jeździ dalej bez żadnego rozbierania silnika (poza sprzęgłem).
  8. I tu jest pies pogrzebany. Instruktorzy. Kandydat na instruktora jazdy musi się wykazać średnim wykształceniem (bez matury), świadectwem niekaralności i posiadaniem prawka przez min. 3 lata. Na kursach instruktorskich nie ma praktyki, ino sama teoria. Ponadto nikt nie sprawdza przed takim kursem czy delikwent umie jeździć 8O Skutkiem tego mamy to co mamy. Kadrę bez selekcji, bez wiedzy i kompetencji. Na moim kursie kat. A dostałem WSK bez przedniego hamulca, żeby przez kierownicę nie latać. Przykłady można mnożyć... Spotykam się stale ze złośliwością ze strony "elek" podczas prywatnego poruszania się motocyklem po mieście. Szlag mnie trafie jak widzę czego uczą zas*ani instruktorzy w samochodach. Bo nikt mi nie powie że wszyscy kursanci z własnej inicjatywy blokują autem motocykl w korku. Albo wyprzedzanie motocykla bez zachowania przepisowego odstępu min. 1 metra, gdzie do kursanta trudno mieć pretensje (jeszcze nie umie ocenić odległości), lecz do instruktora owszem. Po to siedzi w aucie by korygować to co robi uczeń. Tak jak zachowują się instruktorzy - tak będzie zachowywać się potem większosć młodych stażem kierowców. UWAGA NA "ELKI"!!! Ktoś powie że robię we własne gniazdo, a ja odpowiem że wstyd mi za wielu instruktorów. Nie identyfikuję się w żaden sposób z towarzystwem które samo nie umie dobrze jeździć samochodem, a na kursach uczy chamstwa i nietolerancji. O 99% instruktorów prowadzących kat. A nie wspominając...
  9. Migomatem Nie palnikiem!!! Palnik tlen-acetylen nagrzeje zbyt wiele materiału niepotrzebnie. Taki spaw zrobi migomatem każdy dobry blacharz samochodowy - nie taki rzeczy w Polsce się spawa... Chodzi konkretnie o MAG, czyli spawanie w osłonie CO2. Trzeba pamietać że nie wolno spawu chłodzić wodą. Musi ostygnąć sam na wolnym powietrzu. Polanie wodą spowoduje powstanie miejscowych obszarów zahartowanych które są kruche, a także niepotrzebnych naprężeń. Spaw stygnący swobodnie jest jednorodny i wytrzymalszy niż schłodzony wodą. Skoro maszyna do tej pory jeździła i się nie rozpadła podczas jazdy, to po zespawaniu będzie tylko mocniejsza.
  10. Bardzo dziękuję wszystkim za wspólny wyjazd, zabawę i wkład w zacieśnianie stosunków międzynarodowych na szczeblu dwóch kół. Niniejszym wyróżniam: Nagrodę Komitetu Integracji Europejskiej otrzymuje Kolega Wojtasik za integrowanie się ponad siły, ponosząc straty własne (błoto nawet na plecach ;) ) Odznakę Wzorowego Logistyka otrzymuje małżowina ResoRa - Sylwia. Śniadania były nie do przecenienia (ważywka, czosnek...). A patent z musztardą na piwie (sos piwnegre) trzeba sprawdzić na najbliższej imprezie u Alicji... Wszystkich pozostałych ściskam i całuję (może nie wszystkich...), zapraszam na kolejne wyjazdy. Może następnym razem da się zwiedzić Bohatyrowicze, Wasyliszki, i nieszczęsne muzeum na Starym Zamku Batorego. Relację na postronnych zamieszczę po wyjściu z woja.
  11. Jakbyśmy się nie zrozumieli - zapraszam na własnych maszynach, a co do TW to zobaczymy jak przeżyje Mamry Challenge. Jeżeli przeżyje - będzie można na niej pokopać ósemkę - promocja ;) Kibice w wieku dowolnym mile widziani :P
  12. Miałem się wyłączyć z tematu ale tylko krowa nie zmienia zdania. Jeden a Kolegów napisał wyżej: mowicie o odpychaniu kiery - a sprobojcie pociagnac kiere tj tak: normalnie robimy to pchajac lewa czesc do przodu i moto kladzie sie w prawo zrobmy to tak: do w/w dzialan dodajmy pociagniecie do siebie prawej czesci kiery Zakładam przejęzyczenie w wypowiedzi Kolegi, bo pchając lewą stronę kierownicy zmusimy maszynę do skrętu właśnie w lewo. Ponadto tak jak ktoś wyżej przytomnie zauważył - czy odepchniemy lewą, czy przyciągniemy prawą - na jedno wychodzi. Moto skręci w lewo. Chyba że ktoś mocno balansuje ciałem i wydaje mu się że stosuje CS. Najpierw pochyli się w prawo - to kierownica sama skręci w prawo bez żadnego przykładania siły. To wtedy jest ściema a nie CS.
  13. Wczoraj wróciłem z majówki na Białorusi - konkretnie Grodno, rzut beretem od Białegostoku. Oznaczenie poziome jezdni w całym mieście to zagadka - linie krzyżują się lepiej niż przy Dw. Zachodnim w Wawie parę lat temu. Ale za to kultura kierowców inna pod każdym względem. Czyli wspomniane oznaczenie wszyscy mają w nosie, lecz wszyscy korzystają z lusterek! Kierunkowskazy używane są sporadycznie, ale jeżeli jedziesz na motocyklu za miejscowym kierowcą masz pewność że on Cię widzi - kontakt wzrokowy w lusterkach to żaden problem. Skutek jest taki że włączając kierunkowskaz masz pewność że klient nie utrudni Ci manewru - lub wręcz pomoże zjeżdzając lub zmieniając pas. Zero kompleksów i złośliwości u tamtejszych szafiorów. Mimo że ogólnie jeżdżą jak potłuczeni, miałem większe poczucie bezpieczeństwa niż w naszym kraju. Jednak pierwszy dzień w Grodnie był nieco irytujący z powodu trąbienia. Ale to nie jest trąbienie w stylu arabskim, ale na widok motocykla. Przez pierwsze kilka skrzyżowań po wjechaniu do miasta nie wiedziałem co się dzieje - światła mam włączone, jadę zgodnie ze znakami - to po jaka cholerę wszyscy trąbią na nas? Może coś gubię, ale wtedy jadący za mną w kolumnie daliby znać. O co kurde chodzi? Trzeba się przyzwyczaić do okazywania sympatii i ciekawości klaksonem. Druga sprawa to pozdrawianie się motocyklistów - u nas kultura nakazuje podniesienie ręki lub palców lewej dłoni - tam trzeba zatrąbić. Co kraj to obyczaj...
  14. Dziękuję serdecznie Saszce za wykład. Widzę że jest z kim podyskutować. Doceniam język prosty i przejżysty, co pozwala na poszerzanie horyzontów początkującym motocyklistom (mnie też...). Jednak zastanawia mnie wypowiedź Ryżego Konia o kółkach hulajnogi 8O . Czuję że temat prędko nie wygaśnie :buttrock: Odezwę się jak przemyślę temat jeszcze raz. Jest nad czym. Pozdrawiam i życzę szerokiej drogi. Tomek Kulik.
  15. Pawelb29 powiedział: Z tego co wiem raczej nie powinno sie zapalać motocykli na wał na pych . Wał napędowy nie ma nic do odpalania na pych. Paweł Boruta mówił już kiedyś że maszyna ma być sprawna i odpalać o własnych siłach. Ma rację, ale jeżeli życie zmusza do pchania bo np. rozrusznik padł - to pchamy. Byle nie z jedynki. Dwójka - nawet trójka - jeżeli mamy problem z obróceniam silnika. Najważniejsze jest natychmiastowe wysprzęglenie po zaskoczeniu silnika.
  16. Może się wichrować. Po prostu miejsce spawane zmienia wymiar bo spaw się kurczy stygnąc i ściąga materiał. Da się pospawać, ale z głową.
  17. Ludzie! Co jest? Impreza sie szykuje, a frekwencja do niczego... To nie ma się co zastanawiać - to trzeba jechać!
  18. Jeżeli rama już została pocięta - to trudno. Lepiej niech jeździ dalej niż ma legnąć na złomie. Ale cięcie ramy oryginalnej to kiepski pomysł. Szkoda. Co do samego spawania, to musi to robić spawacz który potrafi uzyskać dobry przetop ścianki rury - a nie nasmarka po wierzchu. Spaw spawowi nierówny. Dochodzi problem kurczenia się spawów i symetrii takiej ramy po pospawaniu. Na pewno nie wolno spawać jednej strony na gotowo, a potem drugiej. Za cholerę nie wyjdzie równo. Widziałem jak zawodowy spawacz stoczniowy spawał kolesiowi ramę od ruska. Spawał etapami kilka miejsc na raz, czyli np. cztery spoiny robił po kawałku w odpowiedniej kolejności. Co kilka razów sprawdzał przymiarem i suwmiarką czy rama się nie wichruje. Zdaję sobie sprawę że po kraju jeżdżą z powodzeniem motocykle spawane po partyzancku, ale nie zawsze są to jednoślady. Ponadto dochodzi kwestia zachowania sie takiej ramy po wpadnięciu obładowaną maszyną np. w wyrwę. Oby nie okazało się że szprychy są całe, koło proste, ale rama poległa... Trzeba zastanowić się czy warto i czy są warunki by zrobić to fachowo.
  19. Mam dwa "lizaki" do kierowania ruchem. Na pewno trzeba będzie się dzielić robotą na zasadzie: część ludzi jeździ, ktoś na bieżąco poprawia pachołki, ktoś inny macha i dowodzi - i zmiana warty co kilka kolejek. Myślę że dam radę koordynować akcję na placu bez "szczekaczki" - ci co ze mną jeździli wiedzą o co chodzi :D Najważniejszy problem to pilnowanie grilla - dobry logistyk z pomocą kuchenną na pewno się przydadzą :D
  20. Mam pomysł by zrobić sesję doszkalającą dla wszystkich chętnych na moim placu manewrowym. Całkowicie bezgotówkowo. Chodziłem, myślałem i wymyśliłem. Przecież miejsca na placu jest dużo (lotnisko Bemowo w Wawie). Pachołki i inne pomoce dydaktyczne też są. Grunt by byli chętni. Stawiamy grilla, na którego każdy coś sobie przywiezie (ja stawiam węgiel :D ), do tego coś do picia bezprocentowego. Ustalimy co kto chce robić, sprawdzić w warunkach pozadrogowych, nauczyć się nowej techniki, itd. Potem jakiś szybki podział maszyn, zawodników i miejsca na placu. Najważniejsze by była dyscyplina i rozsądek u uczestników. Bo trzeba sobie zdawać sprawę z faktu że kilka maszyn będzie np. pokonywało jeden slalom lub ćwiczyło równolegle najazd na przeszkody z ich ominięciem (albo i nie :P 8O ) Jeżeli taki piknik połączony z dyskusjami o technice jazdy i problemami jakie mają początkujący (i nie tylko) ma poprawić bezpieczeństwo na drogach - to myślę że warto. Proponuję sobotę 21 maja od godz. 9.00 (nie będzie jeszcze gorąco). Obowiązkowy kask, buty, ciuszki (co kto ma) i Prawo Jazdy. Impreza bezgotówkowa, z wkładem własnym w naturze (grill). To nie jest prowokacja, żadnych bannerów sponsorów nie będzie z wyjątkiem przyczepy Piotrka Gadaja i ewentualnie karetki Falck'u. Strzeżonego Pan Bóg strzeże. Po prostu można spędzić pożytecznie i wesoło sobotnie popołudnie. Co Wy na to? P.S. Dresiarzy nie zapraszam. :D
  21. No to chyba Kolega Zwierzak ma najwięcej racji. Terminologia nie jest spójna. Jak zwał tak zwał, ważne by ludzie dokształcali sie w jeździe i czerpali z niej frajdę. Życzę wszystkim zainteresowanym sukcesów w opanowywaniu zakrętów i chwilowo wyłączam się z tego tematu. Pozdrawiam. Kulik.
  22. Faktycznie, przy wyjeździe płaci się "pro ekałogiu" kilka dolców lub jewro. Podczas powrotu autokarem robiliśmy zrzutkę po parę groszy i poszło hurtem. Przy kilklu motocyklach mogą rozliczać każdą załogę osobno. Dzięki Michał za przypomnienie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...