Minęło kilka miesięcy, a nikt nic nie zabezpieczał ( w sensie śladów w samochodzie).
Znam taką sprawę, gdzie małżeństwo adwokatów jadąc samochodem potrąciło kogoś na przejściu. Ale zeznawali że nie wiedzą które z nich prowadziło(podobno pod wpływem szoku)-świadka nie było i sprawa do umorzenia poszła, bo nie udało się ustalić ponad wszelką wątpliwość kto prowadził.
Oczywiście tak sie nie musi stać, ale ja zawsze biore pod uwagę wariant pesymistyczny, ale wszystko na to wskazuje, skoro policja dopiero teraz go przesłuchała i to pewnie jako świadka a nie podejrzanego.