Olsen

Chodzi o taką nakładkę, którą nakłada się na część kanapy przeznaczoną dla pasażer-a/-ki, co by wygodniej mu/jej się siedziało. ;)

Imprezę jak najbardziej zaliczam do udanych, można było poznać nowych ludzi oraz odświeżyć stare znajomości, no i oczywiście przewietrzyć tyłek na motocyklu. Wracając "na skróty" ;) udało mi się nawinąć na koła grubo ponad 100 kaemów w Bardzo Miłym Towarzystwie. :roll:

A do wachy w razie czego się dorzucasz? ;) Zastanawiam się, czy tych wątków nie zakłada przypadkiem jakiś wąsacz, mający teraz z nas wszystkich niezłą polewkę. ;) http://forum.motocyklistow.pl/viewtopic.php?t=23970 -mam nadzieję, że problem ewentualnego "plecaczkowania" na moim motocyklu zostanie niebawem definitywnie rozwiązany. :roll:

Pozwól, Andrzeju, że jeszcze raz złożę Ci gratulacje. :clap: Mam nadzieję, że całkowicie nie porzucisz eMZetki na rzecz Lanosa, a Twój dzisiejszy sukces trzeba opić (tymbarkiem w 2oo :clap: ).

Miałem okazję przejechać się prawie każdym ze stajni Burgmanów (włącznie z B 650). Uważam, że te pojazdy mają przyszłość, ich główna przewaga nad klasycznymi motocyklami to bardzo dobra ochrona przed niekorzystnymi czynnikami atmosferycznymi oraz niesamowita pakowność. Osobliwy klimat maksiskuterów po prostu trzeba wyczuć, ja póki co śmigam motocyklem z manualną skrzynią biegów (i czasami małym skuterem po mieście), ale w przyszłości kto wie, kto wie... http://burgmania.net

Jak by co, Agghia, Flipper, Luka oraz moja skromna osoba powinniśmy być na ww. stacji koło 11-tej - tak dziś ustaliliśmy w Dwóch Kołach.

Zacznij od roweru (poważnie). Znajdź sobie jakiś plac, na którym wymalowana jest egzaminacyjna ósemka (w ostateczności sam możesz zrobić prowizoryczną ósemkę za pomocą kredy, butelek itp.), i zaatakuj ją rowerem - ja tak przełamywałem opory przed ósemką w roku 1995, jeżdżąc po niej coraz szybciej rowerem. Potem spróbuj przejechać ósemkę motorowerem/motocyklem, najlepiej takim, na jakim będziesz zdawał egzamin. Na każdym sprzęcie ósemkę pokonuje się trochę inaczej. Dla przykładu: jadąc po ósemce SR-ką jestem prawie wyprostowany, a skręcam w zasadzie jedynie kierownicą, natomiast wykonując ten sam manewr Banditem, muszę mocno nachylać motocykl w stronę zakrętu (a tułów dla równowagi odchylać w przeciwną, inaczej gleba murowana).

Powinienem podjechać na tymbarka albo dwa (w ramach walki z nałogiem :clap: ).

Na miejscu Autora wątku prawo jazdy kat. A zrobiłbym jeszcze w tym roku (mamy idealną porę roku na rozpoczęcie kursu), zaczął już teraz odkładać kasę na GS-a, a w międzyczasie kupił jakiś mały, niedrogi, używany motocykl typu MZ czy GN 250. Nic tak nie liczy się jak doświadczenie, a mając za sobą chociażby pół sezonu spędzone w siodle będzie się już jako tako obytym z żelastwem przed kupnem nówki gieesiny.

Najlepiej byłoby skombinować jakąś pięćdziesiątkę (ostatecznie jakiś małolitrażowy motocykl), koniecznie z manualną skrzynią biegów, by Siostra załapała, "czym to się je".

Pamiętam, jak męczyłem się, żeby nie przekraczać 30 km/h w pierwszym okresie docierania właśnie Ogara 205 (tata kupił mi nówkę w "salonie" :) na Nowolipkach) - była to świetna okazja, żeby poćwiczyć silną wolę. Jeździłem wtedy głównie po ścieżkach rowerowych (wtedy jeszcze było wolno motorowerem).

Podejrzewam, że wymiana paska klinowego w moim wehikule zbliża się coraz większymi krokami. Zaczął on ślizgać się przy ruszaniu (tylko jeśli jest pod górę), ślizganiu się paska(?) towarzyszą szarpnięcia. Czy miał ktoś z Was podobne doświadczenia ze skuterem?

Ciekawi mnie, czy chce Wam się przed każdym smarowaniem bawić i czyścić łańcuch środkami do tego przeznaczonymi (chain cleaner/Kettenreiniger), czy też nie rozdrabniacie się i od razu pokrywacie go smarem/olejem. Przyznam się bez bicia, że do tej pory poprzestawałem na spryskiwaniu łańcucha smarem w aerozolu, a gruntownemu czyszczeniu poddawany był on (celowo użyłem formy bezosobowej ;) ) jedynie przy okazji okresowych przeglądów co 6000 km. Niedawno nabyłem jednak spray czyszczący i potraktowałem nim dziś łańcuch - wygląda prawie jak nowy. Pozwoliłem odsyfiaczowi odparować, po czym spryskałem łańcuch sprayem smarującym. Trochę upierdliwa ta cała operacja, no i człowiek łapska sobie ubabrze, ale trzeba będzie chyba częściej przywracać łańcuszkowi pierwotny wygląd - może zabiegi te przedłużą jego żywot. :?:

To ja pewnie blado wypadnę z moimi planami wakacyjnymi na Waszym tle. Aby tradycji stało się zadość, zapewne zaliczę przynajmniej raz Zakopane, a stamtąd już rzut beretem do przejścia granicznego na Łysej Polanie - znowu będzie trzeba poprostować Słowakom winkle. ;) Może uda mi się też pojechać nad polskie morze np. przy okazji jakiejś imprezy skuterowej; poza tym pewnie tradycyjnie zaliczy się parę zlotów (obowiązkowo Siedlce :smile2: ). Przede wszystkim nastawiam się na pełen spontan i staram się niczego nie planować z większym wyprzedzeniem.

Z trzema tysiącami w kieszeni raczej odpuściłbym sobie rozglądanie się za "japońcem" (no chyba że GN 125 itp., ale na pewno nie GS 500 czy XJ 600). Kiedyś miałem podobny dylemat: dysponowałem sumą ok. 2500 zł i stałem przed życiowym wyborem - zakupem pierwszego "dorosłego" motocykla. Na szczęście nie uległem pokusie (w dawnej trupiarni na Bema można było od biedy wyszperać mieszczące się w moim skromnym budżecie sprzęty kuszące neofitę literką "H" czy "S" w nazwie), rozum wziął górę nad emocjami (na ogół jest u mnie na odwrót, tym razem jednak się udało ;) ) i stałem się szczęśliwym posiadaczem MZ-ki ETZ 251 za 1650 zł (tak więc nie spłukałem się całkowicie). Kupując maszynę rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni za 3000 zł, masz duże prawdopodobieństwo, że zaraz po zakupie pewne rzeczy wyjdą na jaw i okaże się, że maszyna "gotowa do sezonu" (wg zapewnień sprzedającego) wymaga dużego wkładu finansowego, nierzadko przewyższającego wartość motocykla.

http://plrecmotocykle.riders.pl/kalendarz....hp?szczegoly=29 Wybiera się ktoś? Chyba nie jest( :?: ) to impreza zamknięta i można by podjechać, jeżeli pogoda nie byłaby jakoś wyjątkowo paskudna.

Gorąco polecam Bandita 600, ale nie na pierwszy motocykl. :? A nie myślałeś o nieśmiertelnym GS 500? Za 10.000 zł (albo i taniej, a resztę - jak już ktoś zasugerował - mógłbyś przeznaczyć na ciuchy) powinieneś trafić egzlemplarz w bardzo dobrym stanie.

Dzięki za link, chyba jednak sobie odpuszczę, a kasę, którą wydałbym na filtr, wleję do baku. ;)

Ja w lecie śmigam w tarborówkach, model R-07. http://www.tarbor.lublin.pl/index.php?mode...e=oferta&kat=10

Czy ktoś z Was zakładał kiedyś do Bandziorka rzeczony filtr i może podzielić się wrażeniami? Czy po zamontowaniu w/w zauważyliście odczuwalny wzrost mocy itp.? Z góry dziękuję za ewentualne odpowiedzi. Zastanawiałem się, czy nie umieścić niniejszego posta w "Mechanice", ten dział wydał mi się jednak odpowiedniejszy. Dopisane: gwoli uściślenia, generalnie chodzi mi o filtr powietrza, chociaż wiem, że K&N produkuje również filtry oleju, i o takowym też myślę.

Ciekaw jestem, czy po kilkutygodniowej/-miesięcznej przerwie wsiadacie sobie na motocykl i odjeżdżacie w siną dal ot tak, po prostu, czy też czujecie większy respekt do maszyny po zimowej abstynencji i pierwsze kaemy w sezonie nawijacie wykonując przeróżne ćwiczenia ekwilibrystyczne na pustym placu. Na samym początku dzisiejszej jazdy "wdrożeniowej" stwierdziłem, że motocykl dziwnie ciężko składa się w zakręty. Być może winę za ten stan rzeczy ponosiło ciśnienie w przednim kole - jak się okazało - mniejsze o 1/3 od zalecanego. Po zatankowaniu motocykla (i dopompowaniu kół ;) ) udałem się na plac manewrowy na Stegnach celem poćwiczenia ósemek, które to na początku szły mi dosyć opornie (w październiku kręciłem ósemeczki niemal z zamkniętymi oczami - czyżby analfabetyzm wtórny :?: ), ale potem coraz lepiej. Jutro pewnie też poćwiczę. Polecam Wam potrenowanie różnych wygibasów, ciasnego nawracania bez podpórki itp. w ramach pozimowego wczuwania się w maszynę.