-
Postów
6768 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Treść opublikowana przez Olsen
-
Ubezpieczenie motocykla AC (auto casco)
Olsen odpowiedział(a) na szulczyk temat w Przepisy, ubezpieczenia, kredyty
A nie jest przypadkiem tak, że wymagają, aby mieć u nich OC, jeśli chce się wykupić AC? :notworthy: Ja miałem przez ostatnie lata motocykl ubezpieczony w Allianz (OC+AC+NW), a skuter w PZU (OC+NW). Swoją drogą ciekawe, czy można mieć równocześnie dwie polisy OC na ten sam pojazd w dwóch różnych firmach. :) Jak poprzednio kupowałem Bandita, to czekał na mnie gotowy u dilera (tata pod moją nieobecność załatwił rejestrację), ale nie było jeszcze polisy OC, która miała być dostarczona lada dzień przez firmę kurierską bodajże z Krakowa (Suzuki miało chyba jakiś układ z krakowskim oddziałem PZU). Nie chciałem zaczynać przygody z nowym motocyklem od jazdy bez ubezpieczenia i poważnie rozważałem szybkie wykupienie OC gdziekolwiek. Na szczęście na polisę czekałem tylko jeden dzień roboczy (w sumie dwa dni), ale chyba łatwo możecie sobie wyobrazić, co oznacza dla człowieka spragnionego jazdy przebieranie nóżkami w miejscu przez dzień czy dwa, podczas gdy motocykl nęcąco uśmiecha się zza salonowej szyby. Czas dłuży się niemiłosiernie. :clap: -
Jakie przebiegi w Suzuki V-strom 650???
Olsen odpowiedział(a) na shaman9 temat w Enduro/Motocross/Supermoto/Trial/Quad
Niedużo. Należy pamiętać, że im niższy deklarowany przebieg, tym większe prawdopodobieństwo, że licznik był cofany. -
Szyba turystyczna a turbulencje na kasku
Olsen odpowiedział(a) na piotrdw temat w Sport/Naked/Turystyk/Turystyczne Enduro/Maxi Skutery
Mierzę 182 cm (jak się nie garbię :icon_biggrin: ). Kiedyś wziąłem na jazdę próbną V-Stroma 650. Turbulencje występowały niezależnie od ustawionej wysokości szyby (sprawdzałem w pełnym zakresie regulacji), zwłaszcza przy uchylonym o jeden ząbek wizjerze w kasku. M.in. dlatego pozostałem przy Bandicie. :icon_exclaim: -
Moje pierwsze tarborówki też na początku strasznie farbowały po jeździe w intensywnym deszczu /jak nie chciało mi się założyć kondomików/, ale po pewnym czasie przestały.
-
Mandat za wyprzedzanie w korku (przekroczenie linii P-4)
Olsen odpowiedział(a) na wachu666 temat w Przepisy, ubezpieczenia, kredyty
Niech się lepiej wezmą za rozładowywanie korków, a nie wlepianie mandatów. Poza tym w te 500 zł i 5 punktów nie chce mi się wierzyć, nawet gdyby pojazdy wlokły się ślimaczym tempem, a nie stały. -
Wysłałbym zapytanie, jak panie urzędniczki/panowie urzędnicy zapatrują się na mój konkretny przypadek: skuter do zleceń w obrębie Warszawy, motocykl do jeżdżenia za chlebem po całej Polsce (jeżeli prowadziłbym działalność o zasięgu ogólnokrajowym)*, książki i nie tylko ściągane z zagranicy na koszt firmy, wydatki związane ze służbowymi podróżami zagranicznymi (konferencja na Ko Tao :biggrin: ), dwa warianty (WDG jako jedyne/dodatkowe źródło dochodu), itd., itp. Zapewne uzyskałbym szczegółową odpowiedź, po lekturze której (zwłaszcza między linijkami :bigrazz: ) podjąłbym decyzję, czy warto się pakować w działalność gospodarczą, mając kilka innych opcji życiowych. *Być może byliby mi jeszcze wdzięczni, że stawiam sprawę jasno i uczciwie, wrzucając w koszta prowadzonej działalności tańszy pojazd (skuter, którym jeździłbym za zleceniami po Warszawie), a nie droższy (motocykl, który de facto służyłby mi głównie do szeroko pojętej rekreacji - przy założeniu, że nie jeździłbym tłumaczyć pod Toruniem, w Krakowie czy na Dolnym Śląsku). Widzisz, Ty popierasz kombinowanie w narodowym stylu, ja jednak wolę móc działać uczciwie (w tym przypadku odliczać koszty zakupu i eksploatacji jednośladu od kosztów uzyskania przychodu - tak to się chyba nazywa :icon_eek: ), a nie, tak jak wyżej napisałem, kombinować jak koń pod górę, przy okazji sponsorując samochody obojgu rodzicom - częściowo (tj. w lwiej części) na koszt państwa. I takich ludzi mi żal - którzy działali w dobrej wierze i obróciło się to przeciwko nim. Dlatego urzędnicy nie mogą być w takich szczególnych przypadkach bezduszni, tylko muszą wykazywać się elastycznością! Notabene, w owym okresie, gdy sprawa była głośna, jeździłem za fuchami m.in. właśnie do Legnicy. Gdybym miał wówczas WDG, to zapewne i paliwo do motocykla, i bilety kolejowe wrzucałbym w koszty prowadzenia działalności (nie miałem działalności gospodarczej, a i tak koszty przejazdów mi zwracano).
-
Ponieważ temat WDG interesuje mnie od jakiegoś czasu. Sam byłem o krok od założenia takowej, ale w tzw. międzyczasie trafił się wyjazd. Jak już pisałem, nie wykluczam założenia własnej działalności w przyszłości, ale nie może to być tylko utrapienie bez żadnych dodatkowych korzyści w zamian. Nie byłaby to żadna wielka firma, tylko skromna jednoosobowa działalność związana z moją pasją. I wybacz, ale nie podzielam Twojego pesymizmu (nie tylko w tym temacie). Gdyby było tak, jak piszesz, to nie opłacałoby się uczciwie pracować w Polsce. Człowiek miałby do wyboru: albo parać się gangsterką, albo olać wszystko i oddawać się dolce far niente z butelką piwa w ręce. :cool: Pisałem o ubezpieczeniu zdrowotnym. Swego czasu istniała - i zapewne istnieje nadal - możliwość opłacania sobie samemu składki ubezpieczenia, gdy np. ktoś po studiach nie chciał podejmować pracy ani rejestrować się jako bezrobotny. Ok. 3,5 roku temu było to ok. 200 zł miesięcznie; jak nie było ciągłości ubezpieczenia, to teoretycznie trzeba było dodatkowo zapłacić bodajże 500 zł za wznowienie, ale w praktyce wyglądało to tak, że się pisało odwołanie, które zazwyczaj było pozytywnie rozpatrywane, bo wiadomo, że nikt nie będzie wyrzucał zbyt dużej kwoty w błoto, zwłaszcza jeśli i tak najczęściej chodzi się do prywatnego lekarza. Nie dziękuję, żeby nie zapeszać. :biggrin:
-
Projekt ustawy o kierujących pojazdami
Olsen odpowiedział(a) na Hun996 temat w Przepisy, ubezpieczenia, kredyty
Prima aprilis. :biggrin: -
Powiem tak: po pierwsze, nie muszę wracać do kraju, po drugie, po (ewentualnym) powrocie mam możliwość zahaczenia w paru miejscach, tak więc założenie WDG byłoby tylko przejawem dobrej woli z mojej strony.* I na pewno nie będę zawracał sobie głowy zakładaniem "firmy", jeżeli mam z tego nic nie mieć. Zastanawiam się, czy nie byłoby stosowne wysłanie szczerego do bólu "listu zapoznawczego" (zawsze może być [pół]anonimowy) do US-u, któremu bym podlegał, i wyłuszczenie swoich racji popartych taką a nie inną sytuacją życiowo-zawodową. Żeby mieli świadomość, że ja działalności zakładać wcale nie muszę, że ubezpieczenie mogę mieć chociażby na uczelni (a w ostateczności opłacać sobie samemu te 200 zł miesięcznie - gdybym np. postanowił zabawić się w rentiera żyjącego oficjalnie z wynajmu mieszkania), a pieniądze, które poszłyby na wszelkiej maści haracze, chętnie wydam na takie czy inne przyjemności. I że jak państwo będzie skutecznie odstręczać ekspatów od powrotu na łono ojczyzny, to samo na tym straci. No i oczywiście zamierza(łby)m nawiązać współpracę z dobrym księgowym (którego też bym wrzucił w koszty :smile: ). *Po trzecie, w moim zawodzie bardzo łatwo zataić dochód (jego część), tak więc wszelkie kłody rzucane pod nogi przez państwo/nieżyczliwych urzędników można łatwo sobie odbić z nawiązką... Czyli co, jak rozwożę pizzę czy przesyłki, to mogę kupić skuter/motocykl na firmę, a jak "rozwożę" lekcje języka czy tłumaczenia (po całym mieście, jeżeli nie kraju), to nie mogę? Wolne żarty. Byłoby to jawne nakłanianie ludzi, żeby w polu "profil działalności" wpisywali jak najwięcej bzdur, a potem kombinowali z nazwami usług na rachunkach (zresztą często namawia się, żeby wpisywać na wyrost, bo to nic nie kosztuje). Jeżeli ludzie będą nękani przez urzędy typu US czy NIK stresującymi kontrolami itp., to zejdą do podziemia i tylko powiększy się szara strefa. Kto na tym straci? Wspaniałomyślne państwo. Może mam kupić na firmę samochód (najlepiej jak najdroższy w zakupie i utrzymaniu, żeby generował koszty), który odstąpię mamie, żeby nie musiała telepać się seiem, a sam będę z niego korzystał raz w miesiącu, jak będę jechał późnym wieczorem na kebab czy do Dwóch Kół? A może mam się dogadać z ojcem, miłośnikiem dobrych samochodów, żeby mi przysponsorował jednoślad, a ja mu w zamian "użyczę" "służbowego" auta, na które będzie brał faktury? Ech, mam nadzieję, że jeżeli zdecyduję się rozkręcić w Polsce działalność, to nie będę musiał kombinować jak koń pod górę, tylko będę mógł ucziwie pracować skupiając się na kwestiach merytorycznych, a nie metodologicznych, czyli jak obejść kolejny durny przepis. I że to mit (ewentualnie primaaprilisowy żart), jakoby nie można było odliczać paliwa do jednośladu, zwłaszcza jeśli ma się dwa i przynajmniej jeden naprawdę służy głównie do celów zawodowych, podobny do tego, jakoby za samą jazdę bez wymaganych uprawnień orzekano zakaz prowadzenia pojazdów (rzekoma "odroczka"). Jw. :rolleyes: PS Odlicza sobie ktoś z Was koszty przejazdów taksówkami?
-
Najprostsze tłumaczenie: przyjechał potencjalny klient, nie pokazał żadnych dokumentów poświadczających tożsamość, wyłożył kasę na stół jako zastaw, odbył jazdę próbną, a potem stwierdził, że jednak nie kupuje, zabrał kasę z powrotem i tyleśmy go widzieli. Jakby się czepiali, że to przecież nas widać na filmie, zawsze można zełgać, że klient był podobnych gabarytów i przyjechał w cywilnych ciuchach, więc pożyczyliśmy mu ciuchy do jazdy i kask. Dlatego jestem przeciwny czajeniu się w nieoznakowanych radiowozach, foto- i wideoradarom, ucieczkom i tym podobnym - to taka niepoważna zabawa w kotka i myszkę. Jak chcą kontrolować kierowców, to niech robią to tradycyjnymi metodami (lizak/latarka), w oznakowanych pojazdach, a wtedy może więcej osób będzie miało poszanowanie dla prawa. Że o niebezpieczeństwie wynikającym z nerwowego patrzenia po lusterkach, czy to przypadkiem nie tajniacy za nami jadą, nie wspomnę.
-
A to ciekawe, przecież nikt nikomu nie może nakazywać/zakazywać poruszania się takim czy innym pojazdem. Jeżeli będę zakładał w Polsce własną działalność gospodarczą, to chyba oczywiste, że jeden czy drugi jednoślad (zakup, doposażenie, utrzymanie) wrzucę w koszta, podobnie jak przejazdy taksówkami, chociażby to miały być kursy za 10 zł spod domu do metra. W końcu m.in. po to rejestruje się działalność (a nie trzaska fuchy na czarno - zwłaszcza jak jest się już gdzieś zahaczonym), żeby móc robić odpisy itp. Bo przecież nie po to, żeby ciągać się po urzędach i płacić państwu rozmaite haracze. Nawet jeżeli ma się pracę typowo chałupniczą, bo np. zajmuje się tylko tłumaczeniami pisemnymi, to i tak czasem trzeba te tłumaczenia gdzieś zawieźć (nie wszystko załatwia się przez Internet), podjechać do klienta czy urzędu, a wtedy posiadanie służbowego skutera czy motocykla jest jak najbardziej uzasadnione. Swoją drogą ciekawe, czy kartę miejską da się wrzucić w koszty prowadzenia działalności. :)
-
Silver Wing za 9000 zł? No nie wiem. Wydaje mi się, że za tę kasę bezpieczniej byłoby kupić skuter pokroju Yamahy Majesty 250.
-
Praktycznie każde enduro pokroju Yamahy DT 50. Szkoda, że skutery Ci się nie podobają, bo mógłbyś teraz kupić jakiś skuterek, spokojnie robić kurs na kat. A, a po zdobyciu stosownego glejtu dokupić jakąś biegówkę służącą do szeroko pojętej rekreacji, skuterek zostawiając sobie na miasto i na brzydką pogodę.
-
Jak to miło, że ktoś odgrzał starego kotleta. :banghead: Na zdjęciu skuter prezentuje się całkiem ładnie. Życzę Ci, aby udało Ci się przywrócić mu dawną świetność. Mam nadzieję, że swoją SV-kę też mi się uda uruchomić po powrocie, bo to naprawdę sympatyczne toczydło. Pozdrawiam Olsen
-
Nie mów do mnie mały, czyli test Suzuki Burgman 200
Olsen odpowiedział(a) na Izzy-MM temat w Sport/Naked/Turystyk/Turystyczne Enduro/Maxi Skutery
Przeczytałem test. UH-atek to wręcz wymarzone narzędzie pracy np. dla osób, które mają własną firmę i potrzebują dużo jeździć po zatłoczonym mieście, do klientów itp., a przy okazji można go wykorzystać do weekendowych wypadów. Jednym słowem, dwa w jednym: reprezentacyjny pojazd służbowy i zabawka o charakterze rekreacyjnym. -
Suzuki GS500F nowy - na pierwsze moto
Olsen odpowiedział(a) na Marcin1sport temat w Sport/Naked/Turystyk/Turystyczne Enduro/Maxi Skutery
No, to teraz już wiecie, dlaczego chcą nam ograniczać wolność i stopniować kategorie motocyklowego prawa jazdy. :wink: -
Suzuki Bandit/GSX Inazuma jako motocykle na miasto
Olsen odpowiedział(a) na fv temat w Sport/Naked/Turystyk/Turystyczne Enduro/Maxi Skutery
Nie wiem, jak Inazumą, ale Banditem (także 650 - testowałem) na pewno nie jeździ się po mieście jak rowerem. Miałem równocześnie Bandita 600 oraz skuter 50 ccm i wielkokrotnie wolałem jechać do miasta tym drugim - zwłaszcza przy niesprzyjających warunkach pogodowych albo jak miałem się pokręcić po ścisłym centrum. Owszem, Banditem da się lawirować między katamaranami, ale nie idzie to tak sprawnie jak mniejszymi jednośladami, mam na myśli sytuacje, gdy jest bardzo wąsko (np. między ciężarówką a autobusem) albo gdy człowiek chce przeskoczyć w poprzek między pasami ruchu. No i masa oraz wysoko położony środek ciężkości też robią swoje - głównie przy wolnych manewrach i parkowaniu (w Bandicie nie podniesiesz tyłu i nie obrócisz go tak łatwo jak np. w przypadku MZ-etki, że o skuterze nie wspomnę). Tak jak Ci pisałem w innym wątku, na Twoim miejscu zostałbym przy GS-ie (co innego, gdybyś nie musiał codziennie jeździć po mieście, a za to niemal w każdy weekend robił dłuższe i krótsze trasy, z pasażerem i bambetlami). -
Przecinak VS Polskie drogi
Olsen odpowiedział(a) na michalwariat temat w Sport/Naked/Turystyk/Turystyczne Enduro/Maxi Skutery
W tym pierwszym to i owszem, ale na rowerze to, wierz mi, różnie bywa, zwłaszcza jak się ma pozycję iście chopperową. :) -
Przecinak VS Polskie drogi
Olsen odpowiedział(a) na michalwariat temat w Sport/Naked/Turystyk/Turystyczne Enduro/Maxi Skutery
Czyli co, maksiskuter zły (bo obrywa się po kręgosłupie), chopper i funduro też złe (z tego samego powodu), więc spokojnemu turyście (i mieszczuchowi) pozostaje tylko naked, ewentualnie półoplasticzona maszyna sportowo-turystyczna? :smile: Zaznaczam, że w krzyżu łupie mnie dosyć często, zwłaszcza po noszeniu ciężkich przedmiotów. -
"Nudzenie się" pierwszego moto
Olsen odpowiedział(a) na dfg temat w Sport/Naked/Turystyk/Turystyczne Enduro/Maxi Skutery
A to GS-em się nie da? A to już inna sprawa. Fakt, sześćsetką zazwyczaj łatwiej łyka się TIR-y i inne ruchome przeszkody niż pięćsetką, ale nie przesadzajmy, trochę tych kucyków GS ma. Poza tym co mają powiedzieć kierowcy samochodów, którzy dysponują dużo gorszym przyspieszeniem niż GS 500, a też muszą zmagać się z TIR-ami na drodze? -
"Nudzenie się" pierwszego moto
Olsen odpowiedział(a) na dfg temat w Sport/Naked/Turystyk/Turystyczne Enduro/Maxi Skutery
Mnie też dziwi to "nudzenie" się motocykli, zwłaszcza po jednym sezonie. Może jestem monogamistycznym dziwolągiem, ale Banditem jeździłem 7 sezonów i gdyby nie wyjazd, zapewne jeszcze trochę bym nim pojeździł, naprawdę go lubiłem i nigdy mi się nie znudził. Owszem, w piątym sezonie może nie miałem już takiej podjary jak w drugim, ale stwierdzenie, że motocykl mi się znudził, byłoby zbyt pochopne. Już jeśli, to trochę mi spowszedniał, ale nie ten konkretny model, tylko ogólnie jako taki. Tzn. rozumiem ludzi zmieniających motocykle co 20-30 tys. km - potrzeba eskalacji bodźców występuje u każdego, u jednego większa, u drugiego mniejsza - ale śmieszą mnie porady w stylu "Nie kupuj GS-a, bo Ci się znudzi po dwóch miesiącach". A prawda jest taka, że niejeden taki znudzony motocyklista mógłby jeszcze wiele się nauczyć na stodwudziestcepiątce (wolne i nieco szybsze manewry, jazda w trudnych warunkach, w terenie itp.). Mało tego, z wiekiem często zaczyna się doceniać zalety mniejszych maszyn, stąd co jakiś czas chociażby na tym forum pojawiają się wątki typu "Mam już turystyka, potrzebny drugi jednoślad na miasto, najlepiej całoroczny" - czasem będzie to skuter, a czasem jakieś małe enduro. -
Kilkunastoletni motor...?
Olsen odpowiedział(a) na mador11 temat w Sport/Naked/Turystyk/Turystyczne Enduro/Maxi Skutery
Skoro MZ-etka jest na chodzie i sprawuje się dobrze, to może pojeźdź nią jeszcze trochę, doskładaj i kup np. jakiegoś GS-a 500 czy inną XJ-otę 600. I jeżeli ta MZ-etka to rzeczywiście taki okaz, tobym jej raczej nie sprzedawał nawet po dorobieniu się "japońca". -
Bardzo sympatyczny motocykl (własnego nigdy nie miałem, ale trochę takowym pojeździłem), tani w zakupie i utrzymaniu, wygląd to kwestia gustu (mi tam się podoba), na pewno jest to dużo lepszy pomysł, niż jakbyś miał się przesiąść z Simsona na jakiegoś bolida.
-
Na szczęście jest też fachowa literatura. Ja też kupowałem Bandita niejako na wyrost, żeby służył przez długie lata (wiadomo, finanse :biggrin: , choć nie tylko), jednak dziś jestem zdania, że pomiędzy ETZ-etką a GSF-em lepiej by było pojeździć jakimś GS-em.
-
Kilkunastoletni motor...?
Olsen odpowiedział(a) na mador11 temat w Sport/Naked/Turystyk/Turystyczne Enduro/Maxi Skutery
Nie wiem, co Ci doradzić. Też jestem zielony w kwestiach technicznych. Na Twoim miejscu chyba starałbym się, zapewne kosztem wyrzeczeń, doskładać co najmniej drugie tyle i kupić coś z końca lat dziewięćdziesiątych (a może przy odrobinie szczęścia nawet udałoby się wyrwać jakąś maszynę wyprodukowaną po roku dwutysięcznym). Z drugiej strony, jeżeli miałoby to oznaczać lizanie cukierka przez szybkę, powiedzmy, przez cały sezon (bo nie miałbym do dyspozycji żadnego jednośladu*), to chyba skusiłbym się na jakiś starszy motocykl. Miałem kiedyś ETZ-etkę 251 kupioną na giełdzie w Słomczynie za 1650 zł. Nie wypuszczałem się na niej w dalsze trasy właśnie z obawy, że może się rozkraczyć gdzieś z dala od domu i sobie nie poradzę. Kalkulowałem to sobie tak: raczej będzie mnie stać na lawetę z Warki czy z Płońska, ale zholowanie motocykla z Zakopanego czy znad morza może być problematyczne. *W jakim stanie jest ta MZ-etka którą wyciągnąłeś z szopy? Nadaje się do normalnej jazdy?