-
Postów
802 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Treść opublikowana przez Hubert
-
Jeśli chodzi o club rock to tego dni abędzie tam (za ich strona internetową): ROCKOTEKA: Classic Rock, Hard Rock, Metal!!! Ponownie będziecie mogli się wyszaleć przy muzyce granej przez Hilux'a. Będzie wszystko co najlepsze: od The Doors, Led Zeppelin, Deep Purple, czy Black Sabbath, poprzez AC/DC, Guns'n'Roses, Metallice, Iron Maiden, do Nirvany, Clawfingera, System of a Down czy Rammstein. Oczywiscie polskie kapele też usłyszycie - Dżem, Kult, Kazik czy Illusion nie sa nam obcy, tak samo jak Pudelsi, Wilki, KAT czy TSA... Samaela też się wrzuci. Zawsze możecie przynieść własne płyty z ulubionym zespołem -Jezeli zostanie ona pozytywnie rozpatrzona przez komisję, na pewno zdołasz ją usłyszec w klubie :o) Wstęp wolny, od 18.00 Zatem chyba się nie pogada :( A Hunowie to niby skąd pochodzą? Może z Wielkopolski :P
-
No to słuchajcie - wybieramy lokal. Jest sympatyczne miejsce prowadzone przez streetstorma na Śniadeckich, przy czym, jesli będzie nas więcej jak 8 - 10 osób, to zrobi się ciasno. Prosiłbym zatem o potwierdzanie się. Jak na razie zgłosili pojawić się mieli: Aker (+ Aga, ma się rozumieć) z Łominosów Babajaga de Czarcia Góra Miro_N von FF OWB Mallutkii z Mazowsza von Vlaad Hun z Mongolskich Stepów Zibiano de Torino no i ja, Hubert z Wyciętej Brzezinki Ktoś jeszcze? Dajcie znać, please, abym miał czas, gdyby trzeba było znaleźć coś większego... Hubert
-
Dobra, nie ma to tamto, Robimy imprezę 14 stycznia. Zaczynamy o 18.00 i ciągniemy do nocy ;) Tego dnia jest co prawda weteran bajzel w Łodzi, ale wszyscy zainteresowani zdążą chyba wrócić. Ktoś ma jakiś pomysł na sensowny lokal, w którym możnaby spokojnie rozłożyc mapy i pogadać? Bo ja, przyznam szczerze, w kwestii warszawskich lokali jestem raczej mało zorientowany. Myślałem o tawernie Pana Marka, ale to trochę daleko... Bandit zbiera siły na nowy sezon, opatulony ciepło w garażu, stojąc pomiędzy babcią Pannonią i mamusią Hondzią, więc raczej nim nie przyjadę. Ale mogę wziąć zdjęcia ;)
-
Nie tyle się wykręciłem, co żona mnie zagospodarowała :P Generalnie wolałbym się sponiewierać w miłym towarzystwie, niż siedzieć z rodziną, co to na zdjęciach :P A że żona wielce dla mnie ostatnio łaskawa, nie ryzykowałem, że zrobi mi małe Pearl Harbor :D
-
Drobne pytanie, Kto pisałby sie na operatywkę w sprawie przyszłego roku, połączoną z wieczorem wspomnień i sponiewierania ;)? Bo od ilości uczestników zależy lokal, w którym się spotkamy. Wstępnie wychodzi mi ta sobota 14 stycznia, godzina, powiedzmy, 17 - 18.00, aby zrobić sobie dłuższą imprezę :P Także, prośba - jakbyście mogli wstępnie deklarować się z udziałem...
-
Pierwszy motocykl dla dużego / wysokiego człowieka
Hubert odpowiedział(a) na Pioter900 temat w Sport/Naked/Turystyk/Turystyczne Enduro/Maxi Skutery
Moje 110 kg na CB 750 też komponuje się nienajgorzej. Tylko, że to ustrojstwo trochę mocne i ciężkie jak na pierwszą maszynę dla osoby, nie obraź się, w wieku 23 lat, a więc jeszcze bardzo młodej. Jest to dobry motocykl na początek, ale dla kogoś nieco starszego. Po prostu wymaga dużej rozwagi, bo potrafi ponieść ;). -
Silnik chłodzony powietrzem a niskie temperatry
Hubert odpowiedział(a) na Adam Paweł temat w Mechanika Ogólna Motocyklowa
Na Syberii to akurat najlepiej sprawdzają sie silniki benzynowe ;) Większość sowieckich ciężarówek (np. popularne kiedyś i u nas ZIŁY) robionych na warunki syberyjskie ma silniki benzynowe, które zużywają jakieś kosmiczne ilości paliwa, ale działają. Po prostu odpadają problemy z rozruchem Diesla przy niskich temperaturach - przy -50 to wszelkie uszlachetniacze do ropy przydają się w sposób umiarkowany :P. Co prawda nie na Syberii, bo tam nie dotarli, ale jeszcze w części europejskiej ZSRR doświadczyli tego Niemcy - często musieli ostro grzać silniki non stop, aby w ogóle ich maszyny działały. -
Zrobili to bez naszego udziału? To niedopuszczalne, trzeba złożyć oficjalny protest! Niech się nie ważą w żaden sposób naruszać tego schronu, bo to zabytek i siedlisko nietoperzy (i co z tego, że wirtualnych :P) A tak na poważnie, to Poznań przecież był twierdzą - zachowało się sporo pozostałości. Część budowli została kiedyś zasypana, a teraz, przy okazji różnych prac ziemnych, czasami coś się odkrywa na nowo. Pamiętacie opowieść przewdonika w Kostrzynie o tym schronie piechoty na polu? też odnaleziony przez przypadek, bo jakiemuś rolnikowi lemiesze się połamały :D Hubert
-
Na oryginalnym gaźniku potrafi skotłować ok 7 litrów, zwłaszcza z koszem i obciążeniem. Po zmianie gaźnika na pegaza mieści się w ok. 5 l, przy czym pojawiają się problemy z rozruchem. Moja Pannonka już prawie cała pomalowana (żeby nie było - własnoręcznie :D), odchromowana, niedługo biorę się za silnik :D
-
Co do terminu styczniowego to potraktujmy go jako wstępną propozycję. Na razie słyszę dwa sprzeciwy: Artura (wyraźny) i Mirka (domniemany:)). Coś zadekretować trzeba. Poczekajmy do połowy grudnia, i wtedy coś ostatecznie zadecydujemy. Ale dajcie znak, jakby komuś jeszcze nei pasowało. Może ewentualnie tydzień wcześniej? Myślałem raczej o sobocie, bo jak się ustalanie planów przeciągnie, to nie będzie specjalnego problemu. W niedzielę, siłą rzeczy, dyskusja musiałaby skończyć się w sposób bardziej, że tak powiem, merytoryczny :) Jeśli chodzi o Ukrainę, to pomyślimy na spotkaniu. Mnie przeraża stan tamtejszych dróg i to, że moje AC raczej tam nie obowiązuje ;). No chyba, że nie sprzedam do tego czasu Sevenki ;) Hubert
-
Co prawda mamy jeszcze rok 2005, ale że za oknem coś białego pojawiło się już wczoraj, pomyślałem, że warto rozpocząć powoli przygotowania do sezonu 2006. Myślę, że powtórzenie tegorocznej koncepcji dwóch wyjazdów jest dobrym pomysłem. Przejrzałem kalendarz i sytuacja stała się jasna. A zatem, dam, dam dam, podaję daty dwóch dużych wyjazdów MGH w przyszłym roku: I. weekend majowy - 29 kwietnia (sobota) - 3 maja (wtorek) (z ewentualnym, gdybyśmy uznali to za słuszne z jakiś względów, przedłużeniem na 4 - 5 maja) II. weekend sierpniowy - (z ewentualnym, gdybyśmy uznali to za słuszne z jakiś względów, przedłużeniem na 17 - 18 sierpnia). Jeśli chodzi o koncepcje wyjazdu, to na razie są trzy: 1. Dolny Śląsk, Góry Stołowe, Nysa, etc - sztolnie i różne niemieckie wynalazki z okresu wojny 2. Pomorze Gdańskie (ze szczególnym uwzględnieniem twierdzy Wisłoujście, linii obrony niemieckiej z 1945 r. oraz polskich fortyfikacji z 1939 r, a także późniejszych stanowisk) 3. Galicja- Kraków, a także Przemyśl, + linia Mołotowa, i ewentualnie szlak Orlich Gniazd. Ponieważ nic nie jest przesądzone, to to zapraszam do zgłaszania innych pomysłów. Oprócz tego jest koncepcja kilku wyjazdów dwudniowych - Bielsko Biała, Bydgoszcz, Brodnica, Ossowiec, etc. Plany sprecyzujemy sobie na spotkaniu, które proponuję zrobić, dam dam, dam: 14 stycznia 2006 roku (sobota). W zależności od liczby chętnych do wzięcia udziału w spotkaniu, miejsce sobie określimyna początku stycznia. W grudniu potwierdzimy sobie ostatecznie termin. Pozdrawiam, Hubert
-
Prędkość maksymalną Blackbirda w latach 1997 - 1998 to 295 km/h, a model 1999 miał być nieco wolniejszy. Hayabusa z 1999 r. katalogowo osiąga 308 km/h. Za www.bikez.com
-
Nie wiem, w co miałem trafić, bo w nic nie strzelałem. To nie jest egzamin i nie zamierzam zgadywać, co Ty uznajesz za legendę, by Cię utwierdzić w słuszności Twojego przekonania. jak napisałem, na sformułowane przez Ciebie pytanie nie ma jednej dobrej odpowiedzi. Przy Twojej definicji to legendarny może być chyba tylko Harley Davidson, bo dla większości osób każdy ochromowany cruisero - chopper jest Harleyem. Harry to pewna ikona. Pozostałe tak rozpoznawalne nie są. Nie zgodzę się, że legenda musi mieć wymiar ogólnoświatowy. Jeśli tak, to określenie "legendarny Sokół" nie byłoby uzasadnione, a jednak jest. A dlaczego? Bo się o nim mówimy, wspominamy, darzymy uwielbieniem, uosabia on nasze marzenia o polskim motocyklu. Co z tego, że nie był zaawansowany technicznie i poza Polską praktycznie konstrukcją nieznaną, skoro dla nas JEST legendą? A że nieznaną innym, to już nie jest nasz problem :notworthy: Jeśli legendy miałyby mieć wyłązcnie wymiar ogólnoświatowy, to Lecha, Czecha i Rusa nie mógłbyś traktować jako postaci legendarne, gdyż opowieści o nich nie są praktycznie znane poza granicami Polski. Legendy mogą mieć po prostu różne wymiary i tyle. Legenda rodzi się z jakiejś szczególnej cechy - może to być prędkość, moc, niespotykane rozwiązanie techniczne, sposób sprzedaży, popularność w jakimś środowisku, pojawienie się w odpowiednim momemcie, zaprojektowania przez kogoś konkretnego, w konkretnych warunkach... Mam wrażenie, że zapytałeś tak naprawdę nie o to, co jest "legendarnym motocyklem", tylko, co jest pewną ikoną motocykla, pierwszym skojarzeniem, jakie przychodzi na myśl po usłyszeniu słowa "motocykl". A przecież ogólnie wiadomo, że każdy motocykl, to Harley :mrgreen: Hayabusa przekroczyła 300 km/h jako pierwsza i nikt jej tego nie odbierze. Stąd dla mnie stała się maszyną legendarną i zawsze będzie uosobieniem motocykla sportowego kupowanego w salonie. Zawsze pojawi się maszyna lepsza konstrukcyjnie, szybsza, mocniejsza, więc, czy to oznacza, że poprzednia nie może być taką "legendą"? Jeśli tak, to Hary nie mógłby być legendą, bo ani najmocniejszy, ani najszybszy, ani najcięższy, a w prowadzeniu też są łatwiejsze maszyny. Stał się legendą ze względu na ludzi, którzy na nim jeździli.
-
Wiele jest maszyn legendarnych, więc na tak postawione pytanie można udzielić wielorakich odpowiedzi. Dla przykładu podaję: Brough Superior Zundapp KS 750 i BMW R 71 Harley WLA Norton Big Four Indian Chief DKW 125 (pierwowzór wielu powojennych maszyn, w tym naszej SHL i Sokoła 100) z youngtimierów to na pierwszych miejscach umieściłłbym: Honda CB 750 (mam na myśli model z 1969, a nie Sevenfifty) - przełom w konstrukcji motocykla Suzuki Hayabusa (w końcu pierwsza seryjna maszyna, która przekroczyła 300 km/h, zatem, mimo, że rocznikowo młoda, już klasyk):notworthy: Honda Goldwing - prawdziwa sofa na kołach :buttrock: W naszej części Europy to nieosiągalna praktycznie dla zwykłego śmiertelnika Jawa 500 (dwucylindrowy czterosuw z lat sześćdziesiątych lub siedemdziesiątych - nie pamiętam). Tę listę można rozszerzać do potężnych rozmiarów, a zawsze znajdzie się coś, co na miano maszyny, z jakiś względów legendarnej, zasługuje, a o czym zapomnieliśmy. Jest przecież wiele modeli Ducati, Laverd, Moto Guzzi (był nawet model, jeśli mnie pamęć nie myli, z ośmiocylindrowym silnikiem), Triumpha....
-
Z mojego doświadczenia, osoby która prawko zrobiła rok temu, a wcześniej (wiele lat wcześniej) miała okazję dosiadać wyłącznie ojcowej Pannonki wychodzi coś takiego: Największym problemem była dla mnie na poczatku masa motocykla, a nie jego moc. Po Yamasze SR 250 przesiadłem się od razu na Hondę CB 750, która jest dość ciężkim sprzętem. Poczatkowo w ósemce sevenką się nie mieściłem (bałem się, ze zwali mi się do środka zakrętu), ale z czasem przestała mi ona sprawiać problem. Na trasie nie miałem specjalnych problemów z jej opanowaniem pod warunkiem, że jechałem swoim tempem. Przy ostrzejszej jeździe początkowo mnie trochę straszyła. To, co powiem, niektórzy uznają za herezję, ale zaryzykuję. Otóż uważam, że kontrola mocy zależy od sterownika, jaki ma się między uszami. Jeżeli motocykl oddaje moc przewidywalnie, liniowo i od dość niskich obrotów, to, jeśli podchodzi się do sprawy zdroworozsądkowo i z odpowienią pokorą wobec manetki i sceptycyzmem co do własnych umiejętności, to pewien zapas mocy może raczej uratować zycie, niż stanąć mu na drodze. Maszyna nie zaskoczy Cię gwałtownym szarpnięciem, a w sytuacji krytycznej może, dzięki zapasowi mocy, uratować cztery litery. Oczywiście nie mówię tu o potworach osiągających 150 km, tylko o maszynach o mocy, powiedzmy do 70 - 80 koni. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, czy emocje nie wezmą przypadkiem góry - weź coś mniejszego. Maszyna klasy 250 daje rade po mieście, ale, jeżeli planujesz pobawić sie trochę w turystykę (nawet rzędu 200 - 300 km dziennie), to dość szybko Cię zmęczy i wkurzy. W grupie maszyn klasy średniej (500 - 700 ccm) będziesz zawsze odstawał, a utrzymanie ich tempa będzie bardzo trudne, a wręcz niemożliwe. Przy silniejszych sprzętach kolegów będziesz musiał i tak wyjeźdżać dzień wcześniej :notworthy: Nie szukałbym raczej żadnych maszyn, na których jeździ się z nogami do przodu - prowadzi się je dziwnie (z mojego punktu widzenia). W mojej opinii najlepszym sprzętem na poczatek jest naked bike o pojemności silnika 500 - 750. Przy czym, jeżeli istotnie masz mieć, przynajmniej na początku, problemy z opanowaniem masy, to raczej idź w kierunku klasy 500 - 600. Nie jest jednak tak, że cięższy motocykl zawsze trudniej się prowadzi. Lekka maszyna może wykazyawć nerwowość zachowań, np przy podmuchach spod TIR-a, których na cięższej prawie byś nie odczuł. Golas jest na poczatek lepszy od maszyny z owiewkami, gdyż zdecydowanie bardziej czujesz na nim prędkość, a więc, automatycznie, nie polatasz za ostro. Po prostu powyżej 120 km/h zrobi się niewygodnie i nie będzie Ci się chciało grzać szybciej. Problem z klasą 500 - 600 jest tylko taki, że dość szybko potrafi się znudzić. Jak się wjeździsz w maszynę, to zacznie Ci brakować mocy (koledzy wyprzedzają bez problemu, a Ty musisz uważać, żeby któryś nie zaparkował Ci w tylnym kole, bo skubaniec dużo lepiej się zbiera). Ja tego doświadczyłem w tym roku, choć CB 750 w porównaniu do klasycznych 500 czy 600 to prawie rakieta. Jak latałem z Hunem660 (na Tenerze), to czyłem się jak władca szosy i musiałem uważać na niego, bo zwijał się, że tak powiem, dostojnie. Jak polatałem z Maluttkim (Yamaha XJ 900), Vlaadem (VFR 750), czy Babajagą (SV 1000) lub Zbychem (XJR 1300) to czułem się, jakbym prowadził motorower. Musisz przysiąść do różnych sprzętów i spróbować, jak się na nich czujesz. Przy Twoim wzroście nie powinienneś mieć problemów z żadnym sprzętem, więc tym nie powinienneś się w ogóle przejmować. Pozdrawiam, Hubert
-
Też mam to w miarę na świeżo - zwrócił mi na to uwagę instruktor prowadzący kurs na prawo jazdy. Zapamiętałem, gdyż było to zupełnie sprzeczne z tym, czego wcześniej mnie uczyli. Ponieważ jednak Tobie przekazano inną informację, nie ma rady - trzeba sięgnąc do źródła - kodeksu.
-
Dylemat- VX czy Sf
Hubert odpowiedział(a) na Miki temat w Sport/Naked/Turystyk/Turystyczne Enduro/Maxi Skutery
VX nie znam, na Sevenfifty spędziłem dwa sezony. Zalety: hydraulika - odpadają kwestie związane z regulacjami dobre prowadzenie bardzo przyzwoite hamulce niezawodność klasyczny wygląd maszyna "do wszystkiego" - dobrze daje sobie rade w ruchu miejskim i w turystyce oszczędne obchodzenie się z paliwem (5 - 5,5 litra przy normalnej jeździe) silnik nie do zajechania silnik R4 pracuje bardzo równo, od 2,5 tys. ciągnie bez problemu, a powyżej 4 tysięcy ciągnie bardzo przyzwoicie. wady tylne amortyzatory lubią sie pocić. mały schowej pod kanapą niektórzy twierdzą, że maszyna jest bez wyrazu. Hubert ps. tak się złożyło, że właśnie sprzedaję swoją Sevenkę, więc, jakbyś był zainteresowany, to daj znać - pełny opis w dziale kupbno - sprzedaż. -
To nie sa gamonie, tylko często ludzie, którzy robili prawo jazdy parę lat wcześniej. Gdy ja robiłem prawko (1989) to obowiązywała zasada, że przy zawracaniu ustępowało się pierwszeństwa wszystkim, gdyż było ono traktowane jako podwójny skręt w lewo. A w takiej sytuacji wszelkie pretensje do tych, co wyjeżdżają "z podporzadkowanej" są słabo uzasadnione, gdyż zawracając, sam znajdujesz się na "ich ulicy". To się zmieniło i teraz pojazd zawracajacy traktuje się jako pojazd dalej przebywający na drodze z pierwszeństwem przejazdu. Oczywiście, wszystko przy założeniu, że zawracasz na drodze posiadajacej pierwszeństwo przejazdu (choć w przypadku skrzyżowania o ruchu kierowanym warunkowa zgoda na skręt w prawo nigdy nie zakładała pierwzeńswta przed pojazdem zawracającym na drodze, dla której pali się zielone swiatło). To jest właśnie najlepszy dowód, że w przepisach ruchu drogowego nie należy grzebać, gdyż prowokuje to bardzo niebezpieczne sytuacje.
-
Ja polatałem sobie troche w sobotę, ale to, co się działo na drogach, odebrało mi przyjemność z jazdy. Masa samochodów z rozkojarzonymi kierowcami. W dziale puasto, bo już trochę zimno na jakieś dalsze wypady. Pracujemy nad planami na przyszły rok. A maszyna wypucowana i nawoskowana :banghead:
-
Jak jechałem maszyną testową, to, sam nie wiem, kiedy na liczniku pojawiła się dwójka i dwa zera :) Charakterystyka silnika bardzo mi się podoba - oddaje moc równomiernie i przewidywalnie, ale jest to kawał diabła, więc czuję przed nim respekt. Nie chciałem mieć silnika osiągającego kosmiczne moce przy prędkości obrotowej właściwej bardziej szlifierce kątowej - chciałem mieć mocny dół, który da mi komfort podróżowania. O tych 116 koniach też słyszałem i jestem skłonny w to wierzyć - żadnych trudności z wyprzedzaniem. Po prostu manetka w dół i pa, pa, wszystkie czterokołowce i większość jednośladów :P Cieszę się, że wczesniej jeździłem gołą CB 750 - nauczyła mnie lepiej czuć prędkość (i przez to być bardziej ostrożnym), bo na bandziorze jest ona zdecydowanie słabiej wyczuwalna, a tym samym wyczucie granicy bezpieczeństwa jest zdecydowanie trudniejsze. Muszę się bardzo pilnować, aby nie poniosło... Podsumowując - maszyna mi się bardzo podoba i myślę, że połączyliśmy się na wiele sezonów - po prostu wymarzony do turytyki UJM. Z tą obawą względem Fireblada to trochę żartowałem. Sprzętowo nie czuję żadnych kompleksów, natomiast nie ulega dla mnie wątpliwości, że umiejętności Akera pozwolą mu skopać moje cztery litery w każdej sytuacji bez żadnych problemów.
-
Dziękuję, dziękuję, w sprawie autografów proszę się zwrócić do mojego impresario :mrgreen: :mrgreen: Kiedy sprawdzimy bandziora - najpierw trzeba go dotrzeć, poza tym, przy moim stylu jazdy, to i tak SV Babyjagi nakopie mi w cztery litery :) Na razie jeżdżę bardzo spokojnie (nawet spokojniej, niż Sevenką), aby nie doprowadzić do sytuacji, kiedy okaże się, że sprzęt mnie przerósł :P Mnie bardziej przeraża perspektywa nadążania za nowym Firebladem Akera :D ja mam tylko 98 kucyków, a Aker stado 150 pełnokrwistych hondowych ogierów :P A propos, Aker, montujesz do niego spacerówki ;) Jeśli chodzi o tempo podróżne, to i tak jest zawsze dyktowane przez najsłabszą maszynę, a po za tym, przy jeździe w grupie na jednopasmówkach i tak szybciej, jak te 110 - 120 się nie poleci, bo zaraz grupa się rozerwie przy okazji wyprzedzania. Miała być CB 1300, tylko po przeliczeniu wyszło mi, ża za dwuletni egzemplarz ściągany z Reichu musiałbym zapłacić w sumie więcej, niż za tego Bandita, który jest na gwarancji, a ponadto mam pewność, że nie miał nawet gleby parkingowej, nie mówiąc już nic o drobnym szlifie (pod tira) :) Czysty rachunek ekonomiczny i instynkt samozachowawczy :) Lobo - MGH jest otwarta, ale pewne procedury obowiązują, ustaliliśmy je na poczatku i tego będziemy się trzymać. Pozdrawiam, Hubert ps. Vlaad, Synu Mój , życie jest pełne wyzwań, dzięki którym stajemy się lepsi. Pokładam głęboką nadzieję, że, gdy wybije godzina próby, utwierdzisz się w swej wierze w VFR :-)
-
Trochę nietypowo, bo w tym dziale, ale może mi moderatorzy darują :) Uprzejmie donoszę, że w piątek w moim garażu stanął nowy sprzęt - nowiutki Suzuki 1200 S Bandit w kolorze diabelskiej czerni :) Gdy go odbierałem w piątek z Polandposition, licznik wskazywał 0,0 km, a po odpaleniu zaśmierdziało wypalanym tłumikiem. Maszyna już jest ogmolowana, niedługo pojawią się stelaże pod kufry. Zrobiłem na razie 120 km - wrażenia cudowne! Ciągnie jak smok od samego dołu, wyprzedzanie to formalność. Czuć potężną siłę, której, na razie, trochę się jeszcze boję, więc do manetki podchodzę z dużą pokorą. Jak na razie banan nie schodzi mi z twarzy :( Także w przyszłym roku można spokojnie jeździc gdzieś dalej :crossy: Pozdrawiam, Hubert http://forum.motocyklistow.pl/album_page.p...php?pic_id=1520
-
U mnie przestało padać ok. 14.00. O 15.00 wyskoczyłem sobie na dwie godzinki, a jak tylko wróciłem, to znowu lunęło. Przegwizdane, jak w ruskim czołgu. Ale może następny weekend będzie jeszcze ładny :)
-
No dobra - po przejrzeniu prognozy pogody potwierdzamy jutrzejszy wypad :) Co do trasy, to sobie może jutro coś jeszce wymyślimy, aby trasa była dłuższa i byśmy mogli tempem spacerowym przejechać się po zabytkach Mazowsza i pooglądać ruiny dawno minionej świetności ;) H