Skocz do zawartości

piecyk

Forumowicze
  • Postów

    314
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez piecyk

  1. Może to był jeden z tych szybkich instruktorów :wink:
  2. A co WY tam macie? Dwukierunkowy ruch na rondach, w dodatku "minirondach" :wink: Nie twierdzę, że e"L"ka jechała prawidłowo, ale do mnie chyba trzeba mówić innym językiem. Niewiele zrozumiałem z opisu :icon_question:
  3. -AMERYKI nie odkryłeś... Skoro ciągnąłeś TE 30KM/H, to trzeba było uzbroić się w cierpliwość. Szczególnie w okolicach skrzyżowań, przejść dla pieszych itp. ustaw swój umysł na zdolność przewidywania... Dobrze, że nie "zeszłeś" z tego świata. Paranoja - martwić się o sprzęt w takiej chwili. Kierowca cenił TWOJE życie na 20zł!!! Tyle byłeś dla niego wart. ps. zapisz się na "byle jaki" kurs nauki jazdy, a dowiesz się, że większość kierowców wykonuje swoje manewry bez sygnalizowania zamiaru... <ślepy punkt>??? dobre ustawienie lusterek, eliminuje martwe pole w polu widzenia kierowcy... wskazówka
  4. Jazda bez pasów…fakty i mity. Wątek zahaczył o temat a podejścia są różne. "Przeprodukowałem" tu kilka zdań z "branżowej prasy". "Mit 1 -Sceptycy twierdzą, że zapięte pasy mogą uniemożliwić wydostanie się z płonącego pojazdu. Fakt -Statystyki wskazują jednak, że jedynie 0,5% wypadków drogowych wiąże się z pożarem auta. Mit 2 -Wśród kierujących i pasażerów krąży teoria, że podczas wypadku lepiej wypaść z auta niż być w nim uwięzionym. Fakt -Badania wskazują, że w przypadku wyrzucenia ciała przez przednią szybę ryzyko odniesienia ciężkich ran w wypadku jest 25 razy większe. Natomiast ryzyko śmierci jest 6 razy większe. Mit 3 -Wielu kierowców wychodzi z założenia, że po mieście i na krótkich trasach jeździ się wolno. W związku z tym w razie wypadku nic im się nie stanie. Zapinanie pasów w tej sytuacji jest czynnością zbędną. Fakt -Nic bardziej mylnego, ponieważ przy zderzeniu z prędkością 50km/h, ciało jest wyrzucane z siedzenia z siłą 1tony. Przy uderzeniu o stałe elementy samochodu skutki mogą być śmiertelne. Mit 4 -Właściciele aut wyposażonych w poduszki powietrzne żyją natomiast w przeświadczeniu, że to zabezpieczenie jest wystarczające. Fakt -Poduszka powietrzna redukuje ryzyko śmierci o 50% tylko wtedy, gdy podczas wypadku działa wspólnie z pasami bezpieczeństwa. Mit 5 -Uczestnicy ruchu drogowego korzystający z tylnych foteli samochodu rzadko zapinają pasy bezpieczeństwa(stosuje je średnio około 47% pasażerów). Uważają, że na tylnym siedzeniu jest bezpieczniej. Fakt -Pasażerowie na tylnym siedzeniu są tak samo narażeni na poważne obrażenia jak osoby siedzące z przodu samochodu. Ponadto stanowią oni śmiertelne zagrożenie dla podróżujących z przodu pojazdu. Mit 6 -Niektórzy rodzice myślą, że trzymanie dziecka na kolanach zabezpieczy je przed konsekwencjami wypadku w takim samym lub większym stopniu jak usadowienie w foteliku. Fakt -Rodzic nie jest w stanie utrzymać w rękach dziecka, które w momencie nieoczekiwanego uderzenia przybiera masę słonia. Co więcej, w czasie wypadku rodzic może przygnieść dziecko własnym ciałem! Mit 7 -Wielu przyszłych rodziców myśli, że pasy bezpieczeństwa stanowią zagrożenie dla płodu. Fakt -Podczas wypadku pasy bezpieczeństwa są jedynym urządzeniem, które może uratować życie kobiety w ciąży i jej nienarodzonego dziecka." Osobiście ZAWSZE zapinam pasy. Jedno zdarzenie kiedyś dało mi w kość, dało mi też do myślenia... Nie będę wdawał Was w szczegóły.
  5. Nikt nie powiedział, że szkoły jazdy w Niemczech są idealne. Są szkoły jazdy, doskonalenia techniki jazdy. Wśród szkół jazdy tak jak wszędzie są lepsze i gorsze. A co do doskonalenia techniki - zapewne tylko część kierowców z nich korzysta(tylko pewnie większa część niż u nas, gdzie szkoły doskonalenia techniki są dla niektórych niepotrzebną egzotyką). Dokładnie w "idealnym..." :) Tu 'przemek96' trafiłeś w 10. Zadziwia mnie podejście niektórych naiwnych kupujących. Ludzie myślą, że z zachodu, a już szczególnie z Niemiec, sprzęt będzie jak "spod igły". Bo drogi równe itp. itd. Tylko na tych równych drogach: Po pierwsze: Nawijają kilometry i nawijają. Po dobrych drogach chce się jeździć - i nie mam nic do dużych przebiegów. Nawet wyznaję zasadę, że lepiej jak sprzęt jeździ bardzo dużo a właściciel o sprzęt sumiennie dba(wtedy duży przebieg nie odstrasza), niż miałby wyjeżdżać tylko w niedzielę w rękach "technicznego ignoranta". A tych drugich na całym świecie nie brakuje. Po drugie: Szczególnie na autostradach "pałują na maxa" :buttrock: - dla czystego relaksu... Szczególnie "sporty". A ponieważ dla czystego relaksu :buttrock: to często w niedzielę w rękach "technicznego ignoranta" :buttrock: Wnioski nasuwają się same...
  6. Myślę, że podejście mamy podobne. Ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego, gdzie jest ta granica bezpieczeństwa. Są jednak ośrodki, w których egzaminy trwają cały rok, w innych natomiast "sezon martwy" trwa krócej, do 3 miesięcy(grudzień, styczeń, luty). Nigdy nie oceniam możliwości jazdy w określonych warunkach wg siebie. I wiadomo, że są takie ekstrema pogodowe, przy których strach wysadzić nos za okno. Wyznaję zasadę "nic na siłę". Natomiast ja oczekuję czegoś innego. Furtki, która pozwalałaby na przeprowadzanie sporadycznie egzaminów również w tym "martwym sezonie", pod warunkiem sprzyjającej aury. Patrzę na to z innej perspektywy. To zdecydowanie ułatwiłoby mi pracę. Rzecz w tym, że od 6 października już nie można zapisać się na egzamin. Kursanci skończyli kurs z tą datą, a teraz będą czekać do 1 kwietnia na egzamin. Ktoś z boku, może stwierdzić czy zda na koniec sezonu czy na początku to wszystko jedno. Jednak osoba zainteresowana ma do tego inne podejście.
  7. :) Jeśli myślisz o moim stanowisku, w sprawie obecnego systemu szkolenia i egzaminowania to rzeczywiście nie jest wesoło. Osobiście prowadzę szkolenia powiedzmy w "odmienny sposób". To jest powodem bardzo nieprzychylnego stanowiska przede wszystkim konkurencji... Poziom wiedzy na temat szkolenia motocyklowego jest na tyle niski, że masowo napływały do wydziału komunikacji skargi konkurencyjnych szkół na temat moich metod szkolenia. Skargi dotyczyły jazdy z kursantem na jednym motocyklu :crossy: Ogólnie rzecz biorąc - PLUGAWY SYSTEM. Zresztą, ilu z Was może śmiało stwierdzić - "będąc na swoim kursie prawa jazdy kat. A DOBRZE zainwestowałem w SIEBIE". Z reguły jest to inwestycja w szkołę, która niewiele w rzeczywiste umiejętności wnosi. ...i naturalnie nie będę pochwalał takiego stanu rzeczy, ale nie wyssałem tego z palca. Naprawdę wiele osób z mojego otoczenia, przede wszystkim uczniowie na wieść o zmianach przybiera właśnie takie negatywne nastawienie. Zmiany wszystkim kojarzą się z kosztami. Wszystkim tłumaczę, że jest to niewspółmierny koszt z tym, co MOŻE(wcale nie MUSI) się stać kiedy niedoświadczony kierowca wsiądzie na nieodpowiedni sprzęt. Celowo dla swoich uczniów na zajęciach teoretycznych przedstawiam temat dot. właściwego doboru motocykla. Wprowadzam ich w zagadnienie dotyczące właśnie stopniowania pojemności, mocy. PROPONOWANE ZMIANY
  8. O przyczepności opon w niskich temperaturach nie musimy dyskutować. Ale sprawą dyskusyjną jest okres egzaminowania. Równie dobrze można przerywać egzaminy w deszczowe dni, wietrzne itp. bo najważniejsze jest bezpieczeństwo. Ponieważ najważniejsze jest bezpieczeństwo nawet hamowanie awaryjne jest często pomijane. Sam prowadzę lekcje w różnych warunkach pogodowych, praktycznie przez cały rok. Chyba że aura zupełnie nie sprzyja. Nauka powinna przebiegać w każdych warunkach i egzamin również. Albo poważnie podchodzimy do sprawy, albo bawimy się tylko kiedy słoneczko świeci. Aha... Z pewnością, bo w większości przypadków zamiast do szkoły sprofilowanej na szkolenia motocyklowe trafisz na szkołę, gdzie kursy kat. A1,A stanowią "zapchaj dziurkę". To prawda, wiele szkół idzie na łatwiznę. To czego uczą w szkołach jest z reguły podporządkowane instrukcji egzaminowania. Ta jest z kolei interpretowana dowolnie, przez różnych egzaminatorów, w różnych ośrodkach egzaminacyjnych. Kursant zdaje mi relację z egzaminu. Otóż został przez egzaminatora pouczony, że w przypadku hamowania przednim hamulcem "obleje" egzamin. Hamowanie awaryjne nie jest sprawdzane, bo zostało uznane za manewr niebezpieczny. Chyba, że osoba egzaminowana w trakcie pokonywania trasy spotka się z sytuacją która będzie wymagała zastosowania hamowania awaryjnego. Wyjdzie w praniu czy ktoś potrafi czy nie. Uczą więc tego co jest wymagane na egzaminie. Co oznacza, że prawie niczego nie uczą. leszek88888 - Gratuluję sukcesu na egzaminie i pozdrawiam Jeśli chodzi o zmiany: Do dotychczasowych, ale zmodernizowanych kategorii A1 i A,dojdzie nowa kat. AM oraz A2 wyodrębniona z dawnej kategorii A. Kategoria A1 - będzie się można o nią starać od 16. roku życia; upoważni do prowadzenia motocykli o pojemności skokowej silnika do 125 cm sześc., mocy maks. 15 KM i stosunku mocy do masy nie większej niż 0,13 KM/kg, a także motocykli trzykołowych o mocy do 20,4 KM. Kategoria A2 - wymagany wiek 18 lat; upoważni do prowadzenia motocykli o mocy do 47,65 KM i stosunku mocy do masy nie większej niż 0,27 KM/kg oraz motocykli niepochodzących konstrukcyjnie od pojazdów o mocy przekraczającej dwukrotność mocy takiego motocykla. Kategoria A - upoważni do prowadzenia wszystkich motocykli; można się będzie o nią starać od 20. roku życia (jeżeli mamy co najmniej dwa lata prawo jazdy kategorii A2) lub od 24. roku życia (jeżeli nie mamy prawa jazdy kategorii A2).
  9. Zgadzam się. Jeśli nawet wejdą, to osobiście mam wątpliwości jak będą respektowane... Bardzo możliwe, że więcej ludzi będzie jeździć bez uprawnień. Dla mnie pikuś zawsze :banghead: Prowadzę kursy przez cały rok :banghead: A propos trwania sezonu - w Lublinie, gdzie prowadzę szkolenia sezon już się praktycznie zakończył. Egzaminy kończą sie z dniem 31 października. Zaczynają dopiero 1 kwietnia. SZOK :icon_mrgreen:
  10. Z tego co mi wiadomo, nowe przepisy wejdą w życie najwcześniej w drugiej połowie przyszłego roku. Taką wiadomość uzyskałem w wydziale komunikacji.
  11. Takie szkolenie to rozbój w biały dzień :biggrin: Jak będziesz znał termin egzaminu pisz na GG. Ustalimy szczegóły, termin lekcji i miejsce spotkania. A propos sprzętu - ma to być lekcja przed egzaminem, więc varadero 125'08(taki jak na egzaminie). pozdrawiam
  12. Wszystko co napisałeś, to święta prawda. Dlatego już na kursie uczę kursantów właściwej zmiany biegów i redukcji, a przede wszystkim podczas jazdy z pasażerem (po części dbając o swój komfort :), żeby nie traktowano mnie jak worka kartofli). Ale trzeba zaznaczyć, że potencjalny pasażer, powinien przynajmniej w minimalnym stopniu "potrafić być PASAŻEREM". Nie może przeszkadzać - powinien aktywnie, poprawnie uczestniczyć w jeździe. A poradnik jazdy z pasażerem, który Tomek Kulik opublikował na swojej stronie powinien poznać nie tylko kierowca, ale przede wszystkim pasażer.
  13. 'Miras', trafiłeś w dziesiątkę :) Na temat (nie)przygotowania kandydatów na kierowców na kat. A, kat. B itd. można książki pisać :) Nie jest tematem tabu, że niektóre szkoły przedwcześnie wydają zaświadczenia o ukończonym kursie. Zdarza się nawet jeszcze przed ukończeniem szkolenia podstawowego. Czasami zupełnie w ciemno. Nie znając w pełni możliwości, umiejętności kursanta. Znam naprawdę niewielu ludzi(instruktorów), którzy potrafią szczerze rozmawiać z kursantami na temat ich umiejętności. Gdyby więcej osób usłyszało przed końcem kursu: "kolego, nie jesteś jeszcze gotowy na egzamin państwowy... tym bardziej do samodzielnej jazdy, musisz jeszcze się uczyć", statystyki "zdawalności" w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego byłyby lepsze, być może byłoby bezpieczniej. Ale to takie "gdybanie". Wg mnie, od dawna powinien funkcjonować system kontroli, za pośrednictwem ośrodków egzaminacyjnych, który by weryfikował które szkoły "wypuszczają piratów drogowych :) ". Może wtedy, kursant przystępujący do egzaminu, właśnie na kat. A1, A wykazywałby się takimi umiejętnościami, że egzaminatorzy nie mieliby żadnych oporów przed prowadzeniem egzaminu z tylnego siodełka. Dopóki szkoły będą robiły wszystko "pod klienta" nic się nie zmieni. Słyszałem niejednokrotnie od kursanta stwierdzenie "płacę - wymagam". Chodziło właśnie o wydanie wcześniej zaświadczenia. Jedyne, czego kursant może wymagać, to szkolenia przeprowadzonego na jak najwyższym poziomie i oczywiście zgodnie z ustawą. Od stawiania wymagań jest nauczyciel - instruktor, który ma uczyć dobrze i przytomnie oceniać umiejętności kursanta. A propos jazdy autem za kursantem. Kursant przecież niesamowicie ogranicza widoczność dla instruktora. Także ostrzeżenie kursanta o niebezpieczeństwie, jakakolwiek reakcja aby go uratować jest niemożliwa :)
  14. Robię dokładnie tak samo. Zawsze "na plecaku" z kursantem. Ale egzamin wewnętrzny w ruchu drogowym przeprowadzam tak jak państwowy - dwa pojazdy. Właśnie!!! Wystarczy wyobrazić sobie, że szkoląc na kat. B instruktor jedzie samochodem za samochodem w którym jest tylko kursant. W najlepszym przypadku mają łączność radiową. CZARNY SCENARIUSZ!!! I to potrwa zapewne bardzo długo. Pomijając "władze polskie", świadomość wykonawców - całej masy instruktorów pseudo"motocyklowych" jest przecież zerowa. Kawka, gazetka, nogi wywieszone przez okno auta zaparkowanego na placu. Szkolą mistrzów "ósemki". Niewiedza i WYGODNICTWO!!! Przez takich "wygodnych" byłem posądzany swego czasu o oszczędności przy szkoleniu :icon_exclaim: .Właśnie z racji szkolenia kursanta, jadąc z nim na jednym motocyklu. To nie wymaga komentarza :icon_exclaim:
  15. :icon_rolleyes: dokładnie, nie ma co przeżywać... Jazda z pasażerem - to powinien być jeden z etapów szkolenia dla kandydatów na prawo jazdy kat. A1, A.
  16. Witaj! Jestem instruktorem. Prowadzę szkolenia dla osób ubiegających się o prawo jazdy m.in kategorii A1, A. Chyba, że pytasz o osoby z uprawnieniami INSTRUKTORA TECHNIKI JAZDY. Ja takich nie posiadam. Czytaj tutaj... Jedno z drugim nie zawsze idzie w parze. Jeśli robisz coś dobrze, to będzie opłacalne. Szczególnie w przypadku "szkoleń motocyklowych", jest to praca dla pasjonatów. Musi sprawiać przyjemność. Wady: -wcześniej możesz "posiwieć albo wyłysieć" :icon_razz: Zalety: -praca, ciągły kontakt z ludźmi... Wydaje mi się, że ogromne, szczególnie dla instruktorów techniki jazdy.
  17. Proponuję kupić m.in dla żony odpowiedni kodeks drogowy. Każdy wie o co chodzi i nie będziemy tutaj "sypać ustawami". Napisałem wyraźnie: "Projekt nowej ustawy o szkoleniu i egzaminowaniu zakłada zmiany w tej dziedzinie. Będą obowiązywały testy jednokrotnego wyboru, i prawdopodobnie baza pytań będzie ukryta. Prawdopodobnie..." Powiedzmy, że jesteśmy na bieżąco, nie będę się licytował... Bardzo dobrze, że żona rozpoczęła szkolenie dla osób ubiegających się o prawo jazdy kategorii A (prawko na moto - dobrze zrozumiałem :bigrazz:) :crossy: pozdrawiam, sukcesów życzę i "gumowych drzew" :wink:
  18. Projekt nowej ustawy o szkoleniu i egzaminowaniu zakłada zmiany w tej dziedzinie. Będą obowiązywały testy jednokrotnego wyboru, i prawdopodobnie baza pytań będzie ukryta. Prawdopodobnie... Obecnie, jak wiadomo pytania są ogólnodostępne. To kursantów, w szczególności młodzież zachęca do rozwiązywania TYLKO testów, bez sięgania po źródło(KODEKS DROGOWY). Bo po co? Odpowiedzi podane, pozostaje "wykuć" na pamięć. Może nowe rozwiązanie, zmusi niektórych do właściwej nauki interpretacji przepisów.
  19. Wszystko się zgadza :lalag: Pozdrawiam serdecznie byłego kursanta :notworthy:
  20. Wyobraź sobie, że szkoląc na kat. B instruktor jedzie samochodem za samochodem w którym jest tylko kursant. W najlepszym przypadku mają łączność radiową. Czy teraz też powiesz, że jest to system klasyczny :)
  21. Późno się witam, ale lepiej późno niż wcale. Do zobaczenia na trasie i nie tylko... pozdrawiam
  22. oooo tak tak... Na ten przykład - bardzo trudno przekonać kursanta o słuszności używania przedniego hamulca, skoro przez 20 godzin był kodowany na hamowanie tyłem :icon_mrgreen: ehhh...
  23. Witam! W Szwecji byłem cztery razy w okresie moich studiów. Wyjeżdżałem do tak zwanej "sezonowej pracy". Co roku spędzałem tam ok. trzech miesięcy. Nie obchodziła mnie wtedy i nie obchodzi teraz ich polityka. Nie zamierzam też wnikać w to jak bardzo ograniczona jest przepisami swoboda obywateli Szwecji czy innych krajów skandynawskich. Nie odczułem żadnego dyskomfortu, nawet byłem zauroczony tym krajem. Jedyne na co zwrócę uwagę(pod kątem wątku), to uporządkowany ruch na drogach. Większość dróg ma świetną nawierzchnie. Kultura na drodze, system szkolenia kierowców - tego nawet nie będę porównywał z naszym pięknym krajem. To dwie skrajności... W Szwecji byłem świadkiem dwóch tragicznych wypadków. Niestety z udziałem tylko polskich "niepokornych" kierowców, które wynikały tylko i wyłącznie z niezastosowania się do przepisów które obowiązują wszędzie. Np. wyprzedzanie na "ślepym" zakręcie w górach, podwójna ciągła. Efekt - zderzenie czołowe z nadjeżdżającą z przeciwka ciężarówką. Tak można wszędzie. Mandaty owszem są wysokie. Kto chce, łamie przepisy. Każdy raczej liczy się z konsekwencjami. Ale tak jest wszędzie. Popularne stwierdzenie "przepisy są po to, żeby je łamać" ma swoich zwolenników wszędzie. To, że jest kraj który szuka "drogi" do poprawy bezpieczeństwa nie powinno budzić w nas takich negatywnych emocji. Dużo się u nas narzeka. Poziom bezpieczeństwa na drogach w Polsce jest zatrważająco niski. Jestem jak najbardziej za stosowaniem programów typu "vision zero". Nie mamy się czego bać pod względem naśladownictwa. Drogi, system szkolenia kierowców musiałyby być całkowicie zmodernizowane. Przecież to ogromna inwestycja... Stać "NAS" na to??? Jest jak jest, i jeszcze długo tak będzie. Tysiące trupów, inwalidztwo w konsekwencji wypadków komunikacyjnych na naszych drogach nic nie zmienia. Dziwne tylko, że nasi południowi sąsiedzi(np. w Czechach) poszli podobnym tropem, zmodernizowali drogi, "cennik" mandatów powędrował wysoko. Jakoś nienaturalnie bezpiecznie zrobiło się na tamtych drogach. Lepsza organizacja ruchu, bezpieczna nawierzchnia dróg zminimalizowałaby nasz pośpiech. U nas prędkości większe od autostradowych osiąga się na "zwykłych" drogach. To prowadzi do niebezpiecznych, niezdrowych sytuacji. Powiem krótko, w Szwecji mogłem pokonać 1000 km z przerwami na kawę i tankowanie jadąc przepisowo w 12 godzin. Takiego czasu u nas potrzeba na pokonanie prawie przepisowo ok. 700 km. Co z pozostałymi "3 stówkami". Trzeba nadrabiać na naszych fatalnych drogach wśród wielu fatalnych kierowców. Wielu z nas, i sam nie będę zgrywał świętoszka najzwyczajniej czasami musi albo lubi zapierniczać. Wasz, Nasz, mój wybór... Każdy powinien liczyć się z konsekwencjami. Jak będę chciał pojechać szybko, żadna "wizja...", żaden najwyższy mandat mnie nie powstrzyma. Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie: czy jestem na tyle dorosłym, dojrzałym kierowcą, że nie potrzebuję presji wysokich mandatów, istnienia programów typu "vision zero" żeby jeździć zgodnie z przepisami, po prostu jeździć bezpiecznie dbając o siebie i o swoje otoczenie? To raczej dzieci, które są mało odpowiedzialne, nie mają głęboko rozwiniętej wyobraźni dot. przewidywania, aby coś zrozumieć potrzebują czasami kary... pozdr. szerokości
×
×
  • Dodaj nową pozycję...