-
Postów
221 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Treść opublikowana przez wojtaq
-
WWaldi stokrotne dzięki za taki szczegółowy opis. Z jednym 'ale' - Kawasaki VN800 Classic r. 1997 ma w przedniej piaście zwykłe łożyska kulkowe, bodajże 6204 obustronnie hermetyczne. Już je zmieniłem i wracam właśnie po 100 kilometrowym spacerku z uchem przy osi. Skąd ci się wzięły te stożkowe?
-
Cześć! Czy ktoś z was wymieniał łożyska w przednim kole VN800 Classic? Czynność jest prozaiczna - zdaje się - ale doświadczenie uczy, że w każdym najprostszym zdarzeniu może kryć się jakaś 'zagwozdka'. Jeżeli macie doświadczenie z taką naprawą, napiszcie coś proszę...
-
Łożyska w przednim kole Kawasaki VN800 Classic r. 1997
wojtaq opublikował(a) temat w Mechanika Ogólna Motocyklowa
Cześć! Czy ktoś wymieniał łożyska jak w temacie? Interesuje mnie możliwość zastosowania zamienników łożysk polskiej produkcji FŁT Iskra oraz pierścieni Simmera. Czy trzeba stosować wypełnienie wnętrza pomiędzy pierścieniem i łożyskiem za pomocą smaru wysokotemperaturowego? Czy może są inne problemy, na które powinienem zwrócić uwagę przy dokonywanej naprawie? Będę wdzięczny za wszelkie informacje. -
Cześć! Dziękujemy nullek i WWaldi za przybycie! Liczyłem, że jednak zostaniecie dłużej... Zajęcia przy prowadzeniu imprezy było na tyle dużo i tak absorbującego czas, że już nie dało rady spokojnie usiąść, pogadać i jaką wspólną fotkę zrobić. Zresztą sami widzieliście. Kiedy wreszcie mieliśmy chwilę, trochę 'chleba' i zaciszne miejsce do spotkania, wy byliście w drodze. Odebraliśmy tylko wiadomości o bezpiecznym dotarciu waszych kompanii do Wolsztyna i Poznania. Oficjalny koniec miał miejsce około 20:00, potem daliśmy czadu na wieczorze panieńskim w podpilskiej wsi. Takiego najazdu Dolaszewo jeszcze nie widziało, kiedy stanęliśmy w kilkanaście maszyn pod domem panny młodej. Zaskoczenie było totalne, bo 'zlecenie' udało się utrzymać w tajemnicy do naszego przyjazdu. Pan młody, przez firanki patrzył, jak zabieramy narzeczoną i razem z towarzyszkami uwozimy do kręgielni na dalszą część ich zabawy. Podobno gryzł paluchy w bezsilnej niemocy, nie będąc pewien, czy młoda nie zweksluje w przedbiegach, jak bohaterka z Absolwenta. Bo też i miał powody, żeby gryżć, kiedy wsiadła do kredensu Prezesa. Pod kręgielnią narobiliśmy szumu, aż zlecieli się w panice ochroniarze sądząc, że wjeżdżamy po schodach na tory! Takiej zabawy tam jeszcze nie było - motory stały w ordynku z zapalonymi światłami, a dziewczyny mdlały nam w ramionach :buttrock: Potem już tylko wpadliśmy podsumować dzień na gorąco do Tequili, gdzie dzięki sprzymierzonemu właścicielowi spłukaliśmy zimną Colą i niskoprocentowym piwem kurz zalegający gardła. Chłopaki z Chodzieży zdecydowali się ewakuować przed burzą do domu, a garstka nas wyladowała u mnie na ciąg dalszy. Oj, dużo by opowiadać i nie wiem czy mogę, więc pozwolę sobie jedynie na dygresję, że kręgielnia okazała się mało atrakcyjnym miejscem dla naszych pasażerek. Dzięki ar2r za mistrzowskie wyczucie sytuacji połączone z umiejętnością podejmowania szybkich i właściwych decyzji! Jak mosiu zdołał wypocząć przed jazdą, tego nie wiem. :P Faktem jest, że wsiadł na motor rześki, jak rybka. Jeszcze raz wielkie dzięki VROC-owi za przyjazd i wspólne świętowanie. I wiecie co - nasze naszywki naprawdę świetnie prezentują się na ubraniach. Wiwat VROC! Niebawem fotograficzne sprawozdanie na stronie www.husaria.pila.pl. Ano daliśmy czadu, że tak nieskromnie się wyrażę. Na efekt końcowy złożyła się praca i wsparcie wielu osób. Nie sposób nie wspomnieć o życzliwości i mecenacie firm, do których zwróciliśmy się zabiegając o wsparcie w różnych formach. Żałuj, że inne sprawy nie dały ci szansy na wizytę w Pile. Ale co się odwlecze - itd... :icon_mrgreen: Temat Wenecji był podczas Pikniku wstępnie dyskutowany i potwierdzam, że wybieramy się, choć w nieustalonym jeszcze składzie. Szczegóły będzie znał ar2r.
-
Ar2r wiesz przecież, że jesteś moim przewodnikiem po meandrach ludzkich zachowań :icon_razz: Nie miauknę niczego, co byłoby wodą na młyn złych i zawistnych ludzi... Jedno jest pewne - żałuj, że nie zostałeś dłużej, ale rozumiem... Cieszy mnie, że po trudnym dniu i arcytrudnej nocy wracasz do społeczeństwa. Mosiu został podjęty śniadaniem i odprowadzony do maszyny. Szkoda, że tak wcześnie pojechał, bo kompan z niego tęgi i dopiero rozmowa i wspólna atmosfera pokazała, jaki z niego przedni kumpel. Niech żałują wszyscy, którzy ten czas spędzili poza jego towarzystwem. Ale to u nas - Husarii Piła, gościł i nas swoją obecnościa zaszczycił. Dziękujemy Grzesiek!
-
Oooooo! Widzę, że ar2r pierwszy przetarł zaspane oczęta... Ale pozostała część Husarii Piła czuwa i jest na posterunku. Do roboty więc i przybywajcie wszyscy chętni, niech moc będzie z wami!
-
Co na głowę dla okularników?
wojtaq odpowiedział(a) na temat w Co, jak i gdzie kupić - dla motocyklisty
Też jestem użytkownikiem Airoh Jet55. To dobry kask dla okularników, bo: 1. Jest wygodny i obszerny na tyle, że okulary nie haczą nawet o wewnętrzną blendę przeciwsłoneczną. 2. Wspomniana blenda eliminuje konieczność stosowania fotochromów, czy nakładek przeciwsłonecznych na oprawki. W odróżnieniu od podobnej blendy w Cabergu Downtown, można ją opuszczać i podnosić niezależnie od pozycji wizjera. 3. Bez problemu - i tu dziwię się cytowanej wyżej opinii - można kask zakładać i zdejmować z okularami na nosie. Mam rozmiar L, więc nie jest to bańka wielkości orzecha kokosowego i w odróżnieniu od integrala, którego stosuję do innego motocykla ten Jet Airoha wchodzi na głowę nie zrzucając mi okularów na glebę. W integralu to jest cały rytuał ze zdjęciem oprawek, odłożeniem w bezpieczne miejsce, tylko broń boże na drgające siodło, bo potem trzeba w trawie szukać. Po założeniu kasku pozostaje już tylko wsunąć zauszniki tak, by nie weszły do ucha, a nie jest to proste... -
Aha, panowie! Jest jeszcze coś, o czym nie pisnąłem tu jeszcze... Mianowicie mamy zaproszenie na... wieczór panieński!!! Będzie 8 panien nadobnych i dodatkowo - jeszcze panna - kandydatka na żonę! Ta ostatnia raczej nie do ruszenia, ale pozostałe osiem? Weźcie dodatkowe kaski, bo wiele może się zdarzyć. Szczegóły ustalę jutro i jeśli dziewczyny nie spękają to mamy dodatkowy punkt zabawy. (Mam skłonność do żartów, ale zapewniam - to nie jest zmyłka) Jak śmiertelnie poważnie traktuję motór niech zaświadczą 4 bite godziny spędzone dziś na polerowaniu szprych tylko tylnego koła. Przednie sprawiłem miesiąc temu i popadłem w syndrom wypalenia :)
-
Cześć! Masz rację mosiu... Przed kwadransem odwiedził mnie kolega-żeglarz. Pogadaliśmy o tym i owym m.in. o czasie poświęcanym naszym hobby. Na pytanie ile razy mam okazję w ciągu tygodnia pojeździć musiałem odpowiedzieć, że ca 3 -4 godziny w tygodniu. Oczywiście chodzi tu o statystykę ostatnich miesięcy. Z jego żeglarstwem jest podobnie. To taki signum temporis. Niemniej ciągnie strasznie wilka do lasu. Pisząc o wyjeżdżonych kilometrach jestem daleki od wszelkich licytacji. To taki obrazek ilustrujący osobistą pokorę.
-
Ufff, ale mi się dostało! Harry - już mi się widzisz, bo jęzor masz nie od parady, a i za kołnierz nie wylewasz. Dlatego się przyznam, że trochę wykorzystałem twój post, jako punkt wyjścia dla własnych dyrdymałek. No, kurde - coś musiało być tym punktem, a ty idealnie trafiłeś. No i potem poszło, że klimaty, że przystanki, rodzina i takie tam. Ale to wszystko prawda najszczersza!!! Tuś mi brat! (skoligaciłbym cię jeszcze bliżej, bo mam syna 27 lat, ale taką próbę podejmę przy świadkach i po pierwszym półlitrze - jeśli pozwolisz :-) Z pokorą oddaję ci pola, jeśli chodzi o przebieg. Za mną może marne ca 50.000 km i to na kilku maszynach. Ale! Mam dobre chęci i ar2r już nie musi się wstydzić mojej starej ortalionowej kurtki. Więc jest szansa, że pod jego nadzorem nakręcę jeszcze niemało. Co nie ar2r? :D
-
A toś Wiolę pocieszył! IMHO Wiola to będzie tak - żadnego dzwona nie zaliczysz, a prawko już na Ciebie czeka... Kwestia czasu, jak ze wszystkim... :crossy:
-
Cześć! Harry, nie chcę być źle zrozumiany, że się może narzucam albo co. Jest pewien aspekt naszej społeczności motocyklistów, który trzeba rozumieć, jako gotowość do zamiany słów na czyny. Piszesz o odległościach, hm... Często przemieszczamy się po całym kraju nawet nie zdając sobie sprawy, że takich przystanków, gdzie można się zatrzymać znajdując wikt i opierunek jest tyle, ilu nas wszystkich. Nie sądzę, żebym odkrywał Amerykę, ale cóż to za problem planując trasę zapytać kumpli, czy jest możliwość gościny? Tak sobie wymyśliłem, że po to zawiązujemy znajomości, żeby je realnie pielęgnować - także podczas odwiedzin. Normalnie - jak to z rodziną bywa... Pochodzę z małego miasteczka, w którym raczej nikt nie był anonimowy i często jedni drugim w garnki zaglądali. Ale nie zamieniłbym tych zapyziałych klimatów na nic innego, szczególnie na anonimowość wielkiego miasta. Często zamykamy się w symbolicznych 'czterech ścianach' stopniowo ograniczając grono znajomych, kolegów i przyjaciół. A może jednak wyjść poza takie stereotypy? Czy nie po to także tworzymy naszą społeczność? Jeśli Piła będzie ci po drodze, to wiesz, że masz tam do kogo wpaść. To skrót, ale nie trzeba więcej słów, żeby go wyrazić. I wszycho! Czy ktoś podziela moje zdanie, czy może jestem odosobniony?
-
Cześć! A oto komunmikat specjalny nr 541: W sobotę 26 maja ruszamy do parady przez Piłę z Baru Bieszczadzkiego o godz. 15:30. W centrum miasta zatrzymamy się na kilka minut na Placu Zwycięstwa - to ścisłe centrum z dobrym dojazdem, dokładnie naprzeciwko eksponowanego budynku Hotelu Rodło. Kto nie chce nas szukać w krzaczorach, ten może zaczaić się właśnie na Placu. Jeżeli już nas nie będzie w tym miejscu, to prawdopodobnie będziemy na mecie parady tzn. w okolicach basenu Szuwarek (dawny basen wojskowy) na ulicy Podchorążych. Na www.husaria.pila.pl w podstronie Aktualności jest link do planu Piły i tam zlokalizujecie dokładnie wszystkie wymienione wyżej miejsca. Plan daje się skalować, więc w pewnym momencie ujawniają się nazwy najmniejszych nawet uliczek. Bar Bieszczadzki nie jest opisany na mapie, jednak w Aktualnościach na www.husaria.pila.pl opisałem, gdzie on się znajduje. Jest to na północnym wschodzie miasta, tuż przy krajowej 10/11, zaraz przy moście na Gwdzie, w nożycach opisanych na planie Alei Niepodległości i Alei Powstańców Wielkopolskich. Następny komunikat za tydzień :)
-
Ależ oczywiście! Akurat mam zupełnie wolne, przez nikogo nie rezerwowane miejsce na podłodze :flesje: Tak zupełnie poważnie - trzy osoby mogą swobodnie liczyć na nocleg u mnie w mieszkaniu. Motory polezą do garażu. Dobrze się składa, bo WWaldi przyjedzie z Poznania w sobotę, to samo DRACO, więc nie wystąpi żaden konflikt. Ale tu uwaga - moje gościnne, małe mieszkanko tym samym wyczerpało swoje możliwości. Dla pozostałych, którzy będą chcieli mogę wstępnie zarezerwować niedrogi nocleg.
-
Draco, jeśli przyjedziesz rano w sobotę 26 maja, to nie musisz się błąkać po mieście. Wal do mnie! Mieszkam, co prawda w bloku, ale obok jest duży parking i w domku znajdzie się coś do zjedzenia i picia. A w każdym razie dach nad głową i wygodne miejsce do pogadania. Naturalnie - to zaproszenie, żeby nie było! Jeśli ktokolwiek z Kolegów ma ochotę do Piły tego dnia przyjechać to, naturalnie zapraszamy wszystkich chętnych. Szczegóły imprezy są na www.husaria.pila.pl Dalej idąc tym tropem; w przypadku, jak DRACO gdybyście mieli przyjechać wcześniej to skontaktujcie się ze mną telefonicznie (numer w danych o mnie) lub pocztą elektroniczną. Parking jest obszerny, a gościny nigdy nie odmawiam :crossy: Dojazd do mnie, szczególnie od strony Gorzowa jest szalenie prosty, a z innych kierunków trzeba pojechać na Gorzów właśnie. Ewentualne szczegóły na telefon lub e-mail...
-
A zaprosi Husaria Piła do siebie na inauguracyjną imprezę? Chętnie bym Was odwiedził i zobaczył co tam w Pile ciekawego sie dzieje. A pewnie, że Husaria prosi! Daj tylko znać kiedy, o której godzinie i czy chcesz z noclegiem...
-
Cześć! Jak Piła zabiera głos, to niech i ja się dołączę :) Ar2r, jak myślisz - napisać już coś o naszej motocyklowej inicjatywie? Widziałem, że kropnąłeś link do strony, więc trzeba byłoby miauknąć conieco. Bo wiecie, w Pile zawiązaliśmy taki mały klub, klubik właściwie i 26 maja mamy inauguracyjną imprezę. Wszystko jest na stronie www.husaria.pila.pl w zakładce Aktualności. Niemniej, miło byłoby widzieć kogoś z Forum. Zapraszamy! A teraz w/s klejenia naszywek - wydaje mi się, że wszelkie kleje cyjanoakrylowe muszą popsuć lico skóry. Zróbcie eksperyment na własnych paluchach, to się przekonacie, że bez pumeksu nie zejdzie. Ja pracowicie przez 2 godziny przyszywałem za pomocą igły i syntetycznych nici (tylko nie próbujcie z chirurgicznymi, bo się rozpuszczą na deszczu :wink: ). Używałem cienkiego szydła robiąc wstępnie otwory i bez potrzeby prucia podszewki poprowadziłem szew od zewnątrz. Maestria, ale na palcach mam ślady do dziś. Natomiast przypomniałem sobie po fakcie o pospolitym butaprenie. Jest elastyczny, trwały i wodoodporny. Nie robiłem prób na skórze, ale wspominając klejenie Małych Modelarzy z papieru i ciągle ubabrane ręce wiem, że klej zchodził dość szybko i bez śladów. Ze wstydem doszedłem do wniosku, że mogłem spróbować w ten właśnie sposób, a nie łapy sobie kaleczyć. No, ale to jest naszywka, a nie naklejka, hehe! Spróbujcie więc tak. Ale sugeruję nanieść na filc naszewki najpierw cienką, podkładową warstwę kleju, a po jej całkowitym wyschnięciu drugą, żeby po pierwsze - mocniej trzymało, a po drugie - klej nie przesiąkł na awers naszywki (naklejki). Na skórze może być już tylko jedna warstwa kleju, ale po starannym odtłuszczeniu powierzchni za pomocą benzyny ekstrakcyjnej. Sądzę, że będzie trzymało, jak złoto i w przyszłości nie pozostanie ślad po usunięciu naszywki.
-
glupota nie zna granic - istna masakra...
wojtaq odpowiedział(a) na aftys6 temat w Szkoła jazdy, stunt, wypadki
Pawelmoto ty jakiś cynik, albo normalny inaczej jesteś! Gdyby świeczka zapaliła się każdemu, kto w jakikolwiek sposób może przyczynić się do ograniczenia ryzyka wypadku to w rzeczy samej byłoby cudownie. Należy kolegę, któremu brzydko przyciąłeś pochwalić za rozsądek. Oby więcej takich... Ale wracając do ciebie - wujek Dobra Rada ma nastepującą alternatywę - albo nie wsiadać, albo wsiąść z pijanym czy naćpanym. Rozumiem, że kpiąc sobie z takich porad wybierzesz to drugie, żeby coś tam udowodnić, prawda? A może źle oceniłem twoje intencje, lecz jeśli tak, to biorąc pod uwagę twój wiek powinieneś precyzyjniej formułować własne przemyślenia. Idąc w ślady Wujka dam ci bezpłatną radę - czytaj swoich młodszych kolegów i ucz się. Czasem od młodszych też warto :-) -
Ozi wyluzuj! Wiesz, my cruiserowcy z x-letnim stażem już tak mamy, że woda sodowa do łba uderza i czasem trudno powstrzymać się od niepotrzebnego puszenia zamiast jednego, dwóch konkretnych zdań. A poza tym była przerwa w funkcjonowaniu Forum więc i poziom frustracji wzrósł odrobinę... :icon_mrgreen: Ja sam, kiedy pytają czym jeżdżę odpowiadam, że dużym różowym. Podsumowując - nie zrażaj się naszym poczuciem humoru i wpadaj tu częściej. Z czasem przywykniesz, hehe!
-
Cześć! Zgadza się, że w Pile i śmiertelny. I właściwie powinna zapaść cisza, ale... Ale trzeba też mówić o okolicznościach, ku przestrodze dla innych. Żeby i ta (niepotrzebna przecież) śmierć, być może sprawiła, że mniej będzie podobnych zdarzeń. Nie było to na osobnej drodze i przeciwległym pasie ruchu. Mała uliczka na uboczu tras przelotowych, jakich wiele w mieście i dodatkowo gęsto zabudowana. Piesi często chadzają jezdnią, bo tak prościej i wydaje się, że bezpiecznie. Chłopak na swoim pierwszym motocyklu zdaniem policji i świadków rozwinął większą prędkość, niż powinien. Kobieta prowadząca auto faktycznie zawiniła, lecz w okolicznościach zarysowanych wyżej szybko poruszający się motocykl nie pozwala mniej uważnym kierowcom ocenić sytuację. Niezależnie od wskazania sprawcy, na wszystkich uczestnikach ruchu drogowego ciąży obowiązek troski o bezpieczeństwo własne i innych. Kierowca auta skręcił w lewo wymuszając pierwszeństwo i jest sprawcą - fakt. Chłopak na motorze nawet, jeśli "tylko" niewiele przekroczył prędkość dopuszczalną prawem i rozsądkiem również wykroczył poza granice bezpieczeństwa - też fakt. Wniosek nasuwa się jeden - pilnujmy bezpieczeństwa własnego i bezpieczeństwa innych. Jezdnia ma wiele wspólnego z górami. One wybaczą brak odwagi, czasem tchórzostwo lecz głupoty i arogancji nigdy!
-
Cześć! Szafir, mówisz - masz! Kilkanaście postów wyżej jest namiar na WWaldi, który opisał co i jak zrobić, żeby mieć. Do tego wniosek, wpisowe i deklaracja członkowska. Czekasz tylko 90 dni i już możesz naszywać. Proste, jak świński ogon :bigrazz: No i piwo, morze piwa...
-
Chciałem zadać retoryczne pytanie, jak to ar2r robi, że po tylu piwach ma jeszcze moc, by coś na Forum naskrobać. Ale pojawiła się równie retoryczna odpowiedź - a jak ja to robię? Hm... Niezbadanie są ścieżki ludzkich poczynań. Sam chyba nie jestem gorszy, skoro tu dziś wszedłem i piszę. Jedno jest pewne, prócz miejsca wiecznego spoczynku - nikt już nie będzie musiał maskować mojego ortalionu kamizelką odblaskową! Upodobniłem się do reszty motocyklowego klanu tj. czarne portki, czarna kurtka, buciory i czarne myśli, co do jutrzejszego dnia. Ale co tam - carpe diem! W salonach Top Secret są do kupienia za jedyne 29,90 PLN koszulki do robienia naprasowanek. No i te dziewczyny strzelające oczami do facetów w czerni!
-
Cześć! Naszą wizytę na Motobazarze opisał ar2r i mamy w tym temacie jednomyślność. Najbardziej rozdrażniła mnie pazerność sprzedających, bo usiłowali wydrenować kieszenie kupujących w sposób niemiłosierny! Spotkanie z WWaldim miłe choć szkoda, że na sam koniec. Dzięki takim młokosom, jak on czy ja nasz VROC nie zalicza się jeszcze do geriatryków. He, he, he... Poniżej link z fotkami: http://foto.onet.pl/71e0,4b03k0y3q33o,u.html Jest niedziela, od rana piękna pogoda i wybieramy się większą grupą na przejażdżkę. Mam dylemat - ar2r grozi, że jeśli nie założę na swoją ortalionową kurtkę kamizelki odblaskowej, jako maskowania to się do mnie nie przyzna... Co robić? Co robić! :icon_mrgreen:
-
Cześć! Wybieramy się jutro z ar2r na Motobazar do Poznania. Oczywiście byłoby miło spotkać kogoś z kolegów. Wyruszamy ok. 10:00 z Piły, więc m/w 11:30 będziemy u celu. Może kogoś, kto chciałby być, a nie może coś interesuje. Mogę wówczas popytać, zobaczyć, dowiedzieć się. Dla szybkiego kontaktu mój telefon 502616990. Może WWaldi dotrze z naszywkami? W kwestii wózka trochę mi nullek pochlebiłeś. Urządzenie jest rzeczywiście proste, jak świński ogon. Ale to nie mój pomysł, tylko autorska interpretacja podejrzanych w necie konstrukcji. Nie sądziłem jednak, że będą problemy z wygięciem tej blachy. Z porównań i pomiarów wychodziło bowiem, że grubość ma być 5 mm. Zaniżyłem do 4 mm, a i tak ślusarz nie mógł tego na dużej giętarce sprofilować. Pociął blachę palnikiem plazmowym na właściwe formatki i pospawał. Wtedy dało radę. Jeżeli chodzi o naszą obecność w dziale VROC, to rzeczywiście nie mamy się czym pochwalić. Na pewno nie otrzymamy statusu przyklejonego, bo spójrzcie sami na ilość postów u też nieklejonych wildstarów! Biją nas na głowę, niestety... Apel więc - bądźmy bardziej aktywni, wtedy nie spadniemy ze strony, a być może i nas podkleją :)
-
kupilibyście kask przez internet????
wojtaq odpowiedział(a) na Peny temat w Co, jak i gdzie kupić - dla motocyklisty
Cześć! Ja ostatnio kupiłem dwa kaski Caberga. Wcześniej przymierzałem w sklepach różne inne i uwzględniając obwód głowy określiłem swój rozmiar. W necie natknąłem się na ofertę wyprzedaży likwidowanego sklepu (ale nie lipną, tylko rzeczywistą, bo pozbywali się także wyposażenia). Kaski określano, jako nowe choć nieco porysowane. Po odebraniu przesyłki okazało się, że informacja mijała się z prawdą, jeśli chodzi o te porysowania. Sprzedawca nadto uczciwie podszedł do tematu, bo rysy były niemal niewidoczne, a towar pachniał świeżością. Jestem z tego zakupu bardzo zadowolony, ponieważ zapłaciłem za nowe kaski 1/3 ich rynkowej wartości. Ale ten zakup nie musi oznaczać reguły... Kupuję przez Internet od kilku lat i do tej pory zostałem nacięty tylko raz. Nawiasem mówiąc sprzedawca z tej transakcji już siedzi po wydanym liście gończym i dwuletnich poszukiwaniach przez policję. Myli się bardzo, kto chce traktować net, jako źródło szybkich i nieuczciwych zysków. Ryzyko jest wszędzie - w jednym miejscu większe, w innym mniejsze. Nie sposób go uniknąć i trzeba je uwzględniać za każdym razem. Mój sposób na kupowanie jest prosty. Staram się wcześniej poznać cechy towaru, jaki zamierzam kupić, znam swoje rozmiary, wielkości moich rzeczy. Jeśli zauważę coś interesującego np. przymierzam podobną lub identyczną rzecz w normalnym sklepie. Proszę sprzedającego w necie o dodatkowe, szczegółowe opisy lub wyjaśnienia. To nie kosztuje wiele, a oszczędza nerwy. Zauważcie, że oferta internetowa jest niezwykle szeroka, jeśli chodzi o ilość, asortyment i rozmiarówkę. Nie ma innego tak dobrze zaopatrzonego magazynu! Tylko idiota nie skorzystałby z niej, a przede wszystkim, gdy jest jakaś szczególna potrzeba. No, ale nie będę pisał o banałach. Nieco inaczej trzeba podchodzić do zakupów mniejszej wartości, a jeszcze inaczej do artykułów drogich. Zresztą prawo określa reguły nabywania rzeczy przez internet, a w wątpliwych sytuacjach zawsze można dogadać się ze sprzedającym. Podsumowując - ja przez internet kupuję. Kaski też kupiłem... :P