lukasz-aprilia

To tzw. "omylka pisarska" - moze byc ona sprostowana przez organ w kazdym czasie. Absolutnie nie ma zadnego wplywu na waznosc samego mandatu.

Z takiego opisu mozna wywnioskowac, ze oboje ponosicie wine za zaistniale zdarzenie. Ty - ze nie zachowalem nalezytej ostroznosci i dostatecznego miejsca przy wyprzedzaniu On - ze zmieniajac kierunek jazdy nie upewnil sie o mozliwosci wykonania manewru. Oczywiscie mozesz wyslac gosciowi/ubezpieczycielowi oswiadczenie, ze po spokojnym przeanalizowaniu sprawy odmawiasz przyznania sie do winy. Gdyby doszlo do procesu kluczowe znaczenie mialaby tu opinia bieglych - ale nie majac materialu policyjnego, zadnych innych dowodow - to raczej Twoje szanse sa marne, biorac pod uwage, ze w pierwszej chwili wziales wine na siebie.

Tutaj wybor typu motocykla nie ma wiekszego znaczenia. Czoper, plastik czy turysta kazdy bez problemu przekracza 100km/h. Wypadki powstaja zarowno z winy motocyklistow jak i z winy innych kierowcow czy tez zwyklych zdarzen losowych - i na to nie mamy zadnego wplywu. Trzeba ufac we wlasny rozsadek, myslec za innych i liczyc, ze urodzilismy sie pod szczesliwa gwiazda.

Kolejny jednoslad z poduszka juz czeka w kolejce - skuter Yamahy Maxam 250 http://www.skutery.net/default.asp?news=783

1. Polega to na popelnieniu przestepstwa z rozdzialu KK zatytulowanego "Przestepstwa przeciwko wiarygodnosci dokumentow". 2. Srednio grozi za to kara okolo 2 lat pozbawienia wolnosci. 3. Konsekwencje ponosi kazdy, kto byl w to zamieszany. Wlasciciel motocykla jako tzw. sprawca kierowniczy (zlecajacy cala sprawe), diagnosta, tlumacz itp. Teraz lawy dla oskarzonych sa w sadach pojemne - bez obaw, wszyscy sie wygodnie zmiescicie, a moze nawet po znajomosci dostaniecie sasiednie cele :biggrin: .

Szok - przed chwila jechalem w kurtce i zmarzlem. Pozamykalem wywietrzniki i dziekowalem, ze przytomnosc nakazala wziac jednak ze soba rekawice. Jeszcze kilka stopni w dol i wroce do spodni i butow motocyklowych :biggrin: (przynajmniej do najblizszego wtorku - czyli przewidywanego powrotu upalow). PS> w TV slyszalem ciekawa wypowiedz: w weekend ludzie odpoczna od upalow, ale rekordy ciepla tegorocznego lata jeszcze przed nami :clap: . Jak bedzie jeszcze cieplej niz w ostatnie dni to chyba w meskich stringach zaczne jezdzic... :biggrin:

Kurcze nie generalizujcie juz tak, ze wszystko obejmuje odpowiedzialnosc za towar niezgodny z umowa, bo wyjdzie, ze zyjemy w idealnym kraju. Wszystkie powyzsze opisy odnosza sie do jednego - do usterki, ktora fabrycznie tkwila w produkcie (lub powstala przed dniem zakupu). W przypadku samodzielnego montazu sprzedawca ma zawsze ta "luke", ze oswiadczy, ze jego zdaniem usterka powstala z winy kupujacego lub w wyniku niepoprawnego montazu. I cale te wielkie slogany mozecie sobie w du*e wsadzic, bo to Waszym zdaniem bedzie dochodzic swojego. Na rzecznika praw konsumentow tez nie ma co liczyc - minely czasy, ze sprzedawca trzasl uszami na sama mysl o rzeczniku. Taka jest prawda, ze jego uprawnienia sa znikome - jak grzeczny telefon nie pomoze to pozostaje mu najwyzej pomoc Wam napisac pozew sadowy. Z prawniczego punktu widzenia nie ma wiekszego znaczenia czy mowimy o silniku, pompie czy maszynce do hot-dogow. Wszystkie wady sa objete odpowiedzialnoscia sprzedawcy/producenta, a problem sprowadza sie do wykazania tego, ze to nie my spowodowalismy dana usterke.

Wlasnie kupilem chrom wysokotemperaturowy Mistral - 60 zl + koszty wysylki. Mam nadzieje, ze bedzie to odpowiednio wygladac na rurze, bo znowu pada i pewnie jutro znowu beda zolte kropki gdzie pokropilo po rurze.

Wzor umowy bardzo dobry. Zaliczka a zadatek to temat rzeka. Moznaby prace doktorska napisac i jeszcze byloby malo. Generalnie "zaliczka" to pojecie poza-kodeksowe. Koncepcji jest wiele. Jedni twierdza, ze to tylko wplata gotowkowa na poczet ceny ostatecznej, inni nadaja jej walor odszkodowawczy utozsamiajac prawie z zadatkiem (z tym, ze zaliczka zawsze w gotowce, zadatek-niekoniecznie). Co do owego zadoscuczynienia: nie ma to nic wspolnego z zaliczka ani zadatkiem. Jesli nie dochodzi do wykonania zobowiazania z winy jednej ze stron, druga zawsze moze albo domagac sie odszkodowania za doznana szkode (bo liczyla, ze umowa dojdzie do skutku), albo zlecic wykonanie takiego zobowiazania innemu podmiotowi na koszt takiej osoby. To tak w wielkim skrocie... ;)

Najlatwiej to rozegrac tak: spisujecie umowe przedwstepna i wzmacniacie skutecznosc umowy przyrzeczonej zadatkiem lub zaliczka. Zadatek: dany przy zawarciu umowy powoduje, ze w razie gdy sprzedawca nie wywiaze sie z umowy ty mozesz domagac sie zwrotu zadatku w podwojnej wysokosci, a jesli Ty nawalisz to sprzedawca ma prawo zatrzymac caly zadatek. W przypadku zawarcia umowy zadatek zalicza sie na cene kupna. Zaliczka: instytucja podobna, ale z prawnego punktu widzenia stanowi jedynie rate na poczet ceny ostatecznej. W razie niewywiazania sie z umowy Ty nie mozesz domagac sie zwrotu zaliczki w podwojnej wysokosci, a w przypadku sprzedawcy - moze zatrzymac zaliczke tylko wtedy, gdy w zwiazku z niezawarciem umowy z Twojej winy poniosl konkretna strate. Wzory umowy przedwstepnej znajdziesz bez problemu w necie. Pamietaj, ze ta umowa musi miec trzy zasadnicze elementy: przedmiot umowy, cene i czas zawarcia umowy definitywnej (zakupu motocykla). Gdybys mial klopoty ze znalezieniem wzoru to pisz - postaram sie podeslac jakis ogolny wzor.

Na poczatku przyszlego tygodnia bede mial kolejna partie kaskow do testu. Nie moge jednak zagwarantowac, ze bedzie to Leox. W kazdym badz razie dam znac jak stoja sprawy.

Kask tez moze byc w wersji letniej ;) . http://www.skutery.net/akcesoria-produkt.asp?id=132 Szkoda, ze go testowalem prawie miesiac temu - wtedy tak mi w nim wialo, ze uszy marzly...

Zerknij sobie tutaj na moje identyczne przygody: http://forum.motocyklistow.pl/Wyschniety-a...tor-t51084.html U mnie co prawda nie byl suchy do zera i krecil normalnie, ale za to prad ladowania zwariowal. Na razie nie widac, aby moj aku stracil przez ten incydent na swojej potencji ;) . A u Ciebie jak? Po zalaniu dziala normalnie czy ususzyl sie na smierc?

Po sobotnich pracach "konserwacyjnych" (to te zakonczone lekkim udarem slonecznym ;) ) zmodyfikowalem wyglad wydechow w Suzuki. W skrocie wyglada to tak: kolektory schowane pod owiewkami zabezpieczone sa farba zaroodporna. Koncowki przy tlumiku i sama koncowka tlumika (tam gdzie konczy sie aluminiowe obicie) oszlifowalem i wypolerowalem do czystego metalu. Problem w tym, ze po ostatniej deszczowej nocy na czystym metalu pojawily sie okropne zolte kropki rdzy. Niestety wchodza one w reakcje z metalem, bo zwykla szmatka nie da sie ich usunac (trzeba drobny papier scierny + Tempo). Czyli wniosek z tego, ze pozostawienie w sumie ladnie wygladajacych "naturalnych" koncowek kolektorow i tlumikow wymaga jakiegos dodatkowego zabezpieczenia. No wlasnie - czym to zabezpieczyc, zeby uniknac na przyszlosc tych zoltych kropek? Jakis lakier bezbarwny, inne środki? Co prawda sa to koncowki kolektorow, ale jednak przy dluzszej jezdzie osiagaja wlasciwa sobie temperature. Co mozecie mi poradzic w tej sprawie?

U mnie 81.000 km "Na ile" km macie miejsce na liczniku? U mnie za 19.000 km licznik ulegnie wyzerowaniu (albo samodestrukcji)... :flesje: Wtedy tylko dostukac z 15.000 i sprzedac jako prawie nowy motocykl po dziadku, ktory stal prawie caly czas w garazu :) . A kto z forum mial juz przyjemnosc "wyzerowac" licznik? (oczywiscie nie mowie o zerowaniu przy pomocy srubokretow, wiertarek i innych tego typu gadzetach).

Dodam, ze w pakiecie z blokada masz od razu pakiet zapasowych baterii wraz z "magazynkiem" (takie male plastikowe ustrojstwo trzymajace we wlasciwym porzadku 6 malutkich baterii).

Dupa - nawet przy 120 km/h w kurtce tekstylnej jest rownie nieprzyjemnie jak w rozpalonym katamaranie. Ostatnie 2 dni jezdze sluzbowo trase 25 km - tam wole zalozyc kurtke, ale dol to spodnie od garnituru i "pantofle" :) . A laitowy przejazd to mialem dzis w poludnie. 10 minutowa sprawa w sądzie wiec stwierdzilem, ze zanim dojde to spoce sie jak szmata. Wsiadlem wiec na moto w samej koszuli a krawat schowalem do kieszeni. W sądzie kask zostawilem u strażnika, "reczne" odprasowanie krawata i moglem isc na sale czynic swoja powinnosc :flesje: . O 14:00 jak wracalem do domu, przy predkosci przelotowej ~130km/h termometr pokazywal 36,5 stopnia :) . Powietrze nad asfaltem po prostu dusi!

Moge Ci taka sprzedac po znajomosci - po kosztach wlasnych, 107,50 zł + VAT (przelew na konto). Niech Ci bedzie i koszty wysylki wezme na siebie. :) Pewnie! - nie tylko chleb ale i margaryne (oczywiscie z Manuelem, zeby jeszcze posmarowal za mnie) :flesje: A potem sie dziwicie, ze o Polakach mowia leniwy narod...

Jak u Was z wytrzymaloscia kompletu baterii? U mnie czas uzywania 1,5 roku z intensywnoscia co 3-4 dni na okolo 3 godziny (oczywiscie nie liczac przerwy zimowej). Obawiam sie, ze u mnie przyszedl juz czas na wymiane "zasilania". Xena coraz czesciej odmawia powitalnego pikniecia (trzeba ja noga potraktowac, zeby sie lepiej do tarczy dopasowala) i wyraznie slychac, ze te piski to tez juz takie cieniutkie...

Samochodem to i owszem, ale jak to niby ma dzialac na motocykl? Z przodu nie masz rejestracji, z tylu nie widac kto prowadzi... Oni równiez zdaja sobie sprawe z tego, ze bez wyraznego wizerunku twarzy kierowcy za wiele nie wskuraja, chocby mieli nakrecony najpiekniejszy film. :banghead:

A jesli to byl egzamin to dzieki Tobie kobitka zapewne oblala.... :banghead: Ja do L-ek w zasadzie nic nie mam - no moze tylko to, zeby nie jezdzily w godzinach szczytu, bo jak sie trafi matol co nie umie ruszyc spod swiatel to wtedy dopiero mozna dostac bialej goraczki! ;)

Tutaj masz test: http://www.skutery.net/akcesoria-produkt.asp?id=111 U mnie ma bardzo wysokie notowanie. Moja podstawowa blokada w czasie kazdego postoju w miescie.

Podane wartosci wynikaly ze wskazan mojego panelu, podlaczonego przez swiatla pozycyjne. Wiec wskazanie na pewno bedzie nizsze niz bezposrednio na klemach akumulatora, bo jakby nie patrzec raz, ze swieca dwie zarowki to dwa, ze po drodze jest spory kawalek nie pierwszej mlodosci instalacji elektrycznej.

To nie czarny dzien tylko wakacje sie zaczely. Tiry maja w nosie upal i wzmozony ruch, mistrzowie kierownicy wytoczyli sie na drogi starajac sie udowodnic calemu swiatu, ze oni przejada dany odcinek najszybciej, a do tego z roku na rok przybywa samochodow tylko nie drog. I na dodatek rolnicy ze swoimi traktorami. Rozumiem, ze trzeba pracowac na polu itp., ale zeby pchac sie na glowna droge czyms co porusza sie 3x wolniej niz kazdy tir i srednio 6x wolniej niz przecietny katamaran to juz przegiecie. W poniedzialek przez debila w traktorze malo lusterka nie stracilem. Nie dosc, ze skreca w lewo z kierunkiem takim, ze domysl sie a go nie widac, to z jego przyczepy wystawaly jakies prety bez zadnego oznaczenia. Omijajac go z prawej o centymetry minalem sie z tym zelastwem. Tak niestety bedzie przez cale wakacje. :icon_mrgreen:

W sieci krazylo info, zeby w akumulatorach Exide sprawdzac dosc regularnie poziom elektrolitu. Z racji, ze moj aku ma raptem poltora roku jakos specjalnie nie ciagnelo mnie, zeby ogladac na jakim poziomie sa jego plyny. A dzis rano niespodzianka. Rozrusznik krecil normalnie, Suzi zapalila bez problemu, zalacza sie moj dodatkowy panel na desce rozdzielczej i szok! Piszczy mi alert zbyt wysokiego pradu ladowania. Na lekkim ssaniu pokazuje mi 15,5V, dodaje gazu, pierwsze metry na drodze - 16V, rosnie - panel glupieje... Szybka decyzja, ze jednak nawet krotka trasa do pracy w takich warunkach moze byc niebezpieczna. Na szczescie przypomnialy mi sie informacje z sieci i postanowilem sprawdzic co z elektrolitem. Na szybkiego, bez wyjmowania aku (tylko przez zdjete zatyczki) widze, ze poziom plynow jest ponizej gornej krawedzi blaszek. Dolewka: weszlo dobre 400 ml i pewnie jeszcze by dalo rade, gdybym znalazl w garazu wiecej wody destylowanej. Po dolewce prad ladowania wrocil do normy: poczatkowo skakalo jeszcze do ~14,8V, ale po pierwszych metrach ustabilizowalo sie na 14,5V i tej granicy juz nie przekracza. Co ciekawe wzroslo jednak odrobine wskazanie na akumulatorze przy wylaczonym silniku. Aku obciazony swiatlami postojowymi pokazuje 12,3V - a od dnia zakupu do dzisiejszego ranka w takich samych warunkach pokazywal 11,7V. Pytanie tylko teraz czy takie wystawanie plytek ponad poziom elektrolitu i jakby nie patrzec kilkuminutowa praca silnika w takich warunkach nie zaszkodzila akumulatorowi? Mam sie spodziewac, ze ten aku szybko wyzionie ducha, czy nie musze sie tym martwic? PS> panel ze wskaznikiem ladowania przydal sie idealnie. W innym wypadku pewnie jeszcze troche polatalbym na wysuszonym akumulatorze. Z drugiej jednak strony pierwszy raz mam taki akumulator, z ktorego odparowaloby tyle elektrolitu w ciagu 1,5 roku.