Skocz do zawartości

Sihaja

DesmoManiax DOC Poland
  • Postów

    993
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez Sihaja

  1. Czytam i... wierzyć się nie chce. Ale, pozwól, że spytam: jak wyglądała sprawa z sądem? Mieliście jakiegoś dobrego prawnika? ...A teraz skąd to pytanie: Znam taki przypadek, gdzie kobieta potrąciła pieszą. Złamała jej nogę. Wina była ewidentnie po stronie pieszej - wtargnęła na jezdnię zza autobusu "bo biegła do następnego". Lało jak diabli, więc samochód jechał powoli, mimo wszystko po prostu nie zdążyła wyhamować. Wezwano policję, ta stwierdziła ewidentną winę pieszej. Jakiś czas później dziewczyna, która kierowała samochodem została wezwana do sądu. Na policji powiedzieli jej, że nie ma się czego bać, że przecież to nei była jej wina. Poszła do sądu sama. Jak wyglądał przebieg sprawy - nie wiem dokładnie, nie pamiętam, choć opis słyszałam szczegółowo. Ostatecznie kiedy usłyszała wyrok po prostu ją zatkało. - Zatrzymano jej na rok tam prawo jazdy, musiała zabulić odszkodowanie... a teraz najlepsze: dwa lata w zawiasach. Do tej pory nie wsiada za kierownicę, choć minęło 5 lat. A teraz opinia prawniczki, która brała udział w rozmowie: Bardzo często zdarzają się takie sytuacje. Ludzie nie wiedzą do czego może dojść, jak może się skończyć taka - oczywista przecież - sprawa. W sądzie ktos kto nie ma obycia, często nawet nie zie zdaje sobie sprawy, jak bardzo źle wygląda sytuacja. I tego typu przypadki wcale nie są rzadkością :icon_razz: Piszę to raczej jako przestrogę na przyszłość, gdyby komuś (oby nie) się zdarzyło. Wychodzi na to, że nie ma co liczyć na własną inteligencję i ewidentne okoliczności.
  2. aż się nie chce komentować i nowych przykładów dodawać. powinna być przynajmniej głupia karta rowerowa. co komu przeszkadzało, że odpytali delikwenta z "tych kresek i znaków" znim pozwolili jeździć po drogach? niestety idiotów i cwaniaków w stylu: "co z tego że łamię przepisy/nie znam ich? jeżeli uważam jak jadę to jest ok" - cytat, który usłyszałam od takiego niedawno. ;) a najbardziej wqrza, że później własnie tak oceniani sa wszyscy rowerzyści. (tak. ja też jeżdżę rowerem.) a wniosek? nie wystarczy uważać na siebie. trzeba na wszystkich.
  3. Sihaja

    Słowacki Raj

    To fakt. Dlatego polecałam trasy jednokierunkowe. Jak wcześniej pisałam - złaziłam Słowacki Raj kilka lat temu dość dokładnie. Teraz planuję trochę pojeździć. 2 lata temu Niskie Tatry, ale w tym roku niewiele kilometrów zrobiłam i nie mam formy, więc wolę coś niższego.
  4. Sihaja

    Słowacki Raj

    Ja jadę 29 :biggrin:, choć nie sam Raj, ale niedaleko. Szukamy prostych, niezbyt ambitnych tras pod rowerki na sezon, w którym formy niestety brak...
  5. Sihaja

    Słowacki Raj

    kiedyś większość złaziłam. ale to było wieki temu. teraz już nawet nie wszystko pamiętam a map przy sobie nie mam. to, co opisałeś, to chyba juz na więcej niż jeden dzień traska :banghead: o ile dobrze kojarzę, część z tego to trasy jednokierunkowe - i te szczególnie polecam. wrażenia niezapomniane, choć nie dla ludzi z ostrym lękiem wysokości.
  6. przede wszystkim zrastaj się szybko! a po drugie nie odpuść głupiej babie. ja połamałam się kilka lat temu na otwartej studzience kanalizacyjnej. właśnie wyprzedzał mnie samocód, nie było jak lewą stroną ominąć, a prawą się nie udało. Koło wpadło w studzienkę, a ja przefrunęłąm przez kierownicę. zarząd drógł wyparł się że studzienka była otwarta, ja byłam młoda i głupia a rodzice odpuścili. później żałowali. raz, że się babie należy kara i nauczka zanim kogoś zabije, dwa - Tobie coś za ból i stracony czas.
  7. to co Ty tam władowałeś? może lepiej doskładać na lepszy osprzęt zamiast stale wymieniać na to samo? :P wcześniej zasugerowałam się jedynie osprzętem i wyszłam z założenia, że ma to być rower do jeżdżenia. dopiero później wiew1 napisał o co mu chodzi. opony 2,3 na asfalt - no cóż. jeszcze zależy jakie ;) zdarzyło się na 2,3 jeździć, ale ja też asfalt traktuję jako konieczność dotarcia na miejsce, gdzie chcę pojeździć. co do ramy - fakt, nie zwróciłam uwagi na rozmiar ;) a może zasugerowałam się, bo... ja jeżdżę w trasy na 16 :biggrin: no ale jak ktoś ma 165 cm... (tak wiem - inna geometria ramy - po prostu nie przyglądnęłam się.) co do rowerków zjazdowych - te juz są znacznie bliższe mojemu serduszku, choć raczej mogę sobie pomarzyć, niz pozwolić na zakup. a i to raczej jakieś FR niż DH by było. no i tutaj za 2000... to nawet ramy nie będzie. tak czy inaczej zgadzam się, że uniwersalne rowery nie istnieją.
  8. do zjazdów i skakania za 2000 ;D dobra. nie mam więcej pytań. na sam sensowny amortyzator by było. bo w tym układzie rst z pewnościa odpada... weź jeszcze pod uwagę, że jeśli połamiesz ramę używając roweru niezgodnie z przeznaczeniem, nikt Ci gwarancji nie uzna. cos mi się zdaje, że w 2000 się nie bardzo zmieścisz. no... możesz pójść jeszcze w ślady kolegów :D
  9. ja też myślę woda i gąbka. vileda wypuściła serię takich fajnych gąbeczek - ja miałam do czynienia z werjami "profesjonalnymi", ale w sklepach też powinny być - nazywało się to chyba pur active(?) czy jakos tak. same gąbki dość cienkie, ale ta "ostra strona" nie była w nich ostra, a raczej porowata. (takie okrągłe otworki) były bardzo fajne jeśli chodzi o naklejki. łatwo się nimi usuwało i nie rysowały powierzchni.
  10. heh... w końcu mogę się do czegos przydać :D zacznijmy od tego do czego rower ma być. jeśli chodzi o zwykłe przejażdżki (rozumiem przez to wyciecki do 120 km) po urozmaiconynm terenie, to rowerek się nada. Co prawda należy liczyc się z tym, że po jakichś 3-4 tys. km kilka rzeczy może być do wymiany. ale to też zależy jak się jeździ. hamulce tarczowe: ja przepraszam... a po co? jesli nie zamierzasz startowac w maratonach, jeździć na jakichś technicznie trudnych, blotnistych trasach, to szkoda na nie kasy. - z resztą takiej jazdy reszta osprzętu nie wytrzyma ;> dobre tarczówki naprawdę kosztują. ja osobiście władowałabym w lepsze v-ki. tektro wywaliłam zaraz na początku, po zjeździe z Przehyby w Beskidzie Sądeckim. ale wtedy jeszcze nie byłam fanką strategii "kto hamuje ten ginie" ;D (a co po niektórzy nie mieli ubawu ściągając mnie z drzew... :D ) składanie roweru: przy tańszych modelach wciąż nie całkiem opłacalne. drogi, wypasiony sprzęt - tak. ale to też trzeba wiedzieć czego się chce. ogólnie: osprzęt na poczatek w sam raz. może spróbuj jeszcze kellysa cenowo porównać.
  11. Motocykl na chodniku?? - jak dla mnie niedopuszczalne. Jeśli chodzi o przepisy, to jazda ROWEREM po chodniku nie jest dozwolona jedynie w przypadku dzieci. (Nie pamiętam granicy wieku, za to zdarzyło mi się widzieć miłych panów wypisujących za takie cos mandaty.) Prędkość nie ma znaczenia. Chodnik jest dla pieszych. Ścieżki rowerowe? - Jak sama nazwa wskazuje, są dla rowerów. I jestem zdania, że najpierw powinno karać się pieszych, którzy po nich łażą, ale to inny temat, więc nie będę sie rozpisywać ;) Nie zrozumcie mnie źle. Może i w pewnej sytuacji bym to zaakceptowała. Ale w tej chwili wyobrazić sobie takiej sytuacji nie umiem. Argument korka: no cóż. "Ten samochód jest mały, chodnik był pusty... " I jeszcze jedno: właśnie na podstawie takich pojedynczych wybryków później oceniani są wszyscy. :/
  12. " e, tam... jedno małe, a pojadę dopiero za swie godziny..." Nie krzyczcie na mnie: ja widzę, że nikt tu takim tekstem nie rzucił, ale każdego czasem koże korcić a czytają ten temat tez różni ludzie, dlatego skrótowo o wynikach "eksperymentu" który robiliśmy na zajęciach o wdzięcznej nazwie "narkomania" :icon_twisted: Były to najfajniejsze zajęcia na studiach, bo każdy przyniósł piwo (z wyjątkiem prowadzącego zajęcia), później owe piwo wypił, a później badaliśmy zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu - chyba co 30 min przez 3h. Wyniki? Całkowiecie różne. Jednym poziom alkoholu zaczynał opadać, kiedy inni jeszcze nie mieli wartości maksymalnej. Ogólna tendencja do zmian po jedzeniu i na czczo może i była. Ale zarówno wyniki max. jak i czas... nie do przewidzenia. Bo tego się nie da przewidzieć. Nawet u jednej osoby, po identycznym posiłku, takiej samej ilości snu, o tej samej porze. Wyniki nie są przewidywalne. Więcej pisac nie trzeba :icon_mrgreen: A co do lekarzy: Uważam, że zarabiają stanowczo za mało i mam nadzieję, że wywalczą w końcu jakąś sensowna kasę. Ale widzę też - choćby po znajomych, że ci, którym zależy (specjalizacje, własny gabinet), po jakimś czasie radzą sobie nieźle. Fakt, kosztuje to masę czasu, wysiłku... Ale później da się i na kontraktach z funduszem nieźle wyciągnąć. Ale na pewno niskie zarobki nie mogą być powodem do zlewania pacjentów. Jeśli ktoś ma takie podejście, to chyba pomylił się już na etapie wyboru studiów.
  13. Z "cywilnej" - czyli dostępnej w sklepach chemii kret powinien dać radę i nie powinien uszkodzic więcej, niż byś chciał. ale działanie środka ogranicz do minimum. Najlepiej byłoby Ci użyć jakiejś chemii profesjonalnej do cięższych zabrudzeń. Nie znasz kogoś w jakiejś porządnej firmie sprzątającej? Miewają tam różne cudeńka... A na koniec taka drobniutka rada: jak już się na coś zdecydujesz, to nie mieszaj kilku rodzajów chemii. (Niby oczywiste, ale zdarza się, że kogoś zamroczy i nieszczęście gotowe) powodzenia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...