ciężki a do tego wysoka koza. Nie dla każdego.
Na pierwsze moto jednak coś niskiego żeby pewnie nogami stać na ziemi, wyczuć, wyćwiczyć jak to się operuje taką masą.
Moc ? Myślę że 40-50KM optymalna. Jakie GS 500 itp. nie za mocne, nie za szybkie, nie za duże, nie za ciężkie - a jednocześnie pełnoprawne moto którym zrobisz morze, góry, inne mazury. Po sezonie, dwóch każdy już sam wie co go kręci i w którą iść stronę.
Jakis znajomy mojej rodzinki zrobił to samo w tym roku.
Kupił sporta 600cc (po latach przerwy, kiedyś jeździł na emzetkach), drugiego dnia motocykl „odjechał mu” na skrzyżowaniu i się zgruzował.
Taaaaaaaaaaaaaaaa !
Czesciowo sie z Toba zgodze.Mialem kiedys kursanta, lat 34 autem jezdzil od 18 - tki. Wsiadl na Yamaha XJ 6 Odkrecil niby malo gazu ( tak mu sie przynajmniej wydawalo ) i ciut za szybko puscil sprzeglo.
Takiego efektu jaki zaprezentowal, nawet ja sie spodziewalem. Moto poszlo ze 2 m w gore i yeblo o beton, myslelem, ze totalnie zgruzowane, chyle czola przed ing z Yamahy 🤣.
Glowa jak piszesz, nei ma z tym nic wspolnego, tylko psychomotoryka, a ta trzeba sobie przyswoic a na to trzeba czasu.
Najrozsadniejsza propozycja jest po prostu zdlawienie sprzetu i oddlawienie po dwoch latach.
🙂
Jak sobie popatrzyłem na różne facebookowe grupy motocyklistów i zobaczyłem co tam kupują na pierwsze maszyny, to mi szczęka opadła.
600cc na pierwszy sprzęt? Mało! ; )
Później są czarno białe zdjęcia i pierdolenie o „źabił się jobiąc co kocha”.
Gloryfikacja głupoty.
Niech kupi sobie 100 KM ale na początku zdławi do 50 KM. Jak już ogarnie 50 KM to niech odblokuje. Doświadczony kierownik na CBF 500 objedzie gościa na kilofazerze na krętej drodze. A "miszcze prostej" żyją najczęściej do pierwszego zakrętu...
Czyli jeździć już umiesz, to na pierwszym sprzęt litra bierz - tylko żeby miał tak minimum ze 150 kunia i oczywiście bez żadnej kontroli trakcji czy ABS - to dla mięczaków.