SuleY Opublikowano 11 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2008 Witam!Niestety przyszła kolej na mój pierwszy poważny wypadek. Na krętych drogach między wioskami pod wrocławiem koło godziny 22 na drogę wybiegł mi dzik przy około 80km/h. Życie uratowała mi kamizelka odblaskowa bo rzecz działa się na zakręcie a spory kawałek dalej jechał za mną samochód. Nawet nie wiem czy zrobiłem fikołka czy położyłem się na prawo. W każdym razie pękły mi półki przedniego amortyzatora, lampa, kufer wystrzelił w powietrze, pękł podnóżek pasażera i jeszcze porysowałem plastiki. Nieprzyjemnie przeżycie. Kurtka jest do wywalenia, kask trochę porysowany, skórzane rękawice poprzycierane no i jeansy do wywalenia. Dzięki wszystkim którzy się zatrzymali i pomogli mi pozbierać motor z ulicy, samemu było by trochę ciężko z połamanym amorem. Miło zaskoczyły mnie reakcje samochodziarzy, naprawdę zachowali się perfekcyjnie. Czy ktoś też miał takiego pecha? Często zwierzęta wylatują wam na drogi? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lukass102 Opublikowano 11 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2008 A jak zdrowie? Jesteś cały? Wybiegł na prostej czy gdzieś w okolicach zakrętu? Z moich spotkań ze zwierzętami na drodze mogę się pochwalić na szczęście tylko szczęśliwymi zdarzeniami. Kiedyś na leśnej drodze drogę przeciął mi ogromny łoś, ale jechałem wtedy zaledwie 35km/h, więc na spokojnie z bliska mogłem podziwiać zwierzę. Przeskoczył jednym susem przez całą jezdnie i zatrzymał się kilka metrów dalej w polu. Ja tez się zatrzymałem. Wymieniliśmy spojrzenia i ruszyliśmy każde w swoją stronę :crossy: Innym razem leciałem na czołówkę z jelonkiem takim jak z tej bajki o jelonku Bambi co biegł sobie prosto na mnie moim pasem - obeszło się też bez strachu, bo ja zwolniłem prawie do zera, a ten pierwszy stchórzył i odskoczył na bok :biggrin: No i raz na drodze osiedlowej z otwartej furtki tuż przy ulicy wyleciał z impetem wielki pies, tak z metr przede mną świsnął. To było tak nagłe, że nie zdążyłem mrugnąć okiem i już go nie było, a już przed oczami miałem go na kole :bigrazz: Trzymaj się ;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
el_ninio Opublikowano 11 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2008 Ale pech , ja osobiście miałem dwie przygody ze zwierzętami. Nie zbyt drastyczne , nie było nawet kontaktu żadnego. Kiedyś jadąc moim dawniejszym enduro , lis mi się wpierdzielił z krzaków pod koła , mało co bym go przejechał. A drugi to sarenka biegła przedemną z 4m przed moim kołem , i zdziwiłem się bo jechałem powoli a ona biegła tak ze 20m :biggrin:Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
motoboy Opublikowano 11 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2008 Wybiegła mi kiedyś sarna na drogę i przewróciła się na samym środku. Na szczęście zdążyłem wyhamować, a sarna szybko uciekła. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wojtek2812 Opublikowano 11 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2008 Ostatnio jechałem w nocy z Wrocławia do Głogowa i co chwilę w rowie pojawiała się jakaś sarna ale miałem dość wysoko ustawione światło i zdążyłem zauważyć i się przygotować do ewentualnego hamowania. Jeżeli podchodziły za blisko profilaktycznie trąbiłem (bały się 2 klaksonów xD) i obeszło się bez incydentów. Sarny są dość głupie jeżeli chodzi i przebieganie przez drogę. Przechodzą dopiero kiedy widzą światło ale często za późno się decydują na przebiegnięcie przez drogę :/ Tej nocy widziałem na drodze sporo sarniej padliny Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
DnieprRider Opublikowano 11 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2008 kask trochę porysowany Uważaj, bo może się już nie nadawać do użytku. Sam nie wiesz pewnie, czy mocno uderzyłeś. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Peny Opublikowano 11 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2008 wypadek, trudno przewidziec coś takiego dlatego najważniejsze to mieć dobre ubranie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Piotrek Opublikowano 11 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2008 o psach to nawet nie piszę, działa taktyka z "Motocyklisty doskonałego". Raz jadąc w odwiedziny do dziadków po prawej stronie drogi biegł zając, ja zwolniłem nie chcąc go wyprzedzać, bo nie wiadomo co mu odwali i może pod koło wskoczyć. Jechałem za nim z dobrą minutę, nie pamiętam prędkości, ale powiem wam, że skubany ładnie zapierdzielał. W pewnym momencie odbił w lewo i już go nie widziałem. Nie musze pisać chyba, co by było, gdybym w tym samym momencie wyprzedzał go. Inna sytuacja to dwie sarny, widziałem jak sobie skaczą po polach, więc zwolniłem do tych 60 km/h na szczęscie nie było takiej potrzeby. Uciekły w przeciwnym kierunku. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kruszon Opublikowano 11 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2008 Widać, że jesteś z Kamieńca Wrocławskiego. Ja jestem z Wrocławia, dokładniej to z Wojnowa. Też miałem kilka takich niebezpiecznych sytuacji z prawdopodobnie tymi samymi dzikami, tylko, ze ja jechalem po lesie... chociaz moj kumpel jadac autem na wysokosci Łan w pieknym stylu skasował fure, a dzik wpadł mu do środka na miejsce pasażera... dobrze, ze byl to byl warchlak a nie jakas 100kg locha ;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kazan Opublikowano 11 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2008 ja wczoraj przypierniczyłem przy około 60km/h w gołębia, się cholera poderwał z trawy tuż przede mną, huk potforny ale całe szczęście wszystko całe Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
qReK Opublikowano 11 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2008 Ja się moge pochwalic ze kiedys nauczyłem kota fruwać:-) dostal prawym kantem opony i lagą w dupe, to sie kręcił jak helikopter. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Tatsu Opublikowano 11 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2008 Dokładnie z tymi ptaszydłami. Sarna nie ułomek i można ją dojrzeć. W tamtym roku z krzaczorów poderwały się kaczki do lotu, gdybym sie nie przykleił do baku to bym je wziął centralnie na kask. Wróbli nie liczę ale kaczor na berecie to może być porażka. Co dziwne nie widziałem żadnych stawów ani nic co by mnie ostrzegło. Jest to jeszcze jeden argument za szybą z przodu. Chyba ją jednak założę ;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
melvin0789 Opublikowano 11 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2008 (edytowane) a ja kilka lat temu (jako bardzo młody motorowerzysta) trafiłem skuterem konia :Djechałem sobie po południu do znajomych i na prostej z naprzeciwka jechała para koni ciągnąca wóz, tuż przed minięciem się ze mną, konie spłoszyły się i skręciły w lewo, zajeżdżając mi drogę... jechałem może z 40-60km/h i z taką siłą uderzyłem w bok jednego z koni, później chwilowa ciemność, z tego co mi opowiadał woźnica zawinąłem się i przeleciałem razem z moto pod dyszlem i głowami koni, puściłem moto i ono poleciało po asfalcie a ja wylądowałem sporo dalej w rowie... skutki: ja do dziś mam przestawiony bark, jeden z gości którzy jechali wozem wylądował na 3 miechy w szpitalu bo spadł z woza i wóz go przejechał łamiąc mu chyba obojczyk, drugi gość jadący na wozie wlókł się pod wozem na lejcach jakieś 70 metrów i też nieźle się poobijał, moto do kasacji pogięta rama i totalny brak lampy lusterek owiewek i ogólnie całego przodu... ja po wypadnięciu do rowu straciłem kask, który zerwało mi z głowy gdy koziołkowałem. w sumie to wyszedłem z tego bez szwanku bo nawet w gips mnie nie włożyli, miałem tylko 75% ciała w okrutnych siniakach... druga akcja (na innej drodze niż pierwsza) to jak przed kolejne moto z rowu wyskoczyła mi sarna, na szczęście udało się ominąć... trzecia to na tej samej drodze co druga przed autko wyskoczyły już 3 sarenki na szczęście zatrzymałem się od 80-90km/h jakieś 1.5 metra od miejsca gdzie była ostatnia z sarenek...i czwarta akcja na drodze na której miały miejsce 2i3 juz na ostatnim moim moto czyli CB500 przy 70km/h przejechałem przez stado saren, na szczęście spierniczyły każda w swoją stronę i żadna pod koła :) w sumie to wyciągnąłem wnioski z tych zdarzeń i już po zmroku nie przekraczam tam 60km/h :) Edytowane 11 Maja 2008 przez melvin0789 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wachu666 Opublikowano 11 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2008 Moze to smiesznie zabrzmi, ale jak jade wieczorem przez las np. z Lotniska Ławica do Przeźmierowa i nic nie jedzie to co jakis czas trabie zeby przeploszyc zwierzeta. W sumie taki klakson z daleka powinien je przeploszyc. Tym bardziej polecam, gdy ustawiony jest znak drogowy z narysowana sarna, no i oczywiscie zwolnic! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Monia:) Opublikowano 11 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2008 Ja się moge pochwalic ze kiedys nauczyłem kota fruwać:-) dostal prawym kantem opony i lagą w dupe, to sie kręcił jak helikopter. ...pogratulowac, bardzo zabawna historyjka... :D Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.