err0r Opublikowano 17 Lutego 2009 Udostępnij Opublikowano 17 Lutego 2009 No widzę ze się wszyscy rozpisują to i ja się "pochwalę" a było to tak: Wjeżdżając na most siekierkowski w warszawie z wału miedzeszyńskiego w stronę Ursynowa ( czyli długi łuk w prawo ) prędkość jakieś 70/80km na mokrej nawierzchni niewiele myśląc chciałem sprawdzić jak bardzo da się pochylić mój skuter (aprillia rally) i w połowie łuku ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem jak mój skuter zaczyna mnie wyprzedzać :icon_eek: szybko patrzę w lewo bo juz jadę dupskiem po pasie z pierwszeństwem a tu psikus jakich mało jakieś 15m ode mnie hamuje autobus, szybkie spojrzenie w prawo a mój skuter w tym czasie odbija się od krawężnika i lata po ulicy jak kostka mydła, odwracam się znowu w lewo i stwierdzam że autobus jest sporo bliżej co mnie wcale nie podniosło na duchu biorąc pod uwagę fakt ze miałem jeszcze przed sobą krawężnik który nie pozwalał mi się prześlizgnąć przez pas po którym jechał autobus wiec myślałem że jest ze mną bardzo słabo ale ku mojemu zdziwieniu krawężnik okazał się pomocny bo zaparłem się o niego nogami i przeskoczyłem przez barierkę na drugą stronę, autobus zatrzymał się jakieś 3-5 metrów przede mną ( nie wyglądało że się zatrzyma ), mnie się nic nie stało tylko urwany suwak w rękawie od skóry i to w sumie tyle a w skuterze jedyne co to mi sprężyna od centralki urwała. Jak na pierwszą glebę w mieście na ulicy to musze wam powiedzieć że wrażenia super :cool: a apropos tego jak się bardzo pochyli aprillia rally to powiem wam że bardzo :icon_twisted: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
TDragon Opublikowano 17 Lutego 2009 Udostępnij Opublikowano 17 Lutego 2009 O ile gleby takie terenowe, czyli delikatne położenie moto z powodu braku podparcia (duży kąt nachylenia, śliskie podłoże) zdarzają sie dość często. Moto wychodzi bez szwanku bo zawsze przy takich przechyłach z całych sił walcze, żeby moto nawet ziemi nie dotkło. Co do pierwszych "gleb" to uczyłem sie jeździć na Motorynce Pony i po jeździe wokół domu na 1, czas na zapięcie 2. Oczywiście na kostce wyłożonej wokół domu było całkiem ślisko, a że motorynka miała jak na owe czasy z 200KM to ślizgnął mi tył i walnełem w huśtawke. Bez szwanku ja, motorynka lekka rysa, a huśtawka cała. Ogar 200 na łysych oponach w terenie z kolegą przy zjeździe uślizg przedniego koła i obaj wypadliśmy z motocykla, a Ogar dalej chodził. Ze śmiechowej głupawki wyjść nie mogliśmy ;). Ogar 200 na łysych oponach, próba wejścia w zakręt na tylnym hamulcu. Moto szło bokiem, nagle złapało przyczepność i przerzuciło na drugą strone. Oczywiście ja zdażyłem już 2m odskoczyć wcześniej. Tylko kierownica sie zgieła ;). Yamaha RD 80 moja głupota. Wyjeżdzając z drogi podporządkowanej na zakręcie za dużo gazu, uślizg tylnego koła i moto dojechało do krawężnika równolegle kołami. Nie potrafiłem wyjść z tej sytuacji i nagle moto wywaliłem bokiem na krawężnik. Straty w moto, owiewka na dole porysowana, nie widać nawet było. Straty w zdrowiu i mieniu? Poszarpane spodnie na kolanie, zdarte i obite kolano. Reką obdarta w miejscu gdzie ćpuny sypią sobie proch. Tak to jest bez stroju ;). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
crash1990 Opublikowano 17 Lutego 2009 Udostępnij Opublikowano 17 Lutego 2009 Ja tam nie musiałem odpalać moto żeby się wysypać. Chciałem uruchomić motorynkę stellę i mi sie noga ześlizgnęła z "kopajki". Wyłożylem się idealnie na rozgrzany silnik. D*pe miałem jakbym na grillu usiadł. Od tej pory nie jeżdżę w krótkich spodenkach, a miałem wtedy 7 lat. Normalnie uraz do końca życia :cool: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mate' Opublikowano 17 Lutego 2009 Udostępnij Opublikowano 17 Lutego 2009 Ogar 200 na łysych oponach w terenie z kolegą przy zjeździe uślizg przedniego koła i obaj wypadliśmy z motocykla, a Ogar dalej chodził. Ze śmiechowej głupawki wyjść nie mogliśmy mrugacz.gif. hahahahahah :D dobre :D ja mialem kilka powaznych szans,zeby zaliczyc glebe na ulicy,ale udalo mi sie z tego wyjsc. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Boowa Opublikowano 17 Lutego 2009 Udostępnij Opublikowano 17 Lutego 2009 strzała, to czas na moje pierwsze gleby: 1. w wieku 7 lat na motorynce (takiej zielonej z okrągłym bakiem, siedzeniem na sprężynach i biegami w klamce sprzęgła) jak zablokował mi się gaz nie wyrobiłem na zakręcie i wrypałem się w płot z dzikimi różami - straty w sprzęcie zerowe, natomiast ja poszarpane ciuszki i miliony kłujących igiełek w całym ciele, nawet na twarzy (kask miałem na głowie!) :) 2. w wieku 16 lat na WSK 125 Lelek na żużlówce oglądałem się za siebie żeby zobaczyć jak się za mną kurzy kiedy pod koło wlazł mi nadźgany jak prosie 50-letni żulik, którego prowadził rower :) ja poleciałem w powietrze i lądując na plerach zdarłem je sobie kompletnie (żużel do dzisiaj tam siedzi) a pijakowi jakoś wuecha rozcharatała rękę.. moto niezarejestrowane, ja bez prawka, rzucili się na mnie ludzie i prowadzili na policję, kiedy zaproponowałem pijaczkowi 20PLN na flaszkę (to był 1996rok), on się zgodził i puścił mnie w dalszą drogę, straty w sprzęcie - kask porysowany, moto tylko lekko skrzywiony przedni błotnik :) a ostatnią glebę miałem w lipcu 2008, lekką, w Oleśnicy gdzie na jednym skrzyżowaniu wpadłem w dołek z olejem.. ułamek sekundy i leże.. szok niesamowity, bo zupełnie się nie spodziewałem.. pieprzone puszki z wyciekami.. w bike'u zarysował mi się tylko lewy dekielek silnika, ale tak skutecznie że olej delikatnie wyciekał, także musialem wymienić.. pozdro :buttrock: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
k3ss Opublikowano 18 Lutego 2009 Udostępnij Opublikowano 18 Lutego 2009 hmm... No to ja rowniez sie 'pochwale' uradowany swoim pierwszym moto NSR 125 ;) kupionym 'na gwiazdke' , wyjechalem w pierwsze swieto (pogoda byla piekna) z 10 stopni , swiecilo slonce i .. bylo mokro :P moto jezdzic umialem.. ale doswiadczenia mi wtedy brakowalo.. honda miala slicki.. bylo mokro.. ale co tam chcialem zrobic rundke po ulicach wokoł domu.. no i taka rudnke zrobilem ze po jakims kilometrze wchodzac w zakret przychamowalem przednim hamulcem, akurat miało to miesjce na dziurze, dodajac do tego slicki, moto polecialo w plot , a ja w stojacy na poboczu samochod.... dobrze ze ominalem drzewo ktore bylo blisko... wesolo mi nie bylo, bo nie byl jeszcze ubezp., a ja bez prawa jazdy (bylem w trakcie..) poza duzym ubytkiem $$, obylo sie bez wiekszych 'uszkodzen' i moich i moto, ale ja przelezalem 3 dni w szpitalu, a moto zaczelo jezdzic dopiero rok pozniej, poniewaz byly z nim 'jaja' :( takie ze shok.. ale to inny temat... wiem ze bylo to glupie zachowanie ;), ale w sumie dzieki tamtej przygodzie mam pewien respekt do wszystkiego co mechaniczne ;) do moto szczegolnie.. pozdr. i lepiej sie nei wywracajcie ;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wojtekvtr Opublikowano 18 Lutego 2009 Udostępnij Opublikowano 18 Lutego 2009 Moją pierwszą glebę zaliczyłem na cb500. O 7:20 wyjechałem do pracy na drugim końcu Poznania. Lekka mżawka, ale co tam - po południu na pewno się poprawi i po robocie sobie pośmigam. Trasa znana na wylot, więc jadę sobie pewnie i delektuję się wyprzedzaniem puszkarzy tkwiących w porannych korkach. Jadę....jadę...nagle czerwone...klamka w dół...przednie koło ślizgnęło się po strzałce wprost w koleinę przed światłami...no i GLEBA. Wstałem żeby przejechać na chodnik i oszacować straty, niestety klamka się wygięła i zblokowała przednie koło. Widziałem tyko uradowane miny puszkarzy, których przed sekundą wyprzedzałem i od razu się zorientowałem że mogę liczyć tylko na siebie. Nagłym przypływem sił przeciągnąłem bokiem cebulkę na chodnik. Pozbierałem odłamany podnóżek i kierunek, odgiąłem klamkę i wio do pracy. Niewygodnie się jedzie z prawą nogą w powietrzu, ale dałem radę. Zdążyłem na 8 :buttrock: Od tamtej pory uważam na farbę na drodze i wam też radzę :biggrin: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
trollsky Opublikowano 18 Lutego 2009 Udostępnij Opublikowano 18 Lutego 2009 wymusil mi koles wyjezdzajacy z bocznej ulicy, jechalem 100, bylo z gorki, gdyby spasła krowa shadow 750 miala 2 tarcze z przodu spokojnie bym wyhamowal, ale ma 1 tarcze i przywaleliem lekko w kolesia, cale zycie przed oczami w 3 sekundy to nie jest sciema :) koles zaczal mnie wywywac od piratow i zabojcow, jego zona krzyczala jeszcze bardziej. gdy wstalem z ziemi i zaczalem sie poruszac w ich strone koles zaczal uciekac, zamiast krwi w zylach byla czysta adrenalna wiec odruchowo wybilelem piescia szybe boczna bo koles byl akurat na mojej wysokosci. co smieszniesze - nie pamietam jakie auto mialo kolor i jakiej bylo marki, wiec tylko ze ksztalt byl ala kangur , doblo itd. Cytuj www.trollsky.comhttp://www.youtube.com/user/Trollskyy?feature=watch Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
G3d Opublikowano 18 Lutego 2009 Udostępnij Opublikowano 18 Lutego 2009 No widzę ze się wszyscy rozpisują to i ja się "pochwalę" a było to tak: Fajne zdanie 15krotnie zlozone :P Trollsky - ja sie wcale nie dziwie, ze zaczal uciekac :) Niewielu stad wie jakiej jestes slabowitej postury :D Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
marrio Opublikowano 18 Lutego 2009 Udostępnij Opublikowano 18 Lutego 2009 Ja wyglebiłem się cztery razy: trzy podczas kursu na prawko i raz na mojej "czerwonej masakrze" :biggrin:. Na kursie było tak : 1-gdzieś na początku jeździłem sobie po placu YBR 250, właściwie to starałem się doprowadzic do tego żeby moto jechało dokładnie tam gdzie chcę i w sposób jaki sobie tego życzę. Drugo koleś robił mniej więcej to samo i w pewnym momencie nasze trajektorie przyjęły kurs kolizyjny. Aby się z nim nie zderzyć nacisnąłem ostro na klamkę a, że przednie koło było lekko skręcone moto sie wyglebiło a ja wykonałem klasyczny przewrót przez ramię. Straty w ludziach i sprzęcie 0. 2- slalomiki na placu na JINLUN'ie 150. Tak długo się kładłem i przycierałem wydechem aż się na nim "przewiesiłem" i gleba. Straty w ludziach i sprzęcie 0. 3- chciałem sprawdzić czy jak się przygotuję do wjechania na krawężnik pod ostrym kątem to się wy****ę ? Sprawdzałem to na YBR 125 i się wy*****m. Straty w ludziach i sprzęcie 0. No i gleba nr 4. Zajeżdżaliśmy z kolegami na parking wybrukowny "kocimi łbami" przed pałacem w Czerniejewie. Kulałem sie może z 5 km na godzinę i bezmyślnie chciałem przyhamować przednim hamulcem. Pomimo tak małej prędkości nierówna i śliska nawierzchnia spowodowała, że kiera wyrwałami sie z rąk i się wyglebiłem. Kumple na początku sie śmiali ale tylko trochę. Straty w sprzęcię : lusterko się odkręciło nie zbiło(pusciła kontra), dwie rysy na kulce klamki, i rysa od dołu dźwigni hamulca tylnego. lekko wgnieciona od spodu rura wydechowa(odkryłem to dopiero przy polerowaniu maszyny przd zimą). Straty w ludziach 0. I mam nadzieję, że limit wyglebień wyczerpany :cool: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
balcerowicz Opublikowano 21 Lutego 2009 Udostępnij Opublikowano 21 Lutego 2009 Jak byłem glutem to przykryła mnie WSK 125 która pozostawiła na moim udzie 3 pręgi po rozgrzanym cylindrze-piecze do dziś :icon_razz: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hydrargyrum Opublikowano 1 Marca 2009 Udostępnij Opublikowano 1 Marca 2009 pierwsza gleba była dziś... niezłe rozpoczęcie, pierwsza przejażdżka po zdanym prawku (od grudnia czekałam aż śnieg zniknie). zakręt prawie 180 stopni, pan w mercu z przeciwka mnie zaskoczył, jechał szybko ścinając łuk, zbyt blisko mnie... moja panika... przez kilka sekund nie wiem co było, pamiętam dopiero moment jak próbowałam się wydostać spod moto... ech... jeszcze się wiele muszę nauczyć... na szczęście wciąż mam szanse Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Dzidka Opublikowano 1 Marca 2009 Udostępnij Opublikowano 1 Marca 2009 Jechałam sobie wolniutko,bardzo wolniutko... :] po mazurskich drogach:] W niewielkiej wiosce :icon_rolleyes: i tak byłam zauroczona naturą,przyrodą że nie zauważyłam auta przede mną :icon_rolleyes:Pan stwierdził że się zatrzyma na chwilke na środku drogi :icon_eek: I dzwon czyli klasyczny wjazd w dupe bądz nie zachowanie bezpiecznej odległości :icon_razz: Na szczęście nic się nie stało, Sprzęt lekko porysowany pare zadrapań na ciele ;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
firmino Opublikowano 2 Marca 2009 Udostępnij Opublikowano 2 Marca 2009 (edytowane) Pierwsza średnio poważna. Trasa Transfogaraska w Rumunii, leżał jeszcze gdzieniegdzie śnieg, ale wydawało się że koleiny są spore . W jedną stronę przejechałem, ale jak wracałem to źle trafiłem. No i uślizg przedniego koła i gleba. Motocykl wyje! Ja leże na boku na śniegu i jeszcze przycisnęło mi nogę. Dziewczyna w szoku, bo dla niej też to była pierwsza gleba. Na szczęście tez spadła w śnieg i jej nie przycisnęło. Ona mi nie możne pomóc, bo motocykl z bagażami był ciężki jak diabli. No ale dałem radę się wygrzebać :) But ochronił nogę i właściwie obyło się bez strat. Nawet siniaka. Następna 24 h później. Po ponad 400 km, podróży w deszczu, i z marudzącą dziewczyną zjeżdżałem już pod dom. Noc była i żwirek. No znów uślizg i gleba. Straty lusterko. Dla niej dwie gleby to już było za dużo i do domu musiałem odwieźć ją samochodem :) Dwie nauczki - nie jeździć po śniegu i byc super ostrożnym po długiej trasie. Szczególnie jak się dojeżdża już do domu. Edytowane 2 Marca 2009 przez firmino Cytuj http://baryswiata.blogspot.com/ Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Malvina Opublikowano 2 Marca 2009 Udostępnij Opublikowano 2 Marca 2009 Te gleby kojarzą mi się z Tancerzem z You Can Dance i Jego Ksywką :D 1 Moto kursowe ETZ 150, ósemka rozrysowana za blisko betonowego płotu (przynajmniej za blisko przy moich tamtejszych umiejętnościach), w pobliżu zaparkowany samochód, plac podżwirowany (na asfalt nie starczyło), przyblokowanie gazu i cmok, cmok z Matką Ziemią (mogę sobie wybaczyć, że nie zapanowałam nad Moto, ale nie mogę sobie darować, że się wtedy nie ubrałam jak należy)... skończyło się na złamanej klamce sprzęgła i lekkim przytarciu Moto, ja tylko miałam siniara wielkości pizzy na nodze i przysmędzone przedramię (nie ma śladu), a Instruktor miał pietra, bo wyglądało dużo poważniej (następnego dnia ze łzami w oczach z bólu i ze szczęścia (że się nie poddałam), wsiadłam na Moto) 2 Pierwszy sezon, późna jesień, nawierzchnia po deszczu, lewoskręt, wyminięcie nieoświetlonego, zaparkowanego przy chodniku Ducato, i moja druga gleba, bo Kierowiec zdecydował włączyć się do ruchu bez kierunku i świateł, no i bez zerknięcia w lusterko, a ja wolałam przytulić się do asfaltu niż do jego czterech liter... Ślizgiem poszła i Kicia i ja, przytarłam rękawiczki, własny bok (kurtka nie spięta z gaciami się perfidnie podwinęła) i lewą stronę Moto... ale bez tragedii "Jak się nie wywrócisz, to się nie nauczysz" - doświadczenia bezcenne, ale oby tego typu jak najmniej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.