Skocz do zawartości

jak hamowac?


Rekomendowane odpowiedzi

Ponawiam pytanie: ile sekund zajmuje Wam zatrzymanie ze 100 km/h do zera, na możliwie najkrótszym odcinku?

Suchy i równy asfalt, oraz opony w dobrym stanie i z właściwym ciśnieniem.

Czyżby nikt nie robił eksperymentu?

Stoper nie jest potrzebny, wystarczy liczyć pod nosem.

 

Co prawda z tym liczeniem sekund w pamieci to kiepsko z dokladnoscia, ale wyszlo mi 3 sekundy i stoje. Od momentu nacisniecia klamki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza odpowiedź już jest, ale mnie chodzi o sprawdzenie osobiście, na motocyklu, na drodze.

Dywagacje nic nie wniosą, potrzebne są wyniki eksperymentu.

 

Przypominam, że próbę można przeprowadzić tylko w miejscu niezagrażającym bezpieczeństwu i porządkowi ruchu drogowego :notworthy: :P :cool:

 

No więc tak, zgodnie ze słowami Tomka, sprawdziłem doświadczalnie. Poniżej 5 sekund nie udało mi się zejść. Czas mierzyłem (liczyłem) przy kilku próbach od momentu naciśnięcia na klamkę. Hamowałem tylko przodem. Nie wiem jak to się ma do sytuacji krytycznej. Tutaj wiedziałem, że chcę zahamować i nie miałem stresu w postaci przeszkody.

Tatajacek, masz dobre hamulce. Bert, myślę że można przyjąć przy hamowaniu ruch jednostajnie opóźniony jako wielkość średnią. Ale nie będę się upierać.

Tomek, kiedy zdradzisz na co nas chciałeś nakierować swoim pytaniem?

 

Aha, opona lekko popiskiwała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no, nie dałem dziś rady spróbować, czasu zabrakło gdzies w ustronne miejsce pojechać.

wynik osiągnięty przez Tatę dla mnie jest abstrakcją [z dotychczasowych prób na placu], będę zadowolony jak zmieszczę się w dwa razy dłuższym.

 

...a co mi tam zabawię się we wróżkę i powróżę co nam Tomasz powie :flesje:

 

może napisze np. tak? :

 

----

"biorąc powyższe próby za dobrą monetę, powiedzcie mi teraz, Kochani, jak chcecie w tym krótkim czasie 3-5 sek. dohamowywać silnikiem i bawić się w redukcje po biegach w dół, uwględniając dodatkowo różną kolejność wykonywania poszczególnych czynności?

 

załóżmy że jedziecie na 5-6 biegu około 100km/h

 

jak teraz wyobrażacie sobie w nagłej sytuacji takie cóś:

 

1. podjęcie decyzji o hamowaniu awaryjnym,

2. rozpoczęcie hamowania [ z uwzględnieniem stopniowego nacisku na klamkę hamulca w czasie ok 1sek.],

wraz z dohamowywaniem silnikiem [sprzęgło nie wciśnięte],

3. podjęcie decyzji o redukcji [przy spadku prędkości do odpowiedniej do redukcji biegu]

4. wciśnięcie sprzęgła,

5. redukcja o jeden w dół,

6. odpuszczenie dżwigni sprzęgła,

7. dalsze hamowanie silnikiem na zredukowanym biegu [cały czas utrzymujemy nacisk na dźwignię hamulca przedniego do wartości granicznej uślizgu]

8. podjęcie decyzji o kolejnej redukcji,

[powtarzamy punkty 4-7]:

4.

5.

6.

7.

9. powtarzamy punkty 4-7:

4.

5.

6.

7.

10. powtarzamy.. [na którym jesteśmy? był 6, to... na 3 ? :wink: ]

4.

5.

6.

7.

11. to jeszcze z 2 na 0:

4. [niech będzie tylko 4]

12. to chyba stoimy, nie? [oczywiście przed przeszkodą, a co :bigrazz: ]

 

aha, zapomniałem ująć w punktach powyżej obowiązkową przygazówkę przy kazdej redukcji - ach, no i ten hamulec tylny [właśnie, gdzie go wpleść w opis - bo zdania są podzielone? :icon_eek: ]

 

no,

i zróbcie to wszystko uwzględniając działanie w stanie wysokiego stresu.

pamiętajcie - macie tylko TRZY do PIĘCIU sekund na te...20? 30? czynności [no bo te przygazówki i hamulec tylny, no i te decyzje i oceny... :rolleyes: ]

 

taaak, Moi Drodzy - pozbądźcie się złudzeń !

 

jak macie awaryjnie zahamować skupiacie się TYLKO na odpowiednim użyciu hamulca przedniego wraz z zaciśniętym natychmiast sprzęgłem [ tak by nie zaprzątać sobie uwagi momentem hamującym silnika który może zaburzyć prawidłowe utrzymywanie motoru na krawędzi poślizgu].

 

ew. można dodatkowo dołożyć hamowanie tylnym hamulcem [jak kto umie i ma dobrze to opanowane] - choć w sytuacji awaryjnej na większości sprzętów [szczególnie sportowych] można sobie darować.

no bo przecież trzeba jeszcze panować nad różną siłą nacisku na obie dźwignie - jak to zrobić w te kilka sekund w stresie ???

 

pozdrawiam

Tomek Kulik

[...eee] - naspokojnieszy instruktor we wsi [czy jakoś tak :wink:]

----

 

koniec wróżeń z fusów, idę umyć filiżankę z kawy :icon_mrgreen:

Edytowane przez bert

s*am na polityczną poprawność

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niektórzy dobrze kombinują :)

Wybaczcie, ale dopiero w niedzielę będę miał czas żeby podzielić się swoimi uwagami na temat hamowania, w jasny sposób.

Zalatany jestem, a nie chcę namotać nikomu, lecz wyjaśnić pewne zjawiska żeby Wasza jazda była bezpieczniejsza.

Buziaki wszystkim. Tomek.

 

PS W mojej XJ900 Diversion mam sprzęgło antyhoppingowe. Kiedyś nie miałem, ale Konik pokazał gdzie ono jest i jak z niego korzystać...

kulikowisko.pl www.facebook.com/KULIKOWISKO

Uwaga!!! Nowa lokalizacja kursów prawa jazdy:

  • teoria: Mokotów-Służew
  • praktyka: Ursus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moze sie czepiam ale nie mowi sie "wcisnac sprzeglo" tylko "wycisnac sprzeglo"

 

 

teraz wam powiem jak wygladalo hamowanie ze awaryje ze 110 na luku jak mi babka zaczela przedemna zawracac nagle.

 

adrenalina jak wylecialem z tego luku i zobaczylem w tym samym momencie samochod w poprzek drogi skoczyla o 200%

hamulec przedni na maksa pamietajac ze wciaz moto bylo w luku, wiec maks dostowsowany byl do sytuacji a nie wcisniety do oporu.

potem tylny hamulec zablokowalem i w pozycji "na zuzlowca" (lewo skret) zatrzymalem sie metr od baby ktora mnie zbesztala ze jezdze jak wariat.

 

wazne w tym wszystkim jest to, ze nie myslalem o tym czy sprzeglo, czy redukowac biegi ( kiedy ?? czasu na to nie bylo!!!) poprostu wciskasz hamulce i patrzysz przed siebie kombinujac jak tu wybalansowac moto cialem zeby sie nie rozjeb....c

Edytowane przez codrusldn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

yyy... Dzięki Wielkie Artur za docenienie trudów :biggrin: [ ale to tylko skromne 1,85 :wink: ]

 

co do hamowania to propabli rzeczywiście można by przyjąć ruch jednostajnie opóźniony [dla uproszczenia rachunków] uśredniając/zakładając że pierw jest gorzej, później lepiej czyli razem średnio :wink:

 

Codrusldn, właśnie - ta adrenalina, jak mi gościu postanowił z prawego pasa skręcić w lewo na dwupasmówce to jak się 'obudziłem' to gościu już w tej bocznej był, a ja stałem w poprzek pół metra za skrzyżowaniem z przechylonym motórem i wyjącym silnikiem [akurat startowałem spod świateł i czasu starczyło na zaciśnięcie klamki hamulca i sprzęgła, na zmianę ustawienia ręki na manetce gazu już nie] właściwie to nawet nie zdążyłem się zdenerwować, to było raczej dogłębne zdziwienie pomieszane z niedowierzaniem co ta durna pipa robi.

[auto to była... czarna beemka z ciemnymi szybami :crossy: ]

 

Tomek, znowu dokładasz do pieca [ciekawości :lalag: ] z tym antyhoppingiem - to może i u mnie jest takie coś :wink:

[ide poszukać]

Edytowane przez bert

s*am na polityczną poprawność

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Codrusldn, właśnie - ta adrenalina, jak mi gościu postanowił z prawego pasa skręcić w lewo na dwupasmówce to jak się 'obudziłem' to gościu już w tej bocznej był, a ja stałem w poprzek pół metra za skrzyżowaniem z przechylonym motórem i wyjącym silnikiem [akurat startowałem spod świateł i czasu starczyło na zaciśnięcie klamki hamulca i sprzęgła, na zmianę ustawienia ręki na manetce gazu już nie]

 

Jeszcze ja pozwolę sobie dorzucić 3 grosze. Jak kiedyś uczyłem się hamować awaryjnie to zdarzało się że gwałtowne wciśnięcie klamki hamulca przedniego wiązało się jednocześnie z przesunięciem ręki na manetce i dodaniem gazu. Było to na szkoleniowym motocyklu GN250 i być może wynikało ze zbyt wysoko wyregulowanej klamki hamulca. Jeśli kiedyś w sytuacji awaryjnej na drodze zdaży mi się hamować awaryjnie to sprzęgło obowiązkowo żeby nie ryzykować przyspiezenia zamiast hamowania.

 

Co do redukowania io to jeszcze z przegazówką - ja się w sumie nie znam :biggrin: ale wydaje mi się to jeszcze większym ściemnianiem niż swiadome położenie moto. Może są tacy Mistrzowie ale ja szczerze w to wątpię. Po pierwsze - po co to robić (w sytuacji awaryjnej), a po drugie kiedy, a po trzecie jak się skupić na przegazówkach, machaniu sprzęgłem (no zaraz mnie ochrzanią Ci co sprzęgła nie używają :crossy: ) i rozpraszać uwagę skupioną na wyłapywaniu uślizgów.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Składam się .... iiiii..... tył mi odpływa. I to nie był lekki uślizg. To było coś takiego jakbym sie znalazł na plami oleju. To i owo zacisnęło mi sie mocniej :biggrin: i zaczynam walkę. Oceniłem sytuację i stwierdziłem, ze nie ma innego wyjścia jak tylko prostowac maszynę i heblować przodem na maxa (sądziłem, ze to po rpostu gumę złapałem z tyłu).

 

Pytanie - co by się stało jakby tylne koło odzyskało przyczepność w takiej sytuacji?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jakiej sytuacji? Jak juz lekko bokiem jechało? To w najgorszym przypadku był highside. Ale wierz mi, ze opona polewana benzyną nie odzyskuje przyczepności :buttrock:

 

Spodziewam się że nie odzyskuje.

 

Chodzi mi o to że gdyby odzyskała w wyniku dohamowania przodem to chyba byłby highside zgodnie z moją wiedzą.

 

To z tego wynika, że jeśli w zakręcie tył nam zacznie się ślizgać to należy go również zablokować, żeby nie złapał przyczepności i nie było highside?

Oczywiście jednocześnie hamując przodem

 

Co ty bredzisz?

 

A moim skromnym zdaniem kolega ma rację - blokujemy tył żeby nie odzyskał przyczepności (unikając highside) i jednocześnie prostując motocykl dohamowujemy przodem. Tak mi się wydaje rozważając to czysto teoretycznie. Oczywiście - pytanie - czy uda nam się wyprostować maszynę przy zablokowanym tylnym kole? Opierając się jednak na wiedzy (zebranej z forum zresztą) blokada tyłu (hamulcem nożnym) i hamowanie przodem jest najrozsądniejsze. Jeśli się mylę - proszę o wyprowadzenie mnie z błędu.

 

Pozdrawiam / Motocyklista, amator, teoretyk... :banghead:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co ty bredzisz?

Sam pisałeś, że gdybo twoje tylne koło odzyskało przyczepność to by był pewnie higside, ale w twoim wypadku było to niemożliwe, bo lała się benzyna, a jeśli ktoś by wpadł w dość długą plamę oleju na łuku i po przejechaniu tej plamy koło złapało by przyczepność?

 

To co piszę jest tylko teorią, którą sam wywnioskowałem, czy dobrze - nie wiem,

 

Ciekawi mnie zdanie na ten temat Tomka Kulika

Edytowane przez Piotreek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponawiam pytanie: ile sekund zajmuje Wam zatrzymanie ze 100 km/h do zera, na możliwie najkrótszym odcinku?

Suchy i równy asfalt, oraz opony w dobrym stanie i z właściwym ciśnieniem.

Czyżby nikt nie robił eksperymentu?

Stoper nie jest potrzebny, wystarczy liczyć pod nosem.

 

Tomek... nie wiem... ale pamiętam, że jak miałem awaryjne hamowanie w zakręcie przed przejazdem kolejowym na Ukrainie to ze 140km/h trwało to cała wieczność :banghead:)... zdążyłem sobie wyobrazić siebie lecącego nad lanosem i Tomka Kulika organizującego transport zwłok a potem okazało się, że anakeeny maja większa przyczepność niż się można było spodziewać :buttrock:))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedno na temat hamowania z redukcją.

 

Awaryjne hamowanie z redukcją nie jest trudne ! To jest kwestia tylko i wyłącznie ćwiczeń !

 

Dowód:

Prawo jazdy odebrałem w styczniu 2007. Nigdy wcześniej nie siedziałem na motocyklu. Kurs zrobiłem (teraz już wiem )w gównianej szkole. Kupiłem motocykl CBF500 i po przejechaniu 600km stwierdziłem, że trzeba jakiś dodatkowy kurs bo nie potrafię nawet tym skręcać. No i poszedłem. Z powodu mojego zaawansowania i doświadczenia najpierw na kurs przygotowujący do kuru zaawansowanej jazdy. Tam nauczono mnie skręcać (osobny temat) i awaryjnie hamować z redukcją i odpowiednią pozycja na motocyklu. Ćwiczyłem to przez 3,5h non stop. Mogłem się zatrzymać tylko aby napić się wody bo był upał. Klocki się fajczyły, tarcza była fioletowa a przednia opona się zmechaciła.

Efekt jest taki, że jak mi gnój w kaszlaku zajechał drogę to instynktownie zrobiłem to czego mnie nauczono. Spięcie się na podnuszkach, przedni hebel do oporu po wcześniejszym złożeniu przedniego zawieszenia i tył hamowany silnikiem do samego końca. Przy ostrym hamowaniu jak biegi zmienia się tak, że obroty nie schodzą poniżej 5tyś. to sam silnik hamuje na granicy przyczepności tylnego koła (przynajmniej u mnie).

I jeszcze jedno, co nie raz było wałkowane na tym forum. W panice zrobi się to, co się ćwiczy do znudzenia. Pod koniec tego hamowania mogłem puścić hamulec odkręcić GAZ (bo miałem odpowiedni bieg) i wyminąć kaszlaka, ale tego nie ćwiczyłem!!!! Ćwiczyłem tylko hamowanie do zatrzymania się i tak też w stresie zrobiłem.

Jak ja się nauczyłem awaryjnego hamowania z redukcją i użyć tego w stresie przy doświadczeniu w jeździe 2000km to znaczy że każdy z was się może nauczyć.

 

I jeszcze jedno do kolegi który chce kupić 100 konne moto na początek. Ja jestem żółtodziobem, którego nauczono tylko skręcać i odpowiednio układać ciało (co jeszcze mi do końca nie wychodzi w prawą stronę) i już parę razy widziałem w lusterkach jak koleś na sporcie bez problemów doszedł mnie na prostej a na zakręcie próbując się za mną utrzymać panikował i zostawał w tyle. A ja jeszcze nie uczestniczyłem w kursie jazdy dla zaawansowanych!!!. Tak jak Ci inni radzą. Kup sprzęt ze słabszym silnikiem a resztę kasy przeznacz na pożądany kurs. Wyjdzie Ci na zdrowie.

 

Andrzej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...