cubix Opublikowano 2 Sierpnia 2006 Udostępnij Opublikowano 2 Sierpnia 2006 trosske sie zmartwilem tym co tu czytam. Jest to delikatny temat ale wychodzi na to, że każdy kto jeździ ma jakis wypadek. To dziwne Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jurjuszi Opublikowano 2 Sierpnia 2006 Udostępnij Opublikowano 2 Sierpnia 2006 Niekoniecznie wypadek, ale nigdy nie ma tak, że wszystko bedzie cacy. Jak to mówią brydżyści "miej nadzieję na najlepsze, przewiduj najgorsze" ta maksyma sprawdza się nie tylko przy zielonym stoliczku z cygarem i lampką koniaku. Myślenie i przewidywanie na drodze baaaaardzo pomaga w unikaniu wypadków, ale wypadek to też kwestia prawdopodobieństwa i chodzi o to aby je zminimalizować... pozdr Cytuj "Łudududududududududuuuu... Łudududududududduddddd" - Theodor (Zegrze 2010)"Hondy mają taki dziwny dźwięk..." - Autor nieznany (Udrzyn 2010) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tra Opublikowano 2 Sierpnia 2006 Udostępnij Opublikowano 2 Sierpnia 2006 ja juz po 1 szlifie tzn moto całe ja tez ale drzwi rozwalone w hundai ze hej. koles sie chcial przeiwtrzyc i sie na wdychal swiezego powietrza nawet za bardzo dostal 6pk 300zł i mu sie raz na zawsze odecche ku*wa otwierania drzwi na srodku jezdni. dobrze że jechalem wolno bo 20km/h i nigdy nie bede jezdzil szybciej pomiedzy stojacymi samochodami! pzdr Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Greedo Opublikowano 2 Sierpnia 2006 Udostępnij Opublikowano 2 Sierpnia 2006 Ja tez jestem po dzwonie. Czego mnie to nauczylo? Zeby nigdy za bardzo sie nie rozluzniac na motocyklu i nie tracic czujnosci. Przy nieszczesliwym zbiegu okolicznosci czyli chwilowym rozkojarzeniu mialem wlasnie dzwona... Cytuj Suzuki GSR 750, GS 400, GSX 750 S Katana, GS 850 G, DR 600 S Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
cytryna ( bandit 400 ) Opublikowano 2 Sierpnia 2006 Udostępnij Opublikowano 2 Sierpnia 2006 zasada jest prosta, jesli jezdzisz od niedawna i twierdzisz ze opanowales motocykl w takim stopniu ze juz mozesz ostro cisnac gaz to niedlugo motocykl pokaze kto rzadzi :]nie nalezy nigdy twierdzic ze jest sie mistrzem jazdy motocyklowej, bo niedlugo mozna pozostac bvylym mistrzem jazdy motocyklowej, tylkoi ze 2 metry pod ziemia oczy dookola glowy, upewnic sie 2 razy ze nic nie jedzie i nikomu na drodze nie ufac, to pozwala w jakims stopniu uniknac wypadku :icon_rolleyes: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
filon89 Opublikowano 2 Sierpnia 2006 Udostępnij Opublikowano 2 Sierpnia 2006 ja ostatnio tzn. w tym sezonie a dokładnie w kwietnu miałem sytułacje podbramkową wracałem ze szkoły do domu (trasa ok 30 km) padał deszcz i prawie załapałem szlifa całe szczęście że w odopwiedniej porze podparłem się nogą i nie cuierpiał nikt i nic ale to zapewne z powodu nie wyczucia moto a mianowicie jego wagi był dosyć ciężki ok 160 kg a ja do tej pory śmigałem super odchudona wsk jakieś 80 kg teraz już wiem że jeśli nie przyzwyczaje sie dosyć dobrze do sprzetu nie powinienem jeździć dosyć pewnie =] a co do puszek to im nigdy nie ufałem i ufać nie bede =] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mistrz Opublikowano 3 Sierpnia 2006 Udostępnij Opublikowano 3 Sierpnia 2006 U mnie to przygoda dopiero się zaczyna ale w dalekiej młodości glebnąłem na dupsko ruszając za ostro na MZ. Na szczęście to było na budowie, na piachu i sprzęt przeleciał kilka metrów i walnął w usypany piach. Oczywiście głupota - maxa gaz, sprzęgło, pełen luzik, bo co to nie ja i j*b. Na szczęście nic się nie stało ani mi ani eMZecie. :icon_rolleyes: Później przerwa kilka lat i w Kanadzie mogłem zobaczyć co potrafi Kawa 1100:). (ale tam mają fajne drogi :) ) i nic nie zepsułem, choć 200 km/h zapiąłem (miałem wtedy 18 lat). Od tego momentu zero jzady aż do teraz...I zakupiwszy wreszcie swój pierwszy z salonu sprzęcik po pięciu dniach glebnąłem i był malutki ślizg (lekko się porysował plastik, prędkość była 1km/h, praktycznie stałem i nie utrzymałem tych prawie 190 kg) ;) . Później w garażu się położył, na szczęście bez śladu. Od tego momentu miałem kryzys i bałem się przejechać. Nabrałem strasznego dystansu i teraz bardzo delikatnie mogę się czasem przejechać ale tylko na parkingu i na ulicę nie wyjeżdżam (czekam na to cholerne prawko, pewnie jeszcze z półtora miesiąca zanim na legalu wyjadę). ;) Kurs prawka niczego nie uczy. Chciałbym się nauczyć jeździć bezpiecznie i nabrać pewności. Zdaję sobie sprawę, że to wymaga tysięcy kilosów jazdy. ;) Najważniejsze, że nabrałem respektu do jazdy i będę pewnie dłuuugo jeżdził dość zachowawczo, co bym sobie i nikomu krzywdy nie zrobił, czyli praktyka czyni mistrzem..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
danielos Opublikowano 3 Sierpnia 2006 Udostępnij Opublikowano 3 Sierpnia 2006 Moja przygoda w siodle zaczęła się od CBR F2 3 sezony temu. Skok odrazu na głęboka wodę z tym moto ale cóż taki mi sie podobał i zdawałem sobie sprawe że jeżeli bede myślałe to dam rade. I faktycznie pierwszy sezon jeździłem jak na jeżu. Bałem się tego motocykla, naszczęście kilkaset tys kilometrów za kólkiem w puszce procentowało tym że musiałem sie uczyc tylko jeździć na moto, a nie poruszac się po drogach. Doświadczenie jakie zdobyłem jeżdżąć puszką pomaga mi do teraz, wiele sytuacji jestem w stanie przewidzieć, ostatnio miałem taki przypadek kiedy jechałem jako 3 pojazd w kolumnie gdzie nr 1 był autobus a nr 2 szczyt koreańskiej mysli technicznej pod tytułem Tico. Autobus jechał swoje 50 km/h, wiedziałem że za chwile bedzie się zatrzymywał na przystanku no to sru lewy kierunek i ogień, tutaj zadziałał mój szósty zmysł pod tytułem "TICO tez będzie wyprzedzało, jak wpadnie na to że jest przystanek" No i faktycznie dobrze że jechałem przy lewej krawędzi lewego pasa, bo w momencie zrównania sie z Daewoo on wyskoczy zza autobusu jak rajdówką. Ta i wiele innych sytuacji pokrywa się z tym co napisano w książce "Motocyklista doskonały" że należy utrzymywac kilkusekundowy odstęp od wszystkiego co na drodze. I tego się trzeba trzymać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gusto Opublikowano 3 Sierpnia 2006 Udostępnij Opublikowano 3 Sierpnia 2006 Nie zgadzam sie, ze kurs niczego nie uczy. Kurs niczego nie uczy tylko tych, ktorzy sie nie chca niczego nauczyc. Wlasnie robie prawko "A" (chwilowo kurs teoretyczny) i widze, z jaka nonszalancja odnosi sie do wiekszosci przepisow czesc szanownego grona kursowiczow. Pewnie to podejscie w pewnym sensie jest usprawiedliwione wiekiem 18-20 lat (swoja droga uwazam, ze prawko powinno byc od 21 roku zycia, ale to temat na inna dyskusje), niemniej czy tego chcemy czy nie to wlasnie oni wyjada niedlugo w swoich puszkach na drogi, a statystyka mowi: - 50% kierowcow w pierwszym roku posiadania prawa jazdy ma stluczke- 30% kierowcow w pierwszym roku posiadania prawa jazdy ma WYPADEK. Co sie dzieje dalej nie musze mowic. Fakty wygladaja tak, ze mamy cale pokolenia kierowcow, ktorzy sa niedouczeni, nie znaja przepisow (testy wkuwamy na blache, w koncu sa odpowiedzi), nie maja wyobrazni, nie maja rozwagi, nie licza sie z niczym i nikim na drodze. Tu tkwi prawdziwy problem, sama "technika" jazdy, umiejetnosc krecenia kierownikiem w te czy we w te to jest nic. Wole czlowieka, ktory szanuje innych na drodze, ale nie potrafi jezdzic jak Rossi, niz takiego, ktory ma kompletnie wszystkich w dupie, a jezdzi jak starszy brat Rossiego :( (jesli takowy istnieje, nie wiem;) Tak jak mowiliscie, co z tego, ze jezdzisz super uwaznie, skoro jakis glab w Ciebie wjedzie? Wlasnie dlatego nauczmy sie szanowac innych (mowie to z ciezkim sercem, tak, szanujmy puszkarzy), bo to od nich w duzej mierze zalezy nasze zycie i zdrowie. Petla agresji, ktora niestety coraz bardziej wydaje sie zaczesniac ("nie pusciles mnie? o ty k#@#%$, no dobra, to ja ci tak, o ->>> masz..!!!) nie prowadzi do niczego dobrego. Podsumowujac:- wyobraznia- rozwaga- szacunek dla innych uczestnikow ruchu (tak, dla puszkarzy, ich jest 99.99%)- doswiadczenie, umiejetnosci Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
filon89 Opublikowano 3 Sierpnia 2006 Udostępnij Opublikowano 3 Sierpnia 2006 Czytam tenm post i mówicie że doświadczenie z puszki daje wam dużo na drogach zastanawiam sie i co macie racje ja od ok 8 roku życia jeżdze z przodu z moim tatkiem on prowadzi ja jako pasażer zawsze uważnie przyglądałem sie ruchowi ulicznemu i tobardzo dobże owocowało wiele rzeczy potrafie przewidzieć i to naprawde ale to naprawde ma sens ale co do przygody danielosa to jest wiele takich sytułacji gdzie klijen zaczyna wyprzedać i nawet nie spojrzy w lusterko czy ktos pierwszy nie zaczą Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
PrzemekB Opublikowano 3 Sierpnia 2006 Udostępnij Opublikowano 3 Sierpnia 2006 ostatnio miałem taki przypadek kiedy jechałem jako 3 pojazd w kolumnie gdzie nr 1 był autobus a nr 2 szczyt koreańskiej mysli technicznej pod tytułem Tico. Autobus jechał swoje 50 km/h, wiedziałem że za chwile bedzie się zatrzymywał na przystanku no to sru lewy kierunek i ogień, tutaj zadziałał mój szósty zmysł pod tytułem "TICO tez będzie wyprzedzało, jak wpadnie na to że jest przystanek" No i faktycznie dobrze że jechałem przy lewej krawędzi lewego pasa, bo w momencie zrównania sie z Daewoo on wyskoczy zza autobusu jak rajdówką. ja to widzę trochę inaczej... Jak kupiłem Suze to byłem szczęśliwy z tego, że wyprzedzanie tym motocyklem nie sprawia żadnego problemu. Szczególnie w mieście jadę sobie bezproblemowo omijając korki. I tu pojawia się owe wyprzedzanie jak opisane wyżej. Na początku myślałem sobie: "kur*a, co za palant przed wykonaniem manewru wyprzedzania nie zagląda do lusterka!" Takie sytuacje zdarzały mi się dość często i zacząłem sobie zadawać pytanie: dlaczego? Jak potem zrozumiałem wina nie leżała tylko po stronie puszkarza a w znacznej części była moja! Otóż większość z nich z pewnością patrzyła w lusterka lecz ułamek sekundy wcześniej zanim ja się tam pojawiłem. Analogicznie do tej sytuacji-mógł (choć nie wiem czy to zrobił bo skąd :( ) zerknąć ale w tym momencie nie wyprzedzałeś jeszcze a potem szpula i... Naturalne jest przy wyprzedzaniu, że spoglądamy w lusterko po czym patrzymy jeszcze raz na sytuację przed nami zanim zaczniemy manewr. Wszystko to odbywa się w bardzo krótkim czasie. Nasze motocykle dysponują jednak takimi przyspieszeniami, że często inni użytkownicy dróg nie zdążą nas zauważyć i dochodzi do tragedii. Jak słyszę o wypadkach, w których ktoś wyjechał z podporządkowanej i zajechał drogę motocykliście i porównuję z tym co sam nieraz robię (nie jestem święty aczkolwiek pracuję nad sobą), widzę jak robią to inni i jaka jest rzeczywistość na drogach to wcale nie mam ochoty "zlinczować" każdego katamaraniarza. Zdarzają się sytuacje w których to oni ponoszą tylko i wyłącznie winę ale większość spowodowana jest naszą brawurą. Taka prawda, bo w momencie gdy oni patrzą zanim zdecydują się wyjechać- to nas tam nie ma. Natomiast podczas włączania się do ruchu jesteśmy już "w nich". Wracając do historii "Tico"- sytuacje które miałem "przyjemność " mieć na drodze w tym temacie nauczyły mnie jednego- daję chwilę czasu jadąc za puszkarzem z włączonym migaczem zanim dokonam manewru. Jest to chyba słuszne bo sytuacje niebezpieczne zmalały o 99%! Mam przecież moto i te dodatkowe kilka sekund nie przeszkodzi mi w bezpiecznym manewrze.Podsumowując- śmigam zaledwie od połowy czerwca tego roku + 6 dni długiego weekendu majowego. Zrobiłem w tym czasie ponad 9000km w każdych praktycznie warunkach (jeśli chodzi o letnie :evil: ) i trochę się nauczyłem na własnych błędach. Na szczęście na razie bez gleb, szlifów itd.. Z każdym nawiniętym kilometrem jeżdżę bardziej z głową a nie duszą na ramieniu i widzę jakie głupoty robiłem wcześniej. Teraz już też wiem, że często bywa tak: odkręcając mniej manetką, szybciej i płynniej dojedzie się do celu. Życzę Wszystkim, żeby zawsze cali dojeżdżali do celu. Pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sobki Opublikowano 4 Sierpnia 2006 Udostępnij Opublikowano 4 Sierpnia 2006 Przez te wszystkie lata bez moto jeździłem puszką średnio 60 tys. km rocznie w większości na trasach. Zauważyłem, że styl jazdy przeniosłem na moto, czyli brak zaufania do pewnych sytuacji, które z reguły generują tragiczne w skutkach wypadki. Obserwuję bacznie jazdę puszek, wybieram "niepewne" i na nie szczególnie uważam. Absolutnie sie zgadzam. Wprawdzie nie jezdżę, 60 kkm rocznie puszką ale odkąd zacząłem jeździć motocyklem, jestem już innym kierowcą puszki. Postrzegam to na co dawniej nie zwracałem uwagi.PozdrawiamSobek - Senior Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Luca Opublikowano 4 Sierpnia 2006 Udostępnij Opublikowano 4 Sierpnia 2006 tak sobie czytam wasze wypowiedzi i troche sie martwie (choć podobają mi sie wasze wypowiedzi), jestem młody nie chciałbym skonczyć źle...ale pasja była silniejsza, kupiłem motocykl, przejechałem pierwsze kilometry... czasami zastanawiam sie czy cos we mnie nie wjedzie czy nie uslizgnie mi sie koło...ale coż, wierze ze Bóg czuwa nade mna, wkoncu to dzieki niemu mamy to co kochamy a to ze wypadki sie zdarzają to tylko słabość i ograniczenie ludzkie... pewnie dopiero w niebie bedziemy bezpiecznie smigac na swoich wymarzonych sprzetach :(zycze wszystkim bezpiecznej drogi, oby nie stała wam sie krzywda, pozdrawiamTak trzymać majara.My róbmy co się da, by przeżyć a reszta w rękach Pana Boga Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.