Skocz do zawartości

Pytanie które zawsze mnie nurtuje


 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witam jestem tu nowy . Pozdrawiam wszystkich uzytkowników forum :)

przejde do sedna sprawy

Od zawsze nurtuje mnie pytanie , czy w czasie wypadków odczuwacie jakiś ból , czy np człowiek który uległ wypadkowi śmiertelnemu na motocyku odczuwał ból jak myslicie ? :|

Jezeli sie post powtarzał bardzo przepraszam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy moim pierwszym i jedynym jak na razie szlifie dosc mocno udezylem glowa (w kasku rzecz jasna) o grunt tego dnia czulem sie calkiem niezle. Nastepnego dnia piekielnie bolala mnie glowa, nie wspominaajac dloni, ktora podparlem sie przy upadku.

 

Kiedys uczestniczylem w dosc powaznej stluczce przyznaje z mojej winy. Wjechalem na skrzyzowanie z podporzadkowanej, gdyz myslalem, ze po zoltym swietle swiatla zmienia sie na zielone a okazalo sie, ze w tej chwili sygnalizacja zostala wylaczona i znalazlem sie na podporzadkowanej (moj blad, bo powinno sie zapalic zolte razem z czerwonym), mniejsza o to, wyjechalem prosto przed pedzaca taksowke, ktora wjechala mi z predkoscia spokojnie z 60 - 80 km/h w bok samochodu tak, ze fotel zostal wyrwany z jednej strony ze srubami z podlogi. Na szczescie taksowka byla praktycznie bez uszkodzen. Po tej stluczce normalnie zepchnalem auto na pobocze praktycznie sam, dopiero pozniej ktos mi pomogl, poczekalem ze 2 godziny na policje i generalnie czulem sie swietnie. Nazajutrz nie moglem ruszyc noga ani reka i obydwie konczyny mialem zupelnie sine. Pierwszy raz widzialem takiego wielkiego siniaka.

 

To tylko dwa razy, ale wydaje mi sie, ze generalnie cokolwiek czuc dopiero nastepnego dnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja po szlifie ( zjechane kolano, dziura w boku i zjechany łokieć ) wstałem i pobiegłem ogladac i podnosić moto :)

 

Dopiero koleś z fury jakiejś podbiegł i po jego minie zobaczyłem, ze chyba ze mna coś nie tak ;]

 

Po 30 min zrozumiałem co.... :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja po szlifie ( zjechane kolano' date=' dziura w boku i zjechany łokieć ) wstałem i pobiegłem ogladac i podnosić moto :)

 

Dopiero koleś z fury jakiejś podbiegł i po jego minie zobaczyłem, ze chyba ze mna coś nie tak ;']

 

Po 30 min zrozumiałem co.... :/

Rozumiem ze ciuchow na moto z protektorami nie miales... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ból przychodzi dopiero jak puszczaja emocje.

Po moim ostatnim craschu myslałem że mi nic nie jest ,a po godzinie zaczoł mnie boleć nadgarstek nad ranem miałem już ręke siną po łokieć.

Okazało sie że miałem pożądne stłuczenie,zakończyło się to wszystko rechabilitacją ręki gdyż przez miesiąc w ogóle niemogłem nią ruszać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem ze ciuchow na moto z protektorami nie miales...

 

To jest jeden z takich pechowych dni. Odprowadzałem moto do garażu. Miałem tylko rekawiczki, kask i koszulke ;) niestety ( wtedy śmigałem na 250tce )! A cały dzien smigałem w pełnej zbroi :/

 

Od tej pory, nie ma ze gorąco, zawsze śmigam w komplecie :)

 

POzdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja musze przyznać, ze ból odczułem w momencie kiedy sie zatrzymałem po dość długim slizgu na łokciach i brzuchu. Pierwsze co sprawdziłem czy ruszam palcami u nogi (nie nóg), bo właśnie druga juz mooooocno napier...ła.

Jakbym miał kopnąć w kalendarz to przyznaję , że wcześniej poczułem ból.

lewa noga: http://forum.motocyk...__1#entry782383
prawa noga: http://forum.motocyk...__fromsearch__1
...i tak wszyscy umrzemy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem extremalną sytuację raz w życiu, wracałem z byłą szefową z pracy, jako pasażer. Jechaliśmy autem VW Bora trasą katowicką, ja przysypiałem i w pewnym momencie zorientowałem się że jesteśmy na wysokości zjazdu do naszej mieściny. Jechaliśmy lewym pasem, około 160km/h, i wtedy głupia baba gwałtownie skręciła w prawo i wpadliśmy pod tira który jechał prawym pasem. Auto miało rozwalony cały prawy bok, na szczęście nikomu nic się nie stało, poleciała na mnie szyba i trochę się obiłem. Powiem tylko, że na własnej skórze przekonałem się, że nieprawdą jest iż życie przelatuje przed oczyma itp. Jedyne o czym myślałem to w momencie gdy tir walnął prosto w moje drzwi że mogę zaraz stracić nogi i odskoczyłem momentalnie w lewo. Na szczęście drzwi miały wzmocnienie lecz porządnie wgięły się do środka, po czym uderzone auto wyleciało w powietrze i przeleciało przez ulicę.

P.s. W tym samym miejscu w zeszłym roku zginął mój kolega. Nie miał tyle szczęścia co ja :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jechaliśmy lewym pasem' date=' około 160km/h, i wtedy głupia baba gwałtownie skręciła w prawo i wpadliśmy pod tira który jechał prawym pasem[/quote']

 

 

dlatego nie lubie jedzic z niektorymi babkami ....

 

choc nie ktore sa dobrymi kierowcami ... :!:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem tylko 1 ostrzejszą glebę na Ogarze :)

Jak chciałem szybciej przejechać zakręt niż zawsze

Zakręt był pod kątem 90-u stopni ,a ja poginam ostro z myślą ,że się położe w tym zakręcie ...

I się położyłem bo na krzywym aswalcie leżał piasek z kamieniami.

Jak wstałem z ziemi to podniosłem ogara i sprawdziłem czy nic mu nie jest i dopiero potem zdjołem kask i spojrzałem na siebie .. i popatrzyłem tylko na rękę ,a w niej wbite małe kamyki ;/ i dopiero wtedy zaczeła mnie piec ręka jak to zobaczyłem. Wsiadłem i pojechałem do domu ,a w domu sie okazało ,że oprócz ręki z powbijanymi kamykami mam zdarte lewe kolano, lewy łokieć i jeszcze pare miejsc na nodze i brzuchu. Jak to zobaczyłem to dopiero wtedy poczułem ,że mnie wszystko boli.

 

Dobrze ,że nie jechałem szybciej bo bym z drogi wyleciał ,ale dzięki temu wiem żeby po zakrętach jeździć wolno bo nie wiadomo co może mnie spotkać na drodze ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja mam wbitą w pamięć sytuację, kiedy na jednym z krakowskich skrzyżowań gość na junaku wpakował się centralnie w pakę ciężarówki. Byłem jeszcze małym szkrabem (połowa lat osiemdziesiątych) i szedłem z tatusiem po chodniku. Facet przywalił centralnie, wybiło go do góry z siodła i przywalił w pakę. Prawie od razu wstał z drogi podniósł motocykl i zaczął iść w kierunku stojącego po drugiej stronie skrzyżowania poli... nie -wtedy jeszcze milicjanta, bo w tym czasie milicja stała tam w zasadzie cały czas (dla znających Kraków mówię o matecznym). Podszedł do gliniarza z motocyklem i w zasadzie nie wyglądał jakby mu cokolwiek dolegało. Postawił motocykl, zdjął kask i wtedy stało się coś co śniło mi się jeszcze parę lat. Coś co opisać potrafię tylko tak, że jego twarz nagle się zmieła i zapadła. Tak jakby kompletnie popękaną czaszkę trzymał do kupy kask, a po jego zdjęciu, poprostu się złożyła jak harmonijka. Facet padł trupem tak jak stał. Chyba nie czuł bólu. Przynajmniej tak sądzę po tym jak prowadził rozbity motocykl.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...