Skocz do zawartości

refleksja po pierwszych 700 km...


Yoshi
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

po dziesiątkach tysięcy przejechanych katamaranem kilometrów chyba przyzwyczaiłam się do RÓŻNYCH sytuacji na drodze i zobojętniałam (czyt. przestałam zauważać) na kaskaderskie wyczyny innych kierowców...

 

po 700 km przejechanych motocyklem stwierdzam, że debli jednak nie brakuje... :?

wyostrzone zmysły wyłapują bezbłędnie każde niebezpieczeństwo i przejechanie odległości 100 km bez sytuacji, która jeży włos na głowie wydaje się abstrakcją :?

 

1. za wszelką cenę nalezy wyprzedzić jadącego z bezpieczną prędkością motocyklistę

tak więc jeśli nie porusza się On z prędkością przekraczającą możliwości przeciętnego katamarana, a dosiada ścigacza to w 99 przypadkach na 100 (bez względu na towarzyszące temu okoliczności - zakręt, górka, wąska droga, teren zabudowany, ograniczenie prędkości etc.) zostanie wyprzedzony,

 

2. motocyklista nie jest pełnouprawnionym użytkownikiem polskich dróg publicznych

jeśli się nie zmieści na wąskiej drodze z pędzacym "trochę" ponad dozwoloną na tym odcinku drogi prędkością i zajmującym całą szerokość jezdni TIRem to... Jego problem,

jeśli w obawie o swoje bezpieczeństwo na zatłoczonej trasie (w ciągu dnia) jedzie na światłach drogowych to ŻADEN kierowca katamarana nie pozostanie Mu dłużny i czekając do samego momentu mijania odpali z szyderczym uśmiechem lub pukając się w czoło (zalezy od poziomu intelektualnego) wszystko co tylko może mu z przodu zaświecić,

jeśli zdarzy Mu się zatrzymać gdzieś w mieście przed skrzyżowaniem trochę bardziej z lewej lub z prawej strony swojego pasa "startowego" to... automatycznie staje się niewidzialny - jadący z tyłu katamaran nie zatryzma się "za" tylko "przy" - pomijam fakt, ze w takiej sytuacji oczywistym jest, iż spod świateł katamaran wystartuje z piskiem opon (choćby miał by to być maluch),

 

3. nie ma wspólczucia dla "dawcy"

jeśli zdarzy sie wypadek z Jego udziałem to okoliczności nie mają znaczenia... i tak zawsze jest Jego wina...

 

ciężkiej jest życie motocyklisty...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ciężkiej jest życie motocyklisty...

 

Ale obfituje w wiele niespodzianek :mrgreen:

 

Z wszystkim co napisałaś wyzej zgadzam się całkowicie :mrgreen:

 

Pozdrawiam i szerokiej drogi zycze ;)

Najlepszym dowodem na istnienie obcej inteligencji w kosmosie jest to, że nas nie odwiedzają...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ad'1

Tak jest. Nie wszyscy, ale codzień spotykam kilku, kilkunastu. Muszę jednak powiedzieć, że jest też całkiem sporo normalnych. Gdyby w istocie WSZYSCY wyprzedzali mnie, gdy jadę z normalną prędkością, byłbym zawsze na końcu...a tak nie jest. Nie zmienia to jednak faktu, że zjawisko to występuje bardzo często. Zwłaszcza w wykonaniu kierowców niemieckich samochodów średniej klasy. Wszelkich golfuf, pasatuf...

 

ad'2

Tutaj mam odmienne zdanie, bo ZAWSZE (w ciągu dnia) jeżdżę na długich i nigdy jeszcze mi nie mrugnięto. Widocznie w różnych regionach Polski inne są zwyczaje. Nocą raczej na krótkich...wtedy to może na prawdę przeszkadzać.

W kwestii hamstwa drogowego są też sposoby. Chyba nic nie da się poradzić na tirka jadącego z przeciwka. Sposobem na bezstresową jazdę (moim) jest po prostu trochę szaleństwa. Jak jedziesz slalomem między samochodami, przeciskasz się itd. zaczynają czuć jakiś respekt? Wyższe obroty, trochę agresji i nagle jazda robi się przyjemna. Nie namawiam do hamstwa. Opisuję tylko swoje doświadczenia. Gdy jadę spokojnie rzeczywiście traktują mnie jak śmiecia. Jak trochę poszaleję, zaraz robi się jakoś luźniej i spokojniej.

 

ad'3

Też nie do końca. Nawet jeśli większość by tak postąpiła, to nie wszyscy. Mniej więcej co dziesiąty kierowca ustępuje mi miejsca w korku, żebym mógł przejechać. To objaw uprzejmości, może czegoś innego. Poza tym część z nich, to też motocykliści.

 

Powiedziałbym tak: masz Yoshi sporo racji, na szczęście życie motocyklisty nie jest aż tak trudne. Przeszkadzają nam ostro, ale są również normalni kierowcy. Do wszystkiego trzeba się przyzwyczaić. Pozdrawiam.

 

michał

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i jeszcze jedno...

 

4. świadmomośc społeczna

pojęcie czystko teoretyczne, bo w praktyce żaden z kierowców posiadajacych prawo jazdy kategorii B nie pamięta, że w krytycznej sytuacji motocyklista nie ma do dyspozycji strefy zgniotu, airbag'ów, kutryn powietrznych, pirotechnicznych napinaczy pasów i innych tego typu wynalazków XXI wieku...

 

dopóki nie usiadłam na motocykl też nie zdawałam sobie z tego sparwy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

na początku moich jazd na suni miałem wrażenie że każdy chce mnie zabić

ale potem sie przyzwyczaiłem i uznałem to za sytuację normalną i teraz w ogóle nie dostrzegam takich sytucaji jak opisujesz

ot po prostu walczę o przeżycie i to wszystko

a sytuacje i zdarzenia traktuję jak formę rozrywki, na początku bulwersowałem sie i wkurzałem, ale teraz są to historie jakie opowidam sobie ze znajomymi przy np. piwie.

Musimy sie pogodzić z tym, zę jesteśmy i bedziemy niewidoczni na szosie

szkoda naszych nerwów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

do embe - oczywiście, to co napisałam jest wyolbrzymieniem zdarzających się sytuacji, ale jako początkujacy motomaniak jestem wyczulona na wszelkiego rodzaju ekscesy na drodze i.. dopóki nie oswoję się z myślą, ze tylko 1/3 populacji kierowców samochodów to bezmózgowcy będzie mi się wydawało, ze wszyscy zaliczają się do tej samej grupy :mrgreen:

 

PS. sama jestem kierowcą samochodu i staram się być uprzejma wobec innych uzytkowników dróg wiec czułabym się pokrzywdzona gdyby ktos mnie zaliczył do ogółu ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, nie jest łatwo poruszac sie po naszych drogach no ale cóż już tak jest. Ja poruszam sie czesto po Wawie w godz. szczytu i prawie za każdym razem spotykam sie z sytuacja gdzie robi mi sie cieplutko. Brałem pod uwage to ryzyko wsiadajac na motocykl. Mnie najbardziej wkurza kiedy pacjent w swoim aucie chce sie scigac wtedy smiech mnie ogarnia i odpuszczam (wiem ze jesli tylko zechce to i tak w 98% wystrzele przed nim) a niech ma niech bedzie pierwszy jak mu to spac pomoze. A co tu pisać jest jak jest a sytuacji mozna wymieniac tysiace.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w dzień nie jezdze na długich bo i po co i tak mnie nie widzą wiec szkoda zarówki, w nocy natomiast mam w dupie ze ich oslepiam wale na drogowych az miło bo przy 200km/h ciezko sie wypatruje nieoznakowanego zakretu na swiatłach mijania, mało tego mozna go rowniez nie zauwazyc na długich hehe. Co do scigania sie z samochodami to po miescie raczej nie musze sie z tym zmagac, co do trasy to ostatnio miałem taki przypadek z mercedesem, było ciemno wiec nie wiem co to było ale musiał byc niezły bo na przyspieszenie coprawda nie miał szans ale jak sie rozhustał to sadził za mną 240km/h, tylko hehe panu było mało i zaczął mnie wyprzedzac tuż przed zakretem kiedy hamowałem..... potem juz jechał 100km/h i smierdziało za nim rzadką kupą wiec zmuszony byłem go łyknąć. Po jakis 3km była wahadłóka i mnie dogonił wiec zapytałem sie grzecznie jakie to wrażenie jak przy 250km/h samochod jedzie bokiem ;) nic nie odpowiedział i nadal smierdziało hehe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co przezywasz to objaw tego, ze jestes jeszcze b.swieza motocykliska.

Z czasem sie przyzwyczaisz, nauczysz sie przewidywac reakcje kierowcow i jazda stanie sie normalka.

Wowczas dopiero trzeba uwazac aby nie jezdzic na `automatycznym pilocie` - zaskakujace sytuacje dalej beda sie zdarzaly i nalezy o tym pamietac.

Na preclach mamy takich relacji pelno od swiezych motocyklistow - ci z kilkoma latami jazdy za soba maja mniej problemow.

 

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yoshi ja też zacząłem moja przygodę na jednym śladzie od tego sezonu. W większości zgadzam się z toba oprócz świateł długich, ja cały czas jeżdże na nich i nie zdażyło mi się jeszcze by ktoś mi mrugał. Jak zacząłem jeździc ( i teraz też ) bawiły mnie sytuacje gdy na światłach, 90% samochodów próbuje startnąć ze mną. Jakieś bezsensowne przegazówki, podpuszczanie. Czy kierowcy katamaranów naprawde myślą że jak założą rurę od kanalizacji zamiast wydechu i nakleją ze 3 nalepki to odrazu mają czas od 0 do 100 w 3 sek. ?? :mrgreen: Pozdrawiam.

ps. Yoshi przyzwyczaj się do myśli że kierowcy katamaranów zawsze zaskoczą cię czymś nowym

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...