Skocz do zawartości

1200 km w jedną i 1200 w drugą


volumax
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem hardcorem,zrobiłem 1600km na raz bez spania i udało mi się zasnąc na motocyklu :laugh: wiem jestem głupolem i niegdy wiecej :banghead: Dla mnie przyjemnosc z jazdy konczy sie mniej wiecej po 800km, :) Rozbij to na dwa dni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ci się ta trasa spodoba to kup se hayabuse, fajny moto na podróże i na prędkość.

Niestety R6 to nadaje się tak aby śmigać po 200km :sad: , mały zwrotny do miasta :biggrin: .

Namiot olej - lepszy hotel,prysznic,kolacja,spanko i rano jak nowy.

Niestety podróże na moto tanie nie są.

Nawet ja jak jadę dalej niż 200km to zakładam błotnik,kuferki na oba motory i nocka zawsze w czterech ścianach (po 600km).

Edytowane przez łysy31
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Na początku wspomnę że jestem raczej świeżakiem bo jazdy wskami mzetkami i innymi takimi wynalazkami raczej nie wliczałbym w staż kierowcy motocykla. Mam do was krótkie pytanko czy nie spuchnę i ogólnie czy taka trasa to dobry pomysł dla takiego cieniasa jak ja. Za dwa do trzech tygodni mam wyjazd do Niemiec od dawna planowany jakieś 1200 km w jedną stronę. Moto R6, jak wyżej pisałem doświadczenia w tak długich trasach brak ale bez jazdy nie ma praktyki :) Mam zamiar zabrac kolegę - moto też R6 (doświadczenie na poziomie dużo większym niż moje) Co sądzicie?? jechać, odpuścić i ganiać wokół komina. Mam trochę stresa gdybym miał 20 lat już dziś byłbym w trasie niestety albo stety im człowiek starszy tym dłużej analizuje. Czekam na wasze sugestie. Pozdrówka dla wszystkich,

 

Do sanatorium lecisz? Kilka godzin autobaną i jesteś na miejscu, po drodze są wypasione parkingi na pit stopa.

Spuchnąć to można po 3 tysiakach zadupiami na raz na sztywnej ramie w deszczu ;) pzdr.

A spotkać kogoś po trasie wtedy to bezcenne hehe. Dasz rade spoko.

PASTOR GARAGE

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do sanatorium lecisz? Kilka godzin autobaną i jesteś na miejscu, po drodze są wypasione parkingi na pit stopa.

Spuchnąć to można po 3 tysiakach zadupiami na raz na sztywnej ramie w deszczu ;) pzdr.

A spotkać kogoś po trasie wtedy to bezcenne hehe. Dasz rade spoko.

No ja chyba autem z drugim kierowcą :wink: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam do domu 1200 kilometrów i jak jadę nawet autem i z drugim kierowcą to pod koniec mam dosyć (choć teraz jak skończyli A2 od Słubic to jest trochę lepiej)...nikt by mnie nie namówił na taką podroż R6...nawet jakby dwa razy tyle wypasionych parkingów było.

lewa noga: http://forum.motocyk...__1#entry782383
prawa noga: http://forum.motocyk...__fromsearch__1
...i tak wszyscy umrzemy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powodzenia i uważaj na siebie :) bo, że zrezygnujesz z wyjazdu, patrząc jak się napaliłeś, to nie przypuszczam ;) Obyś szczęśliwie objechał nabierając swoich własnych doświadczeń.

"... zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji... "

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam,

kilkukrotnie robiłem trasy po około 1200km w jeden dzień i wg mnie nie jest to może jakaś przyjemność, bo po prostu jest to męczące, ale też nie jest to jakiś specjalny wyczyn, zwłaszcza po europejskich autostradach. Skoro jeździsz R6 to zakładam, że nieobce są Ci prędkości przynajmniej do ok. 150km/h, a jest to prędkość podróżna dla niemieckich autostrad zapewniająca sprawne "połykanie" kilometrów (w Polsce możesz jechać "odrobinę" wolniej dla własnego poczucia bezpieczeństwa), a jeszcze nie wymagająca jakiegoś nadzwyczajnego skupienia.

Ja już wiem, że wyjeżdżając ok 8 rano przejedziesz taki dystans (Polska i Niemcy ) do, powiedzmy 22 - mając czas i na postoje krótsze i dłuższe, a nawet na chwilowe zwiedzanie jakiejs ciekawostki - sprawdzone empirycznie.

Skoro chcesz wyjechać o 4 rano, masz naprawdę sporo czasu na pokonanie tej trasy.

pzdr i życzę udanej podróży

 

P.S. Jednakże jakby wg prognoz miało padać cały czas - odpuść - wtedy to naprawdę zero przyjemności, a i poziom trudności znacznie wzrasta...

Edytowane przez Staszek_s
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

raz zrobilem 1719km w kawalku (zajelo mi to 35 godzin), a bylo to na Jawie 350tce.. wiekszosc po autostradach (dojazd ze szwecji przez danie, niemcy do domu), polowa trasy w deszczu, sporo wiatru.. dalo sie ;)

tylko NIE ZAPOMINAJ O PICIU!!!!!!! kij z jedzeniem, ale nie podceniaj kwestii picia.....

moim zdaniem pic musisz wtedy, kiedy ci sie nie chce pic.....

jak ci sie zachce pic - za pozno.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj z Łodzi do Egeru zrobiliśmy 600km z plusem.

Praktycznie zero autostrad ;)

Droga 65 na Słowacji to cały czas winkle.

Ja po przyjechaniu jestem wypoczęty kumple na Hayce i R1 niestety nie...

Sport taki jak R1 niestety wymaga od kierowcy wytrzymałości.

Kumpel na Hayce ostatnie 30km stawał chyba 3 razy.

Niestety zmęczenie...

Także radzę zastanowić się realnie nad takim wypadem.

Niby autostrada ale weź pod uwagę np boczny wiatr który może wiać tego dnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj z Łodzi do Egeru zrobiliśmy 600km z plusem.

Praktycznie zero autostrad ;)

Droga 65 na Słowacji to cały czas winkle.

Ja po przyjechaniu jestem wypoczęty kumple na Hayce i R1 niestety nie...

Sport taki jak R1 niestety wymaga od kierowcy wytrzymałości.

Kumpel na Hayce ostatnie 30km stawał chyba 3 razy.

Niestety zmęczenie...

Także radzę zastanowić się realnie nad takim wypadem.

Niby autostrada ale weź pod uwagę np boczny wiatr który może wiać tego dnia.

Mądry i wyważony post.

Mówiłem jedź ale podziel na dwa dni,daruj se namiot-śpij w hotelu i będziesz zadowolony i zmęczony :happy: . Ale nie zaje**ny trasą :excl: .

Edytowane przez łysy31
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ze dwa dni odpoczynku po tej trasie ci się przyda :sad: . Sam zobaczysz, dziwię się tylko że nikt jeszcze nie napisał że taka trasa to pikuś.

Nieraz tutaj się różni goście wypowiadali że spokojnie po dwa tyś. na szlag robią. Ja tam wole pocieszyć się trasą niż myśleć czy dojadę.

Kręgosłup,nogi,dupa,nadgarstki i szyja-mam nadzieję że jakieś dupy wam je tam wymasują na tym spotkaniu"biznesowym". Bo inaczej kolega będzie ci musiał pomóc :blink: .

Wydaje mi sie że R6 to raczej odpada na takie trasy, hajka tak

Z drugiej strony jak polecisz 200km/h ciągle, to z trzema postojami będziesz za około 9 godzin :excl: .(a to malo realne)

 

To mówisz że na zbiorniku 400km ?

Mnie ostatnio na autostradzie przy 230-250km/h paliwa starczyło na 130km. Wyszło ponad 10L na sto.

Już nie rzecz w kasie, rzecz że trzeba się zatrzymywać co 40 minut i ... przeciętna wychodzi delikatnie mówiąc chu*owa.

Być może, a nawet na pewno R6 spali mniej ale w dalszym ciągu nie zrobi 400 na zbiorniku.

Poza tym .... po tysiąc kilometrowej trasie przydałaby się nowa, mało używana dupa.

Jedynie co ratuje, że dupa wyjedzie z domu wypoczęta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jak odebrałem prawka to następnego dnia wyruszyłem do Hiszpanii przez Paryż ..... było zajebiście, a że sie spieszyłem to Wawa-Paryż bez odpoczynku, potem Paryż-Malaga też bez odpoczynku ........ jak wracałem do Poslki dałem sobie już na loooz i nocowałem raz :D

 

Więc sie nie zastanawiaj tylko jedź i koniec :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli tylko prognoza pogody będzie OK, jedź i nie oglądaj się na nic. Nie słuchaj gości, którzy jak np. łysy31 nie mają pojęcia jak wygląda jazda sportem na autostradzie. Pakujesz małą torbę na tylne siedzienie, i z Wawy dziś masz praktycznie samą autostradę do celu. Jedziesz ze średnią nie 250 - nic na czasie nie zyskasz, bo stracisz na ekstra tankowaniu, ale utrzymujesz prędkość około 180-200 km/h - wtedy powinno wyjść Ci tankowanie co godzinę - akurat jak się kończy rezerwa.

 

Pamiętaj, że ta pozycja na R6 w mieście jest **jowa, ale przy takiej prędkości masz mocno odciążone nadgarstki (trzyma Cię pęd powietrza :)) i tylko dupa zostaje. Ale to i tak zaledwie 8 godzin maksymalnie w siodle. Wielu kolegów tu myli ilość przejechanych km z czasem spędzonym na moto.

 

Przy moich wszystkich wyjazdach średnia w siodle to własnie zawsze około 7-8 godzin. I to faktycznie jest DOŚĆ dla dupy. Potem należy odpocząć. Na Twoją trasę to bułka z masłem. Ale bardzo ważne, jak ktoś już napisał - stopery w uszy bo zwariujesz.

 

BTW, jak poszukasz w Archiwum to w 2004 bodajże roku kolega Ryży Koń na ZX7R pyknął trasę z Wawy do Belgi w jeden dzień - 14 godzin wliczając jazdę w deszczu i że wtedy, do konina nie było autostrady :). A jest wysoki, więc kawce był mocno poskładany. I spoko się dało? Dało...

Mózg elektroniczny będzie za nas tak myślał, jak krzesło elektryczne za nas umiera... (S.J. Lec)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...