Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla 'pierwsz*' w zawartość opublikowano w Sport/Naked/Turystyk/Turystyczne Enduro/Maxi Skutery .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Motocykle
    • Motocykle
  • Mechanika motocyklowa
    • Mechanika Motocyklowa
  • Fora główne
    • Grupy Motocyklowe
    • Szkoła jazdy, stunt, wypadki
    • Sport Motocyklowy
    • Warsztaty, salony, sklepy, komisy...
    • Rynek Motocyklowy - co, jak i gdzie kupić dla motocyklisty i motocykla
    • Nie tylko 2 koła
    • S.O.S. - pomagamy innym
    • Chwalę się!
    • Powitalnia
  • Zloty
    • Zloty
  • Galerie
    • Galeria Motocyklowa
  • Prawo
    • Przepisy, ubezpieczenia, kredyty
  • Skradzione / Podejrzane
    • Skradzione / Podejrzane
  • Giełda Motocyklowa + gielda.motocyklistow.pl
    • Giełda Motocyklowa + gielda.motocyklistow.pl
  • Informacje i sprawy techniczne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Gadu-Gadu


Telefon


Skype


Strona www


Lubię


Skąd


Motocykl


Antyboot

  1. Witajcie Stałem się użytkownikiem Suzuki GSX1100G z 1991r. Mam kilka próśb do Was odnośnie tego motocykla. Po pierwsze, czy ktoś posiada instrukcję do tego modelu? W necie znalazłem jedynie GSX1100F, ale on nie ma kardana, ma inną ramę i gaźniki. Chciałbym się od Was dowiedzieć co warto po zakupie sprawdzić? I najważniejszy wątek. Mam problem z motocyklem na zimnym silniku: Motocykl na zimnym dławi się przy lekkim dodawaniu gazu (i jakby strzela w tłumik czasami), a podczas jazdy bez dobrego rozgrzania nie chce wejść na obroty i się dławi. Podejrzewam ubogą mieszankę. Moto pali na strzała, pracuje równo, jak się rozgrzeje to idzie jak dzik, ale dalej czuć przy obrotach 2,5-4tyś obrotów jakby go lekko dławiło. Już wstępnie bez ściągania gaźników sprawdzałem ich synchronizację - jest niemal idealna. Jest założony filtr K&N - może on jest winowajcą zbyt dużej ilości powietrza, czy może jednak jest wkładany fabrycznie? W załączniku przesyłam zdjęcie jednej ze świec. Proszę o pomoc i porady.
  2. Z grup i forów Triumpha. Pierwsze z brzegu przykłady: https://www.triumphrat.net/threads/2020-street-triple-rs-oil-leak.973172/ https://www.thetriumphforum.com/threads/taking-a-leak.17824/ Dużo tego jest. Co do modeli to ja się głównie skupiałem na 765 bo zakup tego motocykla biorę pod uwagę. Może w tym modelu jest lepiej albo wam się poszczęściło ale o 765 jest dużo informacji na temat problemów. Najczęściej wycieki oleju jak wyżej ale zdarzają się też inny problem i to bardzo często przy małych przebiegach typu kilka, kilkanaście tys. km. Nadal aktualne jeśli chodzi o warszawski serwis? Niestety mam wrażenie, że w przypadku 765 ryzyko trafienia na taki egzemplarz jest dość duże :/ Tak chodzi mi głównie o nowsze bo biorę pod uwagę zakup nowego Triumpha 765 R albo RS i zniechęcają mnie przygody innych ludzi z tym motocyklem. Może model na ten rok ma mniej problemów niż lata 2020-2021 np. Któż wie?
  3. Hej Nie licząc motorynek, wsek, simsonow, komarkow to zakupiłem w tym roku swój pierwszy motocykl Suzuki SV650.
  4. OK, ale jak czytam pierwszy post autora tego wątku, to bardziej mu chodziło o nowsze produkcje Triumpha (napisał: "maksymalnie kilkuletnie motocykle"). A Sprint st 955i był produkowany chyba do 2004 roku, również rok 1973 był trochę dawno... (swoją drogą, Adam M. - szacunek, jest piękny 👍😀 ).
  5. Ja mialem Sprinta st 955i od nowosci pier....l sie jak przepiorka .Od nowosci serwisowany byl tam gdzie go kupilem.Tak w skrocie mniej wiecej z grubsza na oko. Po 5000 km komin do wymiany (od srodka puscil na zgrzewach). 15tys.km stator alternatora padl.W miedzy czasie nieszczelne przewody paliwowe.25tys.km. lozysko walkowe tylnego kola padlo , przez co os tez do wymiany.50tys. glowica padla.Po okolo 3 latach wszystkie gumowe mocowania przekaznikow itp.itd. kruszyly sie ( jakis tani gownolit ) Ogolne problemy z odpaleniem na rozgrzanym silniku.Bardzo uczulony na paliwo "sredniej" jakosci.W swiat poszedl z przebiegem 58tys.To nie byl moj pierwszy nowy motek i nie ostatni , ale za to do teraz pierwszy ktory kosztowal mnie sporo nerwow i nie malo kasy .Jednak nie twierdze , ze Triumph to szrott.Poprostu trafilem na poniedzialkowy motek
  6. Mam do czynienia od nowości z Bonnevillem T100, który obecnie ma 11 tyś przebiegu i poza dokręceniem łożyska główki ramy na pierwszym serwisie, nic się nie dzieje.
  7. Pomyślności i powodzenia w osiąganiu upragnionych celów. Ludzi zdroworozsądkowych i trzeźwo myślących nigdy za wiele, zwłaszcza wśrod motocyklistów gdzie często palanci cisnący w miescie do odciny pomiędzy pasami robią opinię całej społeczności. W uzupełnieniu dopiszę jeszcze jedno, mianowicie z doświadczenia wiem że przed samym egzaminem praktycznym warto wziąć sobie godzinkę lub dwie jazdy po placu w innej szkole niż wykupiłeś kurs. Pozwala to inaczej spojrzeć na te same sprawy. Najlepiej szukać takich jazd doszkalających w bliskiej okolicy PORDów gdzie znają doskonale mankamenty egzaminacyjnych maszyn. Nie wiem jak to wygląda teraz, ale ja kilka lat temu w gdansku dostałem tak pływającego obrotami gladiusa że w pewnym momencie na ósemce zwyczajnie wypadł mi ze środka ciężkości [emoji1787] zbyt nerwowo zareagowałem z korektą, najechana linia, drugi błąd - więc sajonara do następnego razu! Jakoś tak się złożyło że na szkoleniu sprzęty chodziły jak po sznurku więc stabilnie trzymało 10 km/h bez gazu i sam instruktor zakazywał wręcz dotykać sprzęgła na manewrach. Gdybym na egzamin wypożyczył moto że szkoły to pewnie zdałbym za pierwszym razem. No ale po co skoro na placu wszystkie manewry z zamnkietymi oczami robiłem [emoji2955] Dopiero egzamin pokazał prawdziwe życie i koniec cieplarni, a później nauczyłem się powozić tak rozregulowaną maszyną właśnie na jazdach doszkalających że nastepny egzaminacyjny egzemplarz wydał mi się śmiechem na sali.
  8. Yep, jak widać biela trochę spłyca, ale to tylko pozór bo na tak postawione pytanie jak zadałeś nie da się sensownie odpowiedziec. Nie masz żadnego doświadczenia na moto, nie wiesz co poza wizualizacjami ci się podoba. Z każdym pojazdem jest tak, że nie nadaje się do wszystkiego, na przykład z samochodami. Albo kupujesz ciężarówkę do wożenia towaru, albo miejskie auto do poruszania po mieście. Od biedy da radę zestawem z naczepą poginac po zatłoczonych ulicach, oraz w drugą stronę - wozić worki z cementem dwuosobowym smartem, ale nie do tego te sprzęty są przewidziane, więc co się umeczysz to twoje. I teraz uwaga - w motocyklach też jest tak samo, tylko jeszcze bardziej. Znaczy tą charakterystykę nadwozia i różnice wynikające z pozycji za kierownicą, gabarytów, a co za tym idzie manewrowości, itepe. Tyle że nie mając doświadczenia, a wcześniejsze próby na WSKach możesz między naftaline włożyć bo technika od tego czasu poszła do przodu, oj poszła, to czyjekolwiek tłumaczenie i doradzanie nic ci nie da. Musisz sam spróbować. Chcesz iść w koszty? - proszę bardzo, idź i najpierw rób papier kat A. Inwestuj w nowe salonowe moto a później zzymaj się że wybory których dokonałeś są mocno nietrafione. Jeśli patrzysz ekonomicznie - kup jakąś używkę 125ccm i najpietw zorientuj się że w ruchu miejskim nie czujesz się obco na 2 kółkach. To że podobają ci się scramblery nie znaczy że znacznie lepszego komfortu i zadowolenia z jazdy nie uzyskasz na czymś bardziej obudowanym owiewkami i szybą oslaniajacą przed parciem wiatru na klatę. Przy pierwszym motocyklu dobrze radzę nie rób założeń że będziesz nim jeździł 10 lat bo to brzmi naprawdę... nie wiem, naiwnie? Nie zrozum mnie źle, po prostu dzieli nas różnica perspektyw. Powiem tak. Tu tak samo jak w wielu innych kwestiach gdzie trzeba dokonać wyboru dostaniesz coś za coś. Jeśli już jesteś pewien ze te 105~110 km/h osiągane raz na jakiś czas ze 125ccm to za mało bo ekspresówka (a może jednak da radę przejechać drogą niższej kategorii?) to kup większą pojemność. Najpierw idź na kat A i zdaj egzamin, później kup salonową nówkę i zacznij jeździć od połowy lub końcówki lata, następnie dolicz obowiązkowe koszty przeglądów gwarancyjnych i inne impordelabilia. Aha, no i jakieś ciuchy, ale to niezależnie jaka pojemność wybierzesz. Albo..., albo jednak spróbuj trochę rozsądniej, bez popadania w duże koszty na początku. Nie kupuj nówki tylko jakąś używkę 125ccm którą - jeśli masz papier B od min 3 lat możesz jeździć bez kategorii na motocykl. Później jak się znudzi lub okaże nietrafione to odsprzedasz z niewielką stratą, w przeciwieństwie do nowej salonówki w którą będziesz musiał łożyć aby utrzymać gwarancję, a przy potencjalnej sprzedaży sporo stracisz, więc pewnie wychodząc z pierwotnego założenia że minimum 10lat jazdy, to będziesz tym jeździł klnąc na czym świat stoi. Zupełnie tak samo jak z zaciasnymi butami na moto kupionymi po okazyjnej cenie z wyprzedaży. Dałeś niemało, marka przyzwoita i wszyscy na około chwalą choć ty sam nie widzisz w tym nic nadzwyczajnego, więc używasz bo nikt nie odkupi, a na nowe w innym rozmiarze brak kasy. Wysłane telepatycznie kanałem podprzestrzennym tachionowej łączności jednokierunkowej.
  9. Część wszystkim. Chciałbym rozpocząć moja motocyklowa przygodę. Od kilkunastu dni zagłębiam się w temat. Chciałem kupić motor 125cc ale nachodzą mnie coraz większe wątpliwości. Może zacznę od tego czego oczekuje od motocykla i do czego go potrzebuje. Chciałbym jeździć nim do pracy oraz na sporadyczne wycieczki max 200-300 km w dwie strony. Podobają mi się nakedy i scramblery. Jadąc do pracy muszę jechać kawałek droga ekspresowa i tu wymagane jest żeby nie być zawalidroga. Także dobrze by bylo żeby motocykl spokojnie utrzymywał prędkość 110km/h. Nie zależy mi na niesamowitych przyspieszeniach i prędkościach. Vmax 140km/h to nie byłaby dla mnie tragedia. Musi mi się również podobać. Motocykl musiałby być tani(do około 30tys) i mało palić (max4l/100). Najprościej byłoby kupić 125cc ale obawiam się że 100km/h to będzie za mało na ekspresowa droge. No i założenie jest takie że kupuje Moto i jeżdżę nim 10-15 lat. Nie zmieniam go bo jest za słaby albo się znudze. Jestem raczej stały w uczuciach motoryzacyjnych. Pierwszy moj samochód miałem 9 lat aż skończył na złomie. Aktualnie mam drugie już 5 lat kupione jako nowe i zostaje ze mną do końca. Obawiam się że 125 będzie naprawdę za słaba do codziennej jazdy i za mała do mojego wzrostu. Mam 188cm. Motocykle jakie mi się marzą to: 1.yamaha xsr 125 2.honda cb125r 3.royal enfield scram 4.royal enfield hntr 5. Honda cl500 Wszystkie to nowe modele i niestety nie ma ich do kupienia używanych. Zakładam że nie rozwalę nowego motoru, jeżdżę zawsze samochodem spokojnie ekonomicznie i bardzo zachowawczo. Oglądałem starsze motocykle i niestety żaden mi nie siadł. Royale wpisują się w moje wymagania ale obawiam się o ich jakość i w dłuższej perspektywie dostęp do części. Dodam że nie mam jeszcze prawa jazdy kat a i na wypadek kupna pozycji 3-5 musiałbym je zrobić. Jakieś tam minimalne doświadczenie na moto mam z lat mlodzienczych romety WSK itp. Nie wiem co robić doradzcie. Robić kat a czy 125 wystarczy? Jaki motocykl będzie najlepszy, nie awaryjny i ekonomiczny. Pozdrawiam serdecznie.
  10. O właśnie tak, Buber. Trzeba popróbować. Człowiek z wiekiem nabiera doświadczenia i rozumu. Jest taka anegdota o Edisonie - zanim wynalazł żarówkę, miał 1.000 wcześniejszych nieudanych prób. Zapytany kiedyś przez dziennikarza, jak się czuł odnosząc 1000 razy porażkę, odpowiedział: “Nie, ja nie odniosłem porażki 1.000 razy. Po prostu żarówka była wynalazkiem o 1.000 krokach.” Warto więc próbować. Ks-rider, cóż, racja, teraz też tak na to patrzę. Człowiek nie lubi przyznawać się do błędów... . Wtedy była to moja druga "duża" maszyna, jeszcze nie myślałem w ten sposób, nie dłubałem przy motocyklach i w swojej młodzieńczej naiwności myślałem, że producent wie, co robi: że fabryczne ustawienia i to co dają, to najlepsze dla motocykla (ech, aż taki kretyn był ze mnie... chociaż, jak pamiętam, kumple mówili mi coś w tym duchu, jak Ty, ale wtedy "byłem mądrzejszy" i wydawało mi się, że przesadzają, że nic to nie da). Może, gdybym wtedy posłuchał, przez długie lata bym jeździł zadowolony na turystyku... Czasem nawet drobne przestawienie ustawienia daje świetny efekt - kiedy kupiłem pierwszego mojego Triumpha, jakoś tak dziwnie, niepewnie zachowywał się przy kładzeniu w szybkie, długie zakręty. Fabryczne ustawienie, tia... Wystarczyło odrobinę zmienić ustawienia tylnego zawieszenia i efekt fantastyczny: inny, pewny, znakomity motocykl! Warto czasem schować "swoje mądrości" w... i posłuchać tych, co trochę wiedzą i sami nauczyli się na swoich błędach. ...człowiek całe życie się uczy. Dobrze, jeśli nie na własnych błędach tylko na doświadczeniach innych. Dlatego teraz, po latach, mam w sobie, kur*wa, trochę pokory... Czego i Tobie, LoQ, życzę u progu Twojej drogi motocyklowej...
  11. Uważam, że Buber ma 100% racji, dobrze pisze. Patrząc po swoich doświadczeniach: mimo, że miałem „A”, jeździłem pierwsze 2-3 lata na 125 ccm. Bo gdzie mi się niby spieszyło? Z perspektywy patrząc dało mi to dużo – 125 ccm było dla mnie dobrą wstępną szkołą, i jeśli chodzi o ubiór, i samą jazdę. Czasem aby wyprzedzić puszkę, trzeba było dobrze się zastanowić… Jazda wolniejszym motocyklem bardzo dużo uczy w temacie poruszania się na drodze… potem to procentuje, bo jeździsz na dużym, szybkim moto uważniej. I ze mną było tak, jak Buber pisze – mój czas był bogaty wtedy w spotkania, przejażdżki z innymi, gadanie o motocyklach, poznałem wielu gości jeżdżących na różnych moto, od chopperów po ścigacze. Czasem dosiadłem ich rumaków, pojeździłem trochę, pod ich okiem, na bocznych drogach czy choćby na parkingu. Poza tym miałem szczęście, bo poznałem wtedy instruktora, miał własną szkołę jazdy i na „A” i dla zaawansowanych, który sam kiedyś startował na torze, i on trochę podciągnął moje umiejętności – było to 30 godzin zaawansowanego kursu, tylko ja i instruktor, i na placu, i w ruchu ulicznym, i podstawy na torze. Trochę kasy to kosztowało, ale dla mnie: było warto, dobrze wydane pieniądze. Jesteśmy też kumplami do dziś, nawet byliśmy przed pandemią na moto kilka dni we dwóch, jako kumple, w Bieszczadach. Tam też, na takiej przystani motocyklowej, próbowałem jazdy na enduro czy crossie po terenie. I też odkryłem, że to mnie nie rajcuje, wolę turystykę drogową. Ale wracając do tematu - kiedy wreszcie wnerwiło mnie 125ccm, nabyłem drogą transakcji kupna-sprzedaży wymarzony ścigacz. Mój pierwszy, cudeńko, dużej pojemności moto! Ale miał odjazd… No kurna piękny, wymarzony, tylko… bardzo szybko zrozumiałem, że to nie dla mnie – piłowanie asfaltu, niewygodna pozycja itp. Dla mnie - do dupy. Nie tego chyba chciałem. Ech… Więc zmieniłem na motocykl sportowo-turystyczny. Wydawało mi się, że Pana Boga złapałem za nogi. Wygodniejszy, już nie wiszę nad kierownicą z podkulonymi nogami… Do pracy można dojeżdżać, kufer etc. Ale po roku-dwóch okazało się, że to również nie jest to – plecy i dupa bolała na dłuższej przejażdżce - po trzech-czterech godzinach ciągłej jazdy, mimo, że pozycja wydawała się wygodna. Jakoś tak nie mój klimat. Coś było nie tak… Poza tym wtedy jeździłem często z gośćmi na chopperach. I szybko wsiąkłem w ten klimat. Specyficzne środowisko. I następny był chopper. Obowiązkowo HD. Jeżdżąc na chopperze szybko odkryłem, jak firma mnie rajcuje, jeśli chodzi o motocykle. I że nie jest to HD 😊, bo nie każdy chopper to Harley 😊 . Jazda na chopperze ma swoje uroki, Harley jest kultowy, bez dwóch zdań, ale dla mnie - znów pozycja nie ta – kiedy siedzisz, jak król na imieninach, z nogami do przodu, wszelkie mniej zamortyzowane nierówności idą ci wprost na kręgosłup. Po roku – dwóch zaczęły mnie boleć plecy. Zrozumiałem, że nie tędy droga. Na zlotach i spotkaniach zainteresował mnie wtedy inny rodzaj motocykla. Starannie wykonany, o dobrych właściwościach jezdnych, z dbałością o szczegóły, i do miasta, i na dalekie wyprawy… I piękny, kwintesencja dawnego stylu. Taki… kompletny. Zaczęło się. Wyprawy do salonów, jazdy próbne, rozmowy na zlotach z gośćmi, którzy na takich jeżdżą… Wtedy kupiłem swój pierwszy nowoczesny klasyk. Pozycja neutralna, możesz jechać cały dzień i nie czujesz tego. Znanej firmy, jakość wykonania części świetna, masę akcesoriów, silnik mocny, zacny, kapitalna skrzynia biegów. Elektroniki tyle, ile trzeba. Hamulce brzytwy, ABS, kontrola trakcji, ale przy tym w starym stylu zegary analogowe, okrągłe lusterka. I ta wygoda… I gęba się sama śmieje, jak patrzysz na niego w garażu. Bo, kurna, piękny. I tak, dopiero po wielu latach, znalazłem „swój” rodzaj motocykla. Jeżdżę już na kolejnym i wiem, że „to jest to”. Oczywiście dla mnie – pisze o sobie, bo każdy tu na forum może opisać swoją historię, jak doszedł do tego, że właśnie ten, a nie inny rodzaj motocykla go rajcuje. I to jest ok. Bo sam musisz dojść do tego, czego chcesz od jazdy i jaki rodzaj motocykla ciebie rajcuje. I nieraz dochodzi się do tego po latach… Buber ma rację. Szerokości, LoQ, i wszystkiego dobrego.
  12. Chciałem podziękować Wam za rady. Co prawda nie udało mi się przejechać pod okiem instruktora bo szkoły jazdy nie chcą udostępniać swoich motocykli/placu nawet za opłatą, ale przejechałem sie pierwszy raz po znajomości i nawet obyło sie bez gleby 🙂 Zobaczyłem co i jak... Zapisuję sie na kurs i mam nadzieję, że dobrze wybrałem bo instruktor jest na codzień motocyklistą, wiec liczę na coś więcej niż przygotowanie do zdania państwowego egzaminu. Chcę w trakcie kursu kupić 125cm. Pierwszy sezon pojeździmy na spokojnie 😉 rozeznamy sie w temacie. Czy to nowy chinol czy coś markowego, ale starszego, nie wiem. Ma być po 1 sprawne, po 2 tanie w eksplotacji,a po 3 w typie nakeda. Da mi to pole do popisu za rok (może dwa), żeby kupić coś co bardziej pasującego do wymagań i na pewno konkretniejszego do jazdy. Jeszcze raz dzięki za pomoc i tyle odpowiedzi!!!
  13. Kierunek w który dyskusja zmierza nie wniesie żadnej wartości dla autora wątku. Człowiek oczekuje zdroworozsądkowej rady bez argumentów w rodzaju: wez najlepsza szkołę, jedz na tor gdzie bezpiecznie nauczysz się wykładać i takie tam. Daleki jestem tutaj od stwierdzenia że szkolenie z techniki jazdy jest zbędne, bo oczywiście nie jest, ale najpierw trzeba mieć minimum pierwszego doświadczenia i obycia z samym sprzętem jak i z nową sytuacją i jednym przychodzi to szybciej, innym wolniej - jak w życiu. Absolutnie w tym miejscu nie należy przyspieszać i na siłę próbować robić więcej niż głowa i organizm podpowiadają bo działanie wbrew naturze spowoduje tylko zniechęcenie i frustrację, zwłaszcza kiedy kandydat popadł w koszty, nakupił różnego equipmentu, zdał papier, wsiadł na kupionego oczami sprzęta i nagle stwierdził że nic a nic mu tutaj nie leży. Dlatego ja uważam że znacznie lepsze efekty przynosi ewolucja i naturalny rozwój umiejętności niż rzucanie sie od razu na głęboka wodę. Na 2oo jeżdżę niecałe. 10 lat, może z 40tys na liczniku więc jakoś specjalnie imponującym doświadczeniem pochwalić się nie moge, ale. Zaczynałem od nowej 125ccm, po trzech latach jeżdżenia praca-dom, deszcz - nie deszcz zdałem prawko i kupiłem pojemnościowo coś większego. A jako że ten czas pozwolił w naturalny sposób wyewoluować poglądom co mi się aktualnie podoba, a czego na pewno nie chcę mimo że na początku wydawało się to pewnikiem, oraz że nie zakładałem podróżowania, to wziąłem niewielkiego nakeda, lekkiego i z wysokością siedzenia pozwalającą swobodnie stawiać obie stopy na jezdni nawet w sytuacjach garbów na asfalcie pomiędzy pasami ruchu co czasami zdarza się na skrzyżowaniach ze swiatlami. Mimo że na początku zanim zacząłem w motocykle byłem pewien że chce właśnie turystyka. I z perspektywy czasu patrząc jestem z wyboru bardzo zadowolony. Dlatego do autora wątku - weź w ogóle kilka jazd na 125ccm co pozwoli ci się zorientować czy odnajdujesz się w nowej rzeczywistości. Z siedzenia motocykla widać znacznie więcej niż jeżdżąc autem, nawet jeśli jesteś zawodowcem. Sam pamiętam że na poczatku po przesiadce robiłem wielkie oczy ze zdziwienia co ci ludzie za kierownicami puszek odpiurdalaja, a prawko b mam od '90 wiec praktykę drogową miałem. Ale motocykl jeździ zupełnie inaczej, znacznie dynamiczniej (tak, nawet 125 ;), szybciej zmienia pozycje między pasami, dlatego musisz się nauczyć myśleć i przewidywac za innych. Inaczej konfrontacja z rzeczywistością może być bolesna, mimo że to Ty miałeś pierwszeństwo. Jadąc na motocyklu nie możesz się rozluźnić jak w aucie, a w miescie to już szczególnie, i np wrzucić sobie audiobuka na słuchawki albo zająć rozmowa przez telefon, bo to naprawdę bardzo to rozprasza, co jest najlepszym sposobem do nagłego bycia zaskoczonym przez sytuację drogową. Przynajmniej ja tak miałem jak kilka razy zbyt mocno zaufałem otoczeniu. Ładna pogoda, słoneczko świeci, przyczepność doskonała, no co się może stać? Otóż może, bo kierujący autem odbiera to dokładnie tak samo, i tak jak w normalnych warunkach mało zwraca uwagę na resztę otoczenia, tak teraz będzie robił to dwa razy bardziej, co kończyć się tym, że nie zobaczy cię dojeżdżającego do skrzyżowania, zwłaszcza jeśli będziesz ubrany w czarną stylówę w skóry i beret i zwyczajnie zlejesz się z tłem. Dlatego ja, jako bardziej doświadczony, choć z mało imponującym bagażem ;) kolega z forum zalecam aby: - motocykl jednak miał glosnieszy wydech, bo co inni cię niedowidzą, to przynajmniej coś usłyszą, -nie możesz ubierać się w ciemne kolory bo one w pewnych sytuacjach są niewidoczne, -bezwzględnie prowadząc motocykl musisz główkować za innych i przewidywać co też ten palant przed tobą może odwinąć za chwilę, bo jak dotychczas możesz stwierdzić tylko tyle, że normalny na umyśle tak by nie jeździł, -no i najważniejsze, nigdy, ale to nigdy na wielopasmówce nie zjedź w martwym polu jadącego przed tobą samochodu, bo to że kierowca cie nie widzi od razu zauważysz. Chyba tyle. Wesołego poświętach i powodzenia w wyborze. Wysłane telepatycznie kanałem podprzestrzennym tachionowej łączności jednokierunkowej.
  14. Ja zacząłem od salonowego litra i nigdy się nie przewróciłem. Pierwszym krok - dobry strój motocyklowy i dobry kask. Drugi krok - bardzo dobra szkoła nauki jazdy motocyklowej i nie mówię tu o kursie jazdy dla prawa jazdy. Ale szkoła dla motocyklistów na torze. Jednocześnie jazda na pitbajkach. Trzeci krok, prawo jazdy (czasem jest wymagane dla kroku drugiego, więc wtedy odwracamy kolejność). Krok czwarty, odwiedzasz kilka salonów, sprawdzisz kilka testówek i kupujemy właściwy motocykl, ubezpieczenie AC, gmole, crashpady itp.
  15. oniecznie, bo tak fabryka przewidziała, i tak mniej więcej wychodzi, slizgi nadmiernie sie wycierają ect...Posypanie się rozrządu, może skutkowac dalszymi awariami... no niestety, pierwszy Twin Cam ma choroby wieku dziecięcego ...a i jeszcze trzeba zwracać uwagę na łozyskowanie wałków rozrządu, no i na czop wału korbowego od strony rozrządu...
  16. Hmm.. znaczy, kto bogatemu zabroni ? 🙂 ale jeżeli jesteś początkujący to NA PEWNO nie kupuj nówki. Nie wiem czy masz dzieci - jak masz to wiesz, jak nie masz to się zastanów jaki samochód kupiłbyś dziecku jako pierwszy? Nuffkę czy jednak coś co jak przygniecie słupek to jakoś człowiek przeżyje? (zgadnij skąd wiem 😄 ) A koszt naprawy nówki zawsze jest większy. Wszystkie pojazdy tak mają. Co do samej jazdy czy nauki - dużo zależy od charakteru. Są ludzie którzy chcą się np. ze wszystkimi ścigać czy gumę palić, są też tacy co w życiu moto nie postawili na koło. i też się da. Ale moto jako takie nie wybacza, tj nowsza 600 będzie miała od 50-60KM w górę, spokojnie do 80-90KM. A to już jest poważna moc. Tym da się zrobić 3-4 sekundy do setki, to naprawdę może być niebezpieczne. Nie będę Cię namawiał żebyś zaczynał od 125, choć wbrew pozorom, to nie jest aż takie głupie. Jeżeli kupisz 500 czy 600 to po prostu pamiętaj ile to ma mocy. Albo zdław, a potem oddław. Też niegłupie. Gdybym miał coś radzić, to na pierwsze moto, na pierwszy rok-dwa polecałbym jakiegoś klasycznego nakeda, a la XJ600, mały bandit, SV650, CB600, tego typu motorki. Popularne, łatwo naprawialne, i "neutralne" w pozycji i prowadzeniu. Pojeździsz, zobaczysz, poznasz ludzi, spróbujesz czymś innym i bez żalu sprzedasz żeby kupić coś co Ci naprawdę pasuje. Ale (co tu na forum już parę razy pisałem) - nie inwestuj za dużo w pierwsze moto bo na pewno je zmienisz i prawie na pewno je położysz, chociażby na parkingu. Nic złego w tym nie ma, każdy tak miał. Powodzenia
  17. Hej. Gratki z powodu podjęcia decyzji. Jakkolwiek istotne pytanie - czy masz jakiekolwiek doświadczenia z jednośladami? Bo to jest istotne. Czy to będzie Twoje pierwsze moto w życiu, czy już jeździłeś? Spojler - jeżeli nigdy wcześniej nie jeździłeś na moto, to nie kupuj nowego na pierwszy raz. Nie warto. Na pewno się pośliźniesz, zaliczysz parkingówkę czy pierwszy piasek na zakręcie. Wszyscy tak mieli. I lepiej to robić tańszym w naprawie motocyklem. Druga rzecz - rodzaj moto. Teraz wydae Ci sie że chcesz enduro. Bardzo często jest tak że po pierwszych 2 sezonach, jak koledzy dadzą się pyrnąć czymś innym to się okazuje że chodziło i inny model. Stąd moja generalna rada dla początkujących - kup coś taniego, w miarę niezawodnego (są takie) i zobacz co Ci się spodoba, zbierz doświadczenia. A potem... to już sam będziesz wiedział 😄 Szerokości.
  18. Witam, W końcu przyszedł moment, gdy jest trochę czasu i można zrobić kat. A. Od prawie 15 lat są plany, jakaś ciekawość spróbowania sił na 2 kólkach... Cel: kupić motocykl do rekreacyjnej jazdy. Myśle, że 2 max. 3 razy w tygodniu będę miał czas, żeby pokręcić sie wokół komina. Raz na 2 miesiące trasa Toruń - Gorzów Wlkp. (250km) Jazda w 80% asfaltem, szutrami. Sporadycznie pewnie dojazd polną/leśna droga do jeziorka. Jako, że jestem laikiem i swoje spostrzeżenia opieram tylko na internecie i YT proszę o radę, w co lepiej się zaopatrzyć. Budżet max 30 000 zł, motocykl w segmencie adventure. (Mam 182cm, 90kg) Mam 3 typy: • Honda XL700V Transalp • Suzuki DL 650 V-Strom • CF MOTO 650 MT Zdaje sobie sprawę, ze pierwsze dwa to pełnokrwiste motocykle, a trzeci to zwykły chińczyk. Dylemat mam taki, że nie znam się na motocyklach, naprawie, itp. Wizja kupna 10+ motocykla troszkę mnie przeraża, wydać 30k a potem sie okaże, że jeszcze 10k pierwszy serwis. Chińczyk ma wszystko czego potrzebuje na start + 2 lata gwarancji (a więc i mam nadzieje spokoju). Wiadomo, że czeka mnie jeszcze zakup ubrania, kasku, ubezpieczenie. Miałem obawy co do wielkości i mocy tych motocykli, ale wydaje mi się, że robiąc od lat po 70k km rocznie (zawodowo i prywatnie), nie poniesie mnie dziecięca fantazja 2 dni po zdaniu egzaminu. Z góry dzięki za pomoc.
  19. Looz, nie chodzi o ataki, tylko o rozmowę. Z moich osobistych obserwacji mi wychodzi że większe znaczenie ma styl/model jeżdżenia. Bo paciaki się zdarzają zawsze, i to jest do ogarnięcia. Ale autentycznie 3 razy na własne oczy widziałem sytuację gdy motocykliści (bardziej i mniej doświadczeni) zmieniali styl jazdy z czopera na nakeda czy na turystyka. I to jest poważna zmiana. I dlatego jak się zaczyna, to nie warto się nastawiać "ooo, to będzie mój moto i tak będę zawsze jeździł!" bo naprawdę BARDZO często się zdarza że wyobrażenia i realia się różnią. Stąd - kup coś czego nie będzie Ci (bardzo) żal przewrócić ani zmienić na inny model. Osobiście wydaje mi się że wykładanie 30k na pierwsze moto to bardzo gruba przesada. Osobiście uważam że moto za 8-10k w ZUPEŁNOŚCI spełni Twoje oczekiwania, a nawet gdyby takie moto miało problemy technicze, to a) zostaje Ci wielka nadwyżka na mechanika, b) nabierzesz cennego doświadczenia, c) życzył bym Ci żebyś zrobił więcej niż 5-6k km w sezonie. A co to za dystans np. dla samochodu? Naprawdę motocykle to inny segment niż wszystkie inne pojazdy, chociażby dlatego jak się ich używa - w 99% rekreacyjnie. I tylko BARDZO mały procent motocyklistów naprawdę wykorzystuje w pełni ich możliwości stąd (cały czas, moja opinia) nie ma sensu wyskakiwać z większej kasy. Pojeździsz, zobaczysz, poczujesz i WTEDY będziesz o wiele lepiej wiedział co Ci bardziej spasuje. Szerokości 🙂 (idę szukać opon, wiosna już za pasem!)
  20. Ok teraz rozumiem i w sumie racja, jak rysować to po mniejszej wartości. @Buber Moje stwierdzenie o błędzie logicznym w żadnym wypadku nie było atakiem, popatrzyłem na sprawę pod innym kątem. Po prostu taki jestem piszę co myślę, ale też nie trudno mnie nakierować na prostą przy dobrych argumentach. Przyznaję że nie myślałem o obcierkach, wywrotkach i innych przypadkach... racja warto je wziąć pod uwagę. Przemyślę sprawę. Bogaty nie jestem, ale biedny też nie. Nie jestem na emeryturze i nie jestem też młodzikiem, dużo pracuję i mam oszczędności które mogę częściowo przeznaczyć na moto. 30k to raczej granica zaporowa, wstępnie było 20 które mocno naciągnąłem do 30. Uważam że to całkiem spory budżet jak na pierwszy motocykl i wystarczy na 2 może 3 lata, gorzej będzie z czasem bo mam 3ke (jeszcze nie dorosłych) dzieci. Adam
  21. Moja jak dostala swoje pierwsze auto to juzuwazala a tu jej Smart Obecnie ma rowniez Smart'a ale juz zupelnie nofka sztuka, przynajmniej 5 lat temu byl ! 91 KM ! 🤣 🙂
  22. Klod, czekaj, czekaj, mam rozumiec, ze pozdaniu egzaminu w panstwowym osrodku nie zdawala u Ciebie ? ? ? 🤣 Jestes bardziej lekkomyslny niz moglem przypuszczac ! ! ! 🤣 Moja przyszla tez na poczatku swojej kariery i mowi, chodzcie do pokoju. Rozmowe rozpoczela od: - Kochani Rodzice ! Przerwalem i mowie, dobra w co walnelas ? Mloda w szoku i; - a skad wiesz ? ...... Lekko przerysowala prawe tylne nadkole. 🙂 Sluchaj co Ci bardziej doswiadczeni moturzysci gadojo 1 Na pierwszym wyjezdzie nofka obsunela mi sie stopka i przy znajomych parkingowka - na dziendobry 500 € 🤣To taka malpia zlosliwosc ! Powiem tez szczerze - B O L I ! ! ! 🙂
  23. Córka zdała na prawko, dostała uzywane auto po handlowcu, zadowolona itd, pierwszy tydzień: - jebła w mój rower w garażu - cofają w centrum handlowym jebła Pana lekko w zderzak - parkując źle obliczyła i zarysowane nadkole No więc jak nie masz doświadczenia (kurs nie starczy) to lepiej używka, przynajmniej jak walniesz parkingówke czy mała wywrotka to nie będzie tyle płaczu nad uszkodzeniami. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
  24. Kolega Ci wyjaśnił. A poza tym, dla kogoś kto nie jeździł jeszcze na moto, to jest taka sytuacja że czasem się okazuje że ten typ moto który Ci się marzył (czoper, enduro, naked, cokolwiek) nie do końca jednak jest tym czego potrzebowałeś. Porównaj to do człowieka który nie jeżdżąc nigdy samochodem wymarzył sobie kabrio a tak naprawdę okazało się że kręcą go terenówki. Więc dlatego pierwsze moto jest właśnie tym - wstępem. Gdzie uczysz się jak to jeździ, z czym to się je i jakie są tego rodzaje. A potem wiesz. I dopiero 3-4 moto daje Ci takie 100% satysfakcji że to jest to (plus minus oczywiście, to nie matematyka). A tak przy okazji, to nie jest błąd logiczny czasem, napisać pytanie na forum a potem krytykować rozsądne odpowiedzi? Przecież to sensu nie ma - albo wierzysz nam, że coś tam o motocyklach wiemy, albo nie? (przy czym nie jestem forumowiczem "anonimowym" a moto mam od kiedy dało się prawko zrobić - 18 roku życia). Także powodzenia i radości na drodze.
  25. Raczej nie chodzi i znajomość moto ale o to, że łatwo pierwszy motocykl uszkodzić. Pierwszy motocykl = brak doświadczenia w kierowaniu. Parkingowy paciak czy inna wywrotka może się łatwo przydarzyć. Kupujesz używkę, uczysz się jeździć, nabierasz doświadczenia i po jakimś czasie zaopatrujesz się w nówkę z salonu. No ale nie jest to prawda objawiona. Każdy wybiera sam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...