Skocz do zawartości

keg

Forumowicze
  • Postów

    14
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Informacje profilowe

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Lubię
    Literaturę różnego gatunku, eksperymentować z wyrobem alkoholi oraz kontemplować różne rodzaje muzyki czasem słuchanej na pycie tego co fabryka dała, a czasem ciszej na słuchawkach coby otoczenia nie wkurzać. Poza tym nic.
  • Skąd
    pomorskie

Osobiste

  • Motocykl
    białe kawasaki
  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia keg

NOWICJUSZ - macant tematu

NOWICJUSZ - macant tematu (8/46)

3

Reputacja

  1. Przy czym jeśli akumulator jest już głęboko rozładowany i ma napięcie spoczynkowe rzędu 10,5V to zwykły tani marketowy prostownik nie będzie w stanie go naladować ze względu na zasiarczenie i wynikającą z tego wysoką impedancję. Wysłane telepatycznie kanałem podprzestrzennym tachionowej łączności jednokierunkowej.
  2. Pomyślności i powodzenia w osiąganiu upragnionych celów. Ludzi zdroworozsądkowych i trzeźwo myślących nigdy za wiele, zwłaszcza wśrod motocyklistów gdzie często palanci cisnący w miescie do odciny pomiędzy pasami robią opinię całej społeczności. W uzupełnieniu dopiszę jeszcze jedno, mianowicie z doświadczenia wiem że przed samym egzaminem praktycznym warto wziąć sobie godzinkę lub dwie jazdy po placu w innej szkole niż wykupiłeś kurs. Pozwala to inaczej spojrzeć na te same sprawy. Najlepiej szukać takich jazd doszkalających w bliskiej okolicy PORDów gdzie znają doskonale mankamenty egzaminacyjnych maszyn. Nie wiem jak to wygląda teraz, ale ja kilka lat temu w gdansku dostałem tak pływającego obrotami gladiusa że w pewnym momencie na ósemce zwyczajnie wypadł mi ze środka ciężkości [emoji1787] zbyt nerwowo zareagowałem z korektą, najechana linia, drugi błąd - więc sajonara do następnego razu! Jakoś tak się złożyło że na szkoleniu sprzęty chodziły jak po sznurku więc stabilnie trzymało 10 km/h bez gazu i sam instruktor zakazywał wręcz dotykać sprzęgła na manewrach. Gdybym na egzamin wypożyczył moto że szkoły to pewnie zdałbym za pierwszym razem. No ale po co skoro na placu wszystkie manewry z zamnkietymi oczami robiłem [emoji2955] Dopiero egzamin pokazał prawdziwe życie i koniec cieplarni, a później nauczyłem się powozić tak rozregulowaną maszyną właśnie na jazdach doszkalających że nastepny egzaminacyjny egzemplarz wydał mi się śmiechem na sali.
  3. Yep, jak widać biela trochę spłyca, ale to tylko pozór bo na tak postawione pytanie jak zadałeś nie da się sensownie odpowiedziec. Nie masz żadnego doświadczenia na moto, nie wiesz co poza wizualizacjami ci się podoba. Z każdym pojazdem jest tak, że nie nadaje się do wszystkiego, na przykład z samochodami. Albo kupujesz ciężarówkę do wożenia towaru, albo miejskie auto do poruszania po mieście. Od biedy da radę zestawem z naczepą poginac po zatłoczonych ulicach, oraz w drugą stronę - wozić worki z cementem dwuosobowym smartem, ale nie do tego te sprzęty są przewidziane, więc co się umeczysz to twoje. I teraz uwaga - w motocyklach też jest tak samo, tylko jeszcze bardziej. Znaczy tą charakterystykę nadwozia i różnice wynikające z pozycji za kierownicą, gabarytów, a co za tym idzie manewrowości, itepe. Tyle że nie mając doświadczenia, a wcześniejsze próby na WSKach możesz między naftaline włożyć bo technika od tego czasu poszła do przodu, oj poszła, to czyjekolwiek tłumaczenie i doradzanie nic ci nie da. Musisz sam spróbować. Chcesz iść w koszty? - proszę bardzo, idź i najpierw rób papier kat A. Inwestuj w nowe salonowe moto a później zzymaj się że wybory których dokonałeś są mocno nietrafione. Jeśli patrzysz ekonomicznie - kup jakąś używkę 125ccm i najpietw zorientuj się że w ruchu miejskim nie czujesz się obco na 2 kółkach. To że podobają ci się scramblery nie znaczy że znacznie lepszego komfortu i zadowolenia z jazdy nie uzyskasz na czymś bardziej obudowanym owiewkami i szybą oslaniajacą przed parciem wiatru na klatę. Przy pierwszym motocyklu dobrze radzę nie rób założeń że będziesz nim jeździł 10 lat bo to brzmi naprawdę... nie wiem, naiwnie? Nie zrozum mnie źle, po prostu dzieli nas różnica perspektyw. Powiem tak. Tu tak samo jak w wielu innych kwestiach gdzie trzeba dokonać wyboru dostaniesz coś za coś. Jeśli już jesteś pewien ze te 105~110 km/h osiągane raz na jakiś czas ze 125ccm to za mało bo ekspresówka (a może jednak da radę przejechać drogą niższej kategorii?) to kup większą pojemność. Najpierw idź na kat A i zdaj egzamin, później kup salonową nówkę i zacznij jeździć od połowy lub końcówki lata, następnie dolicz obowiązkowe koszty przeglądów gwarancyjnych i inne impordelabilia. Aha, no i jakieś ciuchy, ale to niezależnie jaka pojemność wybierzesz. Albo..., albo jednak spróbuj trochę rozsądniej, bez popadania w duże koszty na początku. Nie kupuj nówki tylko jakąś używkę 125ccm którą - jeśli masz papier B od min 3 lat możesz jeździć bez kategorii na motocykl. Później jak się znudzi lub okaże nietrafione to odsprzedasz z niewielką stratą, w przeciwieństwie do nowej salonówki w którą będziesz musiał łożyć aby utrzymać gwarancję, a przy potencjalnej sprzedaży sporo stracisz, więc pewnie wychodząc z pierwotnego założenia że minimum 10lat jazdy, to będziesz tym jeździł klnąc na czym świat stoi. Zupełnie tak samo jak z zaciasnymi butami na moto kupionymi po okazyjnej cenie z wyprzedaży. Dałeś niemało, marka przyzwoita i wszyscy na około chwalą choć ty sam nie widzisz w tym nic nadzwyczajnego, więc używasz bo nikt nie odkupi, a na nowe w innym rozmiarze brak kasy. Wysłane telepatycznie kanałem podprzestrzennym tachionowej łączności jednokierunkowej.
  4. Kierunek w który dyskusja zmierza nie wniesie żadnej wartości dla autora wątku. Człowiek oczekuje zdroworozsądkowej rady bez argumentów w rodzaju: wez najlepsza szkołę, jedz na tor gdzie bezpiecznie nauczysz się wykładać i takie tam. Daleki jestem tutaj od stwierdzenia że szkolenie z techniki jazdy jest zbędne, bo oczywiście nie jest, ale najpierw trzeba mieć minimum pierwszego doświadczenia i obycia z samym sprzętem jak i z nową sytuacją i jednym przychodzi to szybciej, innym wolniej - jak w życiu. Absolutnie w tym miejscu nie należy przyspieszać i na siłę próbować robić więcej niż głowa i organizm podpowiadają bo działanie wbrew naturze spowoduje tylko zniechęcenie i frustrację, zwłaszcza kiedy kandydat popadł w koszty, nakupił różnego equipmentu, zdał papier, wsiadł na kupionego oczami sprzęta i nagle stwierdził że nic a nic mu tutaj nie leży. Dlatego ja uważam że znacznie lepsze efekty przynosi ewolucja i naturalny rozwój umiejętności niż rzucanie sie od razu na głęboka wodę. Na 2oo jeżdżę niecałe. 10 lat, może z 40tys na liczniku więc jakoś specjalnie imponującym doświadczeniem pochwalić się nie moge, ale. Zaczynałem od nowej 125ccm, po trzech latach jeżdżenia praca-dom, deszcz - nie deszcz zdałem prawko i kupiłem pojemnościowo coś większego. A jako że ten czas pozwolił w naturalny sposób wyewoluować poglądom co mi się aktualnie podoba, a czego na pewno nie chcę mimo że na początku wydawało się to pewnikiem, oraz że nie zakładałem podróżowania, to wziąłem niewielkiego nakeda, lekkiego i z wysokością siedzenia pozwalającą swobodnie stawiać obie stopy na jezdni nawet w sytuacjach garbów na asfalcie pomiędzy pasami ruchu co czasami zdarza się na skrzyżowaniach ze swiatlami. Mimo że na początku zanim zacząłem w motocykle byłem pewien że chce właśnie turystyka. I z perspektywy czasu patrząc jestem z wyboru bardzo zadowolony. Dlatego do autora wątku - weź w ogóle kilka jazd na 125ccm co pozwoli ci się zorientować czy odnajdujesz się w nowej rzeczywistości. Z siedzenia motocykla widać znacznie więcej niż jeżdżąc autem, nawet jeśli jesteś zawodowcem. Sam pamiętam że na poczatku po przesiadce robiłem wielkie oczy ze zdziwienia co ci ludzie za kierownicami puszek odpiurdalaja, a prawko b mam od '90 wiec praktykę drogową miałem. Ale motocykl jeździ zupełnie inaczej, znacznie dynamiczniej (tak, nawet 125 ;), szybciej zmienia pozycje między pasami, dlatego musisz się nauczyć myśleć i przewidywac za innych. Inaczej konfrontacja z rzeczywistością może być bolesna, mimo że to Ty miałeś pierwszeństwo. Jadąc na motocyklu nie możesz się rozluźnić jak w aucie, a w miescie to już szczególnie, i np wrzucić sobie audiobuka na słuchawki albo zająć rozmowa przez telefon, bo to naprawdę bardzo to rozprasza, co jest najlepszym sposobem do nagłego bycia zaskoczonym przez sytuację drogową. Przynajmniej ja tak miałem jak kilka razy zbyt mocno zaufałem otoczeniu. Ładna pogoda, słoneczko świeci, przyczepność doskonała, no co się może stać? Otóż może, bo kierujący autem odbiera to dokładnie tak samo, i tak jak w normalnych warunkach mało zwraca uwagę na resztę otoczenia, tak teraz będzie robił to dwa razy bardziej, co kończyć się tym, że nie zobaczy cię dojeżdżającego do skrzyżowania, zwłaszcza jeśli będziesz ubrany w czarną stylówę w skóry i beret i zwyczajnie zlejesz się z tłem. Dlatego ja, jako bardziej doświadczony, choć z mało imponującym bagażem ;) kolega z forum zalecam aby: - motocykl jednak miał glosnieszy wydech, bo co inni cię niedowidzą, to przynajmniej coś usłyszą, -nie możesz ubierać się w ciemne kolory bo one w pewnych sytuacjach są niewidoczne, -bezwzględnie prowadząc motocykl musisz główkować za innych i przewidywać co też ten palant przed tobą może odwinąć za chwilę, bo jak dotychczas możesz stwierdzić tylko tyle, że normalny na umyśle tak by nie jeździł, -no i najważniejsze, nigdy, ale to nigdy na wielopasmówce nie zjedź w martwym polu jadącego przed tobą samochodu, bo to że kierowca cie nie widzi od razu zauważysz. Chyba tyle. Wesołego poświętach i powodzenia w wyborze. Wysłane telepatycznie kanałem podprzestrzennym tachionowej łączności jednokierunkowej.
  5. To może na początek wizyta w lokalnej szkole jazdy i wykupienie dwóch godzin jazdy, w tym jedną po placu, zwykłą 125ccm wystarczy żeby się przekonać czy w ogóle jazda jednośladem ci podchodzi? Chęci może i są ale jak poczujesz tą masę i 15 rączych koni pod manetką ;) to co nieco więcej się wykrystalizuje. Wysłane telepatycznie kanałem podprzestrzennym tachionowej łączności jednokierunkowej.
  6. Co do szczegółów wybranych modeli to ja się zupełnie nie znam, natomiast ten CF 650 to fajna wizualnie maszynka. Któregoś razu rzucił mi się w oczy i nie powiem - przyciągnął uwagę. Aktualnie nie mogę sprawdzić szczegółów, ale z zasłyszanych i przeczytanych w internecie informacji pamiętam że ten sprzęt ma dosyć mały zakres użytecznej ładownosci, więc jeśli do swojej wagi dodasz trochę bagażu + plecak na miejscu pasażera to łatwo można przekroczyć limit. Po edicie: no rzeczywiście, dprawdzilem w broszurze, tylko 150kg
  7. Te 33tys PLN to cena netto która jest pewnie niższa bo tamci dilerzy mają inne ceny wyjsciowe od importera niż nasi w pl. Do tej ceny należy doliczyć VAT który w przypadku Niemiec wynosi 19%, a u nas 23, więc już samo to robi parę złotych różnicy na cenie sklepowej, a jak do tego doliczyc marże sprzedawców które tutaj raczej są wyższe, to wynikowo w pl mamy co mamy. Jeśli sprowadzisz pojazd do Polski to Niemiec sprzeda ci po cenie netto bo zakup wewnątrzunijny, ale żeby go tu zarejestrować będziesz musiał uiścić nasz VAT więc defakto będziesz zarobiony może o jakieś 2~3 tysie + może jeszcze kolejny 1tys licząc różnice marż dilerów naszych do ichnich w stosunku do tego co zapłacilbys u nas. Wysłane telepatycznie kanałem podprzestrzennym tachionowej łączności jednokierunkowej.
  8. Czeka mnie wymiana tylnej opony. Zmieniana guma to jeszcze oryginał z salonu - Dunlop D214. Nie mam w tej kwestii wielkiego doświadczenia ale podzielam zdanie wszystkich opinii z którymi się zetknąłem czy to w internecie, czy bezpośrednio od ludzi którzy zdają się wiedzieć co mówią, że to nie są dobre opony. W tej chwili opona przebiega u mnie 4 sezon i choć bieżnika jeszcze starczy, to mieszanka jest rzeczywiście kiepska odkąd pamiętam. Jakaś taka nieokreślona niepewność w trochę głębszych złożeniach a i uślizgi tylnego koła na suchym przyhamowując niezbyt gwałtownie z 50 km/h też nie są niczym szczególnym. Zainteresował mnie Dunlop Sportmax RoadSmart II który na oponeo ma całkiem znośne opinie - no ale wiadomo gdzie takie rankigi można sobie wsadzić, nie mniej cenowo bardzo atrakcyjnie ta opona wygląda w stosunku do pierwszego kandydata mojego wyboru czyli Michelin Pilot Road 4. Obecnie z przodu mam Pilot Road 2 i ogólnie chciałem pójść w komplet jednej marki. Z dwójki jestem bardzo zadowolony bo fajnie klei w każdych warunkach jednak różnica cen obu alternatyw jest znaczna stąd pomysł aby mimo wszystko pójść tańszą opcją. Nie chodzi o oszczędności na siłę tylko racjonalny wybór, po co przepłacać skoro nie będzie nawet szans nawet zbliżyć się do limitów przyczepności tańszego Dunlopa, a już w ogóle nie wspominając o droższym Michelinie który bezwzględnie wszędzie zbiera świetne noty. Stąd pytane do praktyków: czy do codziennego użytkowania w ruchu miejskim bez wizyt torowych, przy spokojnej emeryckiej jeździe ten Dunlop się sprawdzi? Na fotkach bieżników obu opon widać że Michelin chyba będzie lepiej kleił w deszczu z racji głębiej schodzących do krawędzi opony kanałów odprowadzających wodę, ale co z samą mieszanką gumy? Czy ten Dunlop to taka sama nędza jak D214? I druga sprawa: czy mieszanie opon różnych producentów/modeli wiąże się z jakimiś negatywami użytkowania takiego zestawu? Jeszcze raz zaznaczam że nie chodzi mi o pokonywanie szybkich zakrętów na kolanie w rzęsistym deszczu, bo takie warunki włączają u mnie opcję jazdy na kwadratowo. Moto to lekki naked, jeżdżę tylko solo. Z góry dzięki za rzeczowe opinie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...