-
Postów
2447 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Treść opublikowana przez Luca
-
KAMIZELKA ODBLASKOWA Z NADRUKIEM
Luca opublikował(a) temat w Co, jak i gdzie kupić - dla motocyklisty
Nie wiem, czy już było ale nie mogłem znaleźć. Widziałem motocyklistkę ubraną w kamizelkę odblaskową z dużym napisem POLICE i drobniutkimi literkami napisane ,, nawozy azotowe" Gdzie mogę taką kupić, czy ktoś wie? Taka kamizelka robi wrażenie na puszkarzach i omijają motonitę szerokim łukiem, zanim się połapią, że powinno być POLICJA, zamiast POLICE :) -
Wyjaśnij mi jak w chopperze, czy dragu można przy hamowaniu mieć luźne ręce?
-
Ja tam jestem zadowolony ze swojego Jinluna 250-5 i jak ktoś decyduje się na chińszczyznę z takich, czy innych względów to zalecam pojemność 250cc. Lepiej kupić za tą samą kasę roczną chińską 250 tkę, niż nową 150cc. To jest tylko moje zdanie a jak komuś się podoba 150cc i uważa, że mu tyle mocy wystarcza to jego sprawa. 10 lat temu to takie chińskie 150cc zrobiło by u nas furrorę, ale teraz wpuścili do kraju używaną japońszczyznę i jest w czym wybierać.
-
Przejechałeś te 350km sam czy z plecaczkiem, że się zbuntował? :P Niezłe traski robisz :) Teraz to będziesz miał obstawę i uwolnisz się od tobołów. Drugi kask w razie co dla plecaczka to weź, bo po Bieszczadach to żal będzie siedzieć w puszce. Auto można gdzieś zaparkować i pośmigać po winklach. :lalag: Zawsze lepiej niech plecaczek jedzie w puszce, niż wcale. Ja też bym tak chciał, ale moja żona niestety boi się sama prowadzić puszkę.
-
Co to znaczy ,,zaczęła mi się rezerwa" ? Czy wskaźnik na baku pokazał Ci rezerwę, czy skończyło Ci się paliwo i musiałeś przestawić kranik na rezerwę? W okresie docierania nie patrz na spalanie, jak się silnik dotrze, wtedy będzie można coś myśleć. Dziwne bo rano miałeś prąd w akumulatorze a po pracy już nie. To tak jak byś miał uszkodzony akumulator, albo ładowanie za słabe jak jedziesz na światłach. Ściąg dekiel od strony akumulatora i zobacz, czy poziom elektrolitu jest na właściwym poziomie. Jak masz ładowarkę do akumulatorów motocyklowych (a jak nie to kup, przyda się) to podłącz akumulator na całą noc i niech się ładuje. Jak długo stał zanim dotarł do klienta to mógł się rozładować i cały czas jest niedoładowany. Akumulator w takim stanie szybko zasiarczeje i będzie do wyniany. Tak mam wrażenie, że to będzie to, bo jak miałeś niesprawne ssanie to przez długie kręcenie rozrusznikiem napewno akumulator został doszczętnie rozładowany. Druga sprawa to dobrze by było sprawdzić sobie miernikiem ładowanie akumulatora podczas pracy moto z włączonymi światłami. Do tego celu wystarczy zwykły mały miernik (multimetr) za 25zł. P.S. W moim Jinlunie producent wsadził najlepszy akumulator dostępny na rynku (Yousa -nie wiem dokładnie jak się to pisze, ale jakoś tak).
-
Kufry boczne, te chińskie to chyba występują tylko w jednym rozmiarze i nie rozpieszczają przestrzenią. Mimo wszystko jak się chce to sporo się w nich mieści. Co do wielkości chińskich sprzętów to najlepiej zobaczyć na własne oczy i wtedy ocenić bo te podawane wymiary wysokości mogą trochę zaciemniać obraz. Wysokość to znaczy skąd do kąd, od ziemi do lusterek, czy od ziemi do siedziska kierowcy? Bardziej się powinna liczyć odległość siedzenia przedniego od kierownicy i od podestów, bo od tego zależy twoja wygodna pozycja na moto a tego nie podają niestety.
-
Czyli włączasz ssanie, potem wyłączasz i czekasz aż się silnik nagrzeje, potem dopiero ruszasz. Za dużo zachodu, ja włączam ssanie odpalam sprzęta, czekam ażwał się z pięć razy opróci i delikatnie startuje. Jadę normalnie na ssaniu (trzeba trzymać manetkę by nie zgasł) i jak się podgrzeje podczas jazdy wyłączam ssanie. Nie ma potrzeby czekać aż się sprzęt nagrzeje, po prostu nie butuję na zimnym, tylko jadę łagodnie i nic się nie dzieje. To nie zima i minus 30 stopni :wink:
-
Również byłem, ale niestety tylko jeden dzień i było nieźle Trzeba mieć chyba naprane w głowie by jechać skoro świt, posiedzieć kilka godzin i zaraz wracać (razem 477km). Pozdrawiam gościa spod Tarnowa, który jechał ze mną w jedną stronę wiekową Jawą 350 :wink:
-
Byłem w sobotę w Biłgoraju na zlocie. Niestety tylko jeden dzień i musiałem popołudniu wracać. Przejechałem jednego dnia Jinlunem 477 km, to mój rekord życiowy na jednośladzie w ciągu dnia :) Sprawdziłem również zasięg przy dosyć dynamicznej jeździe. W jedną stronę jechałem z Jawą 350 spod Tarnowa (właściciela pozdrawiam) a spowrotem wracałem sam. Wziołem sobie 1,5 L benzyny zapasowej do kuferka i w drogę. Po przejechaniu 352km musiałem przełączyć na rezerwę a na 410 km brakło mi benzyny :smile: Wlałem to co miałem w zapasie oblewając się majestatycznie benzyną (ciepło było i się w butelce nagazowała) i tak wykąpany dojechałem do Orlenu. Tam pan przy kasie na mnie dziwnie patrzył bo nie dość, że śmierdziałem benzyną to całą kórtkę z przodu miałem pokrytą trupami robali. Nie wyglądało to zbyt dumnie, muszę w końcu założyć owiewkę, lepiej by to paskudztwo było na niej a nie na mnie. :lalag: W drodze przez przypadek, zauważyłem pewien mankament, puściło mocowanie u spodu plastikowego dekielka tego pod siedzeniem z zamkiem do otwierania siedzenia. Nic wiele nie widać i pewnie jeźdzę już tak długo a winę chyba ponoszę ja bo jak zamontowałem alarm to się nie chciał za bardzo zmieścić pod tym deklem i na siłę założyłem ten dekiel, no i dolne mocowanie nie wytrzymało. Nic nie widać, tylko plastik u dołu nie przylega do ramy, tylko jest jakaś 5mm szczelina. Będę to musiał kiedyś przy okazji zrobić. Pewnie nie wcześniej jak po sezonie :icon_exclaim:
-
:icon_exclaim: Tomek, normalnie zawiodłem się na twoim poglądzie na sprawę 80% tego co piszesz jak najbardziej się zgadzam na ale, mam pewne ale... Piszesz, że nie ma hamowania awaryjnego, tylko słabsze lub silniejsze a dla mnie jest i to spora róznica gdy hamuję ostro ale sytuacja na drodze mnie nie zaskoczyła i wszystko mam pod kontrolą a jak muszę hamować na maxa, gdy coś mnie zaskoczy, gdy pojawi się np maluch wyjeżdzający zza krzaków albo jeleń wyskakujący to sytuacja nie do przewidzenia i zaskakuje. Dla mnie to nie jest wtedy tylko ostre jamowanie ale hamowanie awaryjne. Jak zwał tak zwał i co jak się nazwie to nie będzie miało większego znaczenia, ważne, że trzeba hamować i ratować życie. ta zmiana biegów podczas hamowania mnie trochę zaskoczyła i zastanawia mnie jak to robisz, wciskając sprzęgło, czy bez. No i te karkołomne przygazówki trzymając tą samą ręką klamkę i manipulując gazem. Sprzegło używasz tylko wtedy gdy tylne koło wpada Ci w poślizg, czyli czekasz co zrobi silnik a jak przesadzi to dopiero ingerujesz. Nie lepiej to samemu panować nad tylnym hamulcem? Ty decydujesz o sile hamowania tylnego koła a nie twój silnik. Piszesz o podzielności uwagia patrz ile sobie dokładasz, musisz użyć lewej dłoni w nagłej chwili gdy zablokuje ci koła a lewa dłoń zajęta już jest trzymaniem toru jazdy i utrzymaniem ciebie na moto bo jak by nie patrzeć masz jakąś masę i przy hamowaniu lecisz do przodu. Do tego mieszasz tym gazem i biegami a na to też część twojej percepcji się zużywa. Nie lepiej odciążyć ręce manipulowaniem sprzęgłem i gazem a użyć prawej niczym nie zajętej nogi do hamowania? To naprawdę nic trudnego wypracować sobie taką sekwencję hamulec przedni, potem tylni i gdy już oba działają wciśnięcie sprzęgła. Jak masz dobre hamulce to kontrolujesz wtedy sam to co się dzieje z twoimi kołami a nie robi to za ciebie silnik. Ja też schodzę z biegów ale robię to przy wciśniętym sprzęgle i wtedy gdy całą sytuację hamowania mam opanowaną. Po to są dwa hamulce i cztery kończyny by wszystkiego używać, mózg świetnie kończynami zawiaduje z osobna. Może się nie znam i nie jestem tu żadnym autorytetem, ale używam obu hamulców i wszytkich kończyn. W rzeczywistości wygląda to tak, że hamuję oboma hamulcami i podświadomie zmieniam biegi na niższe na wciśniętym sprzęgle, choć gdy mnie coś naprawdę zaskoczy to ze zmiany biegów mogę zrezygnować i tylko z tego. Nie mam takiego komfortu jak użytkownicy ścigaczy, gdy mogą się zacisnąć nogami o zbiornik, mój zbiornik nie da się złapać kolanami, spora większość siły idzie na ramiona, cała masa ciała od pasa w górę a od pasa w dół zapierana jest nogami o podesty. Największy problem jaki miałem przy próbach awaryjnego hamowania to utrzymać się na moto, musiałem walczyć z olbrzymią siłą działającą na moje ramiona i kierownicę. Mimo odpowiedniego balansu ciałem chciało mnie wysadzić z siodła i pofrunął bym dalej a moto by zostało. Byłem zdziwiony, bo myślałem , że moja chińska maszyna zatrzyma się w jakieś 10s i będę miał dużo czasu na rozmyślanie :lalag: a tu nie. Próbę przeprowadziłem po rozgrzaniu opon na bardzo dobrym suchym asfalcie i czas od momentu użycia klamki hamulca wyniósł 4s. Tyle mi wyszło, przy kilku próbach. Pierwszym razem chciałem liczyć na głos i zdołałem wyksztucić tylko raz ..uuu..cztery. Przeciążenie przy hamowaniu było tak duże, że moje płuca zostały ściśnięte i nie mogłem wydobyć dzwięku. Przy kolejnych próbach liczyłem w myślach. Hamowałem dwoma hamulcami i opona przednia, mimo, że chciałem zrobić mały uślizg nie puściła. Słychać było tylko darcie gumy przez asfalt. Jestem zaskoczony tak dobrym wynikiem 4s, to prawie jak ścig :) Najważniejsza i tak jest uwaga na drodze i przewidywanie a dopiero potem umiejętność skutecznego hamowania. Ten kto lepiej przewiduje znacznie rzadziej używa hamulców. Pozdrawiam i nikt nie musi mnie brać na poważnie :smile:
-
Miałem dokładnie to samo :biggrin: aż żona chciała mnie wygonić spać z Jinlunem :biggrin: Ja miałem kilka razy uślizg przedniego koła, raz nawet bardzo poważnie, tak, że z ledwą biedą wyratowałem siebie i motor. Za każdym razem był to piasek na drodze, którego w świętokrzyskiem nie brakuje. :evil: Normalnie na suchej nawierzchni spisują się dobrze, lepiej niż na oryginałach MZ, mimo, że na przedniej oponie napis świadczy o tym, że opona jest na tył. :bigrazz: Na mokrej nawierzchni trzeba mieć respekt ale jest przyzwoicie, pewnie, że nie to co drogie markowe ale wystarczy tylko wolniej jechać w deszczu i jest ok. Na ostrych łukach jak za mocno wejdę to kilka razy miałem odczucie, że tylna opona trochę ucieka ale uślizgu nigdy nie było. Robiłem w niedziele test awaryjnego hamowania na bardzo dobrej drodze i za każdym razem doliczyłam tylko do czterech hamując po prostej, na oba hamulce z prędkości 100km/h. Jak dla mnie to wynik rewelacja , myślałem, że będzie z 10sekund a tu około 4. Prawie ścigacz ;) przednia opona mimo, że słychać było darcie gumy o asfalt nie straciła przyczepności, największy problem jaki miałem to utrzymać się na moto by nie wylecieć przez kierownicę. Nie da się tu jak na ścigu trzymać kolanami baku, tylko cała siła idzie na ręce i kierownicę. UWAGA: jak by ktoś chciał hamować awaryjnie to nie wolno nacisnąć nagle z całą siłą hamulec przedni bo wtedy przednie koło się zablokuje i nieszczęści gotowe. Hamulec przedni naciskamy stopniowo, czyli w miarę jak uginają się przednie teleskopy, czym bardziej moto przysiądzie tym bardziej dusimy na hamulec przedni. Zwiększa się w ten sposób nacisk na przednią oponę, zwiększa się wtedy przyczepność i nie ma uślizgu koła. Jak nie zaczekamy aż się ugną teleskopy i naciśniemy pełną siłą na hamulec to koło się zablokuje bo jest za mało przyciśnięte do asfaltu. Warto o tym pamiętać bo choć tylny hamulec w Jinlunie jest raczej wspomagający to przedni jest żyleta i hamując na oba efekty są rewelacyjne. Kiedyś hamowałem na 50% możliwości w ruchu ulicznym i puszka za mną wpadła w poślizg, gościu zablokował wszystkie koła i był jeden pisk, tak, że musiałem odpuścić hamulec i zjechać na pobocze bo byłby mnie rozjechał a zanim zacząłem hamować jechał sporo za mną. O tym też pamiętajcie, że puszka za tobą czasem może nie wychamować jak za bardzo przyciśniemy. Umiejętnie wykorzystywane hamulce REWELKA.
-
A to mnie zaskoczyłeś, bo ja mam zupełnie odwrotne zdanie. Tak nękałeś tych swoich dealerów tym, że coś słyszysz w silniku, że wymiękli :icon_mrgreen: Ja jestem jak najbardziej za, jak nie można całości to chociaż trochę. Jeszcze sobie nakleję dumną nakleję z napisem ROMET :icon_mrgreen:
-
Mimo wszystko nadal będę się upierał, że nie na raz, tylko najpierw hamulce a potem klamka sprzęgła. Tak jest bezpieczniej. To się i tak dzieje bardzo szybko, chodzi o sekwencję działania. Najważniejsza jest uwaga a potem sam proces hamowania, nie wciśnięcie sprzęgła może stać się groźne dopiero później, gdy zbliżymy się do granicy przyczepności, lub zejdziemy za bardzo z obrotów. Po to by o tym nie myśleć i nie zawracać sobie głowy, wystarczy tylko wypracować sobie sekwencję działania.
-
Jak wyobrażasz sobie jadąc na łuku i ze zblokowanym tylnym kołem wyprostować moto by hamować przednim na maxa? Wyprostowanie moto jest wtedy niemożliwe, przynajmniej dla mnie. Musi tylne koło złapać przyczepność, bym mógł wyprostować.
-
Ciężki los mają ci sprzedawcy chińszczyzny, muszą się nieźle nabiegać ;) Moto, które długo stało nigdy odrazu nie odpali po przekręceniu kranika. Trzeba odkręcić kranik, zaciągnąć ssanie i niech tak postoi ze dwie minuty. Potem siadasz i pali bez problemu . Paliwo musi mieć czas na dojście. Jak mam zamiar jeździć to pierwsze co robię to odkręcam kranik, potem wyprowadzam sprzęta z garażu, ubieram się, wsiadam i pali na dyg, no góra dwa :buttrock: Jeszcze jedna uwaga, nie zakręcajcie kranika za każdym razem jak gasicie sprzęta, nic się nie wyleje a unikniecie przykrej niespodzianki na drodze, że nagle braknie paliwa. Ja zakręcam kranik tylko jak wprowadzam na noc do garażu. Kiedyś stał cały tydzień na otwartym, nie było mokro pod silnikiem, ani nic nie śmierdziało a moto odpaliło odrazu. Mniej zakręcania kranika to mniej problemów z paleniem, to nie WSK, gdzie lało się strumieniami jak kranika się zapomniało przekręcić.
-
No to jak masz takie wymagania to ratuje cię tylko nowa HONDA, prosto z salonu :buttrock: Dobrze by było jakbyś majpierw przejechał tak ze 100 km, bo może się samo naprawi i nie trzeba nic ruszać. Jak silnik postoi i nie jest jeszcze całkiem zimny to ssania nie trzeba zaciągać. Ssanie używasz jak jest silnik wystudzony po np 5 godzinach postoju. Jak zaciągasz dzwignię ssania to z gaźnika powinny się wysuwać takie dwa bolce a jak opuszczasz to bolce muszą się schować tyle ile same chcą. Nie może być tak, że mimo wyłączonego ssania bolce nadal są podwieszone przez za bardzo napiętą linkę. Co do bezpiecznika to mam oryginalny i nigdy nie miałem z nim problemu. Dobra rada to posprawdzaj sobie wszystkie śruby, czy są podokręcane i pojeźć trochę mimo, tych mankamentów, bo większość samo zniknie przy docieraniu. O wymianie oleju nie zapomnij i załuż sobie filterek paliwa jeśli takowego nie ma. Przyjemnego docierania życzę i szerokiej drogi :banghead: P.S. Co do zaworów to ja z ciekawości zaglądnołem dopiero po 5tyś km i trzymały ustawienia fabryczne. Jeden tylko odrobinę przestawiłem, choć mieścił się w tolerancji. Jak silniczek się rozchodzi i będzie ładnie pracował to nie ma co panikować z zaworami.
-
No jak by facet ci takich bajek naopowiadał to miał byś się prawo wściekać, ale kobieta to nawet jak nie chce to cię nabierze. Dla niej ten sprzęt może się wydawać w świetnym stanie bo po prostu się nie zna. Taki duży przebieg na 125cc to choć by nie wiem jak szanować to silniczek będzie miał już dosyć i można się było tego spodziewać.
-
No proszę taka V-ka 400cc to już coś konkretniejszego, pytanie tylko ile za to zaśpiewają? A to, czy to udany model to już raczej ocenią użytkownicy. :cool: No przy tych cenach to spokojnie możesz sobie założyć kolekcje chińczyków :P a co do tego 400cc to bym na razie nie dzielił skóry na niedzwiedziu, najpierw niech sprowadzą i wystawią do sprzedania. Ja kupowałem Jinluna 250-5 jako jeden z pierwszych. Pojawiły się na rynku pod koniec sezonu 2004 i cena sięgneła prawie 10.000zł za sztukę. Ja zaklepałem swojego w styczniu 2005 i chcieli 8.600zł po negocjacjach i gotówce przed oczy udało się za 8.000zł a teraz można kupić poniżej 7.000zł.
-
Wkładasz wszystko co chińskie do jednego worka to i powinieneś włozyć do tego 90% komputerów telefonów i róznej innej elektroniki bo to też wszystko made in china. z tym, że będzie tam badziewie jednorazowego użytku jak i najnowocześniejsza technologia. To samo ze skuterami, są na rynku takie jednorazowego użytku, które rozlatują się same z siebie a są takie co śmigają. To samo z motocyklami, większość złej famy o chińskich motorkach pochodzi od Wektorów 150cc. Jak podajesz, że coś się rozlatuje to podaj dokładnie co, w jakim sprzęcie, przy jakim przebiegu, by inni mogli się dowiedzieć konkretów. Wtedy jak ileś takich informacji się zbierze będzie można ustalić co warto a od czego lepiej się trzymać z daleka a takie ogulniki to nic nie wnoszą konstruktywnego.
-
No nie, to tylko moja żona była ciekawa to się zapytałem :D Też by chciała pojechać ale ktoś będzie musiał zostać z córeczką.
-
Taka gleba to nie gleba, raczej zeskok z moto na kolana.
-
Też chciałbym mieć takie hamulce, u mnie będzie znacznie dłużej.
-
Dziwne, bo mój się zachowuje przyzwoicie w pełnym zakresie, wskaźnik przemieszcza się płynnie. Czasem nie jest to wina samego licznika tylko linki. Odkręć linkę, wyciąg z pancerza, wyczyść i nasmaruj cienką warstwą smaru i poskładaj. Powinno być lepiej. Zadbaj jeszcze by linka opadała swobodnie łukiem do ślimaka przy kole, by nie było żadnych załamań. Na Jawie 350 jeździłem niewiele ale wydaje mi się, że w Jinlunie są znacznie mniejsze drgania i pojawiają się w węższym zakresie obrotów. Mi osobiście Jinlunem jeździ się wygodniej niż Jawą. Jak to było : czarne na czerwonym jeździ po zielonym odp. murzyn na jawie jeździ po trawie :D
-
Obrotomierz i ładowanie bez problemu podepniesz, ale wskaźnik paliwa jeśli nie ma to już nie tak łatwo. Trzeba by wiercić otwór w baku by umieścić czujnik potem to uszczelnić by nie ciekło itp. Zawsze można odkręcić korek i zerknąć ile wachy zostało albo kasować licznik przebiegu dziennego tak jak przy LPG w puszkach. Sakfy się znacznie lepiej prezentują a kufry są wygodniejsze i można je szczelnie zamknąć. Na jednym ze zlotów widziałem świetny patent, ktoś obszył plastikowe kufry skórą. Takie dwa w jwdnym :bigrazz:
-
A ja wam mówię, że najlepszy jest BIZON, bo jest duży i czerwony :icon_twisted: Co wy chcecie udowodnić? Wszystko i tak jest kwestją gustu i portfela, ważne by mieć frajdę. :crossy: Jeden woli GSa a inny chińczyka, każdy ma swój rozum i mimo, że mnie GS nie rajcuje to cieszę się , że będzie nas więcej. To jest jednoślad i to, tymi samimy drogami można śmigać, tak samo zmokniemy jak dopadnie nas deszcz, tak samo można czerpać przyjemność z jazdy a że nie jest się na drodze naj, naj, naj to co z tego. Jednemu wystarczy 10KM a innemu 100 kucyków mało. Tak, czy siak, to temat chińczyków wciąga nawet fascynatów japońszczyzny i nie koniecznie starej :icon_mrgreen: Nie koniecznie zaraz trzeba tym jeździć ale klimat wśród jak to ktoś nazwał chinersów robi się kultowy :buttrock: